Napiszcie w komentarzach czy pisać 2 część. :)
Miłego czytania.
Wiedział, że był wredny, apodyktyczny i niezbyt miły w gimnazjum. Przez swój egoizm i zadufanie zyskał miano Króla. Trudno było pozbyć się tego wizerunku, ale powoli zaczęło mu to wychodzić gdy został doceniony przez swoich nowych kolegów z drużyny. Był typem, który raczej z nikim współpracował, ale zmieniło się to gdy poszedł do liceum i zaczął wystawiać piłkę JEMU. Nigdy nie sądził, że przydarzy mu się coś podobnego. Polubił samą grę, a nie tylko zwycięstwo. Uwielbiał siatkówkę, która była dla niego wszystkim. Hinata kochał ten sport tak samo. Kiedy grali razem czuł się niesamowicie, a ich przyjaciele? Ufali mu i pomagali we wszystkim. Tak jak teraz.
- Kageyama się zakochał?!!- zabrzmiał chórek całej drużyny.
- Um..- przytaknął cicho.
- Aha! Moja krew! Zdolniacha z ciebie Kageyama!- szczerzył się i tarmosił mu włosy jak zwykle energiczny Tanaka.
- Ej! Tanaka. Wiesz, że nawet Ty nie masz dziewczyny.- zachichotał Nishinoya ze śmiesznie ułożonym blond pasemkiem z przodu włosów.
- Korra! Nie mówimy teraz o mnie!- odezwał się pierwszy, po czym spojrzał chytrze na głównego bohatera tej opowieści.- Nooo.. Mów.
- Ale co?- zamrugał ze trzy razy.
- Co to za laska?- no trzeba by było być totalnie ślepym, żeby nie zauważyć malującej się na twarzy Tanaki wielkiej niezaspokojonej ciekawości.
- Nie.- szybka odpowiedź.
- Dlaczego?- zajęczał Nishinoya.
- Bo.. bo nie i już! Mam do was tylko prośbę.- podrapał się po policzku ze zdenerwowania.
- Mów mój kouhai!(młodszy kolega) Twój senpai pomoże ci w sercowych problemach.- trzecioklasista, a jednocześnie kapitan drużyny - Daichi.
Pozostali uśmiechnęli się, a brunet odwrócił wzrok, jednak uśmiech pojawił się ledwie zauważalnie w kącikach jego ust.
- J.. Jak powinienem dać m... jej prezent?
- Chcesz jej coś dać. Za 2 dni tak? Na walentynki?- uśmiechnął się Sugawara.
Przytaknął.
- A czemu nie poczekasz? Może ona Ci coś da?- zdziwił się Asahi. Ten, który wygląda jakby nie zdał któryś raz z kolei.
- Nie mogę.- odwrócił głowę.
- Dlaczego?!- jak zwykle wybuchowi Tanaka i Nishinoya.
- Nie.. Po prostu. On..a jest zbyt tępa i nie zrozumie, że mi zależy. Poza tym nie widzi nic poza swoją pasją i jedzeniem- ten zrezygnowany wzrok.
- Co to za laska?- zastanowili się wszyscy.
- To trochę jakby Hinata w damskiej wersji.- uśmiechnął się Suga.
- ghh..- podskoczył brunet.
- Coś nie tak Kageyama? My tylko żartujemy młody.- tu odezwał się kapitan.
- Sze czo ja?
Wszyscy spojrzeli w stronę skąd padło pytanie i napotkali te zielone oczy rudzielca - Hinaty - napchanego jak chomik swoją bułką z budyniem.
- Nic. Gadamy właśnie o.... ał!- nie dokończył Tanaka.
- Ah. Gumen. To niechcący.- powiedział bezbarwnym głosem brunet.
- Przecież się zamachnąłeś!
Zlał go.
- Ej! Hinata! Co tam masz?- zapytał odbiegając od tematu i podchodząc do kolegi.
- Przyniosłem różne bułeczki!- wyszczerzył się już nie mając buzi pełnej na wpół skonsumowanego posiłku.- Są z budyniem, z dżemem, z jakąś frużeliną i czekoladą! - skakał z radości.
- Cieszysz się jak małe dziecko.- i znów ten ton, a jednak Hinata potrafił w nim usłyszeć przyjemne dźwięki, a nawet dostrzec ten ledwo widoczny uśmiech. Tak, znali się już na tyle. W końcu byli partnerami w drużynie, a Hinata ufał mu podczas każdego meczu w 100%.
- Oj dobra! Kageyama! Masz!- wyciągnął przed siebie paczuszkę i czekał ze zniecierpliwieniem.- No bierz!
- Nie wiem któ..
- Masz.- wręczył mu dwie z budyniem i zaczął podchodzić do chłopaków.- W końcu na ten dżem jesteś uczulony, a czekolady za bardzo nie lubisz. To ci zasmakuje.- uśmiechnął się przez ramię i pobiegł do reszty.
Kageyama stał tak chwilę po czym uśmiechnął się do siebie (jak na niego to był szeroki uśmiech) Arigatou - przeszło mu przez myśl i też podszedł do pozostałych.
Całej tej scenie przyglądał się Sugawara, która od zawsze był dobrym obserwatorem i zastanowił go ten fakt. Rozmyślał.
Damska wersja Hinaty, pewnie się nie domyśli o prezencie, Tanaka i jego niewyparzony język.. nie chciał żeby Hinata wiedział. Ale dlaczego? Czy ta dziewczyna tez się jemu podoba? Nie. Kageyama by tego nie zrobił najlepszemu przyjacielowi. A może on... nie! To niemożliwe!
Jego rozmyślania zostały przerwane przez rudego, który podstawił mu pod nos ostatnie dwie bułeczki.
- Została jedna z czekoladą i dżemem. Mogą być?- jak zwykle uśmiech, bo przecież nie można się bez niego obejść.
- Pewnie.
- Suga-san? O której mamy dziś trening?- zapytał Hinata.
To ten moment. Pomyślał i już miał to powiedzieć, ale się powstrzymał chytry lis.
- Mamy godzinę wcześniej. Idziemy teraz na lekcje, a Ty powiedz Kageyamie.- pomachał mu.
- Hai! Do później chłopaki!
- Cześć! Pożegnali się wszyscy.
Gdy tamta dwójka zniknęła za rogiem wszyscy rzucili się ku białowłosemu.
- He?.. Nani?- zdziwił się.
- Ty coś wiesz Suga! Mów!- gorączkował się Nishinoya.
- Suga. Powiedz nam o co chodzi.- tutaj dało się słyszeć dojrzały głos Asahiego.
- Suga! Mów szybko!- rozkazał kapitan.
- Daichi nie możesz mi...- zamilkł widząc te przedziwne uśmieszki i wyczekujący wzrok na twarzach wszystkich członków drużyny. Westchnął głośno i usiadł na trawie.
- To robimy sobie wagary na tej lekcji?
- Tak!- odparli jednogłośnie.
- Nawet Ty Daichi?- zdziwił się Suga. Tamten złapał się za podbródek i powiedział zamyślony.
- Mam wrażenie, że nasz przyjaciel potrzebuje pomocy. To jest teraz najważniejsze. Pozostali się zgodzili.
- Dobra. Uważam, że...
- J.. Jak powinienem dać m... jej prezent?
- Chcesz jej coś dać. Za 2 dni tak? Na walentynki?- uśmiechnął się Sugawara.
Przytaknął.
- A czemu nie poczekasz? Może ona Ci coś da?- zdziwił się Asahi. Ten, który wygląda jakby nie zdał któryś raz z kolei.
- Nie mogę.- odwrócił głowę.
- Dlaczego?!- jak zwykle wybuchowi Tanaka i Nishinoya.
- Nie.. Po prostu. On..a jest zbyt tępa i nie zrozumie, że mi zależy. Poza tym nie widzi nic poza swoją pasją i jedzeniem- ten zrezygnowany wzrok.
- Co to za laska?- zastanowili się wszyscy.
- To trochę jakby Hinata w damskiej wersji.- uśmiechnął się Suga.
- ghh..- podskoczył brunet.
- Coś nie tak Kageyama? My tylko żartujemy młody.- tu odezwał się kapitan.
- Sze czo ja?
Wszyscy spojrzeli w stronę skąd padło pytanie i napotkali te zielone oczy rudzielca - Hinaty - napchanego jak chomik swoją bułką z budyniem.
- Nic. Gadamy właśnie o.... ał!- nie dokończył Tanaka.
- Ah. Gumen. To niechcący.- powiedział bezbarwnym głosem brunet.
- Przecież się zamachnąłeś!
Zlał go.
- Ej! Hinata! Co tam masz?- zapytał odbiegając od tematu i podchodząc do kolegi.
- Przyniosłem różne bułeczki!- wyszczerzył się już nie mając buzi pełnej na wpół skonsumowanego posiłku.- Są z budyniem, z dżemem, z jakąś frużeliną i czekoladą! - skakał z radości.
- Cieszysz się jak małe dziecko.- i znów ten ton, a jednak Hinata potrafił w nim usłyszeć przyjemne dźwięki, a nawet dostrzec ten ledwo widoczny uśmiech. Tak, znali się już na tyle. W końcu byli partnerami w drużynie, a Hinata ufał mu podczas każdego meczu w 100%.
- Oj dobra! Kageyama! Masz!- wyciągnął przed siebie paczuszkę i czekał ze zniecierpliwieniem.- No bierz!
- Nie wiem któ..
- Masz.- wręczył mu dwie z budyniem i zaczął podchodzić do chłopaków.- W końcu na ten dżem jesteś uczulony, a czekolady za bardzo nie lubisz. To ci zasmakuje.- uśmiechnął się przez ramię i pobiegł do reszty.
Kageyama stał tak chwilę po czym uśmiechnął się do siebie (jak na niego to był szeroki uśmiech) Arigatou - przeszło mu przez myśl i też podszedł do pozostałych.
Całej tej scenie przyglądał się Sugawara, która od zawsze był dobrym obserwatorem i zastanowił go ten fakt. Rozmyślał.
Damska wersja Hinaty, pewnie się nie domyśli o prezencie, Tanaka i jego niewyparzony język.. nie chciał żeby Hinata wiedział. Ale dlaczego? Czy ta dziewczyna tez się jemu podoba? Nie. Kageyama by tego nie zrobił najlepszemu przyjacielowi. A może on... nie! To niemożliwe!
Jego rozmyślania zostały przerwane przez rudego, który podstawił mu pod nos ostatnie dwie bułeczki.
- Została jedna z czekoladą i dżemem. Mogą być?- jak zwykle uśmiech, bo przecież nie można się bez niego obejść.
- Pewnie.
- Suga-san? O której mamy dziś trening?- zapytał Hinata.
To ten moment. Pomyślał i już miał to powiedzieć, ale się powstrzymał chytry lis.
- Mamy godzinę wcześniej. Idziemy teraz na lekcje, a Ty powiedz Kageyamie.- pomachał mu.
- Hai! Do później chłopaki!
- Cześć! Pożegnali się wszyscy.
Gdy tamta dwójka zniknęła za rogiem wszyscy rzucili się ku białowłosemu.
- He?.. Nani?- zdziwił się.
- Ty coś wiesz Suga! Mów!- gorączkował się Nishinoya.
- Suga. Powiedz nam o co chodzi.- tutaj dało się słyszeć dojrzały głos Asahiego.
- Suga! Mów szybko!- rozkazał kapitan.
- Daichi nie możesz mi...- zamilkł widząc te przedziwne uśmieszki i wyczekujący wzrok na twarzach wszystkich członków drużyny. Westchnął głośno i usiadł na trawie.
- To robimy sobie wagary na tej lekcji?
- Tak!- odparli jednogłośnie.
- Nawet Ty Daichi?- zdziwił się Suga. Tamten złapał się za podbródek i powiedział zamyślony.
- Mam wrażenie, że nasz przyjaciel potrzebuje pomocy. To jest teraz najważniejsze. Pozostali się zgodzili.
- Dobra. Uważam, że...
~*~*~*~*~*~*~*~
- A Ty Hinata? Które lubisz najbardziej?
- Te z budyniem.- odparł od razu nonszalanckim tonem.
Szli w stronę klasy jedząc swoje bułki - właściwie tylko Kageyama, bo rudzielec już dawno swoje wszamał.
- To czemu mi oddałeś, mogłem zjeść sobie coś innego.- spojrzał gdzieś indziej.
- Hm? A czemu nie? Skoro lubisz to chyba mogę Ci oddać.- i ten uśmiech. To było coś czego brunet nie potrafił. Wiedział, że to nie jest trudne, ale uśmiechać się tak jak on...tak szczerze, niewinnie, a przy tym ciepło i zachęcająco i to za każdym razem. To jest dla niego niesamowite.
- Etto? Kageyama?- zatrzymał się na chwilę.
- Nani?- wziął ostatni kęs patrząc na tamtego.
- Wiesz.. Trochę głupio mi pytać, ale.. masz jakieś plany na walentynki?- widać, że było mu trochę niezręcznie.
Szybsze bicie serca, rozszerzone oczy, gorąco rozlewające się po całym ciele no i... ten moment kiedy krztusisz się jedzeniem.
Hinata poklepał go po plecach.
- Już okej?
- T..tak. A czemu pytasz, akurat o ten dzień?
- A. Bo wiesz. Ja i tak nie mam dziewczyny to możemy gdzieś wyjść. Nie lubię w to święto być sam. Czuję się niechciany, niekochany i w ogóle.- zakończył i z determinacją w oczach wyczekiwał odpowiedzi.
- Kretyn.- walnął go po głowie i ruszył dalej.
- Ej! Za co to?!
- Możemy pójść.- szedł przodem.
- Serio?- zaświeciły mu się oczy.
- Pewnie. Ja też nie mam żadnych planów.
- Okej. Obejrzymy coś, pojemy hmm... i może w coś zagramy?
- Pewnie. A teraz chodź na lekcje.
Jak to dobrze, że przez chwilę brunet szedł z przodu. Gdyby tylko Hinata zobaczył tę jego minę nie zostawiłby go w spokoju.
Na matematyce zamiast o liczbach rozmyślał o - nie ukrywajmy- przyjacielu, w którym się potajemnie podkochiwał. Tak właściwie jak on ma spędzić walentynki z kimś z kim tak bardzo chciał? Zastanawiał się nad wieloma rzeczami.
Dla mnie to będzie wyjątkowe, ale dla niego zwykły wypad z przyjacielem. Chciałbym wiedzieć co on ma w tej swojej główce. Chwila! Z wrażenia poderwał się i spytał czy może iść do łazienki. Napotkał pytające spojrzenie Hinata, ale nic sobie z tego nie zrobił.
Wpadł do łazienki i stanął naprzeciwko lustra. Westchnął głośno i myślał bardzo intensywnie.
To może być moja szansa! Walentynki. Może mu coś dam... ale nic znaczącego! Albo jednak mu powiem? Nie! nie! nie! Nie chcę zniszczyć naszej przyjaźni... Co ja mam robić?
Tak naprawdę nikt normalny patrząc na Kageyame nie domyśliłby się co dzieje się w jego głowie. Mimo tego natłoku myśli jego twarz pozostawała kamienna. Poza ostatnim momentem gdy osunął się na podłogę.
Do końca lekcji jakoś minął czas, jednak mimo dalszych perypetii z serii "myśli Kageyamy" chłopak nie dawał po sobie niczego poznać i normalnie rozmawiał z rudym. Aż do ostatniej lekcji, a był nią w-f.
Szatnia.
Chłopcy.
Hinata.
Ściąga koszulkę...
Brunet tak bardzo obserwował kątem oka jego mizerną, aczkolwiek pociągającą postawę, że nie zauważył gdy ten go o coś zapytał. Póki nie dostał w ucho.
- Kageyama! Mówię do ciebie!
- Tak? Przepraszam. Zamyśliłem się.- odpowiedział jak zwykle sam ściągając koszulkę.
- Co dziś z tobą? Cały dzień taki jesteś?- zakładał biały T-shirt sportowy.
- Ze mną? Nic.- zauważył?
Było to o tyle dziwne, że takie rzeczy potrafił zobaczyć tylko i wyłącznie On.
- Pewnie. Ej! A może myślisz o jakiejś dziewczynie co? Khhh- zaśmiał się.- Zakochałeś się?
- Może.- odparł spokojnie choć serce waliło mu niemiłosiernie.
- E?! Serio? Kto to?
Pozostali chłopcy też zainteresowali się kolegą, co go zirytowało.
- Ruszać tyłki i na boisko! A moje prywatne sprawy nie powinny was obchodzić.- powiedział niskim i głośnym tonem, po czym wyszedł.
~*~*~*~*~*~*~*~
Po w-fie
- Ach. Jak dobrze, że mamy rozgrzewkę przed treningiem.- Hinata założył ręce za głowę i szedł swoim dziwacznym, a jednak uroczym krokiem.
- Tak.- padła krótka odpowiedź.
- Kageyama, a wracając co ta za dzie..
- Ścigamy się! Zawsze jestem pierwszy!- ruszył przed siebie.
- Nie ma mowy! Ja nie przegrywam!
- Ja też!
Gdy dotarli do sali cali zdyszani - co im się często zdarza - zauważyli, że nikogo nie ma.
- Może mają jakieś spotkanie?- zastanowił się Hinata.- Zadzwonię do Sugi.
Brunet przytaknął. Wyciągnął piłki i zaczął ćwiczyć serwy. Robił to, aby nie myśleć o..
Jestem tu sam z Hinatą, sam na sam, samiusieńki...
No właśnie. Po chwili jednak całkowicie skupił się na serwowaniu.
- Mają jakąś sprawę. Będą za godzinę.- powiedział chowając telefon.
- Dobra. Ja w tym czasie poćwiczę.
- Ja też.- nadąsał się, bo poczuł się wyganiany.
No i tak zrobili. Serwowali obok siebie w ciszy, aż do momentu gdy skończyły im się piłki, więc poszli je pozbierać.
- Kageyama?- zagadnął rudy.
- Co?- nie patrzył na niego. Ledwo co się powstrzymywał. Nie chciał nic teraz zrobić.. nie chciał stracić przyjaciela. Już dawno zdecydował, że mu nie powie. Jednak okazało się to trudniejsze niż myślał. Zwłaszcza w takiej sytuacji.
- Kim jest ta dziewczyna?- spytał chyba po raz trzeci tego dnia.
- Po co chcesz to wiedzieć?- Spokojnie Kageyama. Tylko się nie wygadaj.
- No bo nigdy nie mówiłeś, że masz jakiś swój typ. Jak wygląda? Jaka jest?- napotkał grymas na twarzy przyjaciela.- Chyba tyle możesz mi powiedzieć.- podparł się pod boki. Brunet westchnął i odparł.
- Ech. Dobra, tylko zbieraj te piłki!
- Zbieram przecież!
- Właśnie widzę.
- Ty!... Ej! Nie zmieniaj tematu! Gadaj!
- Pomyślmy. Jest pół amerykanką. Ma rude krótkie włosy i zielone oczy.- tu spojrzał na chłopaka.- jest bardzo głośna i wszędzie jej pełno. Lubi jeść i tak jak ja ma pasje, której nie porzuci.- nawet nie zauważył gdy stał już naprzeciwko niego.
- Kageyama...- zaczął z dziwnym wyrazem twarzy, jakby zahipnotyzowanym, co napotkało się ze wstrzymaniem oddechu przez Kageyame. Ale oczywiście rudzielec tego nie zrozumiał.
- To super! Wiesz. Mi też się ktoś podoba.- wyszczerzył się, a brunet wypuścił w tym momencie piłkę z przerażonym wzrokiem. Chłopak mówił dalej o tej dziewczynie, ale Kageyama go nie słuchał. Nie chcę.. nie chcę! Nie chcę żeby ktoś cię miał! Ktoś inny niż ja!- to krzyczało jego serce.
-... A ta dziewczyna, którą lubisz masz z nią jakieś fantazje? A może chciałbyś...
- KOCHAM CIEBIE IDIOTO!!!!!!- nie wiedział dlaczego to wykrzyczał. Chyba już za długo to w sobie tłumił. Przez chwilę stał z opuszczoną głową trzęsąc się z emocji wywołanych wyznaniem. Za moment jednak zacisnął mocniej pięści i spojrzał hardo na oszołomionego chłopaka, który chyba nie wziął tego na poważnie.
- Nie żartuj tak nawet.- uśmiechnął się trochę jakby nienaturalnie. Kageyama złapał go za ramiona z całej siły przez co tamten trochę się zdenerwował.
- Kocham ciebie i tylko ciebie! Nikogo innego! Nie zmuszaj mnie do mówienia więcej! Dla mnie to.. jest limit.. nie wytrzymałem i chyba już...- przybliżał się.- nie dam...- coraz bliżej.- ..rady.
Pocałował go. Tak po prostu. Trzymając za ramiona na sali treningowej obok kosza pełnego piłek do siatki.
Wiedział, że przyjaciel może go znienawidzić, ale już nie mógł. Nie chciał by ktokolwiek miał go na własność. Przecież Hinata należał do niego i tylko niego. Wierzyli sobie w 100%, zawsze. Teraz to było co innego.
Kageyama upadł po uderzeniu prawym sierpowym. Nie zdążył zobaczyć miny Hinaty, bo ten odwrócił się plecami.
- Powiedzieć to jedno.- jak nie głos tego rudzielca.- A zrobić coś czego druga osoba nie chce to drugie. W dodatku...- w tym momencie się spojrzał na niego w taki sposób...
Kageyama nie mógł uwierzyć. Łzy? Dlaczego?
Hinata zaciskał wargi, żeby nie rozpłakać się za mocno.
-... W tym momencie niszczysz naszą przyjaźń! Dlaczego?! Jesteś moim przyjacielem! Podziwiam cię! Dlaczego! Kageyama ja...- tych słów się obawiał.-... w tym momencie cię nienawidzę.
Chłopak wziął swoją torbę i wyszedł z sali, a brunet dalej leżąc na ziemi złapał się za policzek i podkulił pod siebie nogi.
- Hina...ta.. Hi..na.ta.. Hinat..a.... nie nienawidź mnie... P.. pro..szę..- płakał jak nigdy dotąd. Właśnie tego nie chciał. Teraz jego ukochany był dalej niż wcześniej.
- Proszę... dla...dlaczego... Ja nie ch..chcę...Prosze bądź... moi...moim.. przy...ja..cie..lem.. Kocham cię... kocham..kocham...
Nie pamiętał jak długo tam siedział i płakał, ale w takim stanie znalazła go reszta drużyny.
- Pewnie. A teraz chodź na lekcje.
Jak to dobrze, że przez chwilę brunet szedł z przodu. Gdyby tylko Hinata zobaczył tę jego minę nie zostawiłby go w spokoju.
Na matematyce zamiast o liczbach rozmyślał o - nie ukrywajmy- przyjacielu, w którym się potajemnie podkochiwał. Tak właściwie jak on ma spędzić walentynki z kimś z kim tak bardzo chciał? Zastanawiał się nad wieloma rzeczami.
Dla mnie to będzie wyjątkowe, ale dla niego zwykły wypad z przyjacielem. Chciałbym wiedzieć co on ma w tej swojej główce. Chwila! Z wrażenia poderwał się i spytał czy może iść do łazienki. Napotkał pytające spojrzenie Hinata, ale nic sobie z tego nie zrobił.
Wpadł do łazienki i stanął naprzeciwko lustra. Westchnął głośno i myślał bardzo intensywnie.
To może być moja szansa! Walentynki. Może mu coś dam... ale nic znaczącego! Albo jednak mu powiem? Nie! nie! nie! Nie chcę zniszczyć naszej przyjaźni... Co ja mam robić?
Tak naprawdę nikt normalny patrząc na Kageyame nie domyśliłby się co dzieje się w jego głowie. Mimo tego natłoku myśli jego twarz pozostawała kamienna. Poza ostatnim momentem gdy osunął się na podłogę.
Do końca lekcji jakoś minął czas, jednak mimo dalszych perypetii z serii "myśli Kageyamy" chłopak nie dawał po sobie niczego poznać i normalnie rozmawiał z rudym. Aż do ostatniej lekcji, a był nią w-f.
Szatnia.
Chłopcy.
Hinata.
Ściąga koszulkę...
Brunet tak bardzo obserwował kątem oka jego mizerną, aczkolwiek pociągającą postawę, że nie zauważył gdy ten go o coś zapytał. Póki nie dostał w ucho.
- Kageyama! Mówię do ciebie!
- Tak? Przepraszam. Zamyśliłem się.- odpowiedział jak zwykle sam ściągając koszulkę.
- Co dziś z tobą? Cały dzień taki jesteś?- zakładał biały T-shirt sportowy.
- Ze mną? Nic.- zauważył?
Było to o tyle dziwne, że takie rzeczy potrafił zobaczyć tylko i wyłącznie On.
- Pewnie. Ej! A może myślisz o jakiejś dziewczynie co? Khhh- zaśmiał się.- Zakochałeś się?
- Może.- odparł spokojnie choć serce waliło mu niemiłosiernie.
- E?! Serio? Kto to?
Pozostali chłopcy też zainteresowali się kolegą, co go zirytowało.
- Ruszać tyłki i na boisko! A moje prywatne sprawy nie powinny was obchodzić.- powiedział niskim i głośnym tonem, po czym wyszedł.
~*~*~*~*~*~*~*~
Po w-fie
- Ach. Jak dobrze, że mamy rozgrzewkę przed treningiem.- Hinata założył ręce za głowę i szedł swoim dziwacznym, a jednak uroczym krokiem.
- Tak.- padła krótka odpowiedź.
- Kageyama, a wracając co ta za dzie..
- Ścigamy się! Zawsze jestem pierwszy!- ruszył przed siebie.
- Nie ma mowy! Ja nie przegrywam!
- Ja też!
Gdy dotarli do sali cali zdyszani - co im się często zdarza - zauważyli, że nikogo nie ma.
- Może mają jakieś spotkanie?- zastanowił się Hinata.- Zadzwonię do Sugi.
Brunet przytaknął. Wyciągnął piłki i zaczął ćwiczyć serwy. Robił to, aby nie myśleć o..
Jestem tu sam z Hinatą, sam na sam, samiusieńki...
No właśnie. Po chwili jednak całkowicie skupił się na serwowaniu.
- Mają jakąś sprawę. Będą za godzinę.- powiedział chowając telefon.
- Dobra. Ja w tym czasie poćwiczę.
- Ja też.- nadąsał się, bo poczuł się wyganiany.
No i tak zrobili. Serwowali obok siebie w ciszy, aż do momentu gdy skończyły im się piłki, więc poszli je pozbierać.
- Kageyama?- zagadnął rudy.
- Co?- nie patrzył na niego. Ledwo co się powstrzymywał. Nie chciał nic teraz zrobić.. nie chciał stracić przyjaciela. Już dawno zdecydował, że mu nie powie. Jednak okazało się to trudniejsze niż myślał. Zwłaszcza w takiej sytuacji.
- Kim jest ta dziewczyna?- spytał chyba po raz trzeci tego dnia.
- Po co chcesz to wiedzieć?- Spokojnie Kageyama. Tylko się nie wygadaj.
- No bo nigdy nie mówiłeś, że masz jakiś swój typ. Jak wygląda? Jaka jest?- napotkał grymas na twarzy przyjaciela.- Chyba tyle możesz mi powiedzieć.- podparł się pod boki. Brunet westchnął i odparł.
- Ech. Dobra, tylko zbieraj te piłki!
- Zbieram przecież!
- Właśnie widzę.
- Ty!... Ej! Nie zmieniaj tematu! Gadaj!
- Pomyślmy. Jest pół amerykanką. Ma rude krótkie włosy i zielone oczy.- tu spojrzał na chłopaka.- jest bardzo głośna i wszędzie jej pełno. Lubi jeść i tak jak ja ma pasje, której nie porzuci.- nawet nie zauważył gdy stał już naprzeciwko niego.
- Kageyama...- zaczął z dziwnym wyrazem twarzy, jakby zahipnotyzowanym, co napotkało się ze wstrzymaniem oddechu przez Kageyame. Ale oczywiście rudzielec tego nie zrozumiał.
- To super! Wiesz. Mi też się ktoś podoba.- wyszczerzył się, a brunet wypuścił w tym momencie piłkę z przerażonym wzrokiem. Chłopak mówił dalej o tej dziewczynie, ale Kageyama go nie słuchał. Nie chcę.. nie chcę! Nie chcę żeby ktoś cię miał! Ktoś inny niż ja!- to krzyczało jego serce.
-... A ta dziewczyna, którą lubisz masz z nią jakieś fantazje? A może chciałbyś...
- KOCHAM CIEBIE IDIOTO!!!!!!- nie wiedział dlaczego to wykrzyczał. Chyba już za długo to w sobie tłumił. Przez chwilę stał z opuszczoną głową trzęsąc się z emocji wywołanych wyznaniem. Za moment jednak zacisnął mocniej pięści i spojrzał hardo na oszołomionego chłopaka, który chyba nie wziął tego na poważnie.
- Nie żartuj tak nawet.- uśmiechnął się trochę jakby nienaturalnie. Kageyama złapał go za ramiona z całej siły przez co tamten trochę się zdenerwował.
- Kocham ciebie i tylko ciebie! Nikogo innego! Nie zmuszaj mnie do mówienia więcej! Dla mnie to.. jest limit.. nie wytrzymałem i chyba już...- przybliżał się.- nie dam...- coraz bliżej.- ..rady.
Pocałował go. Tak po prostu. Trzymając za ramiona na sali treningowej obok kosza pełnego piłek do siatki.
Wiedział, że przyjaciel może go znienawidzić, ale już nie mógł. Nie chciał by ktokolwiek miał go na własność. Przecież Hinata należał do niego i tylko niego. Wierzyli sobie w 100%, zawsze. Teraz to było co innego.
Kageyama upadł po uderzeniu prawym sierpowym. Nie zdążył zobaczyć miny Hinaty, bo ten odwrócił się plecami.
- Powiedzieć to jedno.- jak nie głos tego rudzielca.- A zrobić coś czego druga osoba nie chce to drugie. W dodatku...- w tym momencie się spojrzał na niego w taki sposób...
Kageyama nie mógł uwierzyć. Łzy? Dlaczego?
Hinata zaciskał wargi, żeby nie rozpłakać się za mocno.
-... W tym momencie niszczysz naszą przyjaźń! Dlaczego?! Jesteś moim przyjacielem! Podziwiam cię! Dlaczego! Kageyama ja...- tych słów się obawiał.-... w tym momencie cię nienawidzę.
Chłopak wziął swoją torbę i wyszedł z sali, a brunet dalej leżąc na ziemi złapał się za policzek i podkulił pod siebie nogi.
- Hina...ta.. Hi..na.ta.. Hinat..a.... nie nienawidź mnie... P.. pro..szę..- płakał jak nigdy dotąd. Właśnie tego nie chciał. Teraz jego ukochany był dalej niż wcześniej.
- Proszę... dla...dlaczego... Ja nie ch..chcę...Prosze bądź... moi...moim.. przy...ja..cie..lem.. Kocham cię... kocham..kocham...
Nie pamiętał jak długo tam siedział i płakał, ale w takim stanie znalazła go reszta drużyny.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, czyżby Sugi domyślił się kogo jednak miał na myśli Kageyama, jest mi smuto nie wytrzymał i wyznał swoje uczucia Hinacie a ten buu...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia