środa, 6 kwietnia 2016

HWTM 19

Rozdział 19 - Spotkanie w wesołym miasteczku

Tego dnia wszyscy (no prawie) byli w dobrych humorach. Z uwagi na to, że dawno nie urządzili sobie takiej wycieczki. Naruto stresował się jeszcze bardziej. Miał w końcu dać prezent swojemu chłopakowi. Pierwszy prezent. On z Kibą jako pierwsi pojawili się w parku obok wesołego miasteczka "Hanabi". Czekali i czekali. W pewnym momencie Inuzuka poderwał się z ławki i podszedł do fontanny.
- Kiba?- ach ten pytający ton.
Ten wziął duży wdech i wrzasnął
-KUSOOOOOOOOOOOO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Blondynek, aż podskoczył.
- Dzisiaj to zrobię! Wyznam Sakurze co czuje! Dzisiaj...- odwrócił się i zamarł.
Sasuke właśnie przytulił Naruciaka od tyłu.
- Nono, więc w końcu się zdecydowałeś. Odważny ruch.
- Sas... nie.. to tylko.. ja ..etto
- Spoko Kiba. Gdybym był paplą już by wiedziała.- usiadł na ławce.
-Sasuke- wokół Kiby zamigotały światełka wdzięczności i podziwu.
- Ohayo Sasuke.- uśmiechnął się tym swoim najpiękniejszym uśmiechem nie mającym w sobie ani odrobiny skazy.
Brunet ponownie przytulił chłopaka po czym lekko musnął go w usta.
- Ohayo Lisku.- uśmiechnął się prawie podobnie.
- Ach! Jak ta miłość zmienia ludzi.- westchnął nadchodzący Itachi. Brat posłał mu piorunujące spojrzenie.
- Widzieliście? Tylko na Ciebie patrzy w TAKI sposób.- pokazał starszy, po czym zebrani wybuchnęli śmiechem.
Włącznie z Deidarą i... Sasorim niby też, choć jak zawsze jego wyraz twarzy niewiele się zmienił.
- Ładnie wyglądasz aniołku.- szepnął do ucha blondyna, który tylko odwrócił głowę zarumieniony.
- Baka...
Sasuke uśmiechnął się do siebie.
włącz - sielankowa muzyka
- AAAAA! Ja chcę już iść! Gdzie wszyscy?!
- Ohayo Naruto-kun- pojawiła się tuż obok niego Karin.
- UŁAAAAAA! Karin! Nie strasz mnie tak.
- Gumenasai... Jesteś taki słodki, że nie mogłam się powstrzymać!- błoga mina.
- Karin. Lepiej uważać.. - zaczął niby szeptem starszy Uchiha - mój braciszek to straszny zazdrośnik. Uważaj na słowa, bo.. zginiesz.-ostatnie słowo wypowiedział rodem z horroru.
- Ech?
- Słyszałem to idioto!- walnął go Sasuke.- nie rozpowiadaj głupot.- kątem oka zauważył jak Kiba przytula Naruto, w geście eksperymentu.- Kiba!!!!! Łapy precz od mojego Naruto!!!.
Stanął przed nim przy czym wyglądał jak kot, który prychając broni swej własności czy potomstwa.
- Sasuke! Nie wariuj.- skarcił go chłopak.
- wcale nie wariuje.
- Wariujesz.
- Wcale nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Wcale nie..
Pewnie trwałoby to dłużej gdyby właśnie nie podeszła do nich..
- Sakura-chan!!!- podbiegł do niej Naruto.
- Ohayo Naruto! Minna! Ohayo!- uśmiechnęła sie do wszystkich, włącznie z Sasorim, któremu posłała nieco zmieszany uśmieszek.- widze, że już prawie wszyscy są. Jeszcze tylko Suigetsu i Hinata z Nejim tak?
- Hai. Czekam na Hinatkę, ostatni raz z nią wyszedłem chyba na plac zabaw w podstawówce.- Naruto zamyślił się.
Gadali jeszcze jakiś czas. Na szczęście gdy zaczęli się niecierpliwić zauważyli nadciągającą trójkę. Suigetsu wlókł się z tyłu. Neji szedł obok swojej kuzynki, która była wg pozostałych wyjątkowo ładnie ubrana. Sukienka wybrana poprzedniego dnia, lekkie kreski na powiekach zrobione eyelinerem oraz część włosów spięta w kitkę, a pozostałe opadały na jej ramiona.
- Hinataa-chaaaan!!!- krzyknął Naruciak.- Wyglądasz dziś meeeeega ślicznie. Ta sukienka idealnie podkreśla kolor twoich oczu wiesz?
Nieźle Neji-san. Podziękowała kuzynowi w myślach. Pozostali owszem skomplementowali wygląd dziewczyny przez co ta nieco się speszyła.
Sasuke strzelił językiem co usłyszała tylko stojąca obok Karin.
- Hmm? Co jest Sasuke?
- Nic.- burknął, włożył ręce do kieszeni i ruszył w ślad za innymi którzy poszli już w stronę miasteczka. Do Karin podszedł Itachi.
- Co jest?
- Nic, a co?
- Karin chan- ten cwaniacki uśmiech- uśmiechasz się tak jak ja, a to nie wróży nic dobrego.
- Itachi jesteś niemożliwy.. ah! Gumenne. Jesteś starszy powinnam powiedzieć -san.
- hahaha. Daj spokój! Gadajmy normalnie - wystawił jej język.
- Itachi!
- Własnie tak.- zaśmiał się.

- Widać, że twój brat lubi Karin.- stwierdził Naruto patrząc na tamtych.
- Yhy...- odburknął brunet.
- Sasuke? Co jest?
- Nic.- odparł i z rękami w kieszeniach ruszył szybciej.
- ej! Czekaj!- a Naruto za nim.

Przez cały pobyt w wesołym miasteczku Sasuke nie spędził z Naruciakiem za dużo czasu. Wszędzie wpieprzała się - jak to pięknie stwierdził młody Uchiha - Hinata.
- Naruto-kun! Chodźmy na tę kolejkę
- Naruto-kun tam jest coś nowego!
- Naruto-kun zobacz! Labirynt!

Ręka mnie świerzbi, ale przecież nie uderzę laski. Co by tu zrobić? Jak go odciągnąć?

Kiba szedł z Sakurą, która wpatrywała się jak w obrazek w Sasoriego idącego przed nią z Deidarą.
- Sakura..Sakura.. Sakura!- wrzasnął jej do ucha.
- Kiba? Co jest?
- Wołam cię od paru sekund, a ty mnie nie słyszysz choć stoję obok.- udał obrażonego, a może wcale nie udawał.
- Przepraszam Kiba.- zaśmiała się nerwowo.
- Nieważne.- westchnął.- Musimy coś zrobić.
- Hę? Z czym?
- Z TYM- wskazał Hinatę prawie przylepioną do Uzumakiego, która ciągnie go do następnej atrakcji.- I z TYM.- tym razem pokazał Sasuke, który gdyby wzrok mógł wywiercać dziurę Hinata już by zniknęła.
- Hmmm... No wiem. Nawet my mało z nim dziś gadamy, a to w sumie urodziny Sasuke i to powinien być ich dzień. Co by tu...
- Znam ten wzrok Sakura. Masz pomysł.- wyszczerzył rząd białych zębów.
- Nani nani? Jaki pomysł?- zainteresował się starszy Uchiha.
- Pomóż nam Itachi. Chcemy jakoś odciągnąć Hinatę.
- Słuchaj Itachi.. Ja z Kibą... szeptu szeptu szeptu, a Ty w tym czasie, szeptu szeptu szeptu....
- Nie ma sprawy.- ukazał kciuka.
- Już się robi!- skopiował go brunet.
- Kiba ja wiem, że jestem cudowny i w ogóle, ale nie kopiuj mnie.- cała trójka się zaśmiała.

Plan rozpoczęty. Pewnie ciekawi Was co się działo z pozostałymi uczestnikami wycieczki. Otóż Neji razem z Suigetsu zabrali Karin do domu strachów, a Deidara i Sasori poszli na lody. Aaaach. Sakura chciałaby się przyłączyć, ale teraz najważniejszy jest Naruto. Tak postanowiła.


- Hinata-chan. Robi się ciemno. Zaraz będziemy musieli....
- Hai, hai, ale Naruto-kun chodźmy jeszcze tam!- wskazała na oświetlone koło młyńskie.
Chciałbym pójść tam z Sasuke.
- Hinata-chan posłuchaj, ja...- oczywiście nie dokończył gdyż przerwał mu swoim cudownym głosem Itachi krzycząc.
-HINATA!!!!
Dziewczyna, aż podskoczyła.
-H..hai?- trochę przestraszona i trochę zła.
- Chodź, muszę Ci powiedzieć coś bardzo ważnego.- wyraz jego twarzy nie twierdził inaczej.(hmph! Poważny Itachi. No pęknę ze śmiechu).....szeptał jej coś do ucha.
- Naruto-kun. Dziękuję za dzisiejszy dzień. Do jutra.- uśmiechnęła się i pobiegła za Itachim.
Blondynek stał chwilę skołowany, choć nie trwało to długo z uwagi na pojawiającego się znikąd Kibę, który pociągnął go za rękę. -He? Co jest grane? Kiba?
- Nie marudź! chodź!- śmiał się.
- Ale...
- nie ma żadnych "ale"!!!- wyszczerzył się.- w końcu Sasuke też chce z Tobą pobyć.
Takie wyjaśnienie mu wystarczyło.
-Okej.


Sasuke siedział sam na ławce po drugiej stronie.
-Sasuke... czy to nie Ty miałeś dziś spędzać czas z Naruto?
Ledwo to powiedziała, a już poczuła ogarniającą ją wszechobecną złość rozpełzającą się niczym maź dookoła Sasuke. Coś jak aura... negatywna.
-Ach?!... I co w związku z tym?- lód w całej okazałości.
- ech... jesteś niemożliwy.- westchnęła i złapała go za ucho ciągnąc za sobą. Sakury nigdy on nie przerażał. To ona była tą której wszyscy się bali. Pomijając fakt, że kiedyś jej się podobał.
- I.. tetetet Ite yo! Sakura! Dokąd my... Ite!

W tym momencie nasi zakochańce stanęli twarzą w twarz. Nagle poczuli pchnięcie i polecieli w stronę... wagonika od koła młyńskiego.
- Życzymy miłego kursu!- krzyknęli machając przyjaźnie.
Obaj chłopcy podziękowali im skinieniem głowy...
Wreszcie... wreszcie mogli być SAMI.