niedziela, 29 lipca 2018

Miłość jedno ma imię - cz.8

Proooosze mnie tylko nie mordować. Mało mamy Naruto w tej części i może jeszcze nie wszystko jest jasne, ale zrozumiecie wszystko w swoim czasie :)
Zapraszam do czytania! :)
__________________________________________________

- To co zwykle Natsu?- zapytał przemiły mężczyzna w białej opasce na głowie.
- Hai! Dwa razy poproszę! Jestem dziś strasznie głodny!- uśmiechnął się brunet i usiadł przy barze.
- Oczywiście! Dwa razy ramen z dodatkowym naruto!- Uśmiechnął się cwaniacko.
- Pewnie! Panie Nagatsuchi podaje pan najlepszy ramen w całym Nara!- powiedział i zaczął pochłaniać posiłek.
- No nie powiedziałbym. To zaledwie namiot na czterech klientów.- podrapał się zawstydzony po policzku.
- To csooo... I fat jest suuuper!
- Smacznego.
- A!- przełknął.- może pan pogłośnić wiadomości?
- Nie ma sprawy.

Dzisiaj o godzinie 18:42 została schwytana grupa narkotykowa pod wodzą niejakiego Orochimaru. Wiemy, że część kryjówek z nielegalną produkcją narkotyków została odnaleziona, jednak policja wciąż szuka. Japonia jest wdzięczna Ameryce.

- Podgłośni pan?- zaciekawił się brunet trzymając w rękach miskę.

Grupa ta rozpoczęła swoje działania w 2013 roku w małym mieście Tori. Wielu policjantów pracowało nad tą sprawą i wielu przypłaciło to życiem. Dlatego teraz pragniemy im wszystkim pogratulować i podziękować, a w szczególności właścicielowi dużej firmy Sasuke Uchiha oraz jego współpracownikowi Suigetsu Hozuki, bez których nie byłoby to możliwe. Niestety pan Uchiha nie mógł udzielić nam wywiadu, ponieważ jest obecnie w podróży.
Akcja została przeprowadzona...

TRZASK!
- A! Panie Natsu nic się nie stało?- spytał właściciel widząc potłuczoną miskę na podłodze.
- Ja.. Ja mogę wrócić.- odpowiedział tylko i wybiegł.
Po tylu latach! Mogę wrócić.. mogę zobaczyć się z ...
Stanął na środku chodnika.
Nie mogę... Co jeśli nie wszyscy zostali złapani...

__________________________________________________

- Sasuke! Chyba sobie żartujesz! Ciągle cię nie ma!
- Wiem. Przepraszam.- powiedział do słuchawki.- Nie zdążę wrócić.
- Mówisz tak co roku.- słychać było rozczarowanie.- Ona kończy dwanaście lat. Jest coraz większa. Chcesz to stracić?
- Przepraszam. 
Rozłączył się.
    Trwało to już ponad trzy lata. Sasuke nie odzyskał wspomnień. Wracały co jakiś czas w formie snów bądź przebłysków, ale nigdy pełne. Po jakimś czasie przestało mu na nich zależeć. Tworzył nowe.
Uczynił z Suigetsu współpracownika, aby mógł podróżować. Szukał. Już od kilku lat go szukał, wszędzie. Wynajmował detektywów, w różnych miejscach i sam pomieszkiwał w nich przez jakiś czas. 
Znajdował ślady, poszlaki, wskazówki. Był cierpliwy. Gdyby trzeba było szukałby nawet i kolejne 10 lat. Całkowicie się w tym zatracił. Nie dbał już o nic. Stało się to jego obsesją. Zależało mu tylko na pieniądzach, dzięki którym mógł kontynuować poszukiwania.
   Właśnie siedział na łóżku w hotelu jednego z mniejszych miast w Meksyku. Zastanawiał się czy jak złapie samolot to zdąży na urodziny córki. 
Po rozwodzie wszystko zaczęło się sypać. Relacje między nim, a Sakurą się zaogniały. Oczywiście już się to uspokoiło jednak żal pozostał. Zresztą pozwalał na to. To była jego kara. Sakura otrzymała pełną opiekę nad ich córką, która przez to wszystko bardzo zamknęła się w sobie.
Sasuke się obwiniał, bo może nie pamiętał malutkiej Sarady, ale tworzył z nią nowe wspomnienia. Niestety teraz były one w większości smutne, a córka wydawała mu się coraz bardziej obca.
Przetarł oczy, ubrał się i postanowił wracać. Wykonał tylko krótki telefon .
- Wracam. Powiedz, że się z nim spotkam. Za 2 dni. Przy porcie. Do zobaczenia.

Lot może nie był długi, ale przez ponowne spotkanie "Cienia" (jak nazywał swoje dawne "ja") bardzo męczący. Przyzwyczaił się. Jego terapeuta dał mu proszki pozwalające mu odgonić widmo przeszłości. Jednak czasami się pojawiał tak jak teraz. Zawsze w ciemności.
- Czyli jednak chcesz na chwilkę być dobrym tatą?- zaśmiał się chłopak idąc po jakimś murku.
- Tak. Chcę jej zrobić niespodziankę.
- Powinieneś przy niej być, zamiast błądzić w przeszłości.
- Ty jesteś moją przeszłością, po co ciągle mnie tu wołasz.- skrzyżował ręce na piersi.
- Nie wołam. Sam tu przychodzisz. Podświadomie chcesz odzyskać swoje wspo..
- Już ich nie potrzebuję.- przerwał sobie (?)
- Ale i tak chcesz.
- Suigetsu mi powiedział to co najważniejsze.
- A to co mówił ci Naruto nie było ważne?- usiadł i uśmiechał się machając nogami w powietrzu.
- Jak go spotkam powie mi jeszcze raz.
- Jeśliiiii go spotkasz. Ja i tak myślę, że bez ciebie jest szczęśliwszy.
- Może masz rację, ale chcę to sprawdzić. Odeślij mnie.
- Jak sobie życzysz.
Pstryknął palcami.

Po wylądowaniu od razu pojechał do domu.. do domu Sakury właściwie. Zapukał kilka razy. Nie słyszał muzyki, ani śmiechów. Dlaczego? Drzwi otworzyła mu kobieta ubrana w ładną fioletową sukienkę z odkrytymi ramionami i do kolan. Wyraźnie zaskoczona i wciąż piękna. Była kwitnącą prawie trzydziestoletnią mamą. Zdziwiły go jego własne myśli.
- Sasuke?- zamrugała.- Miało cię nie być.
- Ale udało mi się przylecieć. Nie słyszę muzyki?
- Mamo? Kto przyszedł?- usłyszał z salonu głos, który już nie należał do małej dziewczynki.
- To.. tata przyjechał kochanie.- odkrzyknęła dalej na niego patrząc.- Nie chciała przyjęcia. Nie ma za wiele koleżanek.- wyszeptała.
- Tata?- usłyszał pogardliwy ton z ust swojej córki. Jeszcze gorzej poczuł się gdy stanęła przed nim w dżinsowych spodniach i ładnej białej bluzce. Poprawiła okulary na nosie i oparła się o framugę drzwi. Była wyższa, bardziej kobieca. To już nie było dziecko.
- Więc jednak się pojawiasz?- odwróciła wzrok. Jej głos mówił mu żeby odszedł, ale jej oczy desperacko pragnęły żeby został.
- Tak. Przepraszam, że rzadko was odwiedzam.- pogłaskał ją po głowie.- Mogę wejść?
Wyciągnęła przed siebie otwartą dłoń.
Zamrugał nie rozumiejąc. Westchnęła zirytowana.
- Prezent.- machnęła palcami.
- Aaaa, tak.- wyciągnął z plecaka małe pudełeczko i wręczył swojej dziewczynce. - Wszystkiego najlepszego.
Jedynie duma powstrzymała ją przed otwarciem go od razu. Prawie tak dumna jak ja kiedyś. Pomyślał z uznaniem, ale i smutkiem.
- Czy ja słyszę swojego braciszka?- usłyszał z kuchni.
- Itachi też jest?
- Tak. Wujek często mnie odwiedza.- powiedziała z wyrzutem.
- To d..dobrze - nie pokazał, że go to zabolało.
    Mimo, że złościła się na tatę i ciężko im było złapać wspólny kontakt to cieszyła się, że jest dziś z nią. On miał tak samo. Żałował, że to teraz tak wygląda, ale gdy już znajdzie Naruto.. w sumie nie wiedział. Poprosi go żeby z nim zamieszkał? Odgonił na moment te myśli, bo najpierw musiał go znaleźć.
Miło spędził urodziny córki. Do drzwi grubo po północy odprowadził go brat.
- Dzięki Itachi.- poklepał go po ramieniu.
- Obietnica Sasuke. Obiecałem, a przecież Uchiha zawsze..
- ...dotrzymuje obietnic.- dokończył z lekkim uśmiechem.- To ja już pójdę. Dobranoc.
- Sasuke?- zatrzymał go.- To już teraz?
- Tak. Za 2 dni.
- Uważaj na siebie.
Tylko oni wiedzieli co ma nadejść. Tylko oni bali się, że mogą się więcej nie spotkać. Jednak nic więcej nie powiedzieli, zaufali sobie choć ich oczy się pożegnały. W razie gdyby...Tak, gdyby.

*******************************************************
Stał w porcie. Sam. Było nieco chłodno jednak Sasuke czekał. Miał go w końcu zobaczyć. Rozchylił nieco poły płaszcza gdy usłyszał za sobą kroki. Wiele kroków.
- Widzę, że przyszło was całkiem sporo.- odwrócił się i stanął twarzą w twarz z Orochimaru, tym który prowadził okrzykniętą złą sławą, grupę z Japonii. Tę, która już od kilku lat zbierała sen z powiek wielu, wielu ludzi.
- Witam. Piękny wieczór prawda panie Uchiha?- uśmiechnął się jak dżentelmen. 
Inaczej go sobie wyobrażano, bardziej jako wiecznie klnącego zwyrola z papierosem w ręku. On natomiast miał długie czarne - do pasa - włosy, ubrany w garnitur oraz białe rękawiczki. Opierał się o piękną laskę ze złotym wężem zamiast rączki. Cały wyprostowany i dumny, wzbudzał respekt. Ściągnął właśnie z głowy kapelusz z lat dziewięćdziesiątych i kiwnął głową.
- Dobry wieczór. Nie musieliście się wszyscy fatygować. Pan by wystarczył.
- Domyślam się. Jednak wziąłem ze sobą tylko najlepszych.- rozłożył ręce.
- Widzę. Trochę was dużo jak na jednego.
- Chyba na dwóch panie Uchiha. Chociaż domyślam się po pana spokoju, że już zdążył pan zawiadomić pana Uzumakiego.
- Nie. Nie zawiadomiłem go.- trzymał ręce w kieszeni.
Mężczyzna zmarszczył brwi.
- Czyżby początku chciał mnie pan oszukać?
- Tutaj nie zaprzeczę.
Mierzyli się przez chwilę wzrokiem. Chwilę, która innym wydawała się trwać wieczność. Chwila, podczas której tych dwóch niepozornych mężczyzn toczyło pojedynek. Pomimo, że tylko stali w miejscu nie ruszając się nawet o centymetr. Po tej "krótkiej" chwili Sasuke uniósł dumnie głowę.
- Naruto nie przyjdzie. Orochimaru. A ty.- wyciągnął broń i wycelował w mężczyznę na co reszta bandy przestępców zrobiła to samo.
- Odważny pan jest.
- Wiem. 
- I nieco arogancki.
- To również słyszałem.
Ruszył w stronę mężczyzny, który wybiegł mu naprzeciw. Pozostali zrozumieli, że mają się nie wtrącać. Mężczyźni nie do końca wyglądali jakby walczyli i nie była to walka na miarę XXI wieku. To wyglądało jak dwóch wojowników za czasów samurajów. Wymachiwali nogami, rękami, skakali. To było kilka stylów walki. Karate, judo, aikido, taekwondo i kilka innych. 
Zmęczeni odskoczyli na odległość 3 metrów i wymierzyli w siebie nawzajem broń. 
Padł strzał. Uchiha upadł i gdy Orochimaru był pewien, że już nie wstanie odwrócił się. Tu popełnił błąd. Sasuke szybko złapał go za szyję i przystawił bron do skroni. Członkowie grupy spięli się.
- I tak nie wygra pan panie Uchiha.- spokojny ton wyzwolił w nim jeszcze większy gniew.
- Zobaczymy.- powiedział do niego po czym wyszeptał krótkie "teraz".
Nagle zewsząd wyskoczyli agenci federalni ubrani w specjalnie kombinezony z napisem FBI oraz podjechały radiowozy.
- Nie radzę się ruszać.- Krzyknął, aby każdy go dobrze usłyszał.- Każdy z was ma przypisanego do siebie snajpera, który jest gotowy zabić bez chwili wahania!
Kilku mężczyzn nie posłuchało co przypłacili życiem. Orochimaru został przejęty przez jednego z wyżej postawionych członków FBI, a Sasuke rozpiął kurtkę, aby zdjąć kamizelkę kuloodporną. Cała trupa została zakuta w kajdanki. Z jednego radiowozu wysiadł Suigetsu i podbiegł do wspólnika.
- Wszystko w porządku Sasuke.
- Tak, nic się nie stało.
- A więc to ty mnie zdradziłeś Suigetsu! Ty psie! Nie jesteś już moim synem! Wybrałeś nie tę stronę! Smaż się w piekle!- krzyczał będąc prowadzonym do radiowozu.

Sasuke położył mu dłoń na ramieniu.
- Okej?- spytał tylko. Tamten kiwnął głową i odwrócił się w jego stronę.
- Tak będzie lepiej. Nigdy tak naprawdę nie był moim ojcem.
 Kiedy chcesz lecieć do Tokyo?

- Wyjadę jutro rano, dziś odpocznę i napiszę do brata. No i nie martw się. Ty nie będziesz miał przez to żadnych problemów. No i tak jak się umawialiśmy otrzymasz status świadka w razie gdyby..
- Dzięki, ale w momencie gdy pójdzie informacja, że Orochimaru został złapany ci ludzie już nie zrobią żadnego kroku.
- I tu chyba był jego błąd.
- Co masz na myśli?
- Był kimś kto ufał tylko sobie. Nie ma jego, zostały tylko dzieci bawiące się niebezpiecznymi zabawkami.
- Coś w tym jest.
Brunet przytaknął.
- Sasuke?
- Hmmm?
- Uważaj na siebie. I daj znać jak go znajdziesz.

Później Sasuke dostał gorące podziękowania od kilku policjantów, detektywów i FBI. Wrócił kompletnie zmęczony i dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że to już się skończyło i musi teraz tylko znaleźć Naruto, żeby mu o wszystkim powiedzieć choć pewnie część usłyszał już w radiu.


*******************************************************
Następnego wieczora przechadzał się już ulicami Tokyo. Przyjechał tu czwarty raz szukając, w końcu Naruto tu pracował. Próbował też znaleźć wcześniej tego Kakashiego, ale w policji nie wiedzieli gdzie obecnie przebywa. 
Akurat szedł oświetloną ulicą w dzielnicy Roppogi. Miał zamiar się napić gdy jego oczy na ułamek sekundy zarejestrowały tę blond czuprynę. Rozejrzał się jeszcze raz dookoła, ale to nic nie dało. 
Obracał się na wszystkie strony nerwowo gdy znów to zobaczył. 
Obok niego..na wyciągnięcie ręki przebiegł chłopiec łudząco przypominający mu jego ukochanego. To tylko tyle. Tyle wystarczyło, żeby łzy stanęły mu w oczach. Z frustracji, smutku, tęsknoty. Chciał ruszyć dalej gdy z ust tego chłopca usłyszał za plecami.
- Wujku Kakashi! Nie uciekaj tak noo! Jestem mały. A co jakbym się zgubił! Musiałbyś się tłumaczyć policji.
- Ja jestem z policji, no ale dobrze. Przepraszam.- głęboki głos dorosłego mężczyzny.- Co chcesz na przeprosiny?
- Ramen!
- Znowu?- westchnął.
Sasuke stał zamurowany, nie mógł się nawet odwrócić. Logika podpowiadała mu jedno, ale to przecież było niemożliwe. Oblał go zimny pot, a te dwa głosy się oddalały. Nie mógł na to pozwolić. 
Odwrócił się powoli, a serce zaskoczyło mu z radości gdy dostrzegł na szyi chłopca naszyjnik.
 Naszyjnik z zawieszką ...
....w kształcie połowy słońca.
Złapał się za głowę i jakby zahipnotyzowany ruszył ku tym dwóm postaciom.
Nie wiedział czy to coś da...
Nie wiedział czy mu uwierzą...
Nie wiedział nawet czy to oni...
Jednak wszystko podpowiadało mu, że ten chłopiec to...
- Boruto?
_______________________________________________________________________________

Soundtrack:
  • Dororo - Tamashii no Kodou
  • Kimi no na wa - Sparkle

1 komentarz:

  1. Hejka,
    wspaniały rozdzia, czyżby Natsu to Naruto... dobrze że Sasuke nie tkwi w tym związku... ale jak to Boruto żyje, czyżby okłamali wtedy Naruto i to jeszcze Kakashi jest w to zamieszany...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń