Dziękuję Basi, której dedykuję ten rozdział. ;) Dzięki twojemu komentarzowi wróciła mi wena. życzę miłego czytania i dajcie znać co się podoba, a co nie :D
_______________________________________________
Sasuke już od ponad piętnastu minut czekał w umówionym miejscu na blondyna. Trochę się irytował, bo tamten nie odpisywał na smsy. Skrzyżował ręce na piersi i zaczął stukać palcem w przedramię. Zastanawiał się ileż można się spóźniać. Po chwili strzelił językiem i usłyszał.
Jest źle! Mogłem podejść wcześniej...
Odwrócił się w prawo i zauważył jak za rogiem chowa się znana mu osoba. podszedł tam pewnym krokiem i spiorunował go wzrokiem.
- A! Sasuke! Eto.. N... Na co się gapisz! Zaspałem i tyle!
Spóźniłem się trzy minuty i nie wiedziałem jak podejść...
- No!- odparł na to chłopak.
- No co?
- Czekam.
- A!- załapał. Dzień dobry...
- Rozumiem. Czyli idę sam okej.- odwrócił się i zaczął udawać że odchodzi.
- A idź sobie! Czekaj!
- Na razie!- pomachał ręką i nagle poczuł lekkie szarpnięcie swojej bluzy i usłyszał ciche.
- Ohayo..
Ledwie muśnięcie.
Szept.
A jednak był to sukces.
- Zaliczone.- uśmiechnął się, a na twarzy Naruto pojawił się autentyczny, ten prawdziwy uśmiech jakby zdał właśnie test.
- Lubisz lody?- spytał.
- Hai.
- Jakie?
- Najbardziej truskawkowe. Są nostalgiczne.
- Nostalgiczne?
- Aa.. nie to..idziemy na lody?- odparł wymijająco.
Sasuke uznał, że nie powinien tego poruszać.
- Tak. Do "IceLand" Byłeś tam?
- N..nie. Rzadko gdzieś chodzę, nie mam za co. To nie...- zaczął spanikowany.
- Okej. Idziemy.- zignorował to, nie był wścibski.
Siedząc naprzeciwko siebie Naruto rozglądał się, co prawda udawał, że nic go nie interesuje, ale jego oczy latały jak szalone. Podobało mu się wnętrze, szafa grająca, wystylizowanie lokalu na lata siedemdziesiąte Ameryki.
Podeszła do nich kelnerka w białej koszuli i czerwonej spódniczce.
- Słucham.- uśmiechnęła się. Sasuke chciał spokojnie zamówić deser, ale nie zdążył się odezwać. Naruto przybrał pozę yankee i zarzucił nogę na stół odzywając się niemiło.
- Za wolno! Ile można czekać. Tak bardzo chcę lody!
Dziewczyna przestraszyła się i już miała uciec, ale Sasuke złapał ją za rękę i ucałował delikatnie w dłoń. Było to tak niezwykłe i nierealne w tym momencie, że i ona i Naruto zastygli.
- Wybacz, mój kolega nie umie się zachować. Przyjmij to w ramach przeprosin. Dobrze?- popatrzył jej w oczy tym hipnotyzującym wzrokiem.
Dziewczyna splunęła rumieńcem
- H.. hai!
- Poprosimy raz Truskawkowe tornado i bananowy split. Dziękuję.- uśmiechnął się.
- Hai!- odrzekł raz jeszcze i wróciła do kuchni oniemiała.
Sasuke odetchnął i gdy usłyszał Wszystkich tak całujesz? popatrzył srogo na blondyna.
- Słuchaj, mówienie to jedno, ale.. zabierz nogę.
- Hai, hai. Przepraszam.- usiadł i wpatrywał się w swoje dłonie.
- Zacznę całować tylko te, którym sprawisz przykrość, może być?- zaśmiał się.
Nie!
Zdziwił go ten wybuch i miał zapytać o co chodzi, ale dziewczyna wróciła z zamówieniem nawet na nich nie patrząc.
- Teraz jedz i jak będziemy wychodzić to masz ją przeprosić.
- Okej.
- Nie w myślach tylko naprawdę.
- No wiem.- odparł i wziął z zamachem dużą porcję lodów do buzi. Oczy mu się zaświeciły. Pychaaaa! Niebo w gębie! Kto robi takie cuda!
Sasuke spodobał się ten widok. Zadowolenie blondyna było bezcenne, bo tylko on je widział. Poza tym Naruto bardzo się ekscytował małymi rzeczami, na które on nie zwróciłby uwagi.
Zjedli w milczeniu swoje porcje, głównie dlatego że Naruto był zbyt pochłonięty swoją.
- Ile to kosztuje Sasuke?
- Ja dziś stawiam.
- Ale..
- Następnym razem ramen. Wtedy ty.- pstryknał go w nos, sam nie wiedział dlaczego, więc szybko odszedł zapłacić za desery.
Naruto zaskoczony tym miłym gestem uśmiechnął się do siebie. To może było nic, ale dla niego takie gesty nie istniały nigdy i z nikim.Dlatego miały ogromne znaczenie. Do stolika podeszła kelnerka z wcześniej, nieco przestraszona, bo siedział tam tylko Naruto. Chłopak wiedział, że musi przeprosić, ale nie umiał. Mimo wszystko nie umiał. Dlatego szybkim ruchem zabrał dziewczynie notatnik i długopis. Ta znowu przestraszona chciała odejść, ale Naruto wstał, odłożył notes i szybko wyszedł. Na kartce było napisane "Przepraszam, nie chciałem." A obok tego kwiatek.
Dziewczyna zaśmiała się.
- Kawai.
Naruto stało obok drzwi wejściowych.
- Tu jesteś. Przepro..
- Nie mogłem. Przepraszam. Nie umiałem, więc napisałem jej na kartce.
- Wiem.
- E?- popatrzył zdziwiony na chłopaka, który podał mu mały papierek.
- Prosiła żebym dał ci jej numer telefonu.
- EEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!- wydarł się płonąc rumieńcem.- I co teraz.. ja nie.. numer telefonu? Ni.. Nigdy nie dostałem.
- Uspokój się.- dostał po głowie.- Podoba ci się?
- Tsk.. Brzydka. Kto by ją chciał. Jest śliczna.
- Nawet jeśli się jej spodobałeś to jeszcze długa droga nim zaprosisz kogoś na randkę.
- R..R...R.. Ran...
- Jesteś beznadziejny.- ruszył przed siebie.
- Ej o co ci..
- Chcesz iśc do oceanarium?
- Chce!
- Szybko.
Spędzili miły dzień. Po oceanarium połazili po sklepach, a na końcu usiedli w parku.
- Jestem zmęczony!- rozwalił się na ławce blondyn.
- Ja też.
- Było fajnie. Dzięki Sasuke to był mój pierwszy raz! Fajnie by było gdyby wszystkie pierwsze razy były razem.
Zabrzmiało to dość ciekawie. Oboje oblali się lekkim rumieńcem i odwrócili w przeciwne strony.
- Chcesz coś do picia?
- Um.. Cole.- odparł Naruto.
- Zaraz będę.
- Um.
Sasuke zapłacił za napoje i walnął z całej siły w automat.
- Co to było debilu!- krzyknął do siebie i kucnął pod automatem.- Czemu odwróciłem wzrok? Czemu mnie to w ogóle obchodzi!
Tak naprawdę wiedział, ale nie dopuszczał do siebie tej myśli. Ile oni się znają, może ze dwa tygodnie i to nie jakoś dobrze. Nie rozumiał co on w sobie ma. Koniec końców Sasuke stwierdził, że to muszą być uczucia braterski. Może tęsknił za swoim i potrzebował się kimś zająć.
Zabrał dwie puszki i wrócił na ławkę.
- Ej, NAruto nie było coli, może być...
Ale chłopak spał. Zwinął się w kłębek na ławce.
- Nie zasypiaj w miejscach publicznych, baka.- szepnął z uśmiechem i usiadł obok.
Naruto otworzył oczy czując na policzku coś zimnego.
- Oi.. wstawaj!
- O.. Dzięki.- wziął puszkę do ręki.
- Idziemy.
- Okej.
Sasuke całą drogę się nie odzywał. Szedł z przodu.
Coś zrobiłem?
- Nic się nie stało.- odparł jakimś dziwnym tonem. Doszli do miejsca gdzie rozstali się pierwszego dnia.
- Stąd wrócisz do domu?- spytał.
- Pewnie. To.. do poniedziałku?- zabrzmiał niepewnie.
- Oczywiście.- uśmiechnął się brunet i zmierzwił mu włosy.- Pamiętaj o przywitaniu.
- Dobranoc.
- Dobranoc.
I poszli w dwie przeciwne strony.
Skoro wszystko było dobrze to czemu wyglądałeś tak smutno. I skąd to dziwne uczucie, ten sen jakby... coś dotknęło moich ust?