- A więc się żegnamy.- powiedział ciemnowłosy chłopak.
- Na to wygląda.- uśmiechnął się drugi trzymając na rękach wtulone w niego trzyletnie płaczące dziecko.
- Dokonałeś tego. Trzecia opcja. Rozwalenie muru. Ty tego dokonałeś. Dziękuje za pokazanie mi, że świat nie jest tylko czarno-biały- uśmiechnął się tamten i podszedł do białowłosego.
- Gdzie teraz pójdziesz. Nezumi?
- Właśnie. Jestem Nezumi. Znajdę sobie jakiś kącik pod miotłą.- dotknął jego policzka i przysunął się.
- Czyżby pocałunek na dobranoc.- uśmiechnał się białowłosy przez łzy.
- Tak. Dokładnie taki jaki ty mi wtedy dałeś.- Nezumi złożył na ustach chłopaka bardzo delikatny pocałunek. Odwrócił się i odszedł.
Shion upadł na kolana, nie potrafił dłużej powstrzymać łez, więc lały się strumieniami. Przytulił mocniej do siebie nierozumiejącego nic trzylatka. Po chwili otarł łzy i postawił chłopca na ziemi.
- Co... co s... się dzie...dzieje prosze.. p... pana?- wyjąkał ledwo co.
- Nie bój się. Od dziś jestem twoim braciszkiem. Obiecuję, że wszystko będzie dobrze. Pamiętasz jak masz na imię?- pogłaskał go po główce.
- N...nie wiem... nie pamietam jak m.. mama mnie...
- Dobrze. Od dziś będziesz Tasukeru*. Dobrze?
- Hai...- płakał cały czas. Nie mógł przestać, ale Shion tylko uśmiechał się do niego łagodnie, choć sam ledwo powstrzymywał łzy.
- T..ten pan.. Kto to był?
- To był ktoś kto nas wszystkich ocalił.
- Wszystkich?
- Tak. Wszystkich. Mnie też. To bardzo dobry człowiek, który zmienił moje życie.
- A... a dokąd poszedł?
- Nie wiem.- odrzekł smutno.
- A.. d..da so... sobie radę?- chłopczyk stopniowo się uspokajał.
- Tak. Nieważne gdzie, ale on da sobie radę.
- A jak ma na imię?
- Nezumi.
- Jak mysz?
- Tak.- odpowiedział i spojrzał się w stronę gdzie odszedł podziwiany przez niego człowiek.- Dokładnie jak mysz.
Shion rozpostarł swe ramiona i uśmiechnał się do chłopca.
- Ja jestem Shion. Będę tu już zawsze gdy będziesz mnie potrzebował.
Chłopczyk rzucił się w ramiona swojego przybranego rodzica i ponownie zaczął płakać.
- Arigatou Nezumi-san. Arigatou za mojego nowego braciszka. Shion onii-chan.
- Dobrze. Wracajmy do domu.
~*~7 lat wcześniej~*~
- Ta-su-ke-ru!- wycedził przez zęby Shion.- Już nie pora na zabawy. No już! Kładziemy się spać! Jutro do szkoły, ja też!- próbował złapać niesfornego ośmiolatka.
- Nie! Nie chcę spać!- dalej uciekał teraz już większy chłopczyk, brunet o ciemnych oczach.
- Ech.- stanał zmęczony dwudziestolatek.- Co skłoni cię do snu?
- Opowieść!- łyskawicznie odpowiedział wpakowując siędo łóżka.
- Jaka historia?- białowłosy zgasił światło i zapalił lampkę. Położył sięobok chłopca. Ten wtulił się w jego ramię i patrzył mu w oczy.
- Tę o naszym bohaterze Nezumim.- zaśmieciły mu się oczka.
- Przecież słyszałeś ją już tyle razy.- pomasowął czoło zmęczony chłopak.
- Wiem! Ale bardzo ją lubię!- Od tego momentu jak śpiewał!
- dobrze, dobrze. Ale potem spać?
Chłopczyl pokiwał energicznie głową.
- Ech. Chyba nie mam wyboru.- uśmiechnął się.
- Yatta!- krzyknął za co dostał poduszką.
- Ćśśśśś... ciocia już śpi.(mama Shiona)
- Ach. Gumen. Już jestem grzeczny.
- Nezumi był jednym z Ludzi Lasu. Słyszał głosy królowej. Straże postrzeliły Nezumiego, a gdy próbowałem nas jakoś wydostać też dostałem. Tylko, że kula która mnie trafiła była śmiertelna. Wtedy gdy cały budynek się zawalił, a królowa lasu ocaliła wszystkich Nezumi płakał. Wiem to. I zaczął śpiewać. Była to najpiękniejsza pieśń w moim życiu. Zbudziła mnie z lekką pomocą Elyurias.
- Tak, tak! I wtedy...
- Ty opowiadasz czy ja?- podniósł brew.
- Ach.. gumen. Już siedzę cicho.
- Wracając. Nezumi razem z Elyurias ocalił mnie swoją pieśnią. Potem wyszliśmy, moim życzeniem było rozwalić mur. Elyurias je spełniła. Niestety kosztem mojej przyjaciółki Safu. Tej, na której grób ze mną chodzisz. Wtedy wróciliśmy po ciebie- zmierzwił mu włosy.- płakałeś. Nezumi pożegnał mnie...
- Onii-chan?- potrząsnął nim.
- Ah.. przepraszam.- nie zdawał sobie sprawy, że przerwał przypominając sobie pocałunek.- już mówię dalej. Pożegnał się i odszedł. Wtedy ja bardzo płakałem, bo był dla mnie bardzo drogim przyjacielem. Przytulałem cię mocno. Dodawałeś mi sił.- uśmiechnął się.- Pytałeś się czy Nezumi da sobie radę. Odpowiedziałem, że on wszędzie da sobie radę. Wtedy przytuliłeś mnie. Płakałeś i podziękowałeś Nezumiemu. Ja także mu dziękuję, że mam ciebie.
Nastąpiła chwila ciszy.
- Dobra! Teraz spać!- zgasił lampkę i zamknął oczy.
- Shion onii-chan?
- Tak?
- Czy on kiedyś wróci?
- ..Nie wiem. Naprawdę nie wiem.- powiedział smutno.
- Wróci!
- E? Skąd wiesz?
- Po prostu wiem!- uśmiechnął się i pocałował białowłosego w czoło.- Dobranoc onii-chan.
- Dobranoc. Tasukeru.
~*~Teraz~*~
- Chciałbyś wiedzieć wszystko! Nie jestem taki genialny ja ty! I nie! Nie powiem ci gdzie i z kim wychodzę! Mam telefon i będę do 21 w domu! Wychodzę! Nara!- wrzasnął przystojny nastolatek tuż przed zatrzaśnięciem drzwi.
- czek...- trzask.- Ech... dlaczego on jest taki buntowniczy?- podrapał się po głowie.
- hehe. Shion. Nie uważasz, że jesteś trochę nadopiekuńczy?- zaśmiała się już starsza pani Karan, której włosy zaczynały powoli siwieć.
- A.. mama. Nie, dlaczego?
- On ma już prawie 16 lat. Daj mu trochę swobody.
- Ale widzisz jak on się zachowuje? Przecież jego oceny też się pogorszyły!- chodził po pokoju cały nabuzowany.
- Shion, kochanie. On uczy się naprawdę dobrze. Robił to po to, żebyś był z niego dumny.- uśmiechnęła się.- Przecież dostał tylko parę trójek. Nie porównuj go do siebie.- pogroziła.
- Przecież ja wcale nie...
- A właśnie, że to robisz. Shion.. Jesteś pewien, że nie chcesz zafarbować włosów? Wyglądasz troszkę jak staruszek, a masz dopiero 28 lat.
- Nie. Nie chcę.- uśmiechnął się smutno.- ten kolor i blizny to jedyna pamiątka po czasie spędzonym z...
- Dobrze. Już rozumiem.- przytuliła go.- nie musisz wracać do szkoły?
- A! No tak! Papa mamo. Wrócę za jakieś dwie godziny!- i popędził w stronę uniwersytetu.
******
- Wiem, że źle się zachowałem, ale po prostu mnie zdenerwował! Nie mam ośmiu lat!- nerwowo poruszał rękami. Dziewczyna, która szła obok niego uśmiechała się tylko. Była to ładna, niska, krótkowłosa szatynka.
- Tasu-chan. Nie uważasz, że troszkę przesadzasz? On się po prostu martwi. Przecież to Shion-sama.
- Mmmmm... No bo.. a nieważne. Tylko dlatego, że spadły mi oceny. Nie mam takich aspiracji jak on! Wielki profesor!
- Tak, tak. Chcesz być samotnym wędrowcem, ale właściwie dlaczego? Po co chcesz zwiedzić świat.
- Chcę kogoś znaleźć.
- Kogo?
- Nieważne. Kiedyś ci opowiem.- pstryknął ją w nos i popędził do przodu.
- A! Tasu-chan!!! To nie fer! Czekaj.
Biegł przed siebie i wpadł na kogoś.
- Ach. Gumen.
Nieznajomy pomógł mu wstać. Miał włosy spięte w kitkę, niektóre opadały luźno na ramiona. Miały jakby kolor ciemnego oceanu, odbijającego światło księżyca nocą. Był dość dziwnie ubrany. W glany, szerokie spodnie, ciemna koszulka, na rękach pieszczochy a szyję oplatała arafatka.
- Cześć dzieciaki. Szukam kogoś. Pomożecie mi?
- No pewnie.- uśmiechnął się brunet.
- AAAAAAAA!!!!!- wydarła się jego przyjaciółka.
- Jezu! Mikoto! Nie strasz!
- Ale... ale... ale! Ten facet ma mysz na ramieniu!- schowała się za chłopaka.
- Boisz się myszy?- zaśmiał się.
- Przestań! A ty nie? Tasu-chan?
- Nie ma mowy. Zbyt dobrze kojarzą mi się te stworzonka.- uśmiechnął się.
Tajemniczy mężczyzna uśmiechnął się niezauważalnie dla tamtej dwójki.
- Nie martw się. Ten biały chłopiec ma na imię Hamlet.
- Ech? Hamlet? Jak bohater jednej z książek Shekspira?- zdziwił się chłopak.
- oooo. Czyli znacie takie klasyki.- ucieszył się mężczyzna.
- Hai! Brat często mi je czytał jak byłem młodszy.
- Brat?
- Hai!
- Powiedz mi drogi..
- Tasukeru.- dokończył szybko.
- A więc Tasukeru. Powiedz mi gdzie mogę znaleźć Shiona. W tym mieście nie ma raczej nikogo o taki imieniu.- zastanowił się.
- Chodzi panu o profesora Shiona?- zapytała dziewczyna.
- Profe... tak, tak. Znacie go?
- Hai! To mój starszy brat! Powienien być na uniwersytecie Mam pana do niego zaprowadzić?
- Nie trzeba. Mógłbyś mu coś przekazać?
- a... Hai.
Mężczyzna wyciągnął kartkę, podszedł do muru coś na niej napisał, po czym zgiął, włożył do koperty i dał piętnastolatkowi.
- Przekaż mu to proszę. Tasukeru.- poczochrał chłopaka po głowie, a odchodząc pomachał.
- Dobrze się sprawujesz, Shion. - wyszeptał do siebie.
- Dziwny facet.
- Masz rację, ale.. mam wrażenie, że skądś go znam..- zastanawiał się dłuższą chwilę.- nie. Nie mogę sobie przypomnieć. Dobra. Chodź do mnie. Wrócę wcześniej. Pogramy na playu czy coś.
- Okej!!!- krzyknęła zadowolona.
******
- Tadaima!- powiedział zmęczony Shion wchodząc do domu.
- Ach... Ćśśśś Tasukeru siedzi w twoim gabinecie. Zasnął. Miałeś być za dwie godziny, a która jest?
- 23. Wiem, przepraszam. Czemu Tasukeru tam leży?
- Ponoć ma dla ciebie coś ważnego. Nie pozwalał mi zobaczyć co to. Ponoć od jakiegoś tajemniczego faceta.
shion skierował swe kroki do gabinetu. Wyjął spod ręki chłopca kopertę. List i... pieniądze? Przecież dobrze sobie radzę. Po co ktoś miałby... rozszerzył oczy ze zdumienia gdy czytał list.
- Shion. To od takiego pana..- ziewnął zaspany brunet.
- Jakiego?! Gdzie i kiedy go spotkałeś?!
- E? Jakoś po 19 obok mostu "Yagiri" (wymyśliłam nazwę).
Shion nawet nie wziął ze sobą płaszczu tylko wybiegł szybko z domu.
Proszę! Proszę, bądź tam jeszcze! NEZUMI! Krzyczał w myślach.
Gdy już dobiegł do mostu był cały zmachany. Nie ma! Nie ma!
- Nezumiiiii!!!- krzyczał.
Biegał po mieście i wołał go. Gdziekolwiek się dało.
- Nezu...- ktoś pocągnal go za rękę i zatkał usta.
- Shion! Nie drzyj się tak! Wszędzie szukałeś?
- Tak! Wszędzie i nie mogę go znaleźć! To może być jedyna okazja!- płakał. Chłopiec pierwszy raz widziałgo w takim stanie.
- Ja poszukam w mieście, a Ty zobacz poza nim.
- E?
- Jesteś profesorem braciszku!- nadął policzki.- Rusz głową! Tam gdzie mieszkałeś gdy byłeś poza istniejącym wtedy No.6. Tam sprawdź!
- Dziękuję. Tasukeru. Tym razem to ty mnie ratujesz.
- Leć!
Turn on please :) Gdy Shion dotarł do swojego dawnego miejsca zamieszkania. Swoją drogą trochę musiał się namęczyć żeby wreszcie dostać się do środka.
- Nezumi! Nezumiiii! Nezumiiiiiii!- krzyczał i krzyczał, aż potknął się o... stół. Ten stół, na którym razem jedli. Shion pogłaskał jego powierzchnię i miał wrażenie jakby widział te wspólne posiłki. Taniec, którego się uczył. Kłótnie i inne momenty, które chciał pamiętać. Usiadł na łóżko - to co z niego zostało.- Pod poduszką leżała książka. Wyciągnął ją i zaśmiał się. W środku coś było. Zdjęcie. Ich zdjęcie. Jedyne jakie zrobili sobie, choć on tego nie chciał.
- Naprawdę Nazumi? Serio? "Makbet"? Dlaczego to jest tutaj?- złapał się za głowę i skulił się lekko.
- Shion. Jednak mnie znalazłeś.
Usłyszał ten kpiący ton. Ten niski głos. Podniósł wzrok i spojrzał w te oczy. Patrzył na te włosy, te usta, te ręce podpierające się po bokach. Wiedział, czuł że robi niezbyt miłą minę, bo był wściekły, bardzo wściekły.
- Dla..dlaczego?- zapytał mechanicznie.- Dlaczego teraz? Dlaczego nie wcześniej?! Odpowiedz!- kipiała z niego złość i żal.
- Wiem Shion. Wybacz, ale dlaczego to już chyba wiesz.- opuścił ręce wzdłuż tułowia.- Dawaj. Możesz mnie uderzyć.
Białowłosy powoli podchodził do niego zaciskając pięści.
W końcu zamachnął się. Nezumi zamknął oczy oczekując ciosu. Zamiast tego pięść przeszła obok niego, a poczuł ciepłe ciało przyjaciela.
- Shion?
- Nezumi Nezumi.. Ne..Nezumi. Nezu...Ne..zu..zumi...- płakał jak małe dziecko, ale uśmiechał się tak nostalgicznie. Czarnowłosy również go objął.
- Shion. Mażesz się jak baba.
- Hai!
- Zachowujesz się jak dziecko.
- Hai!
Odciągnął go do siebie na długość ramion i uśmiechnął się po staremu.
- Ale ja nadal jestem od ciebie wyższy.
- Hai! Nie rób mi tak nigdy! A jakbym cię nie znalazł? Odszedłbyś tak po prostu?!
- Shion. Wiedziałem, że mnie znajdziesz.- złapał go za podbródek i pocałował delikatnie.- żeby potem nie było. To nie jest ani pożegnalny pocałunek, ani na dobranoc. Jest na przywitanie.
- Odszedłeś ode mnie dwa razy! Teraz już ci nie pozwolę!- uśmiechnął się i znów go pocałował.
- Ej! Shion! Nie za dużo tego całowania?- odwrócił twarz.
- Eeee. Czyżby Nezumi się zarumienił?
- Zamknij się!... Nawet jeśli to co! Idziemy!
- Gdzie?
- Do domu. Mam tutaj spać? Masz super chatę!
- Hai! Obiecaj, że zostaniesz!
- Obiecuję!
- Ale na pewno?!
- Tak! Obiecuję!
- Na 100%
Sprzeczali się tak, aż doszli do domu. (Turn off music please or not. Like you want)
- Mamo!- wbiegł do domu.
- Ojj. Shion. Co się...- rozszerzyła oczy ze zdumienia.- Nezumi-san. Jak to dobrze. Jak to dobrze, że wróciłeś... Witaj w domu.- uśmiechnęła się.
- Dziękuję. A gdzie Tasukeru?- zaciekawił się.
- Jeszcze nie wrócił? Pewnie wciąż szuka Nezumiego. Muszę go znaleźć! Nezumi.
- Tak?
- Nigdzie nie odchodź.- pocałował go i wybiegł z domu.
Nezumi chciał się wytłumaczyć z tego gestu, ale Pani Karan tylko się uśmiechnęła i z rumieńcami na twarzy odparła krótkie "Wiem".
- TA-SU-KE-RU!!! Gdzie jesteś?! Tasu...ugh!- zderzył się ze swoją zgubą.
- Shion onii-san! Nie mogłem go znaleźć! Przepraszam!
- Spokojnie on...
- Ale zrobię to! Wyruszę z pewną grupą i go..
-Tasukeru! On jest w domu. Wrócił ze mną. Chcesz poznać naszego bohatera?- uśmiechnął się podnosząc chłopaka.
- Tak chcę!
Gdy wrócili pani Karan siedziała razem z Nezumim w salonie przy herbacie.
- Tasukeru. Poznaj. Nezumi.
- Nie moge uwierzyć. W końcu jesteś!- przytulił go bardzo mocno.
- Hej.. czek.. Tasukeru?
- Nie zostawiaj już mojego brata! Nie zostawiaj go! On jest bez ciebie taki samotny! Zostań z nami.
- Samo...- spojrzał na tamtego z uśmieszkiem. Shion zareagował nagłym rumieńcem.
- Zostanę Tasukeru. Już nie będziesz musiał mnie szukać.- puścił mu oczko.- Tak. Przypadkiem usłyszałem parę dni temu. Pewien młodzieniec chce zwiedzić świat z trupą wędrownych aktorów co?
- Shion!- krzyknął chłopak.- miałeś zupełną rację! Nezumi jest wredny, cyniczny i denerwujący!
- Ej!
- Ale teraz już jest tutaj. Obok. W zasięgu ręki.- uśmiechnął się.
- Tasukeru? Dlaczego chciałeś go znaleźć?
- Bo byłem pewien, że będziesz szczęśliwy gdy wróci.- bąknał.
- Tasukeru! Jesteś najlepszym młodszym bratem jakiego mogłem mieć!
- Dusisz.. Dusisz..
- No dobrze. Nezumi dzisiaj śpi z Shionem. Nie zdążę pościelić.
Mamo. Widać, że kłamiesz. -,-
- Oyasumi! Shion. Nezumi.
Szli powoli na górę.
- Kiedyś mnie tak slodko nazywał.
- Jak?
- Wpadał do pokoju wołając swoje słodkie "Onii-chan!"- udawał ośmiolatka. Nezumi położył się na łóżku ściągając tylko buty. Shion zrobił to samo. Patrzyli w sufit.
- Szkoda, że mnie nie było. Tasukeru ma już 16 lat?
- Tak. Skończy w tym roku.
- Bardzo dobrze się spisałeś Shion.- odwrócił się do niego, leżąc teraz bokiem. Białowłosy dalej leżał na plecach i zakrył oczy ręką.
- To było cudowne 12 lat. gdybyś ty był z nami... byłyby czasem, którego nie oddałbym nikomu.
- Dałeś mu ładne imię, ale coś czuje że charakter ma podobny do mnie.
- A żebyś wiedział. Jest buntownikiem na maksa.
- Shion.
- Hm?- odwrócił się do niego, ale po chwili znów leżał na plecach z siedzącym na jego biodrach czarnowłosym. Trzymał jego ręce nad głową.
- Nawet nie masz pojęcia ile razy mi się to śniło.- pocałował go. Od tego się zaczęło. Całowali się coraz namiętniej, a gdy górne części garderoby już leżały na podłodze Nezumi oderwał się od niego.
- Nezumi?- powiedział zdyszany białowłosy.
- Nic się nie stało. Ja po prostu. Kocham cię, Shion.
- Ja też cię kocham, Nezumi.
Warto czekać nawet i 20 lat. Nigdy nie wiesz kiedy ktoś do ciebie wróci, a jeżeli kochasz całym sercem to nawet tęsknota mimo udręki będzie oznaką twoich uczuć, za którą podziękujesz. Więc czekaj. Wypatruj. Kochaj. Kocham bardzo mocno.
______________________
Pisałam to dwa dni.
Zmęczyłam się. Trochę to
serio wymęczyło.
Co sądzicie?
Jest 2:30 w nocy, a ja
to kończę. Idę spać. Dobranoc
Tasukeru - ocalony/ratunek
- czek...- trzask.- Ech... dlaczego on jest taki buntowniczy?- podrapał się po głowie.
- hehe. Shion. Nie uważasz, że jesteś trochę nadopiekuńczy?- zaśmiała się już starsza pani Karan, której włosy zaczynały powoli siwieć.
- A.. mama. Nie, dlaczego?
- On ma już prawie 16 lat. Daj mu trochę swobody.
- Ale widzisz jak on się zachowuje? Przecież jego oceny też się pogorszyły!- chodził po pokoju cały nabuzowany.
- Shion, kochanie. On uczy się naprawdę dobrze. Robił to po to, żebyś był z niego dumny.- uśmiechnęła się.- Przecież dostał tylko parę trójek. Nie porównuj go do siebie.- pogroziła.
- Przecież ja wcale nie...
- A właśnie, że to robisz. Shion.. Jesteś pewien, że nie chcesz zafarbować włosów? Wyglądasz troszkę jak staruszek, a masz dopiero 28 lat.
- Nie. Nie chcę.- uśmiechnął się smutno.- ten kolor i blizny to jedyna pamiątka po czasie spędzonym z...
- Dobrze. Już rozumiem.- przytuliła go.- nie musisz wracać do szkoły?
- A! No tak! Papa mamo. Wrócę za jakieś dwie godziny!- i popędził w stronę uniwersytetu.
******
- Wiem, że źle się zachowałem, ale po prostu mnie zdenerwował! Nie mam ośmiu lat!- nerwowo poruszał rękami. Dziewczyna, która szła obok niego uśmiechała się tylko. Była to ładna, niska, krótkowłosa szatynka.
- Tasu-chan. Nie uważasz, że troszkę przesadzasz? On się po prostu martwi. Przecież to Shion-sama.
- Mmmmm... No bo.. a nieważne. Tylko dlatego, że spadły mi oceny. Nie mam takich aspiracji jak on! Wielki profesor!
- Tak, tak. Chcesz być samotnym wędrowcem, ale właściwie dlaczego? Po co chcesz zwiedzić świat.
- Chcę kogoś znaleźć.
- Kogo?
- Nieważne. Kiedyś ci opowiem.- pstryknął ją w nos i popędził do przodu.
- A! Tasu-chan!!! To nie fer! Czekaj.
Biegł przed siebie i wpadł na kogoś.
- Ach. Gumen.
Nieznajomy pomógł mu wstać. Miał włosy spięte w kitkę, niektóre opadały luźno na ramiona. Miały jakby kolor ciemnego oceanu, odbijającego światło księżyca nocą. Był dość dziwnie ubrany. W glany, szerokie spodnie, ciemna koszulka, na rękach pieszczochy a szyję oplatała arafatka.
- Cześć dzieciaki. Szukam kogoś. Pomożecie mi?
- No pewnie.- uśmiechnął się brunet.
- AAAAAAAA!!!!!- wydarła się jego przyjaciółka.
- Jezu! Mikoto! Nie strasz!
- Ale... ale... ale! Ten facet ma mysz na ramieniu!- schowała się za chłopaka.
- Boisz się myszy?- zaśmiał się.
- Przestań! A ty nie? Tasu-chan?
- Nie ma mowy. Zbyt dobrze kojarzą mi się te stworzonka.- uśmiechnął się.
Tajemniczy mężczyzna uśmiechnął się niezauważalnie dla tamtej dwójki.
- Nie martw się. Ten biały chłopiec ma na imię Hamlet.
- Ech? Hamlet? Jak bohater jednej z książek Shekspira?- zdziwił się chłopak.
- oooo. Czyli znacie takie klasyki.- ucieszył się mężczyzna.
- Hai! Brat często mi je czytał jak byłem młodszy.
- Brat?
- Hai!
- Powiedz mi drogi..
- Tasukeru.- dokończył szybko.
- A więc Tasukeru. Powiedz mi gdzie mogę znaleźć Shiona. W tym mieście nie ma raczej nikogo o taki imieniu.- zastanowił się.
- Chodzi panu o profesora Shiona?- zapytała dziewczyna.
- Profe... tak, tak. Znacie go?
- Hai! To mój starszy brat! Powienien być na uniwersytecie Mam pana do niego zaprowadzić?
- Nie trzeba. Mógłbyś mu coś przekazać?
- a... Hai.
Mężczyzna wyciągnął kartkę, podszedł do muru coś na niej napisał, po czym zgiął, włożył do koperty i dał piętnastolatkowi.
- Przekaż mu to proszę. Tasukeru.- poczochrał chłopaka po głowie, a odchodząc pomachał.
- Dobrze się sprawujesz, Shion. - wyszeptał do siebie.
- Dziwny facet.
- Masz rację, ale.. mam wrażenie, że skądś go znam..- zastanawiał się dłuższą chwilę.- nie. Nie mogę sobie przypomnieć. Dobra. Chodź do mnie. Wrócę wcześniej. Pogramy na playu czy coś.
- Okej!!!- krzyknęła zadowolona.
******
- Tadaima!- powiedział zmęczony Shion wchodząc do domu.
- Ach... Ćśśśś Tasukeru siedzi w twoim gabinecie. Zasnął. Miałeś być za dwie godziny, a która jest?
- 23. Wiem, przepraszam. Czemu Tasukeru tam leży?
- Ponoć ma dla ciebie coś ważnego. Nie pozwalał mi zobaczyć co to. Ponoć od jakiegoś tajemniczego faceta.
shion skierował swe kroki do gabinetu. Wyjął spod ręki chłopca kopertę. List i... pieniądze? Przecież dobrze sobie radzę. Po co ktoś miałby... rozszerzył oczy ze zdumienia gdy czytał list.
- Shion. To od takiego pana..- ziewnął zaspany brunet.
- Jakiego?! Gdzie i kiedy go spotkałeś?!
- E? Jakoś po 19 obok mostu "Yagiri" (wymyśliłam nazwę).
Shion nawet nie wziął ze sobą płaszczu tylko wybiegł szybko z domu.
Proszę! Proszę, bądź tam jeszcze! NEZUMI! Krzyczał w myślach.
Gdy już dobiegł do mostu był cały zmachany. Nie ma! Nie ma!
- Nezumiiiii!!!- krzyczał.
Biegał po mieście i wołał go. Gdziekolwiek się dało.
- Nezu...- ktoś pocągnal go za rękę i zatkał usta.
- Shion! Nie drzyj się tak! Wszędzie szukałeś?
- Tak! Wszędzie i nie mogę go znaleźć! To może być jedyna okazja!- płakał. Chłopiec pierwszy raz widziałgo w takim stanie.
- Ja poszukam w mieście, a Ty zobacz poza nim.
- E?
- Jesteś profesorem braciszku!- nadął policzki.- Rusz głową! Tam gdzie mieszkałeś gdy byłeś poza istniejącym wtedy No.6. Tam sprawdź!
- Dziękuję. Tasukeru. Tym razem to ty mnie ratujesz.
- Leć!
Turn on please :) Gdy Shion dotarł do swojego dawnego miejsca zamieszkania. Swoją drogą trochę musiał się namęczyć żeby wreszcie dostać się do środka.
- Nezumi! Nezumiiii! Nezumiiiiiii!- krzyczał i krzyczał, aż potknął się o... stół. Ten stół, na którym razem jedli. Shion pogłaskał jego powierzchnię i miał wrażenie jakby widział te wspólne posiłki. Taniec, którego się uczył. Kłótnie i inne momenty, które chciał pamiętać. Usiadł na łóżko - to co z niego zostało.- Pod poduszką leżała książka. Wyciągnął ją i zaśmiał się. W środku coś było. Zdjęcie. Ich zdjęcie. Jedyne jakie zrobili sobie, choć on tego nie chciał.
- Naprawdę Nazumi? Serio? "Makbet"? Dlaczego to jest tutaj?- złapał się za głowę i skulił się lekko.
- Shion. Jednak mnie znalazłeś.
Usłyszał ten kpiący ton. Ten niski głos. Podniósł wzrok i spojrzał w te oczy. Patrzył na te włosy, te usta, te ręce podpierające się po bokach. Wiedział, czuł że robi niezbyt miłą minę, bo był wściekły, bardzo wściekły.
- Dla..dlaczego?- zapytał mechanicznie.- Dlaczego teraz? Dlaczego nie wcześniej?! Odpowiedz!- kipiała z niego złość i żal.
- Wiem Shion. Wybacz, ale dlaczego to już chyba wiesz.- opuścił ręce wzdłuż tułowia.- Dawaj. Możesz mnie uderzyć.
Białowłosy powoli podchodził do niego zaciskając pięści.
W końcu zamachnął się. Nezumi zamknął oczy oczekując ciosu. Zamiast tego pięść przeszła obok niego, a poczuł ciepłe ciało przyjaciela.
- Shion?
- Nezumi Nezumi.. Ne..Nezumi. Nezu...Ne..zu..zumi...- płakał jak małe dziecko, ale uśmiechał się tak nostalgicznie. Czarnowłosy również go objął.
- Shion. Mażesz się jak baba.
- Hai!
- Zachowujesz się jak dziecko.
- Hai!
Odciągnął go do siebie na długość ramion i uśmiechnął się po staremu.
- Ale ja nadal jestem od ciebie wyższy.
- Hai! Nie rób mi tak nigdy! A jakbym cię nie znalazł? Odszedłbyś tak po prostu?!
- Shion. Wiedziałem, że mnie znajdziesz.- złapał go za podbródek i pocałował delikatnie.- żeby potem nie było. To nie jest ani pożegnalny pocałunek, ani na dobranoc. Jest na przywitanie.
- Odszedłeś ode mnie dwa razy! Teraz już ci nie pozwolę!- uśmiechnął się i znów go pocałował.
- Ej! Shion! Nie za dużo tego całowania?- odwrócił twarz.
- Eeee. Czyżby Nezumi się zarumienił?
- Zamknij się!... Nawet jeśli to co! Idziemy!
- Gdzie?
- Do domu. Mam tutaj spać? Masz super chatę!
- Hai! Obiecaj, że zostaniesz!
- Obiecuję!
- Ale na pewno?!
- Tak! Obiecuję!
- Na 100%
Sprzeczali się tak, aż doszli do domu. (Turn off music please or not. Like you want)
- Mamo!- wbiegł do domu.
- Ojj. Shion. Co się...- rozszerzyła oczy ze zdumienia.- Nezumi-san. Jak to dobrze. Jak to dobrze, że wróciłeś... Witaj w domu.- uśmiechnęła się.
- Dziękuję. A gdzie Tasukeru?- zaciekawił się.
- Jeszcze nie wrócił? Pewnie wciąż szuka Nezumiego. Muszę go znaleźć! Nezumi.
- Tak?
- Nigdzie nie odchodź.- pocałował go i wybiegł z domu.
Nezumi chciał się wytłumaczyć z tego gestu, ale Pani Karan tylko się uśmiechnęła i z rumieńcami na twarzy odparła krótkie "Wiem".
- TA-SU-KE-RU!!! Gdzie jesteś?! Tasu...ugh!- zderzył się ze swoją zgubą.
- Shion onii-san! Nie mogłem go znaleźć! Przepraszam!
- Spokojnie on...
- Ale zrobię to! Wyruszę z pewną grupą i go..
-Tasukeru! On jest w domu. Wrócił ze mną. Chcesz poznać naszego bohatera?- uśmiechnął się podnosząc chłopaka.
- Tak chcę!
Gdy wrócili pani Karan siedziała razem z Nezumim w salonie przy herbacie.
- Tasukeru. Poznaj. Nezumi.
- Nie moge uwierzyć. W końcu jesteś!- przytulił go bardzo mocno.
- Hej.. czek.. Tasukeru?
- Nie zostawiaj już mojego brata! Nie zostawiaj go! On jest bez ciebie taki samotny! Zostań z nami.
- Samo...- spojrzał na tamtego z uśmieszkiem. Shion zareagował nagłym rumieńcem.
- Zostanę Tasukeru. Już nie będziesz musiał mnie szukać.- puścił mu oczko.- Tak. Przypadkiem usłyszałem parę dni temu. Pewien młodzieniec chce zwiedzić świat z trupą wędrownych aktorów co?
- Shion!- krzyknął chłopak.- miałeś zupełną rację! Nezumi jest wredny, cyniczny i denerwujący!
- Ej!
- Ale teraz już jest tutaj. Obok. W zasięgu ręki.- uśmiechnął się.
- Tasukeru? Dlaczego chciałeś go znaleźć?
- Bo byłem pewien, że będziesz szczęśliwy gdy wróci.- bąknał.
- Tasukeru! Jesteś najlepszym młodszym bratem jakiego mogłem mieć!
- Dusisz.. Dusisz..
- No dobrze. Nezumi dzisiaj śpi z Shionem. Nie zdążę pościelić.
Mamo. Widać, że kłamiesz. -,-
- Oyasumi! Shion. Nezumi.
Szli powoli na górę.
- Kiedyś mnie tak slodko nazywał.
- Jak?
- Wpadał do pokoju wołając swoje słodkie "Onii-chan!"- udawał ośmiolatka. Nezumi położył się na łóżku ściągając tylko buty. Shion zrobił to samo. Patrzyli w sufit.
- Szkoda, że mnie nie było. Tasukeru ma już 16 lat?
- Tak. Skończy w tym roku.
- Bardzo dobrze się spisałeś Shion.- odwrócił się do niego, leżąc teraz bokiem. Białowłosy dalej leżał na plecach i zakrył oczy ręką.
- To było cudowne 12 lat. gdybyś ty był z nami... byłyby czasem, którego nie oddałbym nikomu.
- Dałeś mu ładne imię, ale coś czuje że charakter ma podobny do mnie.
- A żebyś wiedział. Jest buntownikiem na maksa.
- Shion.
- Hm?- odwrócił się do niego, ale po chwili znów leżał na plecach z siedzącym na jego biodrach czarnowłosym. Trzymał jego ręce nad głową.
- Nawet nie masz pojęcia ile razy mi się to śniło.- pocałował go. Od tego się zaczęło. Całowali się coraz namiętniej, a gdy górne części garderoby już leżały na podłodze Nezumi oderwał się od niego.
- Nezumi?- powiedział zdyszany białowłosy.
- Nic się nie stało. Ja po prostu. Kocham cię, Shion.
- Ja też cię kocham, Nezumi.
Warto czekać nawet i 20 lat. Nigdy nie wiesz kiedy ktoś do ciebie wróci, a jeżeli kochasz całym sercem to nawet tęsknota mimo udręki będzie oznaką twoich uczuć, za którą podziękujesz. Więc czekaj. Wypatruj. Kochaj. Kocham bardzo mocno.
Prof. filozofii i genetyki
Tasukeru zakończył pisanie tej
książki oddając jej całe serce.
Tak samo jak swojej rodzinie.
______________________
Pisałam to dwa dni.
Zmęczyłam się. Trochę to
serio wymęczyło.
Co sądzicie?
Jest 2:30 w nocy, a ja
to kończę. Idę spać. Dobranoc
Tasukeru - ocalony/ratunek
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, cudowny tekst, z Tsukaru zrobił się buntownik, ale widać że chciał aby Shion był szczęśliwy i pragnął wyruszyć aby odnaleźć Nezumiego...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia