sobota, 4 lutego 2017

"Wiem o czym myślisz, wiem jaki jesteś" CZ.4

- No... może być.- mlasnął ustami Naruto zajadając ramen. Pyyysznooościiiiiii!!!!
- eee... Naruto- zaczął brunet.- Gdyby to było takie w miarę to nie jadłbyś już czwartej miski- zaśmiał się z wyższością.
- Zamknij się! No niech będzie.. Jest spoko.- speszył się troszkę chłopak.
    Właściciel baru uśmiechnął się do swojego stałego klienta i z wdzięcznością zabrał pustą już miseczkę.
- Naruto. Mam nadzieję, że wpadniesz za niedługo.
- Niech będzie.- odburknął tamten i wstał z zamiarem wyjścia.
- No.- Sasuke zarzucił sobie torbę na plecy i poczochrał "postrach szkoły" po głowie.- To teraz idziemy do mnie.
- Niech będzie.
    Szli w ciszy przez jakieś 10 minut, gdy blondyn nagle przystanął i wbił wzrok w ziemię.
- A... A-a-n..nn..- Ano!- wydukał wreszcie na co kolega się odwrócił.
- Co jest?- popatrzył na chłopaka.
- Sasuke.. ja... ja... za dziś.. ja...- Zamknął oczy i nabrał powietrza.- Za dziś. Dziękuję Ci. Bardzo dziękuję.- wykrztusił z siebie i po chwili usłyszał oklaski. Podniósł wzrok i zobaczył uśmiechniętego chłopaka, który uderzał dłonią o dłoń.
- Brawo.- powiedział kończąc oklaski.- Powiedziałeś to samo o czym pomyślałeś. Tak trzymać.- wystawił w jego stronę uniesiony do góry kciuk.
  Resztę drogi szli rozmawiając o szkole, a konkretnie o zajęciach. W końcu dotarli do posiadłości Uchihy.
- Łaaaaaał... Kasiasty jesteś co... Fajnie masz.- taka była reakcja blondyna. Wszedł przez wysoką oraz szeroką bramę zmierzając przez dłuuuugi, wydawałoby się ciągnący w nieskończoność ogród. Dotarłszy do drzwi bacznie obserwował działania bruneta.
  Ten doskonale zdając sobie sprawę z tego jak jest obserwowany zadzwonił domofonem.

- Halo.- odezwał się jakiś męski głos po drugiej stronie drzwi.
- Panicz już w domu. Przyprowadziłem kolegę. Proszę zrobić nam coś do jedzenia.- gdy otrzymał potwierdzenie, a drzwi otworzyły się od środka, spojrzał na blondyna i omal nie parsknął śmiechem. Ten straszny nastolatek, który wdawał się w bójki w tym momencie ekscytował się jak małe dziecko. Prawie skakał z nogi na nogę, a oczy lśniły mu jakby tysiącem słońc. Gdy tylko drzwi całkiem się otworzyły wpadł do środka i wydał z siebie okrzyk radości pomieszanej z ekscytacją.
- Łaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaał!!!! Jaki wielki hol!
Ciekawe czy mogę sam trochę pozwiedzać.
- Naruto.- przywrócił go na ziemię brunet.
- Hmmm?- odwrócił się, ale jego oczy dalej lśniły.
- Zaraz Cię oprowadzę, okej?- uśmiechnął się.
- Aaa..aa.. no.. niech Ci będzie.- niby się naburmuszył. Jeeeeeej!!! Jak fajnie!!!

   Sasuke nie wiadomo dlaczego zaczęła podobać się rola "opiekuna" blondyna. Z początku uznał, że obiecał coś i musi dotrzymać słowa, ale teraz? Robiło się coraz zabawniej, było to też swego rodzaju wyzwanie. Jeszcze nigdy nie spotkał osoby z tak ambiwalentnymi odczuciami.

Sasuke poprowadził nastolatka do swojego pokoju, żeby zostawić rzeczy.
- Zaraz tu wrócimy. Najpierw dół.- odparł słysząc jak tamten obruszył się, że chce się tu rozejrzeć.
- Spoko. Mi to wisi.
- Tak, wiem.- parsknął.
Zeszli spowrotem schodami na dół. I weszli do wielkiego pomieszczenia z mnóstwem kuchenek.
- Proszę paniczu, jedzenie gotowe.- pojawił się nagle starszy pan kłaniając się i wskazując stół pełen różnych pyszności.
- Woooo... nie strasz tak, panie kelnerze.- Naruto przyjął pozycję obronną.
- Haha.. to tylko mój lokaj. Służy naszej rodzinie od bardzo dawna, właściwie to on mnie wychował. Siadaj.- odparł z rozbawieniem Sasuke.
Naruto patrzył na starszego pana badawczym spojrzeniem.
- Jeszcze mi powiedz, że nazywa się Sebastian.
- E? Skąd wiedziałeś?- zdziwił się Sasuke.
- Serio?!- wydarł się blondyn i opadł na krzesło.
- Za łatwo cie nabrać Naruto.- wystawił mu język.
- Pfff.. Głupek.
- Zauważyłeś?
- Co?- już pożerał wzrokiem sernik z czekoladową polewą.
- Mówisz to czego chcesz.- odparł z cwanym uśmieszkiem.
Naruto zatrzymał widelec w połowie drogi do swojej buźki i rozszerzył oczy.
- F... Faktycznie.- Spojrzał na chłopaka.- To znaczy, że jest już dobrze?
Sasuke skrzyżował ręce i popatrzył na niego jak na okaz w zoo drapiąc się po brodzie.
- Nie mam pojęcia. Zobaczymy. Teraz dokończ ciasto.
Naruto zarumienił się, bo Sasuke widział jak ten bardzo chciał to ciasto.

*****
Włączaj :) - Iwatobi Swim
Po krótkim oprowadzeniu (może nie takim krótkim) wielkiej posiadłości, poszli w końcu do pokoju.

- No to jedziemy.- zarządził Sasuke i rozsiadł się na krześle. Naruto natomiast usiadł potulnie przy oknie.
- Na razie skupimy się na podstawach.- blondyn zmarszczył brwi.- Jeny. Na podstawowych zwrotach. Typu dzień dobry, do widzenia, dziękuję itp. Rozumiesz? Bo nawet z tym masz problem.- pokręcił głową z rozczarowaniem.
- Nieprawda! No bo to trudne! - zaprotestował po czym odwrócił wzrok.
- No i znów.- westchnął Sasuke.- Słuchaj. Chcesz się z ludźmi normalnie zadawać no nie.
Pokiwał głową.
- Zrobimy tak. Zaczniemy ode mnie okej?- oparł łokcie o oparcie krzesła obrotowego.
- Jak od ciebie?- dalej nie rozumiał.
- Ale z ciebie debil.- jego znudzony głos był aż nazbyt dezaprobujący.
- Co?! A przywalił ci ktoś kiedyś! Wielki Panie Uchiha! Sie czepiasz.- wstał i zacisnął pięści.
- No raczej. Kilka dni temu, pamiętasz.- uniósł brwi.
- Gh...- cofnął się Uzumaki.- t... to twoja wina! Przepraszam no...
- Daj spokój, nie przejmuję się. Siadaj.- wydał polecenie i wskazał palcem jego dawne miejsce. To było dość komiczne.
- Hmph!... Niech ci będzie.- ucichł i po dłuższej przerwie rzekł.- Czyli mam ci mówić po prostu "cześć"?
- Brawo za spostrzegawczość.- znów pokręcił głową Sasuke. Jednak to było dla niego zabawne. Ten chłopak go po prostu rozbrajał.
- No weź!... To jaki w tym problem?
Sasuke otworzył szeroko oczy i zamrugał kilkakrotnie.
- Jak to jaki? To, że tego nie robisz?- uniósł brew.
- ...aaaa ta... no wiem. Znacz robię! Myślę o tym za każdym razem!
- Ale nie mówisz na głos! Nawet po cichu. Słuchaj zrobimy tak. Przez najbliższy tydzień, zaczynając od jutra będziesz mnie witać. Zawsze ty. Jasne?
- Jasne, ale Sasuke?
- Co znów?
- Jutro jest sobota.- odparł jakby ten drugi powiedział coś głupiego i zaśmiał się w głos, jednak zamilkł bo jego kompan nie odezwał się ani słowem tylko odwrócił w stronę biurka.- Sasuke?
- Wiem o tym........... Słyszę cię.
- No bo się odwróciłeś! Czemu? To jak chcesz jutro...
- Głąb jakich mało...- syknął pod nosem.- Jenyyy. Sasuke się zastanawiał czemu czuje się zakłopotany i dziękował, że blondyn nie może jemu czytać w myślach.
- No to o co...
- Idziemy jutro.- przerwał mu siedząc tyłem.
- Idziemy?- blondyn dalej nie rozumiał.
- A moooo! Idziemy jutro razem na miasto głąbie.- po tych słowach nastała taka cisza, że Sasuke w końcu spojrzał na kolegę po czym zerwał się i do niego podszedł.- Oi... Naruto co jest?- chciał dotknąć ramienia chłopaka, ale ten go odepchnął.
- N... nic. To tylko! No bo... Coś mi wpadło do oka no...- próbował jakoś wyjść z tej sytuacji z twarzą, ale szło mu kiepsko. Sasuke uśmiechnął się czule, nie pamiętał kiedy ostatnio się tak czuł. Troche jak starszy brat.
- Naruto. Rozumiem.- poczochrał go po włosach, a tamten zamarł.- Pójdziemy na karaoke, na naleśniki i połazimy po sklepach. Będziemy się dobrze bawić. Okej?
- T.. tak. Sasuke?- miał opuszczoną twarz, więc brunet nie widział emocji jakie się na niej teraz malowały.
- No co jest?
- Arigatou. - ledwo to wszeptał.
- Nie ma problemu! To co? Do jutra? Pierwsza próba! Nie zapomnij o "cześć", bo inaczej z całeeego dnia nici!- był bardzo stanowczy.
- Eeeeeeee?- spojrzał na niego jeszcze lekko czerwonymi oczami.- Tsk... no dobrze. Dzięki. To ja już pójdę.
- Trafisz do wyjścia?
- Tak. To do jutra.- uśmiechnął się już normalnie.- Debilu!- wystawił mu język i uciekł.
- C.... Ten dureń. Haha. Zaczynam go lubić. Kto wie, może za miesiąc będzie bardziej popularny ode mnie.- mimo, że taka wizja powinna zezłościć takich snobów jak on to wbrew temu uśmiechał się tak szeroko jak nigdy.
Naruto tak? Ciekawy z ciebie człowieczek. Jeszcze zobaczysz, że potrafisz więcej niż myślisz.

Musiałem się przebiec, żeby się zmęczyć. Nie wiem jakim cudem on ich nie usłyszał, moich myśli w tamtym momencie. Co się ze mną dzieje? Sasuke... Mój pierwszy...
- .. przyjaciel.- wyszeptałem na głos i od razu się rozejrzałem nerwowo czy nikt tego nie usłyszał. Odetchnąłem gdy się okazało, że byłem sam. 
Ogarnąłem się, uspokoiłem oddech i ruszyłem dumnie jak zawsze do domu. Jednak czułem się inaczej. To było kilka dni, a On już mnie zmieniał. Jak to się działo?
Uśmiechnąłem się na jedną głupią myśl.
O czym pomyślałem?
W sumie, że ta sytuacja, to prawie...
... to prawie jakbym...
...się........zakochał czy coś....
- Nieee. Jakie to głupie! Naruto ogarnij się.- założyłem ręce na kark.
Mimo, że sobie to powiedziałem to podobne myśli kotłowały się w mojej głowie przez cały wieczór. I wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że to nie ja powstrzymałem swoje myśli w tamtej chwili tylko tak jakby Sasuke ich w ogóle nie słyszał i trochę mnie to uspokoiło. Zasnąłem szybko mimo ekscytacji. Po prostu chciałem się szybciej obudzić.

- Ej.. Naruto.- usłyszał szept z łóżka obok.
- Czego Gaara?
- Stary, uśmiechasz się jak idiota. Co się wydarzyło? Wyznanie?- twarz tego czerwonowłosego chłopaka nie wyrażała prawie żadnych emocji
- Nieee. Ale z ciebie dureń. Przecież mi nie w głowie takie rzeczy.- odwrócił się na drugi bok.
- Wiesz Naruto. W sumie nieważne. Jak coś miłego to spoko, niewiele miłych rzeczy nam się przytrafia. Tylko się tak nie szczerz przy bandzie Orochimaru. Na szczęście na koniec tego roku już wychodzi.
- Nie boję się Orochimaru.- na przekór temu wzdrygnął się.
- Naruto.. znam cię dość długo. Po prostu uważaj.
- Zjeżdżaj Gaara!- syknął niby wkurzony. Tak naprawdę był wdzięczny, że kolega się nim zainteresował, ale jak zwykle nie potrafił tego okazać.
- Ech tylko mówię... Dobranoc Naruto.
Blondyn mu odpowiedział, niestety tylko w myślach.
Za niedługo już będę potrafił! Będę mówił wszystko co mi się będzie podobać.



I co? W końcu coś dodałam. 
Jeszcze wena całkiem nie wróciła, ale...
To co chciałam to jest :)

PS: Wena Bloggera rośnie wraz z komentarzami ;)