______________________________________________________
Szli przed nim, a on czuł się jak w amoku. Nie był w stanie kontrolować swojego ciała. Jak marionetka. Po prostu ich śledził, nie wiedział czy ma podejść i zwyczajnie zapytać. Nie wiedział kompletnie co robić. Szukał Naruto, a znalazł...nawet do końca jeszcze nie wiedział czy to oni.
Parka weszła do restauracja, więc Sasuke stwierdził, ze poczeka. Po jakichś 15 minutach wyszli z daniem na wynos. Chłopczyk biegał dookoła udając samolot.
Sarada też tak kiedyś robiła...
Przypomniał sobie, zdając sobie sprawę, że już dawno nie miał takich przebłysków wspomnień.
Szli przed nim, a on czuł się jak w amoku. Nie był w stanie kontrolować swojego ciała. Jak marionetka. Po prostu ich śledził, nie wiedział czy ma podejść i zwyczajnie zapytać. Nie wiedział kompletnie co robić. Szukał Naruto, a znalazł...nawet do końca jeszcze nie wiedział czy to oni.
Parka weszła do restauracja, więc Sasuke stwierdził, ze poczeka. Po jakichś 15 minutach wyszli z daniem na wynos. Chłopczyk biegał dookoła udając samolot.
Sarada też tak kiedyś robiła...
Przypomniał sobie, zdając sobie sprawę, że już dawno nie miał takich przebłysków wspomnień.
Przypomniał sobie kilka momentów ze swoją córką, oraz to jak Naruto mu opowiadał o swoim synu, który... No właśnie.
- Jeśli Naruto cię okłamał to na pewno zrobił to z jakiegoś powodu. Naruto nigdy nie kłamał od tak.
- Odejdź.- szepnął do siebie.
- Nie próbuj sobie nic więcej przypomnieć.
- Odejdź.- szepnął do siebie.
- Nie próbuj sobie nic więcej przypomnieć.
Był to rodzaj przestrogi z samej podświadomości, ponieważ zaczęła go boleć głowa.
Dalej za nimi szedł. Gdy skręcili w jakąś mało uczęszczaną uliczkę przyspieszył, żeby ich nie zgubić. Zdążył tylko zajrzeć zza rogu gdy poczuł mocne szarpnięcie, a napastnik przyparł go do muru blokując obydwie ręce. Do jego pleców została przystawiona broń.
- Czego chcesz szczurze Orochimaru?- zasyczał nieznajomy.
- Czekaj... nie jestem z organizacji. Nazywam się Uchiha Sasuke. W prawej kieszeni mam portfel i dowód.
- Uchiha?..- usłyszał bardzo zdziwiony ton. Mężczyzna szarpnął za poły skórzanej kurtki wyciągając dokumenty.- Ale jaja... Uchiha?- puścił bruneta, a gdy ich oczy się spotkały nieznajomy zmierzył go z góry do dołu oniemiały.
- Nie do wiary. To naprawdę ty Uchiha?
- Umm.. Tak, ale czy... pan mnie zna?
Szaro włosy mężczyzna już otwierał usta gdy usłyszał ciche i przerażone wołanie.
- W..wujku?
- Boruto! Już wszystko dobrze, on nie jest niebezpieczny. Podejdź, to przyjaciel twojego ojca.
Zza kontenera wyszedł na oko dziewięcioletni chłopiec przyglądając się uważnie obcemu mężczyźnie. Stanął za swoim wujem i zmarszczył brwi.
- Zna pan mojego tatę?
- Ja...- Sasuke dalej był w szoku.- Ja znam.. Naruto. Wiem, że ten łańcuszek- wskazał przedmiot zwisający na piersi chłopca.- masz od niego.
Chłopiec od razu się rozweselił, pozbywając się resztek nieufności.
- Jaki on był? Albo jaki jest? Rozmawia pan z nim? A może...
- Boruto.- zaczął uśmiechając się szaro włosy mężczyzna.- Zaprośmy naszego gościa na herbatę.
Podał mu dłoń, którą Sasuke uścisnął.
- Hatake Kakashi. Możesz mi mówić po imieniu.
Gdy znaleźli się w małym aczkolwiek przytulnym mieszkanku Sasuke dalej był w szoku patrząc na małą wersję ukochanego. Chłopiec uśmiechał się, ale nie wypytywał o nic, przynajmniej na razie.
Szarowłosy stawiając przed nim herbatę, usiadł na przeciwko i powiedział.
- Boruto idź proszę odrób lekcje, muszę porozmawiać z panem Uchihą.
- Hai! A mogę później też o coś spytać.
- Owszem. Później. Najpierw lekcje.
Gdy chłopiec zniknął za drzwiami drugiego pokoju dopiero wówczas starszy mężczyzna odetchnął.
- Musisz być w niezłym szoku.
- Nie zaprzeczę. Myślałem, że.. że Boruto..
- Wiem. Było to zamierzone.
- Ale dlaczego? Po co to....W dodatku ja.. nie pamiętam naszego ostatniego razu gdy się widzieliśmy.
- Sasuke. Widzę cię pierwszy raz w życiu, ale wiem że jesteś jedyną osobą, której Naruto kiedykolwiek ufał.. Poza Hinatą i mną. Opowiem ci dlaczego. Dlaczego Boruto jest tu, a jego ojciec nie wiadomo gdzie. Wydaje mi się, że od długiego czasu pragniesz odpowiedzi.
- Oczywiście. Ale przede wszystkim chcę go znaleźć. Chcę...
- Spokojnie. Dziś możesz u nas zostać. Odpocznij. Rozumiem, że szukasz Naruto.- upił łyk herbaty.
- Tak. I nie spocznę póki...
- W takim razie dobrze, że znalazłeś nas.
- Pomyślałem, że jeśli ta organizacja się rozpadnie to on..
- Wróci?
- Tak.
- On wróci, ale nie teraz. Za bardzo się boi, że ludzie z organizacji będą chcieli się na nim zemścić. Ale zabiorę cię na spotkanie z nim.
- Naprawdę?- wytrzeszczył oczy niedowierzając.
- Co roku... na pewno chcesz teraz usłyszeć tę historię?
- Chcę. Proszę panie Kakashi opowiedz mi wszystko. Chcę mu pomóc.
- Dobrze. W takim razie posłuchaj.
*******************************************
Po śmierci Hinaty stworzyliśmy fałszywy obraz śmierci jej i jej syna. Chłopiec przeżył, jednak Naruto wiedział, że ci ludzie są w stanie zabić i jego. Naraził im się swoją skrupulatnością i zaangażowaniem w sprawę. Uzumaki był i jest moim przyjacielem. Byłem już starszy i gdy poprosił mnie o opiekę i ochronę swojego pierworodnego zgodziłem się bez wahania. Zostawiając miasto i tamtejszą pracę. Dalej robię na policji, ale w papierach. Nie jeżdżę na akcje też ze względu na młodego.
Od tamtego dnia Naruto i Boruto są pod stałą ochroną świadków. Sasuke, nie wiem czy ktokolwiek z nas potrafi zrozumieć ile jest w stanie znieść Uzumaki.
Tutaj zacisnął dłonie w pięści oraz odetchnął bardzo głośno i głęboko.
Od dziesięciu lat Naruto nie widział swojego syna. Od dziesięciu lat ukrywa się przed tymi... barbarzyńcami. Od tak długiego czasu co trzy miesiące zmienia miejsce zamieszkania, wygląd, pracę, tożsamość i wizerunek. Tylko po to, żeby do niego nie dotarli. Żeby nie dotarli do niego i jego syna.
Wysyła mi pieniądze, zawsze w inny sposób. Dla tego małego brzdąca - popatrzył na drzwi, za którymi chłopiec odrabiał lekcje. Raz do roku jeśli się udało spotykaliśmy się na kilka sekund przekazując sobie informacje, może kilka zdjęć i osiągnięć Boruto. Które gdy zobaczył musiał za moment spalić. Nie mógł mieć ich przy sobie.
Gdy.. Gdy był w Lansig i spotkał ciebie było mu bardzo ciężko. Znał sytuację - i swoją i twoją. Powinien zmienić miejsce zamieszkania po trzech miesiącach, a był tam dwa razy dłużej. Przez uczucie.- Tu popatrzył na gościa.- Do ciebie.
Sasuke słuchał tej historii. I to mu wystarczyło, żeby trząść się z gniewu, z tęsknoty, ale przede wszystkim z bezsilności.
- Czemu nie rozumiałem? Czemu nie powiedział mi o synu panie Kakashi.
- Bał się. To było zbyt duże ryzyko.- pokiwał głową.
- Tak jak zostawanie tam za długo.
- Dokładnie, dlatego przydarzyło ci się to wszystko.
- Co wszystko?- zmarszczył brwi.
- To, że was obydwu prawie zabili i...
- Pan wie o tym? Pan wie co się stało?! Proszę mi powiedzieć.- zaczął dyszeć z nerwów.
- Uspokój się. Miałeś mi mówić po imieniu. Ale czy ty... nie pamiętasz tego?
- Nie.- zacisnął zęby.- obudziłem się w szpitalu następnego dnia z amnezją. Nie pamiętałem nic. Dopiero dziś gdy zobaczyłem Boruto ja... przypomniałem sobie naszą ostatnią rozmowę. O Hinacie, o pan... o tobie Kakashi, ale nie powiedział mi wszystkiego.
- Miałeś amnezję?- zdziwił się mężczyzna.
- Tak. Dalej nie pamiętam wszystkiego.
- To pewnie dlatego...- zamyślił się.
- Słucham?
- Gdy pobili was, Naruto uciekł udając że go nie interesujesz, a pozostali zaczęli go gonić. Mówił, że zostawił ci informacje, żebyście się spotkali gdzieś za pół roku. Jednak ciebie nie było. Pamiętam, że jego to złamało. Pierwszy raz od kilku lat spotkaliśmy się na dłużej niż chwilę. Bo nie radził sobie psychicznie ze wszystkim. Napisał ci informacje i włożył ją do buta. Małą karteczkę.
Sasuke miał przebłysk papierka w bucie.
Z miejscem.
Karteczkę, którą po prostu wyrzucił.
Czekał tam na ciebie trzy dni. Ostatniego był w takim stanie, że musiałem pozwolić mu popatrzeć na śpiącego synka. To był pierwszy raz gdy go zobaczył. Jego jedyne..
- ... słońce.- dokończył za niego.- Kakashi wiesz gdzie on jest?
- Niestety nigdy nie wiem.
- Czy mogę tu zostać, aż do twojego spotkania z nim.
- Zostań. Ta wojna się już skończyła. Dostałem list od przełożonego, że Naruto nie musi się już ukrywać. trzeba mu to tylko pomóc zrozumieć.
- Dziękuję Kakashi. Dzięku...
-Wujku? Pomożesz mi z matematyką?
- Jas...
- Ja to zrobię.- podskoczył Uchiha.- mogę?- uśmiechnął się
do chłopca.
- Tak, ale...
- Ale?
- Pod warunkiem, że opowie mi pan później coś o tacie.
- Nie ma sprawy.
To trochę dziwny scenariusz. Jeszcze niedawno nie wiedziałem nic, a za chwilę mogę uzyskać wszystkie odpowiedzi i cię zobaczyć. Naruto. Bez ciebie nie oddycham. Bez ciebie nie żyję. Wierze, że ty też tak to odczuwasz. Jesteśmy jednością. Ale mi się na czułości zebrało.
Pomyślał przestając mówić do gwiazd. Skąd miał wiedzieć , że tak naprawdę niedaleko jego druga połówka także się modli.
Boruto. Idę do ciebie. Przepraszam, że musiałeś tyle czekać. Już idę.
Sasuke. Tak bardzo tęsknię. Chcę cię zobaczyć.
*******************************************
- To co młody. Idziesz spać?- zagadnął mężczyzna.
- Jeszcze nieee.- zajęczał.- Miał mi pan opowiedzieć.
Sasuke uśmiechnął się i pogłaskał chłopca po głowie po czym jego dłoń znalazła się na jego ramieniu. Kucnął i popatrzył na niego.
- Powiem Ci dzisiaj tylko jedno bo jestem zmęczony. Dobrze?
- Hai!- ucieszył się chłopiec.
Jak bardzo musisz tęsknić za tatą Boruto, że coś takiego cię cieszy.
- Naruto był..-usiadł na łóżku na przeciwko chłopca.- był światłem. Gdy jeszcze chodziłem do szkoły pomógł mi znaleźć przyjaciół, a on był nim jako pierwszy - zaśmiał się - często się kłóciliśmy, ale zawsze potrafiliśmy się pogodzić. Naruto jest dobrą osobą. Niesamowitą osobą.
- Wooooow. Pan naprawdę jest fanem mojego taty.
- Haha. Może masz rację, bo Naruto jest... Niesamowity. Strasznie za nim tęsknię.
- Ja też.
Popatrzył ciepło na chłopca i dał znać, że czas spać.
Po chwili wrócił do salonu.
- Siadaj Sasuke.- poklepał miejsce obok i wręczył mu butelkę.- Dziś się napijemy.
Sasuke pomyślał, że Kakashi jest jedną z tych osób którym powinien się kłaniać za to co zrobił dla Naruto.
Dalej za nimi szedł. Gdy skręcili w jakąś mało uczęszczaną uliczkę przyspieszył, żeby ich nie zgubić. Zdążył tylko zajrzeć zza rogu gdy poczuł mocne szarpnięcie, a napastnik przyparł go do muru blokując obydwie ręce. Do jego pleców została przystawiona broń.
- Czego chcesz szczurze Orochimaru?- zasyczał nieznajomy.
- Czekaj... nie jestem z organizacji. Nazywam się Uchiha Sasuke. W prawej kieszeni mam portfel i dowód.
- Uchiha?..- usłyszał bardzo zdziwiony ton. Mężczyzna szarpnął za poły skórzanej kurtki wyciągając dokumenty.- Ale jaja... Uchiha?- puścił bruneta, a gdy ich oczy się spotkały nieznajomy zmierzył go z góry do dołu oniemiały.
- Nie do wiary. To naprawdę ty Uchiha?
- Umm.. Tak, ale czy... pan mnie zna?
Szaro włosy mężczyzna już otwierał usta gdy usłyszał ciche i przerażone wołanie.
- W..wujku?
- Boruto! Już wszystko dobrze, on nie jest niebezpieczny. Podejdź, to przyjaciel twojego ojca.
Zza kontenera wyszedł na oko dziewięcioletni chłopiec przyglądając się uważnie obcemu mężczyźnie. Stanął za swoim wujem i zmarszczył brwi.
- Zna pan mojego tatę?
- Ja...- Sasuke dalej był w szoku.- Ja znam.. Naruto. Wiem, że ten łańcuszek- wskazał przedmiot zwisający na piersi chłopca.- masz od niego.
Chłopiec od razu się rozweselił, pozbywając się resztek nieufności.
- Jaki on był? Albo jaki jest? Rozmawia pan z nim? A może...
- Boruto.- zaczął uśmiechając się szaro włosy mężczyzna.- Zaprośmy naszego gościa na herbatę.
Podał mu dłoń, którą Sasuke uścisnął.
- Hatake Kakashi. Możesz mi mówić po imieniu.
Gdy znaleźli się w małym aczkolwiek przytulnym mieszkanku Sasuke dalej był w szoku patrząc na małą wersję ukochanego. Chłopiec uśmiechał się, ale nie wypytywał o nic, przynajmniej na razie.
Szarowłosy stawiając przed nim herbatę, usiadł na przeciwko i powiedział.
- Boruto idź proszę odrób lekcje, muszę porozmawiać z panem Uchihą.
- Hai! A mogę później też o coś spytać.
- Owszem. Później. Najpierw lekcje.
Gdy chłopiec zniknął za drzwiami drugiego pokoju dopiero wówczas starszy mężczyzna odetchnął.
- Musisz być w niezłym szoku.
- Nie zaprzeczę. Myślałem, że.. że Boruto..
- Wiem. Było to zamierzone.
- Ale dlaczego? Po co to....W dodatku ja.. nie pamiętam naszego ostatniego razu gdy się widzieliśmy.
- Sasuke. Widzę cię pierwszy raz w życiu, ale wiem że jesteś jedyną osobą, której Naruto kiedykolwiek ufał.. Poza Hinatą i mną. Opowiem ci dlaczego. Dlaczego Boruto jest tu, a jego ojciec nie wiadomo gdzie. Wydaje mi się, że od długiego czasu pragniesz odpowiedzi.
- Oczywiście. Ale przede wszystkim chcę go znaleźć. Chcę...
- Spokojnie. Dziś możesz u nas zostać. Odpocznij. Rozumiem, że szukasz Naruto.- upił łyk herbaty.
- Tak. I nie spocznę póki...
- W takim razie dobrze, że znalazłeś nas.
- Pomyślałem, że jeśli ta organizacja się rozpadnie to on..
- Wróci?
- Tak.
- On wróci, ale nie teraz. Za bardzo się boi, że ludzie z organizacji będą chcieli się na nim zemścić. Ale zabiorę cię na spotkanie z nim.
- Naprawdę?- wytrzeszczył oczy niedowierzając.
- Co roku... na pewno chcesz teraz usłyszeć tę historię?
- Chcę. Proszę panie Kakashi opowiedz mi wszystko. Chcę mu pomóc.
- Dobrze. W takim razie posłuchaj.
*******************************************
Po śmierci Hinaty stworzyliśmy fałszywy obraz śmierci jej i jej syna. Chłopiec przeżył, jednak Naruto wiedział, że ci ludzie są w stanie zabić i jego. Naraził im się swoją skrupulatnością i zaangażowaniem w sprawę. Uzumaki był i jest moim przyjacielem. Byłem już starszy i gdy poprosił mnie o opiekę i ochronę swojego pierworodnego zgodziłem się bez wahania. Zostawiając miasto i tamtejszą pracę. Dalej robię na policji, ale w papierach. Nie jeżdżę na akcje też ze względu na młodego.
Od tamtego dnia Naruto i Boruto są pod stałą ochroną świadków. Sasuke, nie wiem czy ktokolwiek z nas potrafi zrozumieć ile jest w stanie znieść Uzumaki.
Tutaj zacisnął dłonie w pięści oraz odetchnął bardzo głośno i głęboko.
Od dziesięciu lat Naruto nie widział swojego syna. Od dziesięciu lat ukrywa się przed tymi... barbarzyńcami. Od tak długiego czasu co trzy miesiące zmienia miejsce zamieszkania, wygląd, pracę, tożsamość i wizerunek. Tylko po to, żeby do niego nie dotarli. Żeby nie dotarli do niego i jego syna.
Wysyła mi pieniądze, zawsze w inny sposób. Dla tego małego brzdąca - popatrzył na drzwi, za którymi chłopiec odrabiał lekcje. Raz do roku jeśli się udało spotykaliśmy się na kilka sekund przekazując sobie informacje, może kilka zdjęć i osiągnięć Boruto. Które gdy zobaczył musiał za moment spalić. Nie mógł mieć ich przy sobie.
Gdy.. Gdy był w Lansig i spotkał ciebie było mu bardzo ciężko. Znał sytuację - i swoją i twoją. Powinien zmienić miejsce zamieszkania po trzech miesiącach, a był tam dwa razy dłużej. Przez uczucie.- Tu popatrzył na gościa.- Do ciebie.
Sasuke słuchał tej historii. I to mu wystarczyło, żeby trząść się z gniewu, z tęsknoty, ale przede wszystkim z bezsilności.
- Czemu nie rozumiałem? Czemu nie powiedział mi o synu panie Kakashi.
- Bał się. To było zbyt duże ryzyko.- pokiwał głową.
- Tak jak zostawanie tam za długo.
- Dokładnie, dlatego przydarzyło ci się to wszystko.
- Co wszystko?- zmarszczył brwi.
- To, że was obydwu prawie zabili i...
- Pan wie o tym? Pan wie co się stało?! Proszę mi powiedzieć.- zaczął dyszeć z nerwów.
- Uspokój się. Miałeś mi mówić po imieniu. Ale czy ty... nie pamiętasz tego?
- Nie.- zacisnął zęby.- obudziłem się w szpitalu następnego dnia z amnezją. Nie pamiętałem nic. Dopiero dziś gdy zobaczyłem Boruto ja... przypomniałem sobie naszą ostatnią rozmowę. O Hinacie, o pan... o tobie Kakashi, ale nie powiedział mi wszystkiego.
- Miałeś amnezję?- zdziwił się mężczyzna.
- Tak. Dalej nie pamiętam wszystkiego.
- To pewnie dlatego...- zamyślił się.
- Słucham?
- Gdy pobili was, Naruto uciekł udając że go nie interesujesz, a pozostali zaczęli go gonić. Mówił, że zostawił ci informacje, żebyście się spotkali gdzieś za pół roku. Jednak ciebie nie było. Pamiętam, że jego to złamało. Pierwszy raz od kilku lat spotkaliśmy się na dłużej niż chwilę. Bo nie radził sobie psychicznie ze wszystkim. Napisał ci informacje i włożył ją do buta. Małą karteczkę.
Sasuke miał przebłysk papierka w bucie.
Z miejscem.
Karteczkę, którą po prostu wyrzucił.
Czekał tam na ciebie trzy dni. Ostatniego był w takim stanie, że musiałem pozwolić mu popatrzeć na śpiącego synka. To był pierwszy raz gdy go zobaczył. Jego jedyne..
- ... słońce.- dokończył za niego.- Kakashi wiesz gdzie on jest?
- Niestety nigdy nie wiem.
- Czy mogę tu zostać, aż do twojego spotkania z nim.
- Zostań. Ta wojna się już skończyła. Dostałem list od przełożonego, że Naruto nie musi się już ukrywać. trzeba mu to tylko pomóc zrozumieć.
- Dziękuję Kakashi. Dzięku...
-Wujku? Pomożesz mi z matematyką?
- Jas...
- Ja to zrobię.- podskoczył Uchiha.- mogę?- uśmiechnął się
do chłopca.
- Tak, ale...
- Ale?
- Pod warunkiem, że opowie mi pan później coś o tacie.
- Nie ma sprawy.
To trochę dziwny scenariusz. Jeszcze niedawno nie wiedziałem nic, a za chwilę mogę uzyskać wszystkie odpowiedzi i cię zobaczyć. Naruto. Bez ciebie nie oddycham. Bez ciebie nie żyję. Wierze, że ty też tak to odczuwasz. Jesteśmy jednością. Ale mi się na czułości zebrało.
Pomyślał przestając mówić do gwiazd. Skąd miał wiedzieć , że tak naprawdę niedaleko jego druga połówka także się modli.
Boruto. Idę do ciebie. Przepraszam, że musiałeś tyle czekać. Już idę.
Sasuke. Tak bardzo tęsknię. Chcę cię zobaczyć.
*******************************************
- To co młody. Idziesz spać?- zagadnął mężczyzna.
- Jeszcze nieee.- zajęczał.- Miał mi pan opowiedzieć.
Sasuke uśmiechnął się i pogłaskał chłopca po głowie po czym jego dłoń znalazła się na jego ramieniu. Kucnął i popatrzył na niego.
- Powiem Ci dzisiaj tylko jedno bo jestem zmęczony. Dobrze?
- Hai!- ucieszył się chłopiec.
Jak bardzo musisz tęsknić za tatą Boruto, że coś takiego cię cieszy.
- Naruto był..-usiadł na łóżku na przeciwko chłopca.- był światłem. Gdy jeszcze chodziłem do szkoły pomógł mi znaleźć przyjaciół, a on był nim jako pierwszy - zaśmiał się - często się kłóciliśmy, ale zawsze potrafiliśmy się pogodzić. Naruto jest dobrą osobą. Niesamowitą osobą.
- Wooooow. Pan naprawdę jest fanem mojego taty.
- Haha. Może masz rację, bo Naruto jest... Niesamowity. Strasznie za nim tęsknię.
- Ja też.
Popatrzył ciepło na chłopca i dał znać, że czas spać.
Po chwili wrócił do salonu.
- Siadaj Sasuke.- poklepał miejsce obok i wręczył mu butelkę.- Dziś się napijemy.
Sasuke pomyślał, że Kakashi jest jedną z tych osób którym powinien się kłaniać za to co zrobił dla Naruto.
____________________________________________________
Soundtrack:
- Haikyuu - Regret and Motivation
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, o wiele sie wyjaśniło teraz, mistyfikacja jedna wielka mistyfikacja, Naruto wiele musiał cierpieć, nie móc widzieć syna dla jego bezpieczeństwa...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia