niedziela, 29 lipca 2018

Miłość jedno ma imię - cz.8

Proooosze mnie tylko nie mordować. Mało mamy Naruto w tej części i może jeszcze nie wszystko jest jasne, ale zrozumiecie wszystko w swoim czasie :)
Zapraszam do czytania! :)
__________________________________________________

- To co zwykle Natsu?- zapytał przemiły mężczyzna w białej opasce na głowie.
- Hai! Dwa razy poproszę! Jestem dziś strasznie głodny!- uśmiechnął się brunet i usiadł przy barze.
- Oczywiście! Dwa razy ramen z dodatkowym naruto!- Uśmiechnął się cwaniacko.
- Pewnie! Panie Nagatsuchi podaje pan najlepszy ramen w całym Nara!- powiedział i zaczął pochłaniać posiłek.
- No nie powiedziałbym. To zaledwie namiot na czterech klientów.- podrapał się zawstydzony po policzku.
- To csooo... I fat jest suuuper!
- Smacznego.
- A!- przełknął.- może pan pogłośnić wiadomości?
- Nie ma sprawy.

Dzisiaj o godzinie 18:42 została schwytana grupa narkotykowa pod wodzą niejakiego Orochimaru. Wiemy, że część kryjówek z nielegalną produkcją narkotyków została odnaleziona, jednak policja wciąż szuka. Japonia jest wdzięczna Ameryce.

- Podgłośni pan?- zaciekawił się brunet trzymając w rękach miskę.

Grupa ta rozpoczęła swoje działania w 2013 roku w małym mieście Tori. Wielu policjantów pracowało nad tą sprawą i wielu przypłaciło to życiem. Dlatego teraz pragniemy im wszystkim pogratulować i podziękować, a w szczególności właścicielowi dużej firmy Sasuke Uchiha oraz jego współpracownikowi Suigetsu Hozuki, bez których nie byłoby to możliwe. Niestety pan Uchiha nie mógł udzielić nam wywiadu, ponieważ jest obecnie w podróży.
Akcja została przeprowadzona...

TRZASK!
- A! Panie Natsu nic się nie stało?- spytał właściciel widząc potłuczoną miskę na podłodze.
- Ja.. Ja mogę wrócić.- odpowiedział tylko i wybiegł.
Po tylu latach! Mogę wrócić.. mogę zobaczyć się z ...
Stanął na środku chodnika.
Nie mogę... Co jeśli nie wszyscy zostali złapani...

__________________________________________________

- Sasuke! Chyba sobie żartujesz! Ciągle cię nie ma!
- Wiem. Przepraszam.- powiedział do słuchawki.- Nie zdążę wrócić.
- Mówisz tak co roku.- słychać było rozczarowanie.- Ona kończy dwanaście lat. Jest coraz większa. Chcesz to stracić?
- Przepraszam. 
Rozłączył się.
    Trwało to już ponad trzy lata. Sasuke nie odzyskał wspomnień. Wracały co jakiś czas w formie snów bądź przebłysków, ale nigdy pełne. Po jakimś czasie przestało mu na nich zależeć. Tworzył nowe.
Uczynił z Suigetsu współpracownika, aby mógł podróżować. Szukał. Już od kilku lat go szukał, wszędzie. Wynajmował detektywów, w różnych miejscach i sam pomieszkiwał w nich przez jakiś czas. 
Znajdował ślady, poszlaki, wskazówki. Był cierpliwy. Gdyby trzeba było szukałby nawet i kolejne 10 lat. Całkowicie się w tym zatracił. Nie dbał już o nic. Stało się to jego obsesją. Zależało mu tylko na pieniądzach, dzięki którym mógł kontynuować poszukiwania.
   Właśnie siedział na łóżku w hotelu jednego z mniejszych miast w Meksyku. Zastanawiał się czy jak złapie samolot to zdąży na urodziny córki. 
Po rozwodzie wszystko zaczęło się sypać. Relacje między nim, a Sakurą się zaogniały. Oczywiście już się to uspokoiło jednak żal pozostał. Zresztą pozwalał na to. To była jego kara. Sakura otrzymała pełną opiekę nad ich córką, która przez to wszystko bardzo zamknęła się w sobie.
Sasuke się obwiniał, bo może nie pamiętał malutkiej Sarady, ale tworzył z nią nowe wspomnienia. Niestety teraz były one w większości smutne, a córka wydawała mu się coraz bardziej obca.
Przetarł oczy, ubrał się i postanowił wracać. Wykonał tylko krótki telefon .
- Wracam. Powiedz, że się z nim spotkam. Za 2 dni. Przy porcie. Do zobaczenia.

Lot może nie był długi, ale przez ponowne spotkanie "Cienia" (jak nazywał swoje dawne "ja") bardzo męczący. Przyzwyczaił się. Jego terapeuta dał mu proszki pozwalające mu odgonić widmo przeszłości. Jednak czasami się pojawiał tak jak teraz. Zawsze w ciemności.
- Czyli jednak chcesz na chwilkę być dobrym tatą?- zaśmiał się chłopak idąc po jakimś murku.
- Tak. Chcę jej zrobić niespodziankę.
- Powinieneś przy niej być, zamiast błądzić w przeszłości.
- Ty jesteś moją przeszłością, po co ciągle mnie tu wołasz.- skrzyżował ręce na piersi.
- Nie wołam. Sam tu przychodzisz. Podświadomie chcesz odzyskać swoje wspo..
- Już ich nie potrzebuję.- przerwał sobie (?)
- Ale i tak chcesz.
- Suigetsu mi powiedział to co najważniejsze.
- A to co mówił ci Naruto nie było ważne?- usiadł i uśmiechał się machając nogami w powietrzu.
- Jak go spotkam powie mi jeszcze raz.
- Jeśliiiii go spotkasz. Ja i tak myślę, że bez ciebie jest szczęśliwszy.
- Może masz rację, ale chcę to sprawdzić. Odeślij mnie.
- Jak sobie życzysz.
Pstryknął palcami.

Po wylądowaniu od razu pojechał do domu.. do domu Sakury właściwie. Zapukał kilka razy. Nie słyszał muzyki, ani śmiechów. Dlaczego? Drzwi otworzyła mu kobieta ubrana w ładną fioletową sukienkę z odkrytymi ramionami i do kolan. Wyraźnie zaskoczona i wciąż piękna. Była kwitnącą prawie trzydziestoletnią mamą. Zdziwiły go jego własne myśli.
- Sasuke?- zamrugała.- Miało cię nie być.
- Ale udało mi się przylecieć. Nie słyszę muzyki?
- Mamo? Kto przyszedł?- usłyszał z salonu głos, który już nie należał do małej dziewczynki.
- To.. tata przyjechał kochanie.- odkrzyknęła dalej na niego patrząc.- Nie chciała przyjęcia. Nie ma za wiele koleżanek.- wyszeptała.
- Tata?- usłyszał pogardliwy ton z ust swojej córki. Jeszcze gorzej poczuł się gdy stanęła przed nim w dżinsowych spodniach i ładnej białej bluzce. Poprawiła okulary na nosie i oparła się o framugę drzwi. Była wyższa, bardziej kobieca. To już nie było dziecko.
- Więc jednak się pojawiasz?- odwróciła wzrok. Jej głos mówił mu żeby odszedł, ale jej oczy desperacko pragnęły żeby został.
- Tak. Przepraszam, że rzadko was odwiedzam.- pogłaskał ją po głowie.- Mogę wejść?
Wyciągnęła przed siebie otwartą dłoń.
Zamrugał nie rozumiejąc. Westchnęła zirytowana.
- Prezent.- machnęła palcami.
- Aaaa, tak.- wyciągnął z plecaka małe pudełeczko i wręczył swojej dziewczynce. - Wszystkiego najlepszego.
Jedynie duma powstrzymała ją przed otwarciem go od razu. Prawie tak dumna jak ja kiedyś. Pomyślał z uznaniem, ale i smutkiem.
- Czy ja słyszę swojego braciszka?- usłyszał z kuchni.
- Itachi też jest?
- Tak. Wujek często mnie odwiedza.- powiedziała z wyrzutem.
- To d..dobrze - nie pokazał, że go to zabolało.
    Mimo, że złościła się na tatę i ciężko im było złapać wspólny kontakt to cieszyła się, że jest dziś z nią. On miał tak samo. Żałował, że to teraz tak wygląda, ale gdy już znajdzie Naruto.. w sumie nie wiedział. Poprosi go żeby z nim zamieszkał? Odgonił na moment te myśli, bo najpierw musiał go znaleźć.
Miło spędził urodziny córki. Do drzwi grubo po północy odprowadził go brat.
- Dzięki Itachi.- poklepał go po ramieniu.
- Obietnica Sasuke. Obiecałem, a przecież Uchiha zawsze..
- ...dotrzymuje obietnic.- dokończył z lekkim uśmiechem.- To ja już pójdę. Dobranoc.
- Sasuke?- zatrzymał go.- To już teraz?
- Tak. Za 2 dni.
- Uważaj na siebie.
Tylko oni wiedzieli co ma nadejść. Tylko oni bali się, że mogą się więcej nie spotkać. Jednak nic więcej nie powiedzieli, zaufali sobie choć ich oczy się pożegnały. W razie gdyby...Tak, gdyby.

*******************************************************
Stał w porcie. Sam. Było nieco chłodno jednak Sasuke czekał. Miał go w końcu zobaczyć. Rozchylił nieco poły płaszcza gdy usłyszał za sobą kroki. Wiele kroków.
- Widzę, że przyszło was całkiem sporo.- odwrócił się i stanął twarzą w twarz z Orochimaru, tym który prowadził okrzykniętą złą sławą, grupę z Japonii. Tę, która już od kilku lat zbierała sen z powiek wielu, wielu ludzi.
- Witam. Piękny wieczór prawda panie Uchiha?- uśmiechnął się jak dżentelmen. 
Inaczej go sobie wyobrażano, bardziej jako wiecznie klnącego zwyrola z papierosem w ręku. On natomiast miał długie czarne - do pasa - włosy, ubrany w garnitur oraz białe rękawiczki. Opierał się o piękną laskę ze złotym wężem zamiast rączki. Cały wyprostowany i dumny, wzbudzał respekt. Ściągnął właśnie z głowy kapelusz z lat dziewięćdziesiątych i kiwnął głową.
- Dobry wieczór. Nie musieliście się wszyscy fatygować. Pan by wystarczył.
- Domyślam się. Jednak wziąłem ze sobą tylko najlepszych.- rozłożył ręce.
- Widzę. Trochę was dużo jak na jednego.
- Chyba na dwóch panie Uchiha. Chociaż domyślam się po pana spokoju, że już zdążył pan zawiadomić pana Uzumakiego.
- Nie. Nie zawiadomiłem go.- trzymał ręce w kieszeni.
Mężczyzna zmarszczył brwi.
- Czyżby początku chciał mnie pan oszukać?
- Tutaj nie zaprzeczę.
Mierzyli się przez chwilę wzrokiem. Chwilę, która innym wydawała się trwać wieczność. Chwila, podczas której tych dwóch niepozornych mężczyzn toczyło pojedynek. Pomimo, że tylko stali w miejscu nie ruszając się nawet o centymetr. Po tej "krótkiej" chwili Sasuke uniósł dumnie głowę.
- Naruto nie przyjdzie. Orochimaru. A ty.- wyciągnął broń i wycelował w mężczyznę na co reszta bandy przestępców zrobiła to samo.
- Odważny pan jest.
- Wiem. 
- I nieco arogancki.
- To również słyszałem.
Ruszył w stronę mężczyzny, który wybiegł mu naprzeciw. Pozostali zrozumieli, że mają się nie wtrącać. Mężczyźni nie do końca wyglądali jakby walczyli i nie była to walka na miarę XXI wieku. To wyglądało jak dwóch wojowników za czasów samurajów. Wymachiwali nogami, rękami, skakali. To było kilka stylów walki. Karate, judo, aikido, taekwondo i kilka innych. 
Zmęczeni odskoczyli na odległość 3 metrów i wymierzyli w siebie nawzajem broń. 
Padł strzał. Uchiha upadł i gdy Orochimaru był pewien, że już nie wstanie odwrócił się. Tu popełnił błąd. Sasuke szybko złapał go za szyję i przystawił bron do skroni. Członkowie grupy spięli się.
- I tak nie wygra pan panie Uchiha.- spokojny ton wyzwolił w nim jeszcze większy gniew.
- Zobaczymy.- powiedział do niego po czym wyszeptał krótkie "teraz".
Nagle zewsząd wyskoczyli agenci federalni ubrani w specjalnie kombinezony z napisem FBI oraz podjechały radiowozy.
- Nie radzę się ruszać.- Krzyknął, aby każdy go dobrze usłyszał.- Każdy z was ma przypisanego do siebie snajpera, który jest gotowy zabić bez chwili wahania!
Kilku mężczyzn nie posłuchało co przypłacili życiem. Orochimaru został przejęty przez jednego z wyżej postawionych członków FBI, a Sasuke rozpiął kurtkę, aby zdjąć kamizelkę kuloodporną. Cała trupa została zakuta w kajdanki. Z jednego radiowozu wysiadł Suigetsu i podbiegł do wspólnika.
- Wszystko w porządku Sasuke.
- Tak, nic się nie stało.
- A więc to ty mnie zdradziłeś Suigetsu! Ty psie! Nie jesteś już moim synem! Wybrałeś nie tę stronę! Smaż się w piekle!- krzyczał będąc prowadzonym do radiowozu.

Sasuke położył mu dłoń na ramieniu.
- Okej?- spytał tylko. Tamten kiwnął głową i odwrócił się w jego stronę.
- Tak będzie lepiej. Nigdy tak naprawdę nie był moim ojcem.
 Kiedy chcesz lecieć do Tokyo?

- Wyjadę jutro rano, dziś odpocznę i napiszę do brata. No i nie martw się. Ty nie będziesz miał przez to żadnych problemów. No i tak jak się umawialiśmy otrzymasz status świadka w razie gdyby..
- Dzięki, ale w momencie gdy pójdzie informacja, że Orochimaru został złapany ci ludzie już nie zrobią żadnego kroku.
- I tu chyba był jego błąd.
- Co masz na myśli?
- Był kimś kto ufał tylko sobie. Nie ma jego, zostały tylko dzieci bawiące się niebezpiecznymi zabawkami.
- Coś w tym jest.
Brunet przytaknął.
- Sasuke?
- Hmmm?
- Uważaj na siebie. I daj znać jak go znajdziesz.

Później Sasuke dostał gorące podziękowania od kilku policjantów, detektywów i FBI. Wrócił kompletnie zmęczony i dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że to już się skończyło i musi teraz tylko znaleźć Naruto, żeby mu o wszystkim powiedzieć choć pewnie część usłyszał już w radiu.


*******************************************************
Następnego wieczora przechadzał się już ulicami Tokyo. Przyjechał tu czwarty raz szukając, w końcu Naruto tu pracował. Próbował też znaleźć wcześniej tego Kakashiego, ale w policji nie wiedzieli gdzie obecnie przebywa. 
Akurat szedł oświetloną ulicą w dzielnicy Roppogi. Miał zamiar się napić gdy jego oczy na ułamek sekundy zarejestrowały tę blond czuprynę. Rozejrzał się jeszcze raz dookoła, ale to nic nie dało. 
Obracał się na wszystkie strony nerwowo gdy znów to zobaczył. 
Obok niego..na wyciągnięcie ręki przebiegł chłopiec łudząco przypominający mu jego ukochanego. To tylko tyle. Tyle wystarczyło, żeby łzy stanęły mu w oczach. Z frustracji, smutku, tęsknoty. Chciał ruszyć dalej gdy z ust tego chłopca usłyszał za plecami.
- Wujku Kakashi! Nie uciekaj tak noo! Jestem mały. A co jakbym się zgubił! Musiałbyś się tłumaczyć policji.
- Ja jestem z policji, no ale dobrze. Przepraszam.- głęboki głos dorosłego mężczyzny.- Co chcesz na przeprosiny?
- Ramen!
- Znowu?- westchnął.
Sasuke stał zamurowany, nie mógł się nawet odwrócić. Logika podpowiadała mu jedno, ale to przecież było niemożliwe. Oblał go zimny pot, a te dwa głosy się oddalały. Nie mógł na to pozwolić. 
Odwrócił się powoli, a serce zaskoczyło mu z radości gdy dostrzegł na szyi chłopca naszyjnik.
 Naszyjnik z zawieszką ...
....w kształcie połowy słońca.
Złapał się za głowę i jakby zahipnotyzowany ruszył ku tym dwóm postaciom.
Nie wiedział czy to coś da...
Nie wiedział czy mu uwierzą...
Nie wiedział nawet czy to oni...
Jednak wszystko podpowiadało mu, że ten chłopiec to...
- Boruto?
_______________________________________________________________________________

Soundtrack:
  • Dororo - Tamashii no Kodou
  • Kimi no na wa - Sparkle

poniedziałek, 16 lipca 2018

Wąsy

Hej Hej Hej Kochani!
Słuchajcie w oczekiwaniu na kolejne części wstawia krótki shocik! :)
Mam też pytanie, które opowiadanie wam się najbardziej podoba? Pytam, bo mam zamiar się na nim wówczas skupić.

Także piszcie i zapraszam do czytania!
___________________________________________

- Nie ma mowy chłopaki! Nie zrobię tego.- wzbraniał się dzielnie młody Uzumaki.
- No dawaj! Nie co dzień masz taką okazję.- uśmiechał się cwaniacko Kiba.
- Nie! Już powiedziałem!- opamiętał się i ściszył głos.- On mnie rano zabije.
- Nie będzie pamiętał.- dodała czerwona na policzkach Ino.
- Ja też chcę zobaczyć minę Sasuke gdy spojrzy w lustro.- zaśmiała się różowo-włosa.
- Ech.- westchnął chłopak i podrapał się po karku.- Ale dlaczego jaaaaa!- zaskomlał.
- Nie marudź.- Pomachał Shikamaru palcem wskazującym przed jego nosem.- Przegrałeś zakład to idziesz. Nie bądź wkurzający.
- No doooobra.- wstał i podszedł do drzwi prowadzących do sypialni. Popatrzył jeszcze na "przyjaciół" przez ramię. Wszyscy unieśli w górę kciuki, a na ich ustach odmalował się uśmiech zadowolenia.
- A niech was piekło pochłonie!- rzucił w miarę cicho i wszedł do pokoju. Chwilę zajęło jego oczom przyzwyczajenie się do ciemności. Zauważył leżącego w jego łóżku pijanego bruneta. Ułożył się na skraju łóżka, na boku. Jego prawa ręka zwisała swobodnie.
Naruto westchnął i wyciągnął z kieszeni marker uprzednio dany mu przez Kibę.
- W sumie może być zabawnie.- szepnął do siebie i kleknął cicho przed brunetem, ale gdy tylko mazak dotknął jego policzka ten odwrócił się w drugą stronę.
Naruto musiał okrążyć łóżko i położyć się z drugiej strony.
Ponownie dotknął policzka chłopaka.
- K..Kto.. tu..- wymruczał słodko.
Naruto zamarł w bezruchu gdy brunet wypatrzył go w ciemności.
- Naruto? To.. sen?- zapytał niemrawo.
- To sen.- od razu wyparował blondyn.
- Yhm.. No to..- przytulił chłopaka do siebie i pocałował w głowę.
Naruto zamrugał kilka razy, a potem przypomniał sobie, że przecież chłopak jest pijany. Nie podda się! Musi spełnić powierzone mu zadanie.
Wyślizgnął się z objęć bruneta, ale nie przystąpił do żadnych działań bo ten patrzył się na niego zamglonym wzrokiem.
- Naruto?
- Tak?
- Czemu nie mogę pozbyć się ciebie nawet we śnie?- zamknął oczy.
- Nie wiem.- odparł zdziwiony pytaniem.
- Mogę ci coś powiedzieć?
- Pewnie.
- Na jawie się nigdy nie zorientujesz. Wiesz. Jesteś dla mnie całym światem Naruto.- przysunął się i pocałował go w usta. To był szybki pocałunek, ale nawet jeśli to Naruto skamieniał. Dosłownie i w przenośni. No bo.. usłyszeć coś takiego. Co z tego, że był pijany!
- Co ty mówisz Sasuke. No jasne, ze tak. Jesteśmy przyjaciółmi.- nie wiadomo po co podejmował rozmowę z pijaną osobą.
- Ale dla mnie jesteś kimś więcej.
- B..Bratem?- próbował uratować sytuację.
- Nie. Jesteś...
- Koniec. Śpij już.- zakończył ten temat bojąc się do czego może doprowadzić.- Jesteś pijany i nie wiesz co mówisz.
- Wiem co mówię.. Tylko, że.. staram się żebyś nie zauważył.- wymruczał.- Zaśniesz ze mną?
- H...Hai.- zająkał się.


- O! Naruto! I jak po...
- Idę spać.- powiedział rzucając Narze marker.
- Ej, a zadanie!
- Wykonane. Dobranoc.
I już go nie było.
- Co się stało?- Spytała Sakura. Widziałam Naruto wchodzącego do swojego pokoju.
- Nie mam pojęcia, ale jutro zobaczymy Saska. Ciekawe jak wygląda z wąsami i okularami.- uśmiechnął się Kiba.
- Yatta.- uśmiechnęła się Ino.
- Ale Naruto nie jest aby chory? Był cały czerwony.- stwierdził Sakura.
- Kto wie. To co jeszcze kolejkę?
- HAAAAAAAAAAAAAAI!!!!!!!

Następnego ranka (a raczej bardziej popołudnia) ekipa siedziała w salonie połączonym z kuchnią. Część na kanapie, reszta na podłodze. Naruto właśnie zrobił wszystkim herbatę, a sam usiadł przy stole kuchennym. Gdy usłyszał..
- S..Sasuke?- Ino zakryła usta rękami i zarumieniła się lekko.
- Co? Mam coś na twarzy?- Spytał jak zwykle spokojnym tonem.
- HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAH- wybuchła nagle cała ekipa.
- Co prawda nie tego się spodziewaliśmy, ale może być.- stwierdził Kiba klepiąc się po brzuchu.
- Ale o co wam...-zmarszczył nos i spojrzał w szybę.- Który to?- podniósł jedną brew.
- Cz.. Czy to ważne? Ej Sasuke. Powiedz "Nyaa"- poprosił Kiba.
- Ech. Dziś wam wybaczę.- rzucił spokojnie.
- Ooooo. Myśleliśmy, że się wkurzysz.- stwierdził zdziwiony Shikamaru.
- Miałem dziś bardzo fajny sen, jemu dziękujcie.- wstawił wodę na herbatę.- Cześć Naruto, to twoja sprawka?
Chłopak pokiwał głową.
- Czemu akurat kotek?- spytał, ponieważ  miał na policzkach po trzy wąsiki, a na nosku czarny punkcik. Wyglądał uroczo.
- N.. Nie wiem.- siedział do niego tyłem.
- Ej, Naruto co ty.- złapał go za ramię. Tamten wstał jak oparzony i spojrzał na niego czerwony jak burak. Po chwili bąknął krótkie. "To nic." I poszedł do łazienki.
- A więc to tak.-  uśmiechnął się Sasuke do siebie upijając łyk herbaty.- Zobaczymy co powiesz na ponowny tego typu SEN Naruto.
To również wypowiedział w powietrze. Rozsiadł się wygodnie w kuchni czekając na powrót swojego całego świata.



sobota, 7 lipca 2018

Miłość jedno ma imię - cz.7

Uff skończone! Jestem dumna z tego rozdziału! Bardzo mi się podoba. Lubię zwłaszcza motyw z drugim "ja" Saska, ale nie wybiegam naprzód.
Zapraszam do czytania i dajcie znać jak mi poszło :)


- Itachi... poczekaj.- westchnął raz, drugi i trzeci. Uspokoił się i próbował wszystko poskładać do kupy.
- Rodziców już z nami nie ma... Mam żonę.. i dz.. dziecko. Jakoś nie mogę... mam wrażenie jakby ktoś ukradł mi życie.- złapał się za głowę. Jego starszy brat położył mu rękę na ramieniu w geście pocieszenia. Trwali tak chwilę w milczeniu. Jak to jest zapomnieć część swojego życia? Wszyscy inni pamiętają, opowiadają, mówią, a on nie kojarzy takiej sytuacji. Nie wie co wtedy czuł. Zatrzymał się na etapie liceum i choć od zawsze był dojrzalszy od reszty rówieśników to nie było to samo co żyć dorosłym życiem.
- Spokojnie.- rzekł stanowczo po dłuższej chwili Itachi.- Przypomnisz sobie. Na pewno.
- A jeśli nie?- odparł cicho bez emocji wpatrując się w swoje dłonie. Stracił kontrole, jego życie istniało bez niego.
- Minął już tydzień Itachi. Sakura przychodzi codziennie, ale mam wrażenie, że to inna Sakura. Taka, której nie znam. W dodatku widzę ile patrzenie na mnie przynosi jej bólu. A ta mała, Sarada. Pewnie nie rozumie co się właśnie dzieje. Dlaczego jej tata jej nie pamięta. W dodatku myśląc o niej nie odczuwam żadnych emocji, a przecież powinienem.
  Itachi zmarszczył lekko brwi, westchnął i wyprostował się. 
- Wie tylko, że jej nie pamiętasz bo jesteś chory.
- Czuję się winny.
- Co masz na myśli?
- Powinienem myśleć o rodzinie. Zamiast tego w mojej głowie jest tylko...- tu się zaciął na sekundę ściszając głos- ...tylko Naruto. Moje wspomnienie o nim jest wciąż świeże.- powstrzymał łzy choć cisnęły mu się do oczu.
- Rozumiem, ale Sakura mówiła, że może być to spowodowane tym, że go spotkałeś.
- Tak wiem, ale mam wrażenie że.. że chodzi o coś więcej. Itachi..- tu spojrzał na brata.- Dlaczego przestaliśmy się przyjaźnić?
- Wiesz braciszku. To trochę zagmatwana historia.
- Opowie...- wyrwał się.
- Opowiem ci ją.- wszedł mu w słowo.- Ale nie teraz.
Usłyszeli pukanie do drzwi.
- Można?- w drzwiach stała Sakura trzymając w ręku średniej wielkości pudło.
- Pewnie.- uśmiechnął się lekko Sasuke.- Co to?- wskazał na przedmiot.
- Przyniosłam kilka zdjęć i rzeczy. Może coś sobie dzięki nim przypomnisz.- odparła z nadzieją. 
Mimo wszystko Sasuke był ciekaw. Siebie. Siebie, którego nie znał.
Przysunął się do krawędzi łóżka gdy Sakura usiadła na krześle obok. W ciszy wyciągnęła najpierw kilka jego osobistych rzeczy, ale one też mu nic nie przypomniały. Dlatego zajęli się zdjęciami. Sakura przy każdym zdjęciu opowiadała gdzie to było i jaki to był czas. Przez to czuł się jeszcze gorzej, bo on.. nie pamiętał. Widział siebie na tych zdjęciach, ale miał wrażenie jakby patrzył na klona, brata, kuzyna. Na pewno nie na siebie.
...Tutaj byłam już w ósmym miesiącu...
... O! Byliśmy wtedy u Itachiego!...
...Tu odwiedziliśmy Konohe. Tęskniłam za nią...

 


 

 

...Gdy Sarada miała 3 latka i chodziła już trochę...

... Popatrz! Tu...

I tak cały czas. Naprawdę chciał patrzeć na to z uśmiechem, ale nie umiał. O dziwo im więcej widział zdjęć zamiast czuć nostalgię rosła w nim wyłącznie złość i bezsilność.
Kim jest ten mężczyzna?
Dlaczego ukradł mi życie?
Czemu nie walczył o przyjaźń z Naruto?
Bo to już nie była przyjaźń usłyszał bardzo wyraźnie w  swojej głowie.
Zamknął na chwilę oczy, a gdy je otworzył dookoła nie było już ani Sakury, ani szpitalnych mebli, ani okien.
Była ciemność i on pośrodku tej ciemności.
- Kto to powiedział?- odezwało się tylko echo.
- Gdzie ja jestem?- rozejrzał się kilka razy.

- To twoja dusza- usłyszał w odpowiedzi.
- Gdzie jesteś? Kim jesteś?
- Jestem wszędzie.
Znał ten głos. Znał go bardzo dobrze, bo to był.. jego głos.
- Nie ukrywaj się.
- Czemu? Zawsze mnie tu chowasz. W najgłębszych zakamarkach swojego umysłu. Nie lubisz mnie.
- Dlaczego?
- Bo mnie obwiniasz. 
- O co?
- Eeeeee- zaśmiał się głos.- Jak miło. Zapomnieć o mnie i żyć dalej.
Nagle przed nim pojawiła się twarz. Jego twarz. Jego 17-letnia twarz wykrzywiona w dziwnym grymasie.
- Nie dam ci o sobie zapomnieć. Nie stracisz tego poczucia winy.
- Co takiego zrobiłeś?- zmarszczył brwi.
- Ja?- zadrwił.- Co MY zrobiliśmy. Chcesz wiedzieć?
- Tak.
Zniknął. 
- Idź za moim głosem.
Sasuke biegł przed siebie. Biegł, biegł, biegł, biegł.. cały czas. W końcu zauważył światełko. Daleko. Podbiegł i zatrzymał się. Na podłodze w tej ciemności siedział chłopiec. Płakał. Obejmował kolana rękoma.
- Ej. Wszystko w po...- jego oczy rozszerzyły się gdy chłopiec na niego spojrzał.- N... Naruto?
- Dlaczego mnie zostawiłeś?- zachlipał.
- C.. Nie, ja... Ja nie pamię..
- Nie pamiętasz?- chłopiec zmienił się na oko w dwudziestolatka. Jego chłodne spojrzenie przeszywało go na wskroś- Fajnie. Nie interesowało cię jak to się skończyło. Co się stało ze mną. Nie wiesz co się działo gdy odszedłeś.- W jego oczach widoczny był żal.- Zostaw mnie. Nie szukaj mnie. Zraniłeś mnie Sasuke. Zraniłeś.- odwrócił się i odszedł i choć za nim biegł ile miał sił ten oddalał się coraz bardziej. Aż w końcu zniknął.
-Nie.. Poczekaj! Jeśli znikniesz ja.. Zostanę sam w ciemności! Naruto! Daj mi się ochronić! Proszę!.. Daj mi się znaleźć! Gdzie jesteś?!
- Aaaaaa.. Tyle lat miałeś go gdzieś. Nie interesowało cię co u niego, a teraz chcesz go znaleźć?- spojrzały na niego jego własne oczy.- Śmieszne! Neee, Sasuke. Czas na pobudkę.
Pstryknął palcami.

Znów leżał w szpitalnym łóżku. Było ciemno. Bolała go głowa. Na szafce obok leżał album i jakaś kartka.

"Zemdlałeś. Może to było dla ciebie za dużo. Przepraszam za moje ciągłe peplanie. Zostawiam ci album. Przejrzyj gdy będziesz chciał. Zdrowiej Sasuke. Kocham cię. 
                                                              Sakura"

Usiadł, oparł się o ścianę i wziął album do ręki. Napisała, że mnie kocha. Ciekawe jak wygląda nasze małżeństwo.
Otworzył na przypadkowej stronie. Oglądał, oglądał. Patrzył na tę rodzinę. I widział fałsz. Jakkolwiek nie spojrzał widział w tym mężczyźnie na zdjęciach fałsz. Z czego wynikał?
Jakaś koperta wypadła ze środka. Podniósł ją. Otworzył i wyciągnął jej zawartość. Zdjęcie. Na tyle zostało napisane 
"Na zawsze twój. Naruto"
Zastygł. Nie mógł odwrócić tego zdjęcia. 
Puściło. Wszystko puściło. Łzy ciekły mu strumieniami po policzku. Przytulił do siebie zdjęcia, na które nie mógł spojrzeć. Wiedział, że musi ale bał się. Czego właściwie?
- Jakie "na zawsze"? O co tu chodzi? Naruto czy ty też to czułeś? Czemu nie wybrałem ciebie? Czemu później cię nie szukałem?- jego głos się załamywał.-Głupku! Czemu mnie nie zatrzymałeś! Usuratonkachi...Neee.. Naruto. Powiedz gdzie jesteś. Chcę cię znaleźć i już na zawsze... Przepraszam Sakura, przepraszam Sarada. Przypomnę sobie! Przypomnę sobie wszystko!- postanowił wyglądając przy tym jak wściekły pies.- Wtedy postanowię! Ale chcę być w twoim życiu spowrotem Naruto. Pozwól mi..
Powoli jakby chciał przedłużyć tę chwilę odwrócił zdjęcie.
Uśmiechnął się, a za moment poczuł ostry był z tyłu głowy. 




Wspomnienia. Nie wszystkie, ale to.. o nim. Wracały. Wszystko, aż do zakończenia roku szkolnego. Wszystko. Pamiętał. Co było potem? Domyślił się. Przypomni sobie.
Nie wiedział, że wszystko to słyszał jego brat.
 Odczekał chwilę i wszedł do sali.
- Można?
- Itachi.- nie wyglądał na zaskoczonego. Bardziej oszołomionego tym co się wydarzyło w jego głowie.
- Pamiętasz. Pamiętasz go prawda?- usiadł na łóżku i pstryknął go palcem w czoło jak to miał w zwyczaju.
- Pamiętam. Ale jak to zdjęcie.. niemożliwe żeby Sakura...
- Ja je włożyłem. Naruto zostawił mi je gdybyś kiedyś chciał.. mieć jakąś pamiątkę. Uznałem, że mogę ci to teraz dać.
- Itachi.- zabrzmiał bardzo stanowczo i tak też wyglądał. Starszy spojrzał na niego i uśmiechnął się. Już wiedział.
- Kiedy jej powiesz?
- Najpierw ty mi coś powiedz bracie.
- Słucham.
- Czy ona wie? O tym co się działo?
- Nie, nigdy jej nie powiedziałeś choć chciałeś.
- Powiem jej wszystko, a potem odejdę.
- A co z małą?
- Nic o niej nie wiem, ale jestem jej ojcem i zawsze będę. Zamierzam być dla niej tak dobry jak będę mógł. Jednak może przez jakiś czas nie będę w stanie.
- Lepiej żebyś załatwił to jak najdelikat...
- Nie. Właśnie jeśli zrobię to delikatnie będzie im jeszcze trudniej.
- Rozumiem.- Wstał i skierował się do wyjścia.- Pamiętaj, że ja zawsze będę po twojej stronie braciszku.
- Wiem. Dziękuję. Zajmiesz się Sakurą i Saradą gdy mnie nie będzie?
- Oczywiście. W końcu jesteście moją jedyną rodziną.
- Mogę mieć jeszcze jedną prośbę?
- Pewnie.
- Przygotujesz papiery rozwodowe?
- Tak, ale wiesz że póki nie wyzdrowiejesz nie będą one ważne.
- Wiem. Poczekam. Poczekam na wspomnienia, a tymczasem będę dla Sakury i Sarady. Postaram się dla nich póki nie odejdę.
- Dobrze. Prześpij się trochę.
Sasuke skinął głową i przytulił się do poduszki. Odpłynął w krainę.. albo raczej w koszmar.

- Hej. Znów przyszedłeś?- zawołał do niego 17-latek bujając się na huśtawce.
- Nie miałem zamiaru.
- Myślisz, że teraz naprawisz swoje błędy? Zabawne! Zastąpisz tylko osobę, którą będziesz dalej ranił! Tym razem będą to nawet dwie! Tylko, że teraz wyboru nie dokonuje nastolatek, a dorosły mężczyzna!- zeskoczył z huśtawki.
- To co mam zrobić?
- Zostań i cierp dalej.
- Ale Naruto...
- Naruto sobie radził. Nie pamiętasz? Został księdzem. Tylko, że czemu płakał jak się spotkaliście?- wzniósł ręce ku niebu, którego tam nie było.
- Płakał? kiedy!- wykrzyknął w przypływie nadziei.
- Ojej! Jeszcze nie pamiętasz! Trudno. Tego jak was oboje pobito też nie pamiętasz. Naruto cię wtedy porzucił.. i odjechał, a oni pojechali za nim. Tylko dlatego żyjesz. Zawsze żyłeś tylko dzięki niemu! Nawet Saradę zawdzięczasz jemu! Wcześniej nienawidziłeś mnie! Moich wyborów! A teraz? Robisz dokładnie to samo! Ranisz wszystkich wokół.
- Nieprawda! Kiedy nas pobito? Dlatego jestem w szpitalu? A on?
- Nie po-wie-m 
- Proszę. Chcę się zmienić. Robię to, ale..
- Ale zmierzasz po trupach do celu.- zamachał jakimś kluczem przed jego nosem.
- Co to?
- Klucz. Do twoich wspomnień.
Wyciągnął ku niemu dłoń, a tamten odskoczył na kilka metrów.
- Nie. Zawsze spychałeś tu wszystkie niechciane wspomnienia. Ja się nimi opiekowałem. Teraz było tak samo! Zrzuciłeś je tutaj, a ja znów patrzyłem na jego cierpienie! Znów musiałem to odczuwać na nowo.. Dlatego nie oddam ci tych wspomnień.
- Dziękuję. Że tak się o nie troszczyłeś.- uśmiechnął się do swojej młodszej wersji. Wyciągnął ku niemu rękę, a ten na moment zaskoczony rozpłynął się w ciemności.
- Odejdź!

W tym momencie rozpoczęła się jego bitwa. O samego siebie i będzie trwała długo długo.. bardzo długo. Nie odzyskał wspomnień tak szybko, ale pamiętał wszystko co wydarzyło się za czasów szkoły. Wszystko.

Poczynając od dnia po chorobie Naruto. Przyszedł do szkoły zachowując się jak zwykle, dlatego podszedł do niego żeby porozmawiać.
- O co chodzi Sasuke?- uśmiechnął się, sztucznie.
- Chodzi o wczoraj. Ja...

____________________________________________________

Soundtrack:
  • Shiki - Dance of Death
  • Hope - Who am I to say
  • Tokyo Ghoul - Alone