AAAAAA!!! Nawet nie wiecie jak przyjemnie jest wrócić! Zapraszam do czytania dalszego ciągu! :D Tęskniłam!!!
Ktoś tu jeszcze zagląda? Widzę wyświetlenia, ale jest tak mało komentarzy, że nie wiem czy jest sens kontynuować niektóre historie.
Jednak ostatnio pojawił się komentarz! Dzięki czemu wstawiam ten oto rozdział!
Zapraszam do czytania!
Tadaima!
Rozdział 22 - Następny etap
Ktoś tu jeszcze zagląda? Widzę wyświetlenia, ale jest tak mało komentarzy, że nie wiem czy jest sens kontynuować niektóre historie.
Jednak ostatnio pojawił się komentarz! Dzięki czemu wstawiam ten oto rozdział!
Zapraszam do czytania!
Tadaima!
Rozdział 22 - Następny etap
Naruto wszedł do pokoju jeszcze lekko zaczerwieniony. Nic dziwnego. Za chwilę miał przeżyć swój pierwszy raz. Nie wiedział co, gdzie, jak... I to z mężczyzną! Co prawda wiedział, że sasuke go kocha, ale i tak się bał. Miał być na górze czy na dole? Postanowił, że po prostu nie będzie myślał.
- Co tak długo Ci zajęło?- uśmiechnął się Sasuke.
- I... Itachi... wyszedł.- niemal musnął powietrze szepcząc to zdanie. Jakby prawie nie otworzył ust.
- Yhm... Chodź do mnie... Lisku.- jego słowa były tak ciepłe i otulone miłością, że Naruto nawet nie zauważył, w którym momencie utonął w silnych ramionach chłopaka. Ten ścisnął go tak żeby poczuł się bezpiecznie po czym sam wyszeptał w ciemności.
- Nee... Naruto?
- Hmm?
- Zostaniesz ze mną na zawsze?
Chłopak w odpowiedzi ścisnął go mocniej.
- Uhm..- kiwnął głową.
- Będziesz mnie kochał nieważne co?
- Uhm...
- A gdybym zachorował albo...- poczuł gwałtowne szarpnięcie, a w następnej chwili leżał na poduszkach. Naruto patrzył mu w oczy hardo, prawie zły.
- Nawet tak nie mów. Cokolwiek się stanie. Nawet jeśli znikniesz!- znów wtulił się w jego szyję.- Nawet jeśli sam mnie odtrącisz! Nawet jeśli zachorujesz czy ty czy ja! Cokolwiek się wydarzy! Ja już zawsze...- głos mu się załamał.- Zawsze.. chcę być obok ciebie. Pozwól mi.. być...
- Uhm... Oczywiście, że tak.- złapał twarz swojego chłopaka w dłonie i spojrzał na niego najczulej jak potrafił. Otarł jego łzy kciukami i złączył ich czoła, po czym zamknął oczy.- Ty i ja. Jesteśmy jednością.- uśmiechnął się i podniósł swoją bransoletkę.
Naruto popatrzył zaskoczony, po czym sam się uśmiechnął i uniósł swoją błyskotkę.
Wyglądali pięknie. Tacy szczęśliwi. Światłość ich miłości mogłaby teraz pokonać największy mrok.
Patrzyli na siebie przez moment po czym złączyli usta w namiętnym i czułym pocałunku. Całowali się chwilę w ogóle się nie dotykając. Po chwili Sasuke poczuł drżące palce ukochanego na swoim torsie. To nie było drżenie z podniecenia. To był strach...
- Naruto.- powiedział twardo łapiąc jego dłoń. Blondyn otworzył oczy i czekał.- Dziś nie. Jeszcze nie. Nie zmuszaj się, ja też jeszcze nie jestem gotowy. Przepraszam. Mogłeś odczuć jakąś presję z mojej strony. Przepraszam kochanie.- przytulił go i wyszeptał do ucha.- Zaśnijmy dziś razem. Dobrze? Będziemy się trzymać za ręce i rozmawiać, aż zaśniemy.
Położyli się na poduszki. Sasuke przykrył ich kołdrą i złapał jego dłoń. Pocałował go w czoło i wyszeptał ciche "dobranoc". Blondynek uśmiechnął się i przysunął nieznacznie.
- Kocham cie, Sasuke.
- Um.. Ja ciebie też, kochanie.
*******
W nocy pierwszy obudził się Sasuke, czując między sobą, a ukochanym jakiś ciężar. Lekko rozchylił powieki, ale za moment już patrzył na "postać" szeroko otwartymi oczami.
- It...- zaczął głośno, ale patrząc, że Naruto jeszcze śpi ściszył ton.- Itachi.. ej!- potrząsnął jego ramieniem.- Itachi...
- Hmmm?- zamruczał starszy chłopak.
- Czemu tu śpisz? Ej!
- Daj spokój Sasuke.. nie mogłem spać...- ziewnął.- pozwól mi.
- Ale czem...
- Proszę, Sasuke.- niemal błagał. I mimo, że Sasuke nie widział jego twarzy usłyszał, że jego brat jest zmartwiony i zamyślony zarazem.- Daruj mi dziś.
To nie był głos jego roześmianego starszego brata, tego który do wszystkiego podchodzi z dystansem.
Chłopak przykrył całą trójkę dodatkowym kocem i zmierzwił starszemu włosy.
- Okej. Ale śpisz od zewnątrz. Ja leżę obok mojego Naruto.
- buuuu....no dooobra.- podniósł się nie bez trudu i przewalił się (inaczej nie da rady tego nazwać) na drugą stronę łóżka.
- Dobranoc. Masz szczęście, że nie jestem wścibski. Nie wiem o co chodzi, ale nie myśl o tym w nocy. Lepiej już śpij.- mimo swojego chłodnego tonu to zdanie wypowiedziane zostało z troską.
- Hai... oyasumi.- wyszeptał cichutko.
W tym momencie blondynek poruszył się delikatnie i wypowiedział przez sen krótkie "Rameeeen"
Bracia Uchiha zaśmiali się na ten głos, możliwe że dzięki temu byli w stanie tak szybko zasnąć.
Należy tutaj zaznaczyć, że gdy za niedługo obudzi się pewien książę prawdopodobnie skoczy mu ciśnienie (a co on 50-latek?>?!!! dop.aut.).
Naruto niedawno wstał - o dziwo pierwszy - a obecnie stał naprzeciwko śpiących braci Uchiha. Stanowili oni tak uroczy widok, że aż żal było nie zrobić zdjęcia.... lub kilku. Na taki pomysł właśnie wpadł ten nastolatek. Postanowił, że pokaże je w odpowiedniej chwili.
- L...Lisku?- zamruczał młody Uchiha nie wiedząc w jakiej znalazł się sytuacji.- Która godzina?
Naruto szybko odłożył telefon i uśmiechnął się do chłopaka.
- Jest po dziesiątej. Chciałem zrobić śniadanie, ale stwierdziłem że bezpieczniej będzie na was poczekać.
- Słusznie.- kiwnął głową.
- Osz ty!
Rzucił w niego poduszką. Niestety chłopak uniknął ostrzału, a poduszka trafiła niczego nieświadomego Itachiego.
- E?- otworzył jedno oko.- już od rana musicie wytwarzać tę aurę miłości?- powiedział z irytacją i odwrócił się na drugi bok.
- Itachi?- zdziwili się chłopcy.
- Coś się stało?- zapytał brunet.
- Nic- padła szybka odpowiedź.- Idźcie sobie.
Chłopcy spojrzeli po sobie i uśmiechnęli się złowieszczo.
- I-TA-CHIIIIII- podeszli i zaczęli go łaskotać.
- N... Nie! Ahahahahha!! Prze... Przestańcie!!! Hahaha! Ej!
- Gadaj w tej chwili albo...
-... wyzioniesz tutaj ducha.
- I ty... a..aniołku przeciwko mnie?! Ahhahahahaha.. Okej okej okej! Powiem!
Przestali jak na komendę siadając naprzeciwko starszego po turecku.
Itachi westchnął głośno, skrzyżował ręce i zamykając oczy powiedział.
- Ja...
******************************************
Neji właśnie zapukał do drzwi.
- O... Dzień dobry kochany.
- Cześć ciociu. Jest Hinata?
- Jest. U siebie w pokoju. Możesz do niej iść.- otworzyła szerzej drzwi.
- Dziękuję.
Chłopak wszedł po schodach. Denerwował się. Dlaczego? Sam nie wiedział. Wziął głęboki wdech i zapukał.
- Hinata? To ja.
Zero odpowiedzi.
- Wchodzę!- otworzył drzwi i zastał najpiękniejszy widok na świecie.
Jego kuzynka ubrana w krótkie spodenki i koszulkę na krótki rękaw leżała sobie spokojniej na biurku. Spała. Oddychała lekko. Włosy miała zwinięte w niedbałego koka. Chłopak zauważył coś pod jej głową. Wyciągnął to bardzo delikatnie. Książka. Zaznaczona na 40 stronie.
- Jesteś na samym początku.- zaśmiał się i popatrzył na nią.- A poleciłem ci ją już jakiś czas temu.
Nie wiadomo kiedy jego dłoń spoczęła na jej głowie. Głaskał ją delikatnie. Była taka krucha,tak bardzo chciał ją chronić, być jej tarczą. Tylko, że któregoś dnia znajdzie kogoś innego do ochrony i czuł, że go to bardzo zaboli. Złapał za spinkę i jednym ruchem rozpuścił jej włosy.
- Tak wyglądasz najpiękniej.
Pozwolił dziewczynie się jeszcze zdrzemnąć, a sam przypomniał sobie sytuację gdy mieli po jakieś 10 lat.
- Hinata! Nie można tak! Nie możesz być rycerzem! Jesteś dziewczyną!
- Ale ja chcęęęę..- prawie płakała mała dziewczynka.
- Ech... Jesteś zbyt strachliwa na rycerza.- stwierdził z dumą.
- Ale... Więc... jak będę odważniejsza to wtedy będę mogła być rycerzem?
- Hmmm... wtedy tak.- uśmiechnął się.
- Hai!- podskoczyła radośnie.- I wtedy cię obronie onii-chan!
- He? Mnie nie trzeba! To ja tu jestem mężczyzną!- podniósł wysoko podbrudek.
- A.. Ale. Tamci chłopcy ci dokuczają i...
- Nie! Hinata-chan. Daj mi się bronić.To wystarczy.
- Jaaa... Będziesz moim rycerzem na zawsze?- zarumieniła się.
- Hai!
- Yatta! Więc... więc jak będę duża to zostanę twoją żoną.- powiedziała ciszej.
- Hinataaaa... Nie możesz! Jesteśmy rodziną.
- Eeeee?- zrobiła smutną minkę.
- Ale możemy poudawać.- tym razem chłopiec się zarumienił.
- Hai! Ale i tak nikogo nie pokocham tak jak braciszka!
- Chodź się bawić bo inni czekają.
- To może chodźmy wszyscy do parku.
- Nieee. Park jest za daleko. Musimy...
- Neji?- popatrzyła na niego zaspanymi oczyma.
- Ohayo. Komuś się przysnęło.- capnął ją książką w głowę.
- Ite.. Gumen. Co tu robisz?- usiadła na krześle po oplatając kolana ramionami.
- Chciałem zobaczyć jak się czujesz.- usiadł na łóżku.
- E? Ale czemu?- naprawdę się zdziwiła.
- No bo wczoraj...- i nagle to ogarnął.-.. a więc chcieli cię tylko odciągnąć.- prychnął.
- Tak, wiem.
- Wiedziałaś?
- Wiesz... Byłam trochę nachalna.- zaśmiała się.
- Trochę?- podniósł brew.
- Oj no wiesz o co chodzi! Było mi smutno, ale poszłam z Itachim na lody i...
- Czekaj! czekaj! czekaj!- wystawił w jej kierunku palec wskazujący.- Po pierwsze od kiedy to jest Itachi... bez "-san", a po drugie po co z nim poszłaś.
- Zaprosił mnie no i kazał tak do siebie mówić. Było całkiem miło i...
- Tylko się w nim nie zakochaj.- westchnął i opadł na poduszki.
- C... cccc..cc.c..c. CO?! Ale ja przecież nic..- zrobiła się czerwona jak piwonia.
- Wiem. Ale ja znam Itachiego. Jakby co ostrzegałem.- wstał i otrzepał spodnie.
- Hai.- zaśmiała się nerwowo.
- To co idziemy?
- Gdzie?
- No jak... na lody! Nie będę gorszy od Uchihy.- uśmiechnął się.
- Haha.. okej. Neji jesteś dobrym bratem.
- A miałem być mężem.
- He?
- Nic. Czekam na dole.- i zbiegł po schodach
- C... Neji!
***************************************************
- Ja...
W tym momencie zadzwonił telefon.
- Gumen.- odezwał się Naruto.- Musze odebrać.
I wyszedł z pokoju.
- Hinata?- spytał od razu brata.
- Na.. Skąd wiesz? To tak oczywiste?
- Dla mnie tak. Ale przecież podobało ci się już tyle kobiet, że...
- To nie to samo.- powiedział poważnie.
- Miałem wrażenie... No.. Eee.. Gdy się uśmiechnęła jakby... jakby...
- Cały świat się zatrzymał?- podpowiedział młodszy.
- Dokładnie!- wykrzyknął.- Ale przeczekam... Może mi minie.
- Wiesz co Itachi. Nie chcę cię martwić.- wstał i zaczął się przebierać.- Myślę, że to nie minie tak szybko.
- AAaaaaaaa!- Zostawisz mnie na chwilkę?
- Pewnie.
Poszedł do kuchni i zaczął przygotowywać śniadanie. Po chwili do pomieszczenia wszedł Naruto.
- Sasuke. Muszę lecieć.- stwierdził smutno.
- Co, ale ja właśnie zacząłem robić śniadanie.
- Wiem, ale... Sakura umówiła się z Sasorim i Kiba...
Nie sokończył.
- Itterashai.- padła szybka odpowiedź.
- Um. Lecę się ubrać.
Po chwili ubierał już buty na dole.
- Naruto?
-H...- podniósł głowę, ale nie zdążył nic powiedzieć bo Sasuke go pocałował.
- Napisz później.
- H.. Hai!- i wybiegł.
- Ciągle go to peszy.- uśmiechnął się do siebie.- Kawai. ITACHI! Chodź! Zrobię nam jedzenie!
***********************************************
- Kiba. Co chcesz niby zrobić?
- Powiem jej żeby nie szła!
Chłopak od dłuższej chwili chodził w tę i we w tę denerwując się rozwojem wydarzeń.
- Zdajesz sobie sprawę, że nie możesz jej kontrolować?- podniósł brew.
- Wiem! Ale nie wiem co mam zrobić!- rzucił się na łóżko.
- Teraz nic. Jest jednak jedna rzecz.
- Co!
- Musisz jej powiedzieć! Ile chcesz to ukrywać!
- Na zawsze!- zacisnął dłoń w pięść.
- Kibaaaaa
- Wiem, wiem! Ale kiedy?
- Jutro.- zdecydował blondyn.
- T... Tak szybko?
- Szybko?! Chłopie kochasz się w niej od jakichś 4 lat! Albo ty to zrobisz albo ja.- Powiedział twardo.
- Okej. W takim razie jutro, ale jeśli oni... Jak oni się zejdą czy coś.
- W jeden wieczór? Coś ty! Nikt tak nie robi!
Kiba spojrzał na niego spod byka.
- Gumen.- od razu skapitulował blondyn.- Ale i tak powinieneś jej powiedzieć.
- Dobra!
- To co. Może spacer. Zadzwonię bo Sasuke i może Nejiego?
- Niech będzie.
Po chwili wrócił oświadczając, że chłopaki będą czekać w pizzerii, w której zawsze jedzą.
- Tak! Pizza! To jest to!
Chłopcy siedzieli we czwórkę na swoim ulubionym miejscu i starali się zająć czymś umysł Kiby. Niestety jego myśli cały czas odpływały w stronę dziewczyny, a raczej jej i tego rudzielca, z którym może się teraz cału... Nie myśl o tym Kiba!
Naruto kończył właśnie drugi kawałek gdy wstał jak oparzony krzycząc
- Gaara!- i wybiegł z lokalu.
- Co to było?- spytał Sasuke.
- Aaaa.. Gaara wrócił.
- Kto to Gaara?- denerwował się gdy czegoś nie wiedział.
- Aaaa..- zastanowił się Kiba i spojrzał za okno. Pozostali też to zrobili. Patrzyli jak Naruto rozmawia z chłopakiem o czerwonych włosach z tatuażem na czole.
- Chyba dość dobrze się znają.- Stwierdził Hyuuga.
- To jego przyjaciel. Znał go jeszcze przed nami, ale musiał wyjechać do Australii.
- Austarlii? Wooow.
Natomiast Sasuke zamarł gdy ten nieznajomy zmierzwił z uśmiechem włosy jego ukochanego.
- Jest to też jego pierwsza miłość.
W tym momencie brunet ścisnął ketchup, z którego prysnęła czerwona maź.
- Aaa! Sasuke! Uważaj.- zaczął się wycierać mlecznooki.
- Pierwsza miłość mówisz...- znów miał ten wyraz twarzy co to odstraszał nawet dorosłych.
Naruto nagle wskazał przez szybę na resztę ekipy i prawdopodobnie zaprosił kolegę do ich grona. Widząc wzrok Sasuke chłopak posłał mu spojrzenie mówiące "Tylko nie palnij nic głupiego". Brunet strzelił językiem.
- Chłopaki to jest Gaara.
- Witam.- kiwnął głową kulturalnie.
- Cześć. Dawno się nie widzieliśmy. Siadaj.- Zaprosił go Kiba.
- To jest Neji i Sasuke.- przedstawił resztę towarzystwa.
- Witaj w naszym gronie.- uśmiechnął się Neji podając mu rękę.
- Sasuke.- przedstawił się brunet również ściskając jego rękę.- Jego chłopak.- wskazał na blondyna. Ten rozdziawił buzię i wysłała mu minę mówiącą. "No o tym mówiłem!"
Rzucił w niego poduszką. Niestety chłopak uniknął ostrzału, a poduszka trafiła niczego nieświadomego Itachiego.
- E?- otworzył jedno oko.- już od rana musicie wytwarzać tę aurę miłości?- powiedział z irytacją i odwrócił się na drugi bok.
- Itachi?- zdziwili się chłopcy.
- Coś się stało?- zapytał brunet.
- Nic- padła szybka odpowiedź.- Idźcie sobie.
Chłopcy spojrzeli po sobie i uśmiechnęli się złowieszczo.
- I-TA-CHIIIIII- podeszli i zaczęli go łaskotać.
- N... Nie! Ahahahahha!! Prze... Przestańcie!!! Hahaha! Ej!
- Gadaj w tej chwili albo...
-... wyzioniesz tutaj ducha.
- I ty... a..aniołku przeciwko mnie?! Ahhahahahaha.. Okej okej okej! Powiem!
Przestali jak na komendę siadając naprzeciwko starszego po turecku.
Itachi westchnął głośno, skrzyżował ręce i zamykając oczy powiedział.
- Ja...
******************************************
Neji właśnie zapukał do drzwi.
- O... Dzień dobry kochany.
- Cześć ciociu. Jest Hinata?
- Jest. U siebie w pokoju. Możesz do niej iść.- otworzyła szerzej drzwi.
- Dziękuję.
Chłopak wszedł po schodach. Denerwował się. Dlaczego? Sam nie wiedział. Wziął głęboki wdech i zapukał.
- Hinata? To ja.
Zero odpowiedzi.
- Wchodzę!- otworzył drzwi i zastał najpiękniejszy widok na świecie.
Jego kuzynka ubrana w krótkie spodenki i koszulkę na krótki rękaw leżała sobie spokojniej na biurku. Spała. Oddychała lekko. Włosy miała zwinięte w niedbałego koka. Chłopak zauważył coś pod jej głową. Wyciągnął to bardzo delikatnie. Książka. Zaznaczona na 40 stronie.
- Jesteś na samym początku.- zaśmiał się i popatrzył na nią.- A poleciłem ci ją już jakiś czas temu.
Nie wiadomo kiedy jego dłoń spoczęła na jej głowie. Głaskał ją delikatnie. Była taka krucha,tak bardzo chciał ją chronić, być jej tarczą. Tylko, że któregoś dnia znajdzie kogoś innego do ochrony i czuł, że go to bardzo zaboli. Złapał za spinkę i jednym ruchem rozpuścił jej włosy.
- Tak wyglądasz najpiękniej.
Pozwolił dziewczynie się jeszcze zdrzemnąć, a sam przypomniał sobie sytuację gdy mieli po jakieś 10 lat.
- Hinata! Nie można tak! Nie możesz być rycerzem! Jesteś dziewczyną!
- Ale ja chcęęęę..- prawie płakała mała dziewczynka.
- Ech... Jesteś zbyt strachliwa na rycerza.- stwierdził z dumą.
- Ale... Więc... jak będę odważniejsza to wtedy będę mogła być rycerzem?
- Hmmm... wtedy tak.- uśmiechnął się.
- Hai!- podskoczyła radośnie.- I wtedy cię obronie onii-chan!
- He? Mnie nie trzeba! To ja tu jestem mężczyzną!- podniósł wysoko podbrudek.
- A.. Ale. Tamci chłopcy ci dokuczają i...
- Nie! Hinata-chan. Daj mi się bronić.To wystarczy.
- Jaaa... Będziesz moim rycerzem na zawsze?- zarumieniła się.
- Hai!
- Yatta! Więc... więc jak będę duża to zostanę twoją żoną.- powiedziała ciszej.
- Hinataaaa... Nie możesz! Jesteśmy rodziną.
- Eeeee?- zrobiła smutną minkę.
- Ale możemy poudawać.- tym razem chłopiec się zarumienił.
- Hai! Ale i tak nikogo nie pokocham tak jak braciszka!
- Chodź się bawić bo inni czekają.
- To może chodźmy wszyscy do parku.
- Nieee. Park jest za daleko. Musimy...
- Neji?- popatrzyła na niego zaspanymi oczyma.
- Ohayo. Komuś się przysnęło.- capnął ją książką w głowę.
- Ite.. Gumen. Co tu robisz?- usiadła na krześle po oplatając kolana ramionami.
- Chciałem zobaczyć jak się czujesz.- usiadł na łóżku.
- E? Ale czemu?- naprawdę się zdziwiła.
- No bo wczoraj...- i nagle to ogarnął.-.. a więc chcieli cię tylko odciągnąć.- prychnął.
- Tak, wiem.
- Wiedziałaś?
- Wiesz... Byłam trochę nachalna.- zaśmiała się.
- Trochę?- podniósł brew.
- Oj no wiesz o co chodzi! Było mi smutno, ale poszłam z Itachim na lody i...
- Czekaj! czekaj! czekaj!- wystawił w jej kierunku palec wskazujący.- Po pierwsze od kiedy to jest Itachi... bez "-san", a po drugie po co z nim poszłaś.
- Zaprosił mnie no i kazał tak do siebie mówić. Było całkiem miło i...
- Tylko się w nim nie zakochaj.- westchnął i opadł na poduszki.
- C... cccc..cc.c..c. CO?! Ale ja przecież nic..- zrobiła się czerwona jak piwonia.
- Wiem. Ale ja znam Itachiego. Jakby co ostrzegałem.- wstał i otrzepał spodnie.
- Hai.- zaśmiała się nerwowo.
- To co idziemy?
- Gdzie?
- No jak... na lody! Nie będę gorszy od Uchihy.- uśmiechnął się.
- Haha.. okej. Neji jesteś dobrym bratem.
- A miałem być mężem.
- He?
- Nic. Czekam na dole.- i zbiegł po schodach
- C... Neji!
***************************************************
- Ja...
W tym momencie zadzwonił telefon.
- Gumen.- odezwał się Naruto.- Musze odebrać.
I wyszedł z pokoju.
- Hinata?- spytał od razu brata.
- Na.. Skąd wiesz? To tak oczywiste?
- Dla mnie tak. Ale przecież podobało ci się już tyle kobiet, że...
- To nie to samo.- powiedział poważnie.
- Miałem wrażenie... No.. Eee.. Gdy się uśmiechnęła jakby... jakby...
- Cały świat się zatrzymał?- podpowiedział młodszy.
- Dokładnie!- wykrzyknął.- Ale przeczekam... Może mi minie.
- Wiesz co Itachi. Nie chcę cię martwić.- wstał i zaczął się przebierać.- Myślę, że to nie minie tak szybko.
- AAaaaaaaa!- Zostawisz mnie na chwilkę?
- Pewnie.
Poszedł do kuchni i zaczął przygotowywać śniadanie. Po chwili do pomieszczenia wszedł Naruto.
- Sasuke. Muszę lecieć.- stwierdził smutno.
- Co, ale ja właśnie zacząłem robić śniadanie.
- Wiem, ale... Sakura umówiła się z Sasorim i Kiba...
Nie sokończył.
- Itterashai.- padła szybka odpowiedź.
- Um. Lecę się ubrać.
Po chwili ubierał już buty na dole.
- Naruto?
-H...- podniósł głowę, ale nie zdążył nic powiedzieć bo Sasuke go pocałował.
- Napisz później.
- H.. Hai!- i wybiegł.
- Ciągle go to peszy.- uśmiechnął się do siebie.- Kawai. ITACHI! Chodź! Zrobię nam jedzenie!
***********************************************
- Kiba. Co chcesz niby zrobić?
- Powiem jej żeby nie szła!
Chłopak od dłuższej chwili chodził w tę i we w tę denerwując się rozwojem wydarzeń.
- Zdajesz sobie sprawę, że nie możesz jej kontrolować?- podniósł brew.
- Wiem! Ale nie wiem co mam zrobić!- rzucił się na łóżko.
- Teraz nic. Jest jednak jedna rzecz.
- Co!
- Musisz jej powiedzieć! Ile chcesz to ukrywać!
- Na zawsze!- zacisnął dłoń w pięść.
- Kibaaaaa
- Wiem, wiem! Ale kiedy?
- Jutro.- zdecydował blondyn.
- T... Tak szybko?
- Szybko?! Chłopie kochasz się w niej od jakichś 4 lat! Albo ty to zrobisz albo ja.- Powiedział twardo.
- Okej. W takim razie jutro, ale jeśli oni... Jak oni się zejdą czy coś.
- W jeden wieczór? Coś ty! Nikt tak nie robi!
Kiba spojrzał na niego spod byka.
- Gumen.- od razu skapitulował blondyn.- Ale i tak powinieneś jej powiedzieć.
- Dobra!
- To co. Może spacer. Zadzwonię bo Sasuke i może Nejiego?
- Niech będzie.
Po chwili wrócił oświadczając, że chłopaki będą czekać w pizzerii, w której zawsze jedzą.
- Tak! Pizza! To jest to!
Chłopcy siedzieli we czwórkę na swoim ulubionym miejscu i starali się zająć czymś umysł Kiby. Niestety jego myśli cały czas odpływały w stronę dziewczyny, a raczej jej i tego rudzielca, z którym może się teraz cału... Nie myśl o tym Kiba!
Naruto kończył właśnie drugi kawałek gdy wstał jak oparzony krzycząc
- Gaara!- i wybiegł z lokalu.
- Co to było?- spytał Sasuke.
- Aaaa.. Gaara wrócił.
- Kto to Gaara?- denerwował się gdy czegoś nie wiedział.
- Aaaa..- zastanowił się Kiba i spojrzał za okno. Pozostali też to zrobili. Patrzyli jak Naruto rozmawia z chłopakiem o czerwonych włosach z tatuażem na czole.
- Chyba dość dobrze się znają.- Stwierdził Hyuuga.
- To jego przyjaciel. Znał go jeszcze przed nami, ale musiał wyjechać do Australii.
- Austarlii? Wooow.
Natomiast Sasuke zamarł gdy ten nieznajomy zmierzwił z uśmiechem włosy jego ukochanego.
- Jest to też jego pierwsza miłość.
W tym momencie brunet ścisnął ketchup, z którego prysnęła czerwona maź.
- Aaa! Sasuke! Uważaj.- zaczął się wycierać mlecznooki.
- Pierwsza miłość mówisz...- znów miał ten wyraz twarzy co to odstraszał nawet dorosłych.
Naruto nagle wskazał przez szybę na resztę ekipy i prawdopodobnie zaprosił kolegę do ich grona. Widząc wzrok Sasuke chłopak posłał mu spojrzenie mówiące "Tylko nie palnij nic głupiego". Brunet strzelił językiem.
- Chłopaki to jest Gaara.
- Witam.- kiwnął głową kulturalnie.
- Cześć. Dawno się nie widzieliśmy. Siadaj.- Zaprosił go Kiba.
- To jest Neji i Sasuke.- przedstawił resztę towarzystwa.
- Witaj w naszym gronie.- uśmiechnął się Neji podając mu rękę.
- Sasuke.- przedstawił się brunet również ściskając jego rękę.- Jego chłopak.- wskazał na blondyna. Ten rozdziawił buzię i wysłała mu minę mówiącą. "No o tym mówiłem!"
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, milutko, no Kiba weź się w garść i powedz w końcu, bo przynajmniej będziesz wiedział na czym stoisz...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia