Moje (nie)świętowane Święta
Już rzygam tymi wszystkimi ozdobami. I tak jest co roku! Człowiek nie może sobie w spokoju przejść przez ulice bez zobaczenia bombek, łańcuchów, świecidełek, prezentów i milionów tysięcy mikołajów. Jakie to irytujące.
Doskonale wiem, że nic nie mogę na to poradzić, więc tylko wzdychnąłem opatuliłem się bardziej szalikiem i ruszyłem przed siebie z rękami w kieszeniach, bo jak zwykle musiałem zapomnieć rękawiczek z domu. Przede mną rozpościerał się już lekko zapadających w mrok biały krajobraz. Rozumiem dlaczego wszyscy się tak ciesza, ale nie kumam czemu to stalo się tak komercyjne święto. Powinno być tak, że cała rodzina zjeżdża się i siadają przy jednym stole.
Przypuszczam, że w wielu rodzinach tak to właśnie wygląda. Zawsze chciałem tak obchodzić święta z moją własną rodziną, której nie mam. Jejuuu.. jakie to wszystko jest beznadziejne. Nałożyłem czapkę na oczy i chciałem wyszeptać.
- Nienawidzę świąąąaaaa.... wooooah!!!- krzyknąłem gdy "coś" małego wpadło na mnie wybiegając zza rogu.
- Ała.. Uważaj jak bie...- spojrzałem na tę znajomą blond czuprynę, jasne błękitne i duże oczy oraz zniewalający wszystkich uśmiech.
Włącz!!!!
Włącz!!!!
- Sasuke!!! Ja nie mogę! Kopę lat!
Trach: Uśmiech.
- Ej! Zatrzymaj się.- usłyszałem jakieś głosy i zaraz zauważyłem, że w moją stronę biegnie ze czterech lub pięciu dość napakowanych osiłków, ale oczywiście nie dane mi było się nad tym zastanowić.
- Znaleźli mnie?!- podskoczył od razu chłopak.- Sasuke!
- Co jest?- co tu się dzieje?!
- Biegniemy!- uśmiechnął się, wziął mnie za rękę i ruszył!
Zaczęliśmy uciekać przed tymi gorylami w stronę lasu Nakura, który znajdował się niedaleko. Minęliśmy stragan, w którym Naruto przewrócił jedną beczkę.
- Co Ty wyprawiasz!- krzyknąłem. Kto normalny tak robi?
- To ich lekko opóźni!- odkrzyknął i puścił moją rękę.
Nim się zorientowałem sam o własnych siłach gnałem co tchu, żeby nie stracić tego chłopaka z oczu.
- Sasuke! Łap!- rzucił mi sznurek i nakazał schować się między ścianą, a małym składzikiem. Gdy dał znać naciągnęliśmy sznur, a tamci runęli na ziemię jak dłudzy.
- Haha! Wiejemy Sasu!!!- i juz biegliśmy dalej w ciemności lasu słysząc tylko za sobą pogróżki osiłków.
Gdy dotarliśmy już do któregoś z koli drzewa Naruto wymęczony padł na ziemię, a ja oparłem się o drzewo. Po chwili zaczęliśmy się tak głośno śmiać. Przypomniały nam się czasy liceum jak to rozrabialiśmy prawie na każdej przerwie.
- Cz..emu w ogóle.. Cie gonili?- spytałem zdyszany.
- Haha!!! Bo ponoć podrywałem żonę jednego z nich. Ale to ja jej się spodobałem... ale przygoda! I to w święta!- podniósł się do siadu.- Właśnie. Zaraz muszę iść na kolacje do rodzinki. A Ty?
- Ja... moja rodzina jakby nie bardzo się spotyka, więc jestem sam.
- Cooooo!!!! Nie!!!! Chodź do nas! Znasz moją rodzinę! Po świętujmy razem.
Trach: Uśmiech.
- Wiesz.. dzięki, ale...
- Nie ma żadnych ale! Nie bedziesz przeszkadzał, dawno się nie widzieliśmy, bo kontakt się urwał, ale Sasuke!- objął mnie ręką za szyję jak za starych czasów.- Przecież byliśmy najlepszymi kumplami pod słońcem! Razem konie byśmy kradli!
Trach: Uśmiech.
Gdyby tylko wiedział, że dla mnie nigdy nie był TYLKO kumplem.
- Sasuke...- powiedział ciszej.- zależy mi żebyś był... i żebyśmy odnowili więź... i to bardzo.
- Pff- zaśmiałem się.- Gej..- szepnałem i wiedziałem, że sie wkurzy.
- No weź!!! Zawsze mnei tak przezywałeś! Teraz C ito nie ujdzie. Wiesz ja trenowa...
- Dobrze.- przerwałem mu, a on spojrzał zdziwiony.- Przyjdę.- i tym razem to ja się usmiechnąłem, najszerzej, żeby się nie rozpłakać.
- Yatta! To chodź idziemy.- złąpał mnie za rękę chyba z przyzwyczajenia, jako dzieci tak robiliśmy. Ale ja nic nie powiedziałem. Pozwoliłem się prowadzić.
Jego rodzina była cudowna. Mama, tata, wujek Jiraya no i spotkałem Sakurę. Od tego dnia nie było "Nienawidze Świąt", bo zyskałem nową rodzinę, a co się stało później między Naruto, a mną? To już nastało w inną uroczystość.
Zaczęliśmy uciekać przed tymi gorylami w stronę lasu Nakura, który znajdował się niedaleko. Minęliśmy stragan, w którym Naruto przewrócił jedną beczkę.
- Co Ty wyprawiasz!- krzyknąłem. Kto normalny tak robi?
- To ich lekko opóźni!- odkrzyknął i puścił moją rękę.
Nim się zorientowałem sam o własnych siłach gnałem co tchu, żeby nie stracić tego chłopaka z oczu.
- Sasuke! Łap!- rzucił mi sznurek i nakazał schować się między ścianą, a małym składzikiem. Gdy dał znać naciągnęliśmy sznur, a tamci runęli na ziemię jak dłudzy.
- Haha! Wiejemy Sasu!!!- i juz biegliśmy dalej w ciemności lasu słysząc tylko za sobą pogróżki osiłków.
Gdy dotarliśmy już do któregoś z koli drzewa Naruto wymęczony padł na ziemię, a ja oparłem się o drzewo. Po chwili zaczęliśmy się tak głośno śmiać. Przypomniały nam się czasy liceum jak to rozrabialiśmy prawie na każdej przerwie.
- Cz..emu w ogóle.. Cie gonili?- spytałem zdyszany.
- Haha!!! Bo ponoć podrywałem żonę jednego z nich. Ale to ja jej się spodobałem... ale przygoda! I to w święta!- podniósł się do siadu.- Właśnie. Zaraz muszę iść na kolacje do rodzinki. A Ty?
- Ja... moja rodzina jakby nie bardzo się spotyka, więc jestem sam.
- Cooooo!!!! Nie!!!! Chodź do nas! Znasz moją rodzinę! Po świętujmy razem.
Trach: Uśmiech.
- Wiesz.. dzięki, ale...
- Nie ma żadnych ale! Nie bedziesz przeszkadzał, dawno się nie widzieliśmy, bo kontakt się urwał, ale Sasuke!- objął mnie ręką za szyję jak za starych czasów.- Przecież byliśmy najlepszymi kumplami pod słońcem! Razem konie byśmy kradli!
Trach: Uśmiech.
Gdyby tylko wiedział, że dla mnie nigdy nie był TYLKO kumplem.
- Sasuke...- powiedział ciszej.- zależy mi żebyś był... i żebyśmy odnowili więź... i to bardzo.
- Pff- zaśmiałem się.- Gej..- szepnałem i wiedziałem, że sie wkurzy.
- No weź!!! Zawsze mnei tak przezywałeś! Teraz C ito nie ujdzie. Wiesz ja trenowa...
- Dobrze.- przerwałem mu, a on spojrzał zdziwiony.- Przyjdę.- i tym razem to ja się usmiechnąłem, najszerzej, żeby się nie rozpłakać.
- Yatta! To chodź idziemy.- złąpał mnie za rękę chyba z przyzwyczajenia, jako dzieci tak robiliśmy. Ale ja nic nie powiedziałem. Pozwoliłem się prowadzić.
Jego rodzina była cudowna. Mama, tata, wujek Jiraya no i spotkałem Sakurę. Od tego dnia nie było "Nienawidze Świąt", bo zyskałem nową rodzinę, a co się stało później między Naruto, a mną? To już nastało w inną uroczystość.
Wesołych Świąt!!!!!
Bardzo ciekawie napisane ☺ fajnie sie czyta
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, to było super, och no Sasuke nasz kochany zakochany w Naruciaku...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia