czwartek, 24 grudnia 2015

Swiąteczny one-shot !!!!

Moje (nie)świętowane Święta


Już rzygam tymi wszystkimi ozdobami. I tak jest co roku! Człowiek nie może sobie w spokoju przejść przez ulice bez zobaczenia bombek, łańcuchów, świecidełek, prezentów i milionów tysięcy mikołajów. Jakie to irytujące. 
   Doskonale wiem, że nic nie mogę na to poradzić, więc tylko wzdychnąłem opatuliłem się bardziej szalikiem i ruszyłem przed siebie z rękami w kieszeniach, bo jak zwykle musiałem zapomnieć rękawiczek z domu. Przede mną rozpościerał się już lekko zapadających w mrok biały krajobraz. Rozumiem dlaczego wszyscy się tak ciesza, ale nie kumam czemu to stalo się tak komercyjne święto. Powinno być tak, że cała rodzina zjeżdża się i siadają przy jednym stole.
 Przypuszczam, że w wielu rodzinach tak to właśnie wygląda. Zawsze chciałem tak obchodzić święta z moją własną rodziną, której nie mam. Jejuuu.. jakie to wszystko jest beznadziejne. Nałożyłem czapkę na oczy i chciałem wyszeptać.
- Nienawidzę świąąąaaaa.... wooooah!!!- krzyknąłem gdy "coś" małego wpadło na mnie wybiegając zza rogu. 
- Ała.. Uważaj jak bie...- spojrzałem na tę znajomą blond czuprynę, jasne błękitne i duże oczy oraz zniewalający wszystkich uśmiech.
Włącz!!!!
- Sasuke!!! Ja nie mogę! Kopę lat!
Trach: Uśmiech.
- Ej! Zatrzymaj się.- usłyszałem jakieś głosy i zaraz zauważyłem, że w moją stronę biegnie ze czterech lub pięciu dość napakowanych osiłków, ale oczywiście nie dane mi było się nad tym zastanowić.
- Znaleźli mnie?!- podskoczył od razu chłopak.- Sasuke!
- Co jest?- co tu się dzieje?!
- Biegniemy!- uśmiechnął się, wziął mnie za rękę i ruszył!
Zaczęliśmy uciekać przed tymi gorylami w stronę lasu Nakura, który znajdował się niedaleko. Minęliśmy stragan, w którym Naruto przewrócił jedną beczkę.
- Co Ty wyprawiasz!- krzyknąłem. Kto normalny tak robi?
- To ich lekko opóźni!- odkrzyknął i puścił moją rękę.
Nim się zorientowałem sam o własnych siłach gnałem co tchu, żeby nie stracić tego chłopaka z oczu.
- Sasuke! Łap!- rzucił mi sznurek i nakazał schować się między ścianą, a małym składzikiem. Gdy dał znać naciągnęliśmy sznur, a tamci runęli na ziemię jak dłudzy.
- Haha! Wiejemy Sasu!!!- i juz biegliśmy dalej w ciemności lasu słysząc tylko za sobą pogróżki osiłków.
 Gdy dotarliśmy już do któregoś z koli drzewa Naruto wymęczony padł na ziemię, a ja oparłem się o drzewo. Po chwili zaczęliśmy się tak głośno śmiać. Przypomniały nam się czasy liceum jak to rozrabialiśmy prawie na każdej przerwie.
- Cz..emu w ogóle.. Cie gonili?- spytałem zdyszany.
- Haha!!! Bo ponoć podrywałem żonę jednego z nich. Ale to ja jej się spodobałem... ale przygoda! I to w święta!- podniósł się do siadu.- Właśnie. Zaraz muszę iść na kolacje do rodzinki. A Ty?
- Ja... moja rodzina jakby nie bardzo się spotyka, więc jestem sam.
- Cooooo!!!! Nie!!!! Chodź do nas! Znasz moją rodzinę! Po świętujmy razem.
Trach: Uśmiech.
- Wiesz.. dzięki, ale...
- Nie ma żadnych ale! Nie bedziesz przeszkadzał, dawno się nie widzieliśmy, bo kontakt się urwał, ale Sasuke!- objął mnie ręką za szyję jak za starych czasów.- Przecież byliśmy najlepszymi kumplami pod słońcem! Razem konie byśmy kradli!
Trach: Uśmiech.
Gdyby tylko wiedział, że dla mnie nigdy nie był TYLKO kumplem.
- Sasuke...- powiedział ciszej.- zależy mi żebyś był... i żebyśmy odnowili więź... i to bardzo.
- Pff- zaśmiałem się.- Gej..- szepnałem i wiedziałem, że sie wkurzy.
- No weź!!! Zawsze mnei tak przezywałeś! Teraz C ito nie ujdzie. Wiesz ja trenowa...
- Dobrze.- przerwałem mu, a on spojrzał zdziwiony.- Przyjdę.- i tym razem to ja się usmiechnąłem, najszerzej, żeby się nie rozpłakać.
- Yatta! To chodź idziemy.- złąpał mnie za rękę chyba z przyzwyczajenia, jako dzieci tak robiliśmy. Ale ja nic nie powiedziałem. Pozwoliłem się prowadzić.

   Jego rodzina była cudowna. Mama, tata, wujek Jiraya no i spotkałem Sakurę. Od tego dnia nie było "Nienawidze Świąt", bo zyskałem nową rodzinę, a co się stało później między Naruto, a mną? To już nastało w inną uroczystość.

                        
Wesołych Świąt!!!!!

     









czwartek, 26 listopada 2015

HWTM 11

Sorki, że nie dodałam w weekend, ale w tym tygodniu miałam matury próbne. Dodaję następny rozdział, trochę krótki, ale nia miałam za bardzo weny. Wiele się ostatnio wydarzyło i... Nieważne. Po prostu zapraszam do czytania. 
*****

Rozdział 11 - Rywalka i cichy pomocnik

Sasuke wracał do domu po nieprzespanej nocy u swojego przyjaciela, ale nie spodziewał się tego co zobaczył, a gdy już to zobaczył czmychnął w najbliższe krzaki i stamtąd obserwował całe to zdarzenie.
  Naruto stał przed jego domem, z którego po chwili wyszedł Itachi. Widać, że był nieco zaskoczony.
- Ohayo!- uśmiechnął się blondyn.-  jest Sasuke? Muszę go o coś zapytać.- oświadczył i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Niestety Sasuke nie było nawet w nocy. Spał u Neji'ego.- odparł starszy Uchiha, a gdy zobaczył zawiedzionego blondyna dodał.- Ale możesz na niego poczekać, pogadamy sobie trochę. Na?*
- Dzięki Itachi.
Chłopak gestem zaprosił gościa do domu.

Sasuke siedzący w krzakach dał sobie mentalnego policzka. No bo nie mógł się spodziewać, że Naruto po tym jak tak płakał i wrzeszczał tam na moście następnego dnia przyjdzie uśmiechnięty do jego domu. Siedział na trawie z twarzą w dłoniach, obmyślając plan działania.
- Sasuke-kun?- usłyszał cieniutki głosik i podniósł wzrok. Przed nim stała mlecznooka z koszem zakupów.
- Coś się stało?- spytała zatroskana. Prawdą było to, że nie lubiła Sasuke, a nawet była zazdrosna po ostatnich wydarzeniach, ale nie była typem osoby, która eliminuje swoich wrogów. Mimo wszystko to był przyjaciel jej kuzyna, a ten był dla niej jak gwiazda, której nie można dosięgnąć.
- Nie, nic. Po prostu myślę.- odparł nieco zmieszany brunet.
- A nie możesz tego robić w swoim domu?- spytała, nie rozumiejąc.
-Nie. Na świeżym powietrzu jest wygodniej. A teraz wybacz udaję się do świata marzeń.- i położył się na trawie, a tuż obok niego dziewczyna.
- Nie musisz przypadkiem wracać do domu?- zastosował aluzję.
- Muszę, ale chcę cię o coś zapytać.-odparła beznamiętnie.
- Pytaj.
- Cz...Czy ty...Czy tu lubisz Naruto?- zarumieniła się, gdy spojrzał na nią.
- Co tak nagle? Oczywiście. To mój...-zaciął się, ale za chwilę dokończył szeptem-...przyjaciel.
Trudno mu to przeszło przez gardło, bo po ostatnich wydarzeniach nie wiedział czy ma prawo go tak nazywać. Chce go ochronić, więc musi stać się zimny, co będzie trudne, gdyż Sasuke już nie potrafił  tego tak dobrze jak kiedyś.
- Ale czy lubisz go w ten inny sposób. Bo wiesz. Ja tak łatwo się nie dam. Nigdy nie przypuszczałam, że moim rywalem będzie chłopak, ale to nieważne. Kocham Naruto.- tu spojrzała prosto w czarne oczy Uchihy.
- Ale o co ci...
- Widziałam. Na imprezie. Widziałam Was. Nie oddam ci Naruto tak łatwo. Przygotuj się. A jeśli coś mu zrobiłeś, to nie wybaczę.
- Wiem. Poznałem cię nieco Hinata. Naruto bardzo cię lubi, ale jesteś zbyt nieśmiała. Niczego nie dokonasz.- wyśmiał ją. W tym momencie Naruto wyszedł z mieszkania Sasuke z lekko zawiedzioną miną.
- To patrz.- powiedziała stanowczo i ruszyła z torbami w stronę blondyna. Pod domem Uchihy "niechcący"  zahaczyła o drzazgę i wysypały jej się wszystkie pomarańcze.
- Hinata-chan? Co tu robisz?- spytał Naruto uśmiechając się ślicznie.
- Wracam do domu, ale jak ja się z tym zabiorę?- złapała się za głowę.
- Spokojnie. Mam sporą torbę. Wrzucimy tu te pomarańcze i wszystko będzie okej.
- Naprawdę mi pomożesz? Naruto-kun?
- Oczywiście. Jesteśmy przyjaciółmi, prawda.- powiedział i zaczął pakować owoce do torby. Gdy ruszyli Hinata odwróciła się na chwilę i posłała brunetowi triumfalne spojrzenie.
   Sasuke zacisnął zęby. Cicha woda brzegi rwie. Pomyślał. 

  Po drodze Hinata i Naruto rozmawiali o wielu rozmaitych sprawach, ale najciekawsze miało być dopiero pod koniec.
- Sugoi** Ja jak trzymam ołówek i kredki, to aż żal mi się robi tych ściętych drzew.- zaśmiał się.
- Oj tam. Nie mam jakiegoś niesamowitego talentu, po prostu to lubię.
Oznajmiła dziewczyna i zapadło milczenie gdyż Hinata wiedziała, że Sasuke ich śledzi i chciała mu zrobić na złość. Gdy stwierdziła, że jest już wystarczająco blisko ich dwojga przybliżyła się nieco do blondyna i zatrzymała łapiąc go za rękaw bluzy.
- Hmm?- spojrzał na nią.
Nie dotykaj gooooooo!!! Wrzeszczał w myślach brunet. Kto by pomyślał, że Sasuke potrafi być, aż tak zazdrosny.
- Naruto-kun. Czy ja... Znaczy się... Czy ja mogę Cię kiedyś narysować?- spytała niepewnie i spuściła wzrok, a gdy spowrotem spojrzała na chłopaka jego oczy świeciły jak gwiazdy.
- Serioooooo? Serio? Serio? Serio?!!!
- Hai!- odpowiedziała szybko.
- Yatta!!! Jak ty mnie namalujesz to normalnie będę prze szczęśliwy!!!- uśmiechał się szeroko i zaplątawszy palce rąk na głowie- jak to miał w zwyczaju- zaczął iść.
- Honto?***- zapytała zrównawszy się z chłopakiem.
- No pewnie!
- Naruto-kun?
- Chcesz spytać o to co widziałaś w ogrodzie dwa dni temu?- spytał poważnie i opuścił ręce, które teraz zwisały bezwiednie wzdłuż tułowia. Stał do niej tyłem.
- E... Hai.
- Tak się tylko wygłupialiśmy. To zdarzenie...- zaciął się, zmróżył oczy i szepnął.- Jesteśmy.
- He?
- Koło twojego domu.
- A! Tak.
Chłopak oddał dziewczynie owoce, a widząc jej zatroskaną minę uśmiechnął się.
- Hinata-chan. Nie zapomnij, że masz mnie narysować.
- Hai.
- Yosh. Jaa Nee!****- pomachał jej i ruszył w stronę... no właśnie gdzie?
Nie wiedział, że Sasuke go śledzi, a robił to cały czas. Po pewnym czasie Naruto usiadł na Tym moście i tak samo jak wczoraj machał nogami nad taflą jeziora. Rozejrzał się dookoła, a widząc, że jest sam - choć nie całkiem, bo Sasuke schował się w pobliskich krzakach.
Blondyn oparł dłonie za plecami i spojrzał w niebo. Szepnął jakieś słówko, ale Sasuke nie mógł tego słyszeć.
Po chwili położył się, włożył do uszu słuchawki i zasłonił ręką oczy. Leżał tak parę z godzinę, na co Sasuke nie mógł się napatrzeć. (Chcecie wiedzieć czego słuchał? Tego typu muzyki - Włącz)
Była już 21:00 i słońce zaczęło zachodzić. To był piękny obrazek. Blondyn na moście na tle zachodzącego słońca. Ślicznie.
Sasuke wyszedł zza krzaków, a gdy podszedł do chłopaka stwierdził, że ten śpi. Nie za szybko zdarzy się taka szansa. Pomyślał i uklęknął przy nim. Zaczął głaskać go po głowie. Delikatnie i z czułością.
- A więc to jest ten blondyn.- usłyszał za sobą.
Podskoczył i stanął twarzą w twarz z długowłosym mężczyzną.
- Deidara!
- Wow! Nawet mnie pamiętasz.- kucnął obok.
- Czego chcesz?- spytał zimno brunet.
- Ja? Niczego. Ale na twoim miejscu uważałbym, jeżeli nie chcesz go skrzywdzić.- kiwnął w stronę śpiącego chłopaka.
- Dlaczego mi to mówisz?- ponownie zapytał Sasuke.
- Bo nie chcę być już w tym gangu. To życie jest do chrzanu! A poza tym... lubię cię.- uśmiechnął się.- Zawsze cię lubiłem. Nie jesteś taki jak tamci idioci.
-  Dzięki.
- Chcę tylko żebyś wiedział, że jestem po twojej stronie. A co tam u Itachiego?
- Wszystko w jak najlepszym porządku, tylko chyba trochę się o mnie martwi.- spuścił wzrok.
- Nie dziwię się. Zawsze tak było.
- Wiem.- zaśmiał się Sasuke i spojrzał z czułością na blondyna.
- Pewnie jest ci ciężko. Wytrzymaj jeszcze trochę i będziesz mógł mu o wszystkim powiedzieć, ale na twoim miejscu już bym to zrobił.- poklepał bruneta po ramieniu.
- Nie mogę.
- Czemu?
- On już swoje przeszedł. Jeszcze mi o tym nie mówił, ale wiem. Wiem, że martwiłby się.
- No oczywiście, że tak.
- Hę???
- No przecież cię kocha co nie? Jak znam życie to będzie potem wkurzony, że mu w ogóle nie powiedziałeś, a szef wymyśli sposób aby mu o tym powiedzieć, i o innych rzeczach też.
- Tsk!- zacisnął zęby brunet.
- Dobra ja już lecę. A ty...- wskazał na niego palcem.- pilnuj się. Pa.
- Okey. Pa. Deidara?
- Hmm?- odparł nawet sienie odwracając.
- Dzięki.
Tamten tylko machnął dłonią przyjmując podziękowania.

I co ja teraz mam zrobić? Powiedzieć? Nie. Nie chcę żeby się martwił. Jak to wszystko się skończy to mu powiem. A tych śmieci nie będę sprzedawał w szkole. Nie ma mowy.
Szturchnął blondyna i uciekł.
Gdy Naruto otworzył oczy był już wieczór. Miał wrażenie, że słyszał Sasuke i jeszcze kogoś, ale to pewnie tylko wyobraźnia. Pomyślał, wstał i zaczął iść w stronę domu.
- ... Nie miało żadnego znaczenia.- szepnął.- To zdarzenie. 
  

*Dobrze?(uwielbiam jak mówią to w anime)
**Niesamowite
***Naprawdę
****Dobrze. Na razie

czwartek, 19 listopada 2015

Jeśli macie wybór...

  Chce napisać krótką historie, w której bohaterów i cześć wydarzeń stworzycie Wy moi kochani.
     Więc czekam...
Naruto - kim?

Sasuke - kim?
Gaara - Kim?
 Hinata, Sakura, Kiba itd... możecie wybrać kim i jakie te osoby będa. :) ;)

poniedziałek, 2 listopada 2015

HWTM 10

Rozdział 10 - Blizny z przeszłości

Sakura rozmawiała właśnie z Kibą, który Znowu wlazł przez okno.
- Rany! Kiedy się nauczysz wchodzić przez drzwi- narzekała.
- Oj, nie marudź! Jesteś wyjątkowa! Tylko do ciebie tak wchodzę!- wyszczerzył się.
Bum.
- Dobra, nieważne. Ciekawe jak tam Naru. Nic nie piszę, ani nie dzwoni.- po raz nie wiadomo, który spojrzała na ekran telefonu, a potem posłała przyjacielowi zrezygnowane spojrzenie.
- On jest na randce. Nie będzie ci pisał co pięć minut co robi. Co ty jego matka?- parsknął śmiechem.
- I z czego rżysz?- zmrużyła oczy.
- Nie, nic. Tylko zdałem sobie sprawę, że naprawdę zachowujesz się jak jego matka. W stosunku do mnie nie jesteś taka opiekuńcza.-zamyślił się.
- A odwal się.- szepnęła i ułożyła ręce na oparciu krzesła, a na nich położyła głowę.
- Sakura?- zapytał niepewnie. Od dzisiejszego ranka dziewczyna zachowywała się inaczej. Była bardzo cicha i małomówna. Gdy wracali, chłopak musiał ją co chwilę przywracać do rzeczywistości, ponieważ ta błądziła gdzieś myślami. Kiba położył się na łóżku dziewczyny i zakrył oczy ręką. Chwilę tak leżeli, gdy padło pytanie.
- Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie z Naruto?
- Yhm. Był wtedy dla nas jak anioł. W tamtym czasie bardzo się od siebie oddaliliśmy. Ty i ja- odpowiedziała różowo włosa.
- Masz rację. Kto wie co by się stało gdybyśmy wtedy go nie spotkali.- usłyszał swój własny gorzki śmiech po czym oboje pochłonęły wspomnienia.

Wszyscy byli wówczas w drugiej klasie gimnazjum. Kiba i Naruto zostali przydzieleni do zrobienia wspólnego projektu.  Uzumaki był wtedy bardziej wesoły niż teraz. Nie łamał się byle głupstwem. Uwielbiał wyzwania i nigdy się nie poddawał. Zawsze uśmiechnięty i pełen życia. Z Inuzuką było odwrotnie. Ubierał się tylko i wyłącznie na czarno. Był postrachem. Wszyscy przed nim uciekali. Z jego oczu zawsze można było wyczytać złość i to, że jest zdolny do wszystkiego, a na jego twarzy nigdy nie zagościł uśmiech. Nie rozmawiał wtedy z Sakurą, była dla niego tylko przeszłością.
Po lekcji blondyn podszedł do Kiby i uśmiechnął się szeroko.
- Ohayo. Mam na imię Naruto. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze pracować.
W odpowiedzi usłyszał tylko parsknięcie, a jego rozmówca oparł się nonszalancko o ścianę.
- Żeby było jasne. Nie mam zamiaru wykonywać tej pracy, więc sam ją zrobisz.- uśmiechnął się złowieszczo.
- Hej! Ja sam tego robić nie bedę, więc mi pomożesz.- odparł hardo Naruto.
- Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy z kim rozmawiasz.- zmrużył oczy.
- Doskonale wiem. Inuzuka Kiba, 2 klasa gimnazjum Shima. Urodzony 7 lipca. Znak zodiaku Rak. Postrach szkoły. Słabe oceny i ogólny rozrabiaka. Wiem jaki jesteś. Właśnie dlatego cieszę się, że mogę zrobić tą pracę z tobą.- ponownie uśmiechnął się jakby z nadzieją.
- Ty... Jesteś głupi czy upośledzony.
- Głupi może i jestem, ale nie zły! Zrobisz ta pracę ze mną.
- Ta, jasne. Zmuś mnie.- rozkazał.
- No dobra. postawię ci dwie miski ramen.
- Nie ma mowy.
- 3 miski.
- Nie.
- 5
- Dalej nie.
Kłócili się tak dość długo. Nie wiadomo, w którym momencie ta konwersacja bardzo spodobała sie Kibie. To nie było tak, że był zły bo chciał. Ojciec zostawił jego matkę z nim i z jego siostrą gdy ci mieli po 6 i 10 lat. Kobieta nie pracowała, więc było im naprawdę ciężko. Z czasem Kiba stwierdził, że ten wysiłek jest niepotrzebny i tak wszystko szlak trafi. Potem nie widział sensu w byciu grzecznym i miłym chłopcem.
Ale nadal nie miał zamiaru zrobić tej pracy.
Jest jeszcze jedna rzecz. Kiba podobnie jak kiedyś Sasuke sprzedawał narkotyki i inne używki. Musiał zarabiać, w końcu w domu nie było lekko.
Następnego dnia gdy Kiba szedł do szkoły został przez kogoś napadnięty.
- Hej koleś! O co ci chodzi! Spieprzaj!!!- gdy uwolnił się z uścisku i zobaczył sprawce zdenerwował się jeszcze bardziej. Ty był 22-letni mężczyzna - jego szef.
- Inuzuka. Zapomniałeś o paru tysiaczkach.- powiedział groźnie.
- Dałem ci tyle ile powinienem.- odpowiedział spokojnie chłopak.
- Bądź grzecznym chłopcem i dawaj tą forsę!- krzyknął rzucając się na chłopaka z nożem.
Ten zasłonił się w oczekiwaniu na cios, ale gdy nic nie poczuł podniósł wzrok i zobaczył niecodzienny widok. Nowy kolega od projektu skrzyżował ręce mężczyzny na jego plecach przez co ten osunął się na ziemię.
- No no. Nieładnie atakować ludzi i to jeszcze w środku dnia.- powiedział nauczycielskim tonem.
- Puszczaj gnojku. On wisi mi forsę.- mówił przez zaciśnięte zęby.
- Z tego co usłyszałem to On wszystko ci oddał, więc spadaj.- uśmiechnął się.
- Ty...
- Szybko.- Naruto szepczący takie zwykłe słowo ze zmrużonymi oczami wyglądał naprawdę groźnie.
- A niech was...- mamrotał sobie pod nosem odchodząc.
- Inuzuka? Nic ci nie jest?- spytał szybko Naruto, który zmienił się z groźnej w mega miłą i słodką osóbkę.
- Nic. Zostaw mnie.- szepnął chłopak i ruszył do szkoły.
Nie mógł się pogodzić z tym, że ktoś mu pomógł. Zawsze radził sobie sam.
Usłyszał za sobą kroki.
- Nie leź za mną!- syknął.
- Ale ja też idę do szkoły, więc chodźmy razem.- znowu ten uśmiech, którego wtedy Kiba nie mógł znieść.
- Uzumaki. Przestań do mnie gadać. Nie jesteśmy żadnymi przyjaciółmi ani...- nie dane mu było dokończyć.
-Inuzukaaaaaaa!!!!!! Ty krwawisz!!!!!- krzyknął przerażony blondyn.
Chłopak spojrzał na swoją rękę. Była to niewielka rana, z której sączyło się dość sporo krwi, kapiącej na chodnik.
- Tssk! Musiał mnie dziabnąć. To nic. Muszę to tylko prze... WWOOOOAAAA!!!!!!
Naruto złapał go za drugą rękę i zaczął bardzo szybko iść, niemalże biec.
- Uzumaki! Co ty robisz!- tak naprawdę wiedział, ale nie mógł zrozumieć dlaczego.
- Idziemy do pielęgniarki.- odparł stanowczo blondyn.
Gdyby Kiba chciał mógłby się wyrwać, ale z jakiegoś powodu dał się mu prowadzić, lecz nadal nie rozumiał dlaczego ten nowo-poznany chłopak mu pomaga.
Gdy pielęgniarka opatrzyła ranę bruneta kazała mu się na chwilkę położyć i wyszła.
- Dobrze się czujesz?- spytał troskliwie Naruto.
- Jest spoko. Ale co cię to obchodzi? Coś ode mnie chcesz?- spytał, bo chciał się wreszcie dowiedzieć. Dlaczego?
- Nie, nic konkretnego.- odparł zwyczajnie blondyn.
- To po co za mną łazisz i po co mi pomogłeś?
Naruto patrzył przez chwilę zdezorientowanym wzrokiem, po czym parsknął śmiechem.
- Nie śmiej się! O co ci...
- No bo wyglądałeś tak poważnie. Hahaha!
- Nie rozumiem Cię. Nie będziesz miał żadnych korzyści z tego co robisz.
- Ale ja niczego nie oczekuję.
- To dlaczego?!!- usiadł nagle.
Naruto uśmiechnął się w odpowiedzi.
- Ponieważ chcę być twoim przyjacielem.
Kiba otworzył szeroko oczy. Nie potrafił wtedy tego wytłumaczyć, ale poczuł się naprawdę lekko. Tak jakby płynął w powietrzu.
Więc to tak czuje się człowiek, który zdobył przyjaciela, pomyślał i zakrył twarz dłonią.
- Ty naprawdę jesteś głupi.
- Ha! Uśmiechnąłeś się Inuzuka widziałem!- zaśmiał się Naruto.
- Kiba.-szepnął.
- Hę?
- Mów mi po prostu Kiba.- pierwszy raz od dłuższego czasu uśmiechnął się szczerze.
- Woooooow!!! Super! To ty mów do mnie Naru! Hihi!
Nagle drzwi trzasnęła, a w środku pojawiła się długowłosa dziewczyna.
Różowe włosy? Dziwne.
- S...Sakura?- Kiba oniemiał, a Naruto nie wiedział co się dzieje.
- Kiba. Kiba. Kiba- szeptała podchodząc do bruneta, któremu ciarki przeszły po plecach.
- Sakura?
- Ty...Ty- zaczęła cicho, ale w następnej chwili porządnie uderzyła go pięścią w twarz. Naruto nie wiedział jak ma na to zareagować, więc po prostu stał z rozdziawioną gębą.
- TY TOTALNY IDIOTOOOOOOOOOOOO!!!!!!!
- O co ci cho...- chciał krzyknąć, ale gdy zobaczył jak po twarzy dziewczyny spływają słone lzy nie dokończył.
- Wiesz jak się martwiłam. Nie odzywałeś się. Odciąłeś się ode mnie całkowicie. Jesteśmy przyjaciółmi! Nic mi nie powiedziałeś o twoich problemach. Po prostu zostawiłeś mnie! A jak usłyszałam, że ktoś Cię zaatakował... wiesz jak się przestraszyłam!!!! Przybiegłam tu tak szybko jak mogłam!!!
Osunęła się na kolana i oparła głowę o łóżko.
- Głąbie!!! Nie każ mi się o Ciebie tak martwić!!!!!
- Sakura... Przepraszam.- odparł i usłyszał kaszel Naruto.
- a właśnie! Sakura to jest Uzumaki Naruto.- przedstawił nowego przyjaciela dziewczynie.
- Kyaaaaaa!!!- wrzasnęła.- Jesteś totalnie prześliczny!!!
- Haaaa?- Naruto zrobił zdezorientowaną minę i spojrzał na Kibę, który tylko wzruszył ramionami.
- Ma rację.
- Oj. Kiba! Jestem facetem, jak ma mnie zadowolić to, że ktoś powiedział, że jestem śliczny.
- Co kto lubi.- usmiechnął się Kiba.
- Dobra nieważne! Kiba i nowo-poznana przyjaciółko Sakuro zapraszam Was na ucztę w Ichiraku Ramen.- krzyknął głośno.
Tego dnia zaczęła się ich przyjaźń. Tego dnia zaczęło się wszystko.

- Ale wiesz co Sakura?
- Co?
- Dobrze, że Naru przyzwyczaił się do twojego uwielbienia słodkich rzeczy.
- Lubię takie rzeczy i kropka.- nadęła policzki i odwróciła głowę, a w następnej chwili jej policzki pokryły się różem.
- C...C...Co ty robisz?!
- Ja... Niiiić.
Kiba wyszperał skądś czarne królicze uszka, które teraz założył, a do buzi wsadził lizaka. Miał rozkraczone kolana, na których siedział, jedną ręką podpierał się z przodu, a w drugiej trzymał lizaka.
- Przestań się wygłupiać!- powiedziała zawstydzona Sakura.
Zawstydzona? Ale dlaczego? Przecież to tylko Kiba. Mój przyjaciel od bardzo dawna! Toczyła wewnętrzną walkę ze sobą.
Ding-dong.
- Twój czy mój?- spytała Sakura nadal na Niego nie patrząc.
- Mój.
Kiba odebrał wiadomość.
- To muszę się zbierać. Mama mnie potrzebuje.- odparł i podszedł do okna.
- Ano?-zaczęła Sakura.
- Hai?
- Uszy.
- A.- dotknął króliczych uszu i uśmiechnął się czule.- Zatrzymam je na trochę.
- O...Ok.
- To lece. Jaa Ne!*
- Mata ashita.*- powiedział cicho.
Kiba zeskoczył z drzewa i ruszył w stronę mostu.
Nie potrafił się przyznać. Kochał Sakurę. Zakochał się w niej chyba tego dnia gdy wbiegła do pokoju pielęgniarki zdyszana i wykrzyczała to wszystkie swoje dotychczasowe uczucia. Ale nie powinien teraz o tym myśleć. Dostał wiadomość od blondyna i powinien się pospieszyć.

    Kiedy dotarł na most zastał Naruto siedzącego na jego końcu i moczącego swoje stopy w jasnej wodzie jeziora. Usiadł obok i zmarszczył brwi widząc twarz przyjaciela, która była bez wyrazu. Naruto wpatrywał się w tafle jeziora i machał swoimi nóżkami jak małe dziecko.
- Naru, co jest? Czemu nie chciałeś abym mówił Sakurze gdzie jesteś?- spytał zatroskany Kiba gładząc chłopaka po plecach.
   Przed momentem brunet dostał od niego smsa, który brzmiał tak:

   Kiba. Przyjdź do mnie. Jestem na moście nad jeziorem. Tylko nie mów nic Sakurze. Proszę.

- Gdybym jej powiedział zaczęłaby się szamotać i wrzeszczeć wniebogłosy. Nie chcę żeby się martwiła i...
- Ale co się właściwie stało?- popatrzył na niego hardo.
- Sasuke mnie rzucił.
- Co?!
- Stwierdził, że to wszystko jest obrzydliwe.
- Naruto. Wierzysz, że Sasuke powiedziałby coś takiego?
- Hę?- Naruto był zdezorientowany.
- Ja wiedziałem.- Kiba oparł ręce na kolanie, a drugą nogą machał nad taflą wody.
- O czym?
- Naruto. On Cię naprawdę kocha. Zauważyłem to na imprezie. Wtedy co się upiłeś i gadałeś te różne rzeczy o Itachim, on wtedy był tak zbulwersowany, że masakra. Naprawdę chciał bratu przywalić.
- Naprawdę?- Naruto otworzył szeroko oczy ze zdumienia.
- Tak. Trochę się o ciebie martwiłem, ale jakoś wyszło. Jeszcze dziś rano byłeś taki szczęśliwy, a teraz wyglądasz jak jedno wielkie nieszczęście. Sasuke miał jakiś motyw. Dlatego niby cię rzucił. Przecież to też mój przyjaciel.- uśmiechnął się chłopak.- Zdążyłem go poznać i nie zrobiłby czegoś takiego.
- W sumie masz rację. Yosh!!!- wstał i zacisnął pięści.- Dowiem się o co chodzi. Nie stracę Go tak szybko, w końcu- uśmiechnął się do kolegi- naprawdę go kocham.

    Z takim postanowieniem Naruto rozpoczął przerwę wakacyjną, a na jego nieszczęście Sasuke już tego nie słyszał, w tym momencie zapukał do drzwi przyjaciela.
- Sasuke? Co ty tu robisz?- spytał zdziwiony Neji.
- Mogę dziś u ciebie nocować?
- Spoko.- pozwolił i otworzył drzwi przed przyjacielem.- Tylko dziś jest u nas też Hinata.
- To nic. Będę spał u ciebie w pokoju, co nie.
- Pewnie.
Weszli do kuchni gdzie siedzieli rodzice Neji'ego wraz z jego kuzynką, która na widok bruneta zmrużyła oczy.
- Komban-wa.** Przepraszam, że tak późno niepokoję.
- Sasuke. Nic się nie stało. Zawsze jesteś tu mile widziany.- odparła pani Hyuga.
- Mamo. Może Sasuke u nas spać?- spytał po czym szepnął jej na ucho.- kłopoty sercowe.
- Och. Oczywiście nie ma problemu. Zaraz przyniosę wam dodatkowy futon. Neji daj Sasuke ręcznik i piżamę. Niech idzie się umyć.
- Arogatou gozaimasu.***- podziękował Sasuke i ruszył za przyjacielem.
- Ciociu? Jesteś pewna, że może tu nocować. Chciałam z wami spędzić ten wieczór- zmarkotniała Hinata.
- Hinatka. Spokojnie. Z nami będziesz mogła, ale podobno Sasuke ma jakieś problemy sercowe, więc wiesz.- uśmiechnęła się sugestywnie.
- Problemy sercowe?- pan Hyuga podniósł wzrok znad gazety i popatrzył na żonę.
- Nie wiem o co chodzi. Po prostu.
- Ta młodzież.- westchnął.
- Dziękuję za posiłek. już pójdę do siebie.
- Dobrze. Proszę bardzo Hinatka.
Problemy sercowe? Dlaczego Naruto-kun. On mu coś zrobił. Zawsze byłam zakochana w Naruto, a teraz on tak łatwo... i w dodatku jakieś problemy. Tak szybko? Dopiero wczoraj się niby zeszli. Jeszcze mnie popamiętasz Sasuke.
Weszła do pokoju i trzasnęła drzwiami.

Gdy chłopcy leżeli już po ciemku w swoich posłaniach odezwał się Neji.
- Więc?
- Więc co?
- Sasuke. Jesteś naprawdę przewidywalny. Nie wiem jakim sposobem tylko ja i twój brat to widzimy, choć i on widzi więcej ode mnie. Co się stało z Naruto?- spytał prosto z mostu.
- Z Na... Co?- w oczach Sasuke widać było przerażenie.
- Sasuke. Widziałem to jak wczoraj odprowadziłeś Naruto. Akurat tamtędy przechodziłem.
- Oh.
- Tak.
- To musi ci się wydawać...
- Wcale nie.- uprzedził go przyjaciel.- Naruto to też mój przyjaciel, więc nie ma problemu. Nigdy nie obchodziło mnie to co inni mówili i widziałem, że pierwszy raz od dłuższego czasu byłeś szczęśliwy, więc spoko.
- Wow. To się chyba nazywa prawdziwa przyjaźń.
- A co żeś myślał. Ale chyba Hinata też wie, bo od wczoraj się dziwnie zachowywała. Wiesz, że ona jest zakochana w Naruto?
- COOOOO????
- Nie gadaj. Nie wiedziałeś?
- Nie.
- A wracając. Co się stało.
- Wybacz, Neji. Nie mogę ci powiedzieć.
- Ale widzę, że to coś poważnego. Powiedz mi.
- Sory naprawdę nie mogę. Dobranoc.
- Jak chcesz. Dobranoc.
Wybacz, Neji. Ciebie też nie mogę w to mieszać.

Sakura też już zasypiała myśląc o... uwaga! O Sasorim.(a już myśleliście, że o Kibie. Nie. Tak łatwo nie ma). Była w nim zakochana, od momentu gdy zobaczyła go w pizzerii trzy miesiące temu. Skoro Naruto znalazł swoją drugą połówkę to ona też powinna.
Kiba natomiast leżał w pokoju zastanawiając się co mogło skłonić Uchihę do napisania smsa, którego potem pokazał mu Naruto. Chłopak jeszcze raz spojrzał na przyjaciela, który spał w najlepsze.
Jak taki słodki chłopak mógł mnie wtedy uratować.
Pomyślał, a w następnej chwili już pływał w krainie Morfeusza.
 Teraz ich wszystkich czekają trudne chwile. Naruto, Sasuke, Kiba, Sakura, Neji, Hinata, a nawet Suigetsu. Oraz wszyscy bliscy wyżej wymienionych będą musieli zmierzyć się z różnymi przeciwnościami, jakie zgotuje im los.

_______________________________________________________________
Tak trudno mi się teraz pisze wiedząc o przeżyciach moich bohaterów. Dajcie mi komcie i zmotywujcie, bo się rozleniwiam.

*Do zobaczenia, Do zobaczenia później. To to samo. 
**Dobry wieczór
***Bardzo dziękuję

HWTM 9

Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale oto następny rozdział. Tylko nie zakatrupcie mnie za końcówkę. Plisss.

9 - Randka czy nieszczęście

Sasuke wracał do domu mając mętlik w głowie. Po takich przeżyciach, kto by nie miał. Co się właściwie dzisiaj stało? Myślał. Najpierw pocałował Naruto, potem nagle wyszedł. Ale przecież Naruto wtedy odwzajemnił ten pocałunek! Potem przyszła Sakura i robiła mu wyrzuty z jakiegoś niezrozumiałego powodu. "Niedługo się dowiesz kto to." Przypomniał sobie jej słowa i zaśmiał się gorzko. Byłem zazdrosny o samego siebie. Uświadomił sobie. Tak. Sasuke był zazdrosny. Nie pojmował swoich uczuć zaledwie parę godzin temu. I nagle w jednym momencie wszystko się wyjaśniło. Naruto go kochał. Jego! Cały czas nie mógł w to uwierzyć.
- I ta jego mina jak go odprowadziłem.- powiedział cichutko i przystanąwszy przed swoim domem spojrzał na gwiazdy. Pierwszy raz od tak dawna zauważał ich piękno. Jego życie było dotychczas monotonne. Szare, pozbawione kolorów. Jedynie Itachi czasem potrafił go rozweselić, ale od śmierci rodziców...
No nic. Teraz już będzie inaczej. Obiecał sobie i pewnym krokiem wszedł do domu.
- Itachi! Wróciłem!- oświadczył mijając brata w salonie.
- Sasuke? Co tak wcześnie? Nie miałeś iść na imprezę?- spytał niby to zdziwiony Itachi.
- A tak. Było nudno, więc się zmyłem.- odparł obojętnie chłopak siadając na kanapie, gdy obok niego pojawiła się głowa brata.
- No dawaj.- uśmiechnął się tajemniczo długowłosy.
- Ale co?
- Opowiadaj co się stało. Jesteś zbyt szczęśliwy. Czyżby to miało związek z pewnym blondwlosym aniołkiem?- usmiechnął sie zawadiacko sprawiając, że jego młodszy braciszek oblał się rumieńcem i tylko kiwnął lekko głową, po czym poderwał się.
- Po pierwsze to jest mój aniołek i nie nazywaj go tak!- wrzasnął, a gdy zorientował się co powiedział zapłąnął chyba największym rumieńcem w historii.- Ale co cię to obchodzi?! Nie wtrącaj się w sprawy innych ludzi! A poza tym... No... Tego...- po chwili już nic nie mógł powiedzieć i spowrotem usiadł na kanapę.
- Nie wtrącałbym się, gdybym nie dostał pewnego smsa.- powiedział starszy Uchiha wgapiając się w telewizor.
- Jakiego s...
Nie dokończył gdyż brat przystawił mu telefon do twarzy.
Chłopak przeczytał wiadomość.
- Kto pisze takie rzeczy?! Idę do pokoju!!!- i wyszedł.
Treść smsa brzmiała mniej więcej tak:

Mówiłem, że połączy ich miłość. Prawdopodobnie Naruto mu wszystko wyznał, a on to zaakceptował. Pewnie nic ci nie powie, więc ja cię informuję. Od dzisiaj nasi kochani chłopcy są parą! Już jestem ciekaw co będą robili gdy zostaną sam na sam. hihi. Poczekamy, zobaczymy.
Jiraya-san

- Jiraya-san. Ubustwiam Pana. Naruto działa cuda.- powiedział mega szcześliwy Itachi.- No dobra. Trzeba zrobić kolację, choć on i tak nie będzie dzisiaj jadł. No nic. Zostanie na śniadanie.
Brunet wpadł do pokoju i chwycił jedną ze swoich mang. Otworzył na byle jakiej stronie i zaczął czytać. Po chwili przewrócił na inną. Następnie zirytowany wziął inny tom do ręki i otworzył na byle jakiej stronie.
- No co jest!- wrzasnął i odłożył mangę.
Trafiał na same sceny miłosne. Wyznanie miłości, zaraz pocałunek, a potem... No wiadomo. Widocznie los nie da mu dzisiaj spokoju.
Wstał i otworzył okno. Wieczorny wiaterek owiał jego blade ciało schowane pod krótkim rękawkiem, ale chłopak się tym nie zraził. Usiadł na parapecie ze słuchawkami w uszach i westchnął głęboko. Tak naprawdę cieszył się, że jego brat jest taki jaki jest. Gdyby rodzice żyli wyglądałoby to inaczej. Matka by to jeszcze zaakceptowała, ale ojciec prawdopodobnie by go wydziedziczył. To nie żarty. Ten człowiek był tego typu osobą - dyscyplina była dla niego najważniejsza. Ale wracając. Nie wiem co bym zrobił bez tego dzikusa Itachiego. Uświadomił sobie brunet. Poczuł wibracje w kieszeni. Telefon. 1 Nieodebrana wiadomość.
*****
- AAAAAAAA!!! Jestem totalnym idiotą! Po co ja to napisałem! Przed momentem zaczęliśmy ze sobą chodzić, a ja już piszę takie rzeczy. AAAAA!!!- zbeształ się blondyn i opadł bezsilnie na łóżko sprawdzając treść wysłanego przed chwilą SMSa.

Cześć, Sasuke. Masz jutro czas? Jeśli nie to nic się nie stało. I przepraszam jeśli cię obudziłem. Dobranoc.

- Idiotaaaaa!!! Baka! baka! baka! baka!- tłukł się po głowie chłopak gdy nagle telefon zaczął wibrować. I to było to czego Naruto najbardziej się obawiał. Niestety to nie był sms. Odebrać czy nie? A jak się zająkam? Naruto wpatrywał się w ekran telefonu, nabrał głęboko powietrza i odebrał.
- H...Halo?- No już na samym początku!
Naruto.- powiedział czule brunet do słuchawki przez co chłopaka przeszedł dreszcz podniecenia.
- J... Ja nie chciałem tego wysyłać. Przepraszam! Ja tylko... ja tylko...
Naruto. Przecież ja jeszcze nic nie powiedziałem.
- No t...tak, ale chyba już spałeś więc ja...
Nie. Nie obudziłeś mnie. Ale wiesz co?
- C...co?
Przez telefon wydajesz się taki zdenerwowany, aż mam ochotę...
- Nie jestem zdenerwowany!
Właśnie słyszę.
- Odezwał się! Król nad królami!- krzyknął bez zastanowienia.- Och! Znaczy się... ja nie...
Hahahahahahahahahahaha!!!- brunet zaczał się tak śmiać, że Naruto oblał się jeszcze większym rumieńcem. Musiał otworzyć okno, czuł się jak w gorączce, ale też się uśmiechnął.
- N...Nie śmiej się ze mnie.
Hahahahah!
- No, przestań!
Dobrze już dobrze. Ale mam pytanie.
- Tak?
Czy twoja prośba jest nadal aktualna?
Łaaaał! Jego głos jest taki męski.
- J...Jaka prośba?
Czy mam jutro czas?- blondyn nie mógł tego widzieć, ale Sasuke uśmiechnął się przebiegle.
- Hee? Znaczy się. No... Yhm. M...Masz?- Dlaczego się tak jąkam?! Cholera!Pomyślał, ale za chwilę zmienił zdanie.
- Uwielbiam jak się jąkasz.- powiedział brunet takim tonem, od którego naszemu młodemu Uzumakiemu serce o mało co nie wychodziło z piersi.
- Ja wcale się... Oj przestań.- powiedział już cicho i odwrócił wzrok mimo, że jego chłopak nie mógł tego zobaczyć.
Jesteś słodki.- powiedział cicho do słuchawki.
- Mówię przestań.
Mam.
- Hę?...
Mam jutro czas. I co w związku z tym?
- Doskonale wiesz! Nie każ mi tego mówić.- powiedział błagalnie Naruto.
Nie wiem. Oświeć mnie.- poprosił Sasuke. Doskonale wiedział, ale naprawdę chciał to usłyszeć.
Blondyn wyjrzał za okno i spojrzał w ciemne niebo rozświetlane milionem gwiazd. Takie ciemne niebo. Zawsze kojarzyło mu się z czarnymi oczami Sasuke.
- Ale najpierw spójrz w niebo.
Patrzę.
- No dobrze. Cz...cz...czy umówisz się ze mną?!!- krzyknął.
Co? Naruto? Nie dosłyszałem. powiedz jeszcze raz.
- Kłamczuch.
Naprawdę.
- Proszę, ch...chodźmy jutro na randkę.- poprosił cicho blondyn.
- Przyjdę po ciebie o 16:00. Teraz zabrzmiałeś tak słodko jak aniołek.
- Mówiłem żebyś prze...
Mój aniołek.
-...
Tak. Pójdę, ale pod jednym warunkiem.
- J...jakim?
Jutro ja zdecyduję gdzie pójdziemy.
- Hai! Hai! Pewnie. Pójde za tobą wszędzie! To znaczy...
Wiem. Naruto?
- Hmm?
O-ya-su-mi.- powiedział najczulej jak potrafił i się rozłączył. To dobrze, bo telefon wyślizgnął się z ręki blondyna, który płąnął teraz żywym ogniem. W jego oczach pobrzmiewały wesołe ogniki, a serce waliło jak oszalałe. Bez wątpienia to był najszczęśliwszy dzień jego życia. W tym momencie zdawałoby się, że nie stanie się nic złego. Ale nieszczęście jest tak sprytne, że atakuje w momencie największego szczęscia i radości.
*****
- Na serio. Jak to się stało, że wystarczy żebym usłyszał jego głos, a już chcę go zobaczyć.- zamknął oczy opierając się o ścianę.
- Ludzie nazywają to miłością.
-Itachi!!!- krzyknął chłopak i rzucił w brata poduszką, którą na szczęście starszy uniknął.
- Tak się chcesz bawić.- stwierdził starszy biorąc "narzędzie" w ręke i ruszając w stronę młodszego braciszka.
- Itachi. Tylko się waż, a... - nie dokończył gdyż poduszka uderzyła go prosto w twarz.- no dobra. Sam tego chciałeś.
Po chwili pokój chłopaka zamienił się w pole bitwy. Tłukli się poduszkami dopóki nie opadli z sił i osunęli się obaj na łóżko.

*****
Następnego dnia


- Cholera! Dlaczego nie powiedziałeś mi wczoraj?!!- wrzasnęła sakura. Zdawałoby się, że jej oczy przybierają czerwoną barwę. Przerażająca jednym słowem.
- No bo...No bo nie sądziłem, że będę potrzebował pomocy.- odparł cicho blondyn.
- Ale dlaczego nie powiedziałeś mi, że w ogóle idziecie na randkę?!!!
- Ciiiiii. Nie wszyscy muszą o tym wiedzieć.- szepnął chłopak.
- O czym?
-AAAAAAAA!!!! Kiba!!!- odezwał się chórek, gdy chłopak nagle pojawił się w oknie. Mieszka obok Sakury od dzieciństa i od zawsze sprawiał jej takie wizyty bez zapowiedzi.
- Mmrrrrrrrr. Naru idzie na randkę?- zamruczał uśmiechając się szczwano.
- Nie! Znaczy tak tylko... Achhhh. Jesteście niemożliwi.- uśmiechnął się Naruto.
- Kiba!
- Hai?
- Idziemy na miasto.- powiedziała twardo dziewczyna.
- He? Po co?
- Jak to po co?! Idziemy kupić naszemu przyjacielowi w związku... hihihi ubranie!!!
- Aha. Naruto. Jesteś pewien, że chcesz z nia iść? To zakupocholiczka.
- Wiem wiem, ale nie mam wyboru.- rozłożył bezradnie ręce.
- Yooooosh! Ikooo!*- złapała chłopców pod ramię i ruszyli na miasto.

Była wtedy godzina 11:00. Więc mieli całe pięć godzin, ale dla różowowłosej to i tak było za mało. Na szczęście wyrobili się w trzy godziny i poszli na lody.
- Jestem padnięty.- wydyszał blondyn opadając na lawkę.
- Nooo. Ite** Skąd dziewczyny mają tyle siły na zakupy.- zastanawiał się na głos Kiba.
Sakura w tym czasie stała w kolejce po lody. Powiedziała, że dzisiaj ma dobry humor i stawia.
- Kiba?
- Hmm?
- Czy... Czy tobie to nie przeszkadza?- spytał lekko zdenerwowany chłopak.
- Ale co?- zainteresował się drugi.
- No. To, że ja... że z Sasuke... no wiesz, że my...- plątał się, ale nie dokończył gdyż Kiba mu przerwał.
- Jesteś moim przyjacielem, Naruto?- spytał poważnie. Blondyn przełknął ślinę i powiedział szybko.
- Tak. Najlepszym przyjacielem na zawsze!
Kiba wstał, a Naruto bał się tego co teraz nastąpi-odrzucenia. Tymczasem Kiba odwrócił się z wielkim uśmiechem ukazując wszystkie swoje białe ząbki.
- Więc jest dobrze. Jesteś moim przyjacielem. Wtedy zaakceptowałeś mnie takim jakim jestem, więc dlaczego ja miałbym cię odrzucić.
Naruto patrzył się na swojego przyjaciela z wielkim podziwem, a po chwili rzucił mu się na szyje.
- Kiba! Jesteś najlepszy!
- Wiem, wiem.

Tymczasme Sakura stała w kolejce przyglądając sie tym dwojgu. O Boże! Jak ona kochała takie usciski dwójki przyjaciół. Ciekawe kiedy ja przeżyję taką wielką miłość. Pomyślała i gdy doszła jej kolej zamówiła trzy lody o smaku waniliowym.
- Ile płacę?
- 300 yenów***
Zaczęła szperać w kieszeniach i nagle. O cholera! Zapomniałam portfela!
- M...Momencik.- poprosiła.
- Proszę bardzo.- usłyszała za sobą. A po chwili sprzedawca dostał pieniądze.
-He?- odwróciła się i zamarła. To był ON.
- Może wyjdziemy z kolejki.- poprosił i pociągnął dziewczynę do stolika, przy którym siedział Itachi.
- Ohayo!- przywitał się.- dosiadasz się?
- Dobrze, ale tylko na chwilę.
Chłopak, który za nią zapłacił usiadł tuż obok.
- Więc to jest ta słynna Sakura, która to spikneła twojego brata z tym jak mu tam Naruko?- zapytał bruneta chłopak.
- Naruto.
- A tak. Właśnie. Fajne imię. Ale Sakura. To dopiero piękne imię.- spojrzał na dziewczynę, ale jego mina się nie zmieniła. Za to Sakurę oblał rumieniec.
- Itachi? Skąd znasz Sasoriego?- zapytała żeby się uspokoić.
- Chodziliśmy razem do klasy od podstawówki. Więc można nas określić przyjaciele z dzieciństwa.
- Aha.
- A co tu w ogole robisz?
- Aha! No właśnie! Pomagałam Naruto kupić ubranie.
- Hahaha! Też się tak przejmuje tą randką?- spytał Itachi śmiejąc się trochę.
- No tak tylko... Ale jak to TEŻ?
- Sasuke jest teraz w sklepie i kupuje mu prezent, a ubrania- tu spojrzał triumfalnie na dziewczynę.- ja mu wybrałem. Już od tak dawna nic mu nie pomagałem kupić, ale prezent chciał wybrać sam to ma być niespodzianka, więc nie mów naszemu aniołkowi.
- MOJEMU aniołkowi.- powiedział hardo Sasuke, który pojawił się z nikąd obok brata.
-Spokojnie Sasuke nie powiem. To ja lecę, bo miałam im zanieść te lody. Mata ne. Itachi, Sasuke i Sa...Sasori-kun.- powiedział jego imię i uciekła.
- Itachiiii. Co żeś jej powiedział?- spytał zły Sasuke.
- Tylko tyle, że robiłeś zakupy i kupujesz prezent dla Naruto.- usmiechnął się chlopak.
- No zabiję cię!- krzyknął chłopak. Jak Sakura uwielbia te przekomarzanki braci.

Godzina 15:40. Chyba jestem za wcześnie. Pomyślał rozradowany Naruto siadając na lawce na placu zabaw.
Chciał coś kupić swojemu chłopakowi, ale naprawdę nie wiedział co. Nie chciał kupywać mangi, to zbyt pospolite.
15:53. Naruto rozglądał się na wszystkie strony, a po Sasuke ani ślasu. Sprawdził telefon. Żadnej wiadomości. Ubrany był w jasno-zielone rybaczki i ciemno-zieloną koszulkę z 3/4 rękawkiem i z kapturem. Na nadgarstkach miał założone trzy brzęczące branzoletki. Ubrał nowe sportowe buty jeszcze nie używane. W jednym uchu dało się zauważyć mały srebrny kolczyk, a jego blond włosy były nażelowane. 16:05. Gdzie on jest? Niecierpliwił się chłopak.
Ale skąd mógł wiedzieć, że...

(włącz)
- Puszczajcie!!!! Cholera!!!! Już nie będę dla was pracował!!! Nie podkabluję was na policji, ale puśćcie mnie!!!! Muszę iść!!! Czeka na mnie...
- Uzumaki Naruto?- zakpił szef bandy.
Znajdowali się w jakimś starym magazynie. Sasuke juz szedł na spotkanie. Swieżo ubrany z prezentem w kieszeni, gdy nagle obok zatrzymał się samochód, a jemu przyłożono coś do twarzy i wciągnięto do auta.
Nastolatek siedział teraz przywiązany do jakiejś starej rury. Cały brudny i pobity.
- Puszczajcie!!!!!!!!!
- Ojej. Ktoś nam się tu wkurzył co?- znowu zakpił mężczyzna, a pozostali zawturowali mu śmiechem.- jesteś jak niesforny kotek. Trzeba cię ukarać.- złapał go za podbrudek i kazał spojrzeć sobie w oczy.- Twoj brat oraz tamta dwójka popelnili wielki błąd za który TY musisz zapłacić.- powiedział, a Sasuke napluł mu prosto w twarz.
- Nigdy nic dla ciebie nie zrobię!
Mężczyźni już ruszyli, aby sprać gnoja, ale szef powstrzymał ich skinieniem ręki i dalej wpatrywał się prosto w oczy chłopaka.
- Jesteś pewien? Nie sądzę żebyś chciał, aby twojemu słodkiemu koledze stała się krzywda.
Sasuke od razu zaczał się szarpać.
- Tylko rusz Naruto, a...
- A co?
- Będziesz dla mnie pracował, albo temu Naruto może zdarzyć się niemiły wypadek.- powiedział obracając w dłoni scyzoryk.- Więc jak?
- Dobrze. Ale coś ci powiem PAIN!!!! Jeśli tylko ruszysz Naruto to policja sobie z tobą inaczej pogada!
- I to mi się podoba. Tak długo jak będziesz wykonywał robotę Naruto będzie bezpieczny.- postanowił i pstryknął palcami na znak, aby rozwiązać chlopaka, który od razu wsadził rękę do kieszeni by sprawdzić czy jest tam owy prezent. Wstał i ruszył do wyjścia.
- Bądź tu jutro o 8:00 rano.- nakazał Pain, a chłopak tylko kiwnął i ruszył dalej. Ale nie wrócił do domu. Poszedł nad rzekę i usiadł na ławce. Spojrzał na godzinę. 18:30. Już pewnie go tam nie ma. W co ja się wplątałem. Pewnie będzie na mnie zły. Ale to dobrze. Nie moge im pokazać jaki jest dla mnie ważny.
Zakrył twarz dłońmi.
- Naruto.- wyszeptał i nawet nie zauważył kiedy zaczął płakać.- Przepraszam. Jestem taki beznadziejny. Wybacz mi. I za to. I za to co zrobię w przyszłości.
Wyciągnął telefon i napisał szybko wiadomość. Coraz bardziej płakał.
- Przepraszam.- szepnął znowu i wysłał wiadomość.
Siedział tam bardzo długo. Chyba ze trzy godziny zanim wrócił do domu.

18:40. Sasuke. Dlaczego? Dlaczego znowu mnie to spotyka? Na pewno coś mu się stało. Przecież powiedział, że mnie kocha, więc... więc. Już nie miał siły dłużej się pocieszać, więc zaczał płakać. Objął kolana rękoma i płakał. Telefon zadzwonił. Wiadomość. Ta wiadomość, która w tym momencie zrujnowała jego życie. Nieszczęście uderzyło.

Naruto. Przepraszam. To był błąd. Myślałem, że to milość, ale myliłem się. Przepraszam jeśli sprawilem ci przykrość, ale to jest naprawdę obrzydliwe.

Obrzydliwe...Obrzydliwe...Obrzydliwe...Obrzydliwe...
To słowo huczało mu w głowie. Zerwał się i zaczął biec. Po prostu przed siebie. Nawet nie zauważył, że dobiegł do Tego mostu. Tego, na którym Sasuke go uratował. Upadł i zaczął szlochać jeszcze bardziej.
- Dlaczego?- chlipnął.- Dlaczego?!!!!! SASUKE!!!!!! Dlaczego?!!!!!!!! POWIEDZ MI!!!!!!! DLACZEGO!!!!!! SASUKEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!- wrzeszczał zanosząc sie płaczem.
Sasuke się tego nie spodziewał, że Naruto tak tu wpadnie. Siedział na ławeczce gdy Naruto wbiegł jak szalony na pomost. Chłopak odruchowo schował się za drzewem i gdy Naruto wrzeszczał jak oszalały on wyciągnął naszyjnik z mała gwiazdką. Patrzył się na niego płacząc i cicho powtarzając "przepraszam". Nawet nie byli ze sobą jeden dzień. Kochali siebie od kilku lat. Dopiero zaczynali przygodę jako para, jako jedność. Chcieli tego, obydwoje, ale stanęła między nimi pewna osoba, którą Sasuke musi pokonać sam, przynajmnej tak sądził.

*Dobrze. Chodźmy!
**Gdy coś boli. Tak jak u nas "ała"
*** 100 yenów to około 4 zł