wtorek, 5 września 2017

HWTM 21

21 - Itachi... na poważnie

Naruto postanowił zostać dziś u Saska. Wchodzili właśnie po schodach całując się i przytulając, aż w końcu oparli się o drzwi.
- Ała.. Sasuke. Uważaj.- szepnął.
- Przepraszam.- szepnął mu do ucha.
- Masz kluczyk?
W odpowiedzi usłyszał dźwięk otwieranego zamka. Po cichutku weszli do środka i ściągnęli buty. Chcieli iść prosto do sypialni Sasuke, ale gdy przechodzili obok salonu zdziwił ich widok Itachiego siedzącego naprzeciw wyłączonego telewizora uśmiechającego się błogo w świetle lampki.
Zaczeli powoli podchodzić szepcząc do siebie.

- Myślisz, że śpi?- spytał Naruto.
- Raczej znajduje się w stanie błogiej nieświadomości.
- Że co?
- A no tak, zapomniałem że nie rozumiesz takich... ała!- wyprostował się.

- Ciiiii.- uciszył go.- Rozumiem. W sensie, że marzy tak?
- Dokładnie.
Oparli się łokciami o kanape po dwóch stronach jego głowy. Brunet pomachał bratu przed oczami co nie dało żadnych efektu.
- Dość głęboki ten stan.- stwierdził Naruto.- Itachi?
Cisza.
- Itachi?- powiedział już normalnym tonem Sasuke.
Dalej nic.
Chłopcy spojrzeli na siebie i zaczęli poruszać ustami.

Jeden...
dwa....
trzy...

- ITACHIIIIII!!!!
- Co jest?!- dosłownie wypadł z kanapy starszy Uchiha stając w obronnej pozycji. Gdy spojrzał za siebie ujrzał już czerwonych od wstrzymywania śmiechu chłopców, którzy już nie wytrzymali.

- Ej! O co wam chodzi? I w ogóle która jest godzina.- spojrzał na zegarek.- No co t.... Po Dwudziestej Drugiej? Co ja robiłem?
- Itachi. Bujałeś w obłokach.- odparł siadając na kanapie. Rozłożył ręce na oparciu i założył nogę na nogę.- Coś się stało?

- No właśnie Itachi. Coś ci się przydarzyło i to nie byle co.- uśmiechnął się ciekawsko blondasek.
Starszy od razu znów uśmiechnął się do siebie tylko, że teraz był to uśmiech ciepły, czuły, jakby przypomniał sobie coś bardzo cennego.
- Widzę, że to coś poważnego co bracie?- rzucił Sasuke.
- To nie .. to ... jeszcze nic. Ale... może wam powiem jak już będzie coś.- błysnął zębami wystawiając kciuka w górę.
- Hahahaha. Ale powiedz nam chociaż kim ona jest.- niecierpliwił się blondyn.

- Jeszcze nie mogę.
- Eeeeeee?! Nande?- zrobił zawiedzioną minę Naruto.
- Nie chcę zapeszyć.- odparł jak na niego dziwnie poważnym tonem.
- Naruto. Zostaw Itachiego.- powiedział Sasuke idąc w stronę schodów.- Powodzenia...Onii-chan- uśmiechnął się jeszcze i zniknął na schodach.
- Itachi... Uuuuuumieram z ciekawości!- wystrzalił.- Ale rozumiem twoją prywatność.- pokiwał głową i już ruszył na górę.
.
.
.
.
.
- To może chociaż imię?- podbiegł z powrotem.
- Sorki Naruto.- pstryknął go w czoło- może następnym razem.- i zaczął się ubierać.
- Gdzie wychodzisz?- ach ten nasz wścibski blondynek.
- No jak to. Nie chcecie przypadkiem czegoś dokończyć?- puścił mu oczko na co tamten się zaczerwienił jak po miesiącu leżenia na plaży.
- W...Widziałeś?
- Nie umknęło to mojej uwadze.
- T... T... To miłego spaceru.- i już go nie było.
Itachi uśmiechnął się i wyszedł z ociąganiem. Musiał się przejść. To co się stało, choć tak naprawdę niby nic takiego. Ale co właściwie? Starał się to wszystko teraz na spokojnie przeanalizować. Zabrał Hinatę po to aby tamci młodzi zakochani mogli pobyć w końcu sami. Zaprosił ją na lody (czego w planach nie było). Usiedli w kawiarni i gdy lody już przybyły wyznał jej prawdę.
- Wiesz. Tak naprawdę chodziło tylko o to żeby cie stamtąd zabrać.
Dziewczyna uśmiechnęła się smutno i odparła.
- Wiem.- zdziwiło to chłopaka.
- Wiesz?
- Yhm. Wiedziałam od początku. Po prostu chciałam... jeszcze troszkę...- zamilkła na chwilę, ale opamiętała się, zauważyła że chłopak ją obserwuje więc zaczęła łączyć co chwile palce wskazujące jak to miała w zwyczaju.
- Pewnie myślisz, że jestem denerwująca, ale ja...
- Uważam, że jesteś piękna.(OST) - przerwał jej dalej uważnie się w nią wpatrując. Hinata zaczerwieniła się i zaczęła uciekać wzrokiem. Zupełnie się tego nie spodziewała. Gdy Itachi zdał sobie sprawę co powiedział zapragnął uratować sytuacje.
- Ale tu nie o to chodzi.- zaplótł ręce na piersi.- wygląd nie ma tu nic do rzeczy. Oni się po prostu kochają. To wszystko. 
- Yhm. Dziś to zauważyłam.- znów uśmiechnęła się smutno i widać było, że powstrzymuje się od płaczu.- Wygląda na to, że nie mam szans.
To był TEN moment. Tak sobie teraz pomyślał Itachi. Że wtedy gdy się uśmiechnęła i powiedziała to zdanie, on odpowiedział na nie w myślach. "A ja nie mam szans u ciebie"... To chyba wtedy zwrócił na nią uwagę, nie jako koleżanka jego brata, nie jako kuzynka znajomego... Spojrzał na nią jak na kobietę. Piękną i delikatną niczym porcelanowa figurka. Dmuchnij, a zleci i się pobije.
  Nagle chwyciła łyżeczkę i włożyła do buzi kilka kęsów lodów.
- Hinatana! Czek...
- Uuuuuuuu....- widocznie zamroziło jej na moment język.
- Chciałem ci powiedzieć.
- Hahahaha- zaśmiała się niespodziewanie.- Teraz ty senpai.
SENPAI? To był drugi moment. Pierwszy raz się tak do niego zwróciła. 
Od razu chwycił za łyżeczkę i powtórzył to co zrobiła dziewczyna. Gdy i jemu zamroziło na moment język zatrząsnął się, potem spojrzał na dziewczynę i oboje się roześmieli.
Poprawił jej humor. To wystarczyło. Potem odprowadził ją do domu. Bardzo chciał ją przytulić, ale ta nieśmiała nastolatka ponownie go zaskoczyła. Szybko ledwie musnęła go w policzek, spuściła głowę tak że nie widział jej oczu i wyszeptała ciche.
- Arigato senpai. Oyasuminasai. Odwróciła się na pięcie i pobiegła do domu.
Szok. To jedyne wytłumaczenie. Teraz gdy tak chodził po mieście nieświadomie zawitał pod tę knajpkę gdzie jedli lody. Usiadł przy wyłączonej teraz fontannie i zamyślił się. 
- A więc tak czuli się chłopcy gdy się zakochali.- zaśmiał się w niebo.- Zobaczymy, zobaczymy. To mi się jeszcze nie zdarzyło... hehe. No Itachi. Hinata tak?


sobota, 4 lutego 2017

"Wiem o czym myślisz, wiem jaki jesteś" CZ.4

- No... może być.- mlasnął ustami Naruto zajadając ramen. Pyyysznooościiiiiii!!!!
- eee... Naruto- zaczął brunet.- Gdyby to było takie w miarę to nie jadłbyś już czwartej miski- zaśmiał się z wyższością.
- Zamknij się! No niech będzie.. Jest spoko.- speszył się troszkę chłopak.
    Właściciel baru uśmiechnął się do swojego stałego klienta i z wdzięcznością zabrał pustą już miseczkę.
- Naruto. Mam nadzieję, że wpadniesz za niedługo.
- Niech będzie.- odburknął tamten i wstał z zamiarem wyjścia.
- No.- Sasuke zarzucił sobie torbę na plecy i poczochrał "postrach szkoły" po głowie.- To teraz idziemy do mnie.
- Niech będzie.
    Szli w ciszy przez jakieś 10 minut, gdy blondyn nagle przystanął i wbił wzrok w ziemię.
- A... A-a-n..nn..- Ano!- wydukał wreszcie na co kolega się odwrócił.
- Co jest?- popatrzył na chłopaka.
- Sasuke.. ja... ja... za dziś.. ja...- Zamknął oczy i nabrał powietrza.- Za dziś. Dziękuję Ci. Bardzo dziękuję.- wykrztusił z siebie i po chwili usłyszał oklaski. Podniósł wzrok i zobaczył uśmiechniętego chłopaka, który uderzał dłonią o dłoń.
- Brawo.- powiedział kończąc oklaski.- Powiedziałeś to samo o czym pomyślałeś. Tak trzymać.- wystawił w jego stronę uniesiony do góry kciuk.
  Resztę drogi szli rozmawiając o szkole, a konkretnie o zajęciach. W końcu dotarli do posiadłości Uchihy.
- Łaaaaaał... Kasiasty jesteś co... Fajnie masz.- taka była reakcja blondyna. Wszedł przez wysoką oraz szeroką bramę zmierzając przez dłuuuugi, wydawałoby się ciągnący w nieskończoność ogród. Dotarłszy do drzwi bacznie obserwował działania bruneta.
  Ten doskonale zdając sobie sprawę z tego jak jest obserwowany zadzwonił domofonem.

- Halo.- odezwał się jakiś męski głos po drugiej stronie drzwi.
- Panicz już w domu. Przyprowadziłem kolegę. Proszę zrobić nam coś do jedzenia.- gdy otrzymał potwierdzenie, a drzwi otworzyły się od środka, spojrzał na blondyna i omal nie parsknął śmiechem. Ten straszny nastolatek, który wdawał się w bójki w tym momencie ekscytował się jak małe dziecko. Prawie skakał z nogi na nogę, a oczy lśniły mu jakby tysiącem słońc. Gdy tylko drzwi całkiem się otworzyły wpadł do środka i wydał z siebie okrzyk radości pomieszanej z ekscytacją.
- Łaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaał!!!! Jaki wielki hol!
Ciekawe czy mogę sam trochę pozwiedzać.
- Naruto.- przywrócił go na ziemię brunet.
- Hmmm?- odwrócił się, ale jego oczy dalej lśniły.
- Zaraz Cię oprowadzę, okej?- uśmiechnął się.
- Aaa..aa.. no.. niech Ci będzie.- niby się naburmuszył. Jeeeeeej!!! Jak fajnie!!!

   Sasuke nie wiadomo dlaczego zaczęła podobać się rola "opiekuna" blondyna. Z początku uznał, że obiecał coś i musi dotrzymać słowa, ale teraz? Robiło się coraz zabawniej, było to też swego rodzaju wyzwanie. Jeszcze nigdy nie spotkał osoby z tak ambiwalentnymi odczuciami.

Sasuke poprowadził nastolatka do swojego pokoju, żeby zostawić rzeczy.
- Zaraz tu wrócimy. Najpierw dół.- odparł słysząc jak tamten obruszył się, że chce się tu rozejrzeć.
- Spoko. Mi to wisi.
- Tak, wiem.- parsknął.
Zeszli spowrotem schodami na dół. I weszli do wielkiego pomieszczenia z mnóstwem kuchenek.
- Proszę paniczu, jedzenie gotowe.- pojawił się nagle starszy pan kłaniając się i wskazując stół pełen różnych pyszności.
- Woooo... nie strasz tak, panie kelnerze.- Naruto przyjął pozycję obronną.
- Haha.. to tylko mój lokaj. Służy naszej rodzinie od bardzo dawna, właściwie to on mnie wychował. Siadaj.- odparł z rozbawieniem Sasuke.
Naruto patrzył na starszego pana badawczym spojrzeniem.
- Jeszcze mi powiedz, że nazywa się Sebastian.
- E? Skąd wiedziałeś?- zdziwił się Sasuke.
- Serio?!- wydarł się blondyn i opadł na krzesło.
- Za łatwo cie nabrać Naruto.- wystawił mu język.
- Pfff.. Głupek.
- Zauważyłeś?
- Co?- już pożerał wzrokiem sernik z czekoladową polewą.
- Mówisz to czego chcesz.- odparł z cwanym uśmieszkiem.
Naruto zatrzymał widelec w połowie drogi do swojej buźki i rozszerzył oczy.
- F... Faktycznie.- Spojrzał na chłopaka.- To znaczy, że jest już dobrze?
Sasuke skrzyżował ręce i popatrzył na niego jak na okaz w zoo drapiąc się po brodzie.
- Nie mam pojęcia. Zobaczymy. Teraz dokończ ciasto.
Naruto zarumienił się, bo Sasuke widział jak ten bardzo chciał to ciasto.

*****
Włączaj :) - Iwatobi Swim
Po krótkim oprowadzeniu (może nie takim krótkim) wielkiej posiadłości, poszli w końcu do pokoju.

- No to jedziemy.- zarządził Sasuke i rozsiadł się na krześle. Naruto natomiast usiadł potulnie przy oknie.
- Na razie skupimy się na podstawach.- blondyn zmarszczył brwi.- Jeny. Na podstawowych zwrotach. Typu dzień dobry, do widzenia, dziękuję itp. Rozumiesz? Bo nawet z tym masz problem.- pokręcił głową z rozczarowaniem.
- Nieprawda! No bo to trudne! - zaprotestował po czym odwrócił wzrok.
- No i znów.- westchnął Sasuke.- Słuchaj. Chcesz się z ludźmi normalnie zadawać no nie.
Pokiwał głową.
- Zrobimy tak. Zaczniemy ode mnie okej?- oparł łokcie o oparcie krzesła obrotowego.
- Jak od ciebie?- dalej nie rozumiał.
- Ale z ciebie debil.- jego znudzony głos był aż nazbyt dezaprobujący.
- Co?! A przywalił ci ktoś kiedyś! Wielki Panie Uchiha! Sie czepiasz.- wstał i zacisnął pięści.
- No raczej. Kilka dni temu, pamiętasz.- uniósł brwi.
- Gh...- cofnął się Uzumaki.- t... to twoja wina! Przepraszam no...
- Daj spokój, nie przejmuję się. Siadaj.- wydał polecenie i wskazał palcem jego dawne miejsce. To było dość komiczne.
- Hmph!... Niech ci będzie.- ucichł i po dłuższej przerwie rzekł.- Czyli mam ci mówić po prostu "cześć"?
- Brawo za spostrzegawczość.- znów pokręcił głową Sasuke. Jednak to było dla niego zabawne. Ten chłopak go po prostu rozbrajał.
- No weź!... To jaki w tym problem?
Sasuke otworzył szeroko oczy i zamrugał kilkakrotnie.
- Jak to jaki? To, że tego nie robisz?- uniósł brew.
- ...aaaa ta... no wiem. Znacz robię! Myślę o tym za każdym razem!
- Ale nie mówisz na głos! Nawet po cichu. Słuchaj zrobimy tak. Przez najbliższy tydzień, zaczynając od jutra będziesz mnie witać. Zawsze ty. Jasne?
- Jasne, ale Sasuke?
- Co znów?
- Jutro jest sobota.- odparł jakby ten drugi powiedział coś głupiego i zaśmiał się w głos, jednak zamilkł bo jego kompan nie odezwał się ani słowem tylko odwrócił w stronę biurka.- Sasuke?
- Wiem o tym........... Słyszę cię.
- No bo się odwróciłeś! Czemu? To jak chcesz jutro...
- Głąb jakich mało...- syknął pod nosem.- Jenyyy. Sasuke się zastanawiał czemu czuje się zakłopotany i dziękował, że blondyn nie może jemu czytać w myślach.
- No to o co...
- Idziemy jutro.- przerwał mu siedząc tyłem.
- Idziemy?- blondyn dalej nie rozumiał.
- A moooo! Idziemy jutro razem na miasto głąbie.- po tych słowach nastała taka cisza, że Sasuke w końcu spojrzał na kolegę po czym zerwał się i do niego podszedł.- Oi... Naruto co jest?- chciał dotknąć ramienia chłopaka, ale ten go odepchnął.
- N... nic. To tylko! No bo... Coś mi wpadło do oka no...- próbował jakoś wyjść z tej sytuacji z twarzą, ale szło mu kiepsko. Sasuke uśmiechnął się czule, nie pamiętał kiedy ostatnio się tak czuł. Troche jak starszy brat.
- Naruto. Rozumiem.- poczochrał go po włosach, a tamten zamarł.- Pójdziemy na karaoke, na naleśniki i połazimy po sklepach. Będziemy się dobrze bawić. Okej?
- T.. tak. Sasuke?- miał opuszczoną twarz, więc brunet nie widział emocji jakie się na niej teraz malowały.
- No co jest?
- Arigatou. - ledwo to wszeptał.
- Nie ma problemu! To co? Do jutra? Pierwsza próba! Nie zapomnij o "cześć", bo inaczej z całeeego dnia nici!- był bardzo stanowczy.
- Eeeeeeee?- spojrzał na niego jeszcze lekko czerwonymi oczami.- Tsk... no dobrze. Dzięki. To ja już pójdę.
- Trafisz do wyjścia?
- Tak. To do jutra.- uśmiechnął się już normalnie.- Debilu!- wystawił mu język i uciekł.
- C.... Ten dureń. Haha. Zaczynam go lubić. Kto wie, może za miesiąc będzie bardziej popularny ode mnie.- mimo, że taka wizja powinna zezłościć takich snobów jak on to wbrew temu uśmiechał się tak szeroko jak nigdy.
Naruto tak? Ciekawy z ciebie człowieczek. Jeszcze zobaczysz, że potrafisz więcej niż myślisz.

Musiałem się przebiec, żeby się zmęczyć. Nie wiem jakim cudem on ich nie usłyszał, moich myśli w tamtym momencie. Co się ze mną dzieje? Sasuke... Mój pierwszy...
- .. przyjaciel.- wyszeptałem na głos i od razu się rozejrzałem nerwowo czy nikt tego nie usłyszał. Odetchnąłem gdy się okazało, że byłem sam. 
Ogarnąłem się, uspokoiłem oddech i ruszyłem dumnie jak zawsze do domu. Jednak czułem się inaczej. To było kilka dni, a On już mnie zmieniał. Jak to się działo?
Uśmiechnąłem się na jedną głupią myśl.
O czym pomyślałem?
W sumie, że ta sytuacja, to prawie...
... to prawie jakbym...
...się........zakochał czy coś....
- Nieee. Jakie to głupie! Naruto ogarnij się.- założyłem ręce na kark.
Mimo, że sobie to powiedziałem to podobne myśli kotłowały się w mojej głowie przez cały wieczór. I wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że to nie ja powstrzymałem swoje myśli w tamtej chwili tylko tak jakby Sasuke ich w ogóle nie słyszał i trochę mnie to uspokoiło. Zasnąłem szybko mimo ekscytacji. Po prostu chciałem się szybciej obudzić.

- Ej.. Naruto.- usłyszał szept z łóżka obok.
- Czego Gaara?
- Stary, uśmiechasz się jak idiota. Co się wydarzyło? Wyznanie?- twarz tego czerwonowłosego chłopaka nie wyrażała prawie żadnych emocji
- Nieee. Ale z ciebie dureń. Przecież mi nie w głowie takie rzeczy.- odwrócił się na drugi bok.
- Wiesz Naruto. W sumie nieważne. Jak coś miłego to spoko, niewiele miłych rzeczy nam się przytrafia. Tylko się tak nie szczerz przy bandzie Orochimaru. Na szczęście na koniec tego roku już wychodzi.
- Nie boję się Orochimaru.- na przekór temu wzdrygnął się.
- Naruto.. znam cię dość długo. Po prostu uważaj.
- Zjeżdżaj Gaara!- syknął niby wkurzony. Tak naprawdę był wdzięczny, że kolega się nim zainteresował, ale jak zwykle nie potrafił tego okazać.
- Ech tylko mówię... Dobranoc Naruto.
Blondyn mu odpowiedział, niestety tylko w myślach.
Za niedługo już będę potrafił! Będę mówił wszystko co mi się będzie podobać.



I co? W końcu coś dodałam. 
Jeszcze wena całkiem nie wróciła, ale...
To co chciałam to jest :)

PS: Wena Bloggera rośnie wraz z komentarzami ;)