poniedziałek, 7 marca 2016

"Kiedyś..." (Kuroshitsuji)

Spis treści

Mały Ciel Phantomhive bawił się w ogrodzie niedaleko swojego wielkiego domu. Rodzice obserwowali go siedząc na ładnym czerwonym piknikowym kocu.
- Mamusiu!!! Pójdę zobaczyć czy przyszła ciocia!- zawołał radośnie chłopiec.
- dobrze. Tylko wróć za chwilę.- pomachała mu gdy wbiegał w mały las.(To była wielka posiadłość).
Włącz


Chłopiec biegł myśląc radośnie o spotkaniu z ciocią, której dawno nie widział.
- Już się nie bój.- usłyszał dość przyjemny męski głos, więc zamiast skierować się w stronę bram skręcił lekko zbaczając z drogi. Nie znał tego głosu, a przecież w jego wielkim pałacu od lat pracowali ci sami ludzie. Widząc niedaleko pewnego mężczyznę podszedł bardzo powoli.
  Zauważył, że duży pan pomógł małemu kotkowi zejść z drzewa.
- Lubi pan koty?- zagadnął jak to dziecko-naiwnie.
Mężczyzna spojrzał na chłopca swoimi oczami, jakby nie z tego świata. Uśmiechnął się.
- Tak, bardzo lubię. Paniczu.
- Kim pan jest?- ukląkł obok niego i również pogłaskał kotka.
- Ja jestem...(zamilkł na chwilę) w zastępstwie, tylko dziś.
- Eeee... ale wie pan, ja też lubię koty.- wyszczerzył swoje małe ząbki.
- To dobrze, chyba będziemy się rozumieć. Niestety ja murze już się zbierać.- wstał.- Zaopiekuj się kotkiem.
- Poczekaj! Nie możesz zostać? Możemy się razem pobawić.
Mężczyzna uklęknął na jedno kolano i pogłaskał chłopca po głowie.

- Kiedyś się jeszcze pobawimy.- obiecał.
- Na pewno?- spytał z nadzieją chłopiec.
- Na pewno.
- A kiedy to będzie?- szybko spytał.
- Kiedy mnie zawołasz. Kiedyś nadejdzie taka okazja i wtedy będziemy się razem bawić, cały czas.- uśmiechnął się.
- Uhm!- ucieszył się chłopiec. Mężczyzna już miał odejść, ale Ciel złapał go jeszcze za poły czarnej koszuli.
- Ale..Muszę wiedzieć jak zawołać. Jak ma pan na imię?
- hmm... różnie mnie nazywają paniczu. A Ty? Jak uważasz, jakie imię mi pasuje?
- Hmm..- zastanowił się chwilę, spojrzał na kotka, a potem wyrzucił radośnie ręce w górę.- Sebastian!!!
- He? Dlaczego akurat to?- zaśmiał się brunet, zaskoczony własną szczerością.
- Bo tak wyglądasz! Jak miły, pomocny i lubiący koty Sebastian!
- Paniczu. Zobaczymy się niebawem.
- Obietnica!
- Co?
- Na palce!- bąknął chłopiec niezadowolony z niewiedzy zastępcy.
- Hehe. No dobrze. 
Kucnął spowrotem przy niewielkim dziecku i złożyli przysięgę małego palca.
- Obiecuję, że się pobawimy.

- Ciel!!!! Gdzie jesteś?!- usłyszeli panią domu.
Chłopiec odwrócił się w jej stronę.
- Mama! Właśnie rozmawiałem z panem ogrodnikiem.- uśmiechnął się.
- Z jakim panem?
- Z og...- chciał go przedstawić, ale pośród drzew stał tylko on i mały radosny kotek.- nieważne. Znalazłem kotka!
- Jej. Zabierzmy go ze sobą. Ciocia przyszła. Idziemy się przywitać?
- Tak!!! Ciocia!- i ruszył z mamą za rękę. 

- Jaki radosny, roześmiany i szczęśliwy chłopczyk. Masz tak piękną duszę. Żałuję, że nie jestem aniołem, który może Cię chronić.- patrzył smutnymi oczami.- Wybacz, że mnie spotkałeś.- spojrzał na swoją rękę.- ale nie martw się, dotrzymam obietnicy... Ciel Phantomhive.- po jego policzku spłynęła samotna łza.- Będziemy się bawić i już do końca będę się tobą opiekował... Obiecuję.

I zniknął. Kto by pomyślał, że demony płaczą...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz