Jeśli teraz będę przez chwilę wredny to może on zrezygnuje.
Chcę, żeby było jak dawniej. Chcę, żeby Naruto był moim przyjacielem. Chcę z nim znowu zagrać. Już nie robiliśmy tego dwa tygodnie. Zaraz dostanę szału!
Postanowiłem pogadać z jedyną osobą, która była mi w stanie pomóc.
- Braciszku. Widzę, że to poważna sprawa. Ale mam jedno pytanie.- zaintrygował mnie tą wypowiedział.
- mów!- podniosłem głowę z blatu pełen nadziei, że wpadł na jakiś pomysł.
- Spokojnie.- uśmiechał się i poczochrał mnie po włosach na co się skrzywiłem. W końcu nie mam już 8 lat.- Jestem ciekaw czy ty... przypadkiem nie podzielasz uczuć Naruto?
Zatkało mnie. Przecież gdyby tak było to odzywałbym się do niego prawda? Czy nie? W głowie miałem lekki mętlik, ale bratu odpowiedziałem stanowczo.
- Nie ma mowy. Laski bardziej mi się podobają, ale chcę Naruto spowrotem. Tamtego jakiego znam.
- A zmienił się?- Itachi oparł głowę na wewnętrznej stronie dłoni.
- No przecież on...
- Nie Sasuke.- przerwał mi. Idiota.- On się nie zmienił. On to czuł przez cały czas. Różnica polega teraz na tym, że ty wiesz o wszystkim.
- Skąd wiesz, że on?
- Widzę i wiem, że ty też to widziałeś tylko nie byłeś pewien. Po prostu z nim pogadaj. Powiedz to najdelikatniej jak potrafisz.
- Ale co?- serio nie wiedziałem.
- To, że nigdy go nie pokochasz, bo wolisz dziewczyny, ale chcesz żebyście byli przyjaciółmi.
Kiwnąłem bratu głową i poszedłem do pokoju. Pierwsze co zrobiłem to wziąłem telefon i zadzwoniłem. Kurwa! Odbieraj młotku! Ale nie spełnił mojej jakże pięknej prośby. Dzwoniłem jeszcze kilka razy, ale on dalej nie odbierał.
- Idiota! Debil! Boidudek! Młot!- czemu się tak wkurzam? Syknąłem i zbiegłem po schodach, po czym ubrałem kurtkę rzucając tylko krótkie
- wychodzę.
Wieczór był chłodny, ale mi to nie przeszkadzało. Zawsze lubiłem chłód. Szedłem dość szybkim krokiem rozmyślając od nowa nad całą ta głupią sytuacją. Nagle przystanąłem. Byłem już niedaleko, ale... złapałem się za głowę.
- Co ja mam mu powiedzieć?
Przecież kompletnie nie miałem planu! A Uchiha bez planu to nie Uchiha! Zastanowiłem się chwilę po czym odchrząknąłem.
- Naruto posłuchaj. Jesteś moim najlepszym przyjacielem, ale wolę dziewczyny... nie to nie wypali.
Przeszedłem kilka kroków i znów odchrząknąłem.
- Wiesz Naruto zostańmy przyjaciółmi, bo nie chcę żeby to się rozpadło no i w ogóle wolę laski.. nie to też nie...
chodziłem w kółko wymyślając różne wersje tego co musiało zostać powiedziane, ale... kurwa! Żadna nie pasowała! W końcu już cały w nerwach kopnąłem w drzewo.
- Naruto ty cioto! Jak mogłeś to zrobić i wszystko zniszczyć! Chcę się z tobą przyjaźnić, a nie!... kurwa!
- To ostatnie było najbardziej szczere.- usłyszałem.
- Dzię...- odwróciłem się, a za mną stał ON. Jak można mieć takiego pecha. Stał przede mną w swoim dresie z lekko czerwonymi policzkami. Biegał. Dlatego nie odbierał, nigdy nie zabiera telefonu.
- Nie.. Naruto..ja..- trochę się motałem, ale w końcu zacisnąłem zęby.- bo to wszystko twoja wina!- idiota! to on tutaj cierpi, a nie ty! Weź odpowiedzialnośc za uczucia innych! Jesteś Uchiha!
Już chciałem ponownie powiedzieć coś delikatniejszego, ale on iśmiechnał się. Tak po prostu. Trochę smutno
- Wiem. To moja wina. Przepraszam Sasuke. Już więcej się to Ciebie nie odezwę- co? ale ja chcę żebyś się odzywał!- Nie będę do ciebie przychodził- ale ja chcę!- ani nawet na ciebie patrzył- zawsze patrz!- no i... nie będę już z tobą grał.
To ostatnie zdanie. To co powiedział było nie możliwe. Nie wyobrażam sobie grać nie mając go na widowni lub obok siebie. gdzieś niedaleko.
Odwrócił się żeby odejść, a ja szepnąłem.
- Głupi jesteś?
Popatrzył na mnie troszkę zirytowany.
- To dla mnie ciężkie Sasuke! Po prostu dajmy sobie spokój tak?!
- Nie! Ja chcę z tobą grać! Naruto! Bądźmy przyjaciółmi. Kochasz mnie? Kochasz prawda?! To spełnij moją prośbę młotku!
- Sasuke?
- Co?!
- dlaczego ty.. płaczesz?
Hę? Ja płaczę? Faktycznie. Idiota. Chyba serio nie chcę stracić przyjaciela.
- Dobrze. dobrze już. Tylko nie płacz. Będziemy się przyjaźnić, ale to będzie dla mnie bardzo bolesne..- spuścił wzrok.
Po prostu rzuciłem się na niego i go przytuliłem.
- Naruto. Jesteś najlepszy!
Wiedziałem, że było mu ciężko, ale tak jakoś wszystko było tak jak dawniej i to mi się podobało. Widziałem jak patrzył na każdą laskę, która mnie podrywała. Ale cieszyłem się gdy na jego twarzy pojawiał się uśmiech satysfakcji za każdym razem gdy taką laskę spławiałem. Myślałem, ze tak jest dobrze. Jak mogłem się tak pomylić?
3 tygodnie po naszej rozmowie zostaliśmy w szkole żeby poćwiczyć razem marsz turecki na dwie osoby. Lubiliśmy to razem grać, ale mamy dużo do dopracowania. Po jakiejś godzinie poszedłem po napoje. Wracając usłyszałem jego śmiech. Jego i kogoś jeszcze. wychyliłem się lekko za drzwi. Przed fortepianem siedziała ta kuzynka Nejiego. Jak ona miała? Hayata? Nihata? Hinata! Tak! To ona!
Ale co on robi? Nie wiedziałem czemu poczułem zazdrość. Może dlatego, że byłem Uchiha. Wszystko chcieliśmy mieć na własność, a Hinata teraz zabierała mi czas z Naruto.
On wydawał się dobrze bawić. Ciśnienie mi skoczyło patrząc jak stoi za nią trzymając jej palec wskazujący i ucząc "twinkle twinkle little star". Przecież to była nasza piosenka.. he? nasza? Idiota. Uchiha robią same głupie rzeczy o czym przekonałem się w następnej chwili. Trzasnąłem drzwiami i szybko podszedłem do blondyna.
- O Sasuke już jes...
Nie obchodziło mnie co chciał powiedzieć. Zatkałem jego usta swoimi co... wcale nie było takie złe. Spojrzałem na hinatę i powiedziałem.
- On jest mój. Jasne?
Przestraszona uciekła nie mówiąc nic więcej.
Naruto uwolnił się z mojego uścisku i spojrzał ze złością. Dlaczego? Wcześniej chyba tego chciał prawda?
- Nie będę twoją zabawką Uchiha! Wbij sobie to do głowy! Nie będziesz mnie całował, a potem mówił że to nic nie znaczyło okej?! Poza tym...
- Kto powiedział, że nic nie znaczyło?
Robiłem to impulsywnie. Całowałem go po szyi, ale on nie chciał. Zrozumiałem to. Przytuliłem go z całej siły i powiedziałem to co uświadomiłem sobie przed sekundą.
- Naruto. Kocham cię. Kochałem cię wcześniej, ale.. nie pomyliłem to z przyjaźnią. A teraz.. byłem zazdrosny.
"To nie jest sen"
"Wiem. Ale nie chcę z tobą gadać"
"Kocham cię <3"
Zarumieniłem się, ale żadna z tych obaw się nie spełniła. Już od końca roku szkolnego. Czyli od jakichś 6 lat jeździmy razem po świecie dając koncerty. Marzyłem o tym, żeby być numerem jeden. W sercu Sasuke właśnie nim jestem.
Postanowiłem pogadać z jedyną osobą, która była mi w stanie pomóc.
- Braciszku. Widzę, że to poważna sprawa. Ale mam jedno pytanie.- zaintrygował mnie tą wypowiedział.
- mów!- podniosłem głowę z blatu pełen nadziei, że wpadł na jakiś pomysł.
- Spokojnie.- uśmiechał się i poczochrał mnie po włosach na co się skrzywiłem. W końcu nie mam już 8 lat.- Jestem ciekaw czy ty... przypadkiem nie podzielasz uczuć Naruto?
Zatkało mnie. Przecież gdyby tak było to odzywałbym się do niego prawda? Czy nie? W głowie miałem lekki mętlik, ale bratu odpowiedziałem stanowczo.
- Nie ma mowy. Laski bardziej mi się podobają, ale chcę Naruto spowrotem. Tamtego jakiego znam.
- A zmienił się?- Itachi oparł głowę na wewnętrznej stronie dłoni.
- No przecież on...
- Nie Sasuke.- przerwał mi. Idiota.- On się nie zmienił. On to czuł przez cały czas. Różnica polega teraz na tym, że ty wiesz o wszystkim.
- Skąd wiesz, że on?
- Widzę i wiem, że ty też to widziałeś tylko nie byłeś pewien. Po prostu z nim pogadaj. Powiedz to najdelikatniej jak potrafisz.
- Ale co?- serio nie wiedziałem.
- To, że nigdy go nie pokochasz, bo wolisz dziewczyny, ale chcesz żebyście byli przyjaciółmi.
Kiwnąłem bratu głową i poszedłem do pokoju. Pierwsze co zrobiłem to wziąłem telefon i zadzwoniłem. Kurwa! Odbieraj młotku! Ale nie spełnił mojej jakże pięknej prośby. Dzwoniłem jeszcze kilka razy, ale on dalej nie odbierał.
- Idiota! Debil! Boidudek! Młot!- czemu się tak wkurzam? Syknąłem i zbiegłem po schodach, po czym ubrałem kurtkę rzucając tylko krótkie
- wychodzę.
Wieczór był chłodny, ale mi to nie przeszkadzało. Zawsze lubiłem chłód. Szedłem dość szybkim krokiem rozmyślając od nowa nad całą ta głupią sytuacją. Nagle przystanąłem. Byłem już niedaleko, ale... złapałem się za głowę.
- Co ja mam mu powiedzieć?
Przecież kompletnie nie miałem planu! A Uchiha bez planu to nie Uchiha! Zastanowiłem się chwilę po czym odchrząknąłem.
- Naruto posłuchaj. Jesteś moim najlepszym przyjacielem, ale wolę dziewczyny... nie to nie wypali.
Przeszedłem kilka kroków i znów odchrząknąłem.
- Wiesz Naruto zostańmy przyjaciółmi, bo nie chcę żeby to się rozpadło no i w ogóle wolę laski.. nie to też nie...
chodziłem w kółko wymyślając różne wersje tego co musiało zostać powiedziane, ale... kurwa! Żadna nie pasowała! W końcu już cały w nerwach kopnąłem w drzewo.
- Naruto ty cioto! Jak mogłeś to zrobić i wszystko zniszczyć! Chcę się z tobą przyjaźnić, a nie!... kurwa!
- To ostatnie było najbardziej szczere.- usłyszałem.
- Dzię...- odwróciłem się, a za mną stał ON. Jak można mieć takiego pecha. Stał przede mną w swoim dresie z lekko czerwonymi policzkami. Biegał. Dlatego nie odbierał, nigdy nie zabiera telefonu.
- Nie.. Naruto..ja..- trochę się motałem, ale w końcu zacisnąłem zęby.- bo to wszystko twoja wina!- idiota! to on tutaj cierpi, a nie ty! Weź odpowiedzialnośc za uczucia innych! Jesteś Uchiha!
Już chciałem ponownie powiedzieć coś delikatniejszego, ale on iśmiechnał się. Tak po prostu. Trochę smutno
- Wiem. To moja wina. Przepraszam Sasuke. Już więcej się to Ciebie nie odezwę- co? ale ja chcę żebyś się odzywał!- Nie będę do ciebie przychodził- ale ja chcę!- ani nawet na ciebie patrzył- zawsze patrz!- no i... nie będę już z tobą grał.
To ostatnie zdanie. To co powiedział było nie możliwe. Nie wyobrażam sobie grać nie mając go na widowni lub obok siebie. gdzieś niedaleko.
Odwrócił się żeby odejść, a ja szepnąłem.
- Głupi jesteś?
Popatrzył na mnie troszkę zirytowany.
- To dla mnie ciężkie Sasuke! Po prostu dajmy sobie spokój tak?!
- Nie! Ja chcę z tobą grać! Naruto! Bądźmy przyjaciółmi. Kochasz mnie? Kochasz prawda?! To spełnij moją prośbę młotku!
- Sasuke?
- Co?!
- dlaczego ty.. płaczesz?
Hę? Ja płaczę? Faktycznie. Idiota. Chyba serio nie chcę stracić przyjaciela.
- Dobrze. dobrze już. Tylko nie płacz. Będziemy się przyjaźnić, ale to będzie dla mnie bardzo bolesne..- spuścił wzrok.
Po prostu rzuciłem się na niego i go przytuliłem.
- Naruto. Jesteś najlepszy!
Wiedziałem, że było mu ciężko, ale tak jakoś wszystko było tak jak dawniej i to mi się podobało. Widziałem jak patrzył na każdą laskę, która mnie podrywała. Ale cieszyłem się gdy na jego twarzy pojawiał się uśmiech satysfakcji za każdym razem gdy taką laskę spławiałem. Myślałem, ze tak jest dobrze. Jak mogłem się tak pomylić?
3 tygodnie po naszej rozmowie zostaliśmy w szkole żeby poćwiczyć razem marsz turecki na dwie osoby. Lubiliśmy to razem grać, ale mamy dużo do dopracowania. Po jakiejś godzinie poszedłem po napoje. Wracając usłyszałem jego śmiech. Jego i kogoś jeszcze. wychyliłem się lekko za drzwi. Przed fortepianem siedziała ta kuzynka Nejiego. Jak ona miała? Hayata? Nihata? Hinata! Tak! To ona!
Ale co on robi? Nie wiedziałem czemu poczułem zazdrość. Może dlatego, że byłem Uchiha. Wszystko chcieliśmy mieć na własność, a Hinata teraz zabierała mi czas z Naruto.
On wydawał się dobrze bawić. Ciśnienie mi skoczyło patrząc jak stoi za nią trzymając jej palec wskazujący i ucząc "twinkle twinkle little star". Przecież to była nasza piosenka.. he? nasza? Idiota. Uchiha robią same głupie rzeczy o czym przekonałem się w następnej chwili. Trzasnąłem drzwiami i szybko podszedłem do blondyna.
- O Sasuke już jes...
Nie obchodziło mnie co chciał powiedzieć. Zatkałem jego usta swoimi co... wcale nie było takie złe. Spojrzałem na hinatę i powiedziałem.
- On jest mój. Jasne?
Przestraszona uciekła nie mówiąc nic więcej.
Naruto uwolnił się z mojego uścisku i spojrzał ze złością. Dlaczego? Wcześniej chyba tego chciał prawda?
- Nie będę twoją zabawką Uchiha! Wbij sobie to do głowy! Nie będziesz mnie całował, a potem mówił że to nic nie znaczyło okej?! Poza tym...
- Kto powiedział, że nic nie znaczyło?
Robiłem to impulsywnie. Całowałem go po szyi, ale on nie chciał. Zrozumiałem to. Przytuliłem go z całej siły i powiedziałem to co uświadomiłem sobie przed sekundą.
- Naruto. Kocham cię. Kochałem cię wcześniej, ale.. nie pomyliłem to z przyjaźnią. A teraz.. byłem zazdrosny.
*****
Sasuke mówił to serio. Zrozumiałem, ale bałem się że to tylko sen. Jakby na potwierdzenie moich wątpliwości dostałem smsa."To nie jest sen"
"Wiem. Ale nie chcę z tobą gadać"
"Kocham cię <3"
Zarumieniłem się, ale żadna z tych obaw się nie spełniła. Już od końca roku szkolnego. Czyli od jakichś 6 lat jeździmy razem po świecie dając koncerty. Marzyłem o tym, żeby być numerem jeden. W sercu Sasuke właśnie nim jestem.