Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale oto następny rozdział. Tylko nie zakatrupcie mnie za końcówkę. Plisss.
9 - Randka czy nieszczęście
Sasuke wracał do domu mając mętlik w głowie. Po takich przeżyciach, kto by nie miał. Co się właściwie dzisiaj stało? Myślał. Najpierw pocałował Naruto, potem nagle wyszedł. Ale przecież Naruto wtedy odwzajemnił ten pocałunek! Potem przyszła Sakura i robiła mu wyrzuty z jakiegoś niezrozumiałego powodu. "Niedługo się dowiesz kto to." Przypomniał sobie jej słowa i zaśmiał się gorzko. Byłem zazdrosny o samego siebie. Uświadomił sobie. Tak. Sasuke był zazdrosny. Nie pojmował swoich uczuć zaledwie parę godzin temu. I nagle w jednym momencie wszystko się wyjaśniło. Naruto go kochał. Jego! Cały czas nie mógł w to uwierzyć.
- I ta jego mina jak go odprowadziłem.- powiedział cichutko i przystanąwszy przed swoim domem spojrzał na gwiazdy. Pierwszy raz od tak dawna zauważał ich piękno. Jego życie było dotychczas monotonne. Szare, pozbawione kolorów. Jedynie Itachi czasem potrafił go rozweselić, ale od śmierci rodziców...
No nic. Teraz już będzie inaczej. Obiecał sobie i pewnym krokiem wszedł do domu.
- Itachi! Wróciłem!- oświadczył mijając brata w salonie.
- Sasuke? Co tak wcześnie? Nie miałeś iść na imprezę?- spytał niby to zdziwiony Itachi.
- A tak. Było nudno, więc się zmyłem.- odparł obojętnie chłopak siadając na kanapie, gdy obok niego pojawiła się głowa brata.
- No dawaj.- uśmiechnął się tajemniczo długowłosy.
- Ale co?
- Opowiadaj co się stało. Jesteś zbyt szczęśliwy. Czyżby to miało związek z pewnym blondwlosym aniołkiem?- usmiechnął sie zawadiacko sprawiając, że jego młodszy braciszek oblał się rumieńcem i tylko kiwnął lekko głową, po czym poderwał się.
- Po pierwsze to jest mój aniołek i nie nazywaj go tak!- wrzasnął, a gdy zorientował się co powiedział zapłąnął chyba największym rumieńcem w historii.- Ale co cię to obchodzi?! Nie wtrącaj się w sprawy innych ludzi! A poza tym... No... Tego...- po chwili już nic nie mógł powiedzieć i spowrotem usiadł na kanapę.
- Nie wtrącałbym się, gdybym nie dostał pewnego smsa.- powiedział starszy Uchiha wgapiając się w telewizor.
- Jakiego s...
Nie dokończył gdyż brat przystawił mu telefon do twarzy.
Chłopak przeczytał wiadomość.
- Kto pisze takie rzeczy?! Idę do pokoju!!!- i wyszedł.
Treść smsa brzmiała mniej więcej tak:
Mówiłem, że połączy ich miłość. Prawdopodobnie Naruto mu wszystko wyznał, a on to zaakceptował. Pewnie nic ci nie powie, więc ja cię informuję. Od dzisiaj nasi kochani chłopcy są parą! Już jestem ciekaw co będą robili gdy zostaną sam na sam. hihi. Poczekamy, zobaczymy.
Jiraya-san
- Jiraya-san. Ubustwiam Pana. Naruto działa cuda.- powiedział mega szcześliwy Itachi.- No dobra. Trzeba zrobić kolację, choć on i tak nie będzie dzisiaj jadł. No nic. Zostanie na śniadanie.
Brunet wpadł do pokoju i chwycił jedną ze swoich mang. Otworzył na byle jakiej stronie i zaczął czytać. Po chwili przewrócił na inną. Następnie zirytowany wziął inny tom do ręki i otworzył na byle jakiej stronie.
- No co jest!- wrzasnął i odłożył mangę.
Trafiał na same sceny miłosne. Wyznanie miłości, zaraz pocałunek, a potem... No wiadomo. Widocznie los nie da mu dzisiaj spokoju.
Wstał i otworzył okno. Wieczorny wiaterek owiał jego blade ciało schowane pod krótkim rękawkiem, ale chłopak się tym nie zraził. Usiadł na parapecie ze słuchawkami w uszach i westchnął głęboko. Tak naprawdę cieszył się, że jego brat jest taki jaki jest. Gdyby rodzice żyli wyglądałoby to inaczej. Matka by to jeszcze zaakceptowała, ale ojciec prawdopodobnie by go wydziedziczył. To nie żarty. Ten człowiek był tego typu osobą - dyscyplina była dla niego najważniejsza. Ale wracając. Nie wiem co bym zrobił bez tego dzikusa Itachiego. Uświadomił sobie brunet. Poczuł wibracje w kieszeni. Telefon. 1 Nieodebrana wiadomość.
*****
- AAAAAAAA!!! Jestem totalnym idiotą! Po co ja to napisałem! Przed momentem zaczęliśmy ze sobą chodzić, a ja już piszę takie rzeczy. AAAAA!!!- zbeształ się blondyn i opadł bezsilnie na łóżko sprawdzając treść wysłanego przed chwilą SMSa.
Cześć, Sasuke. Masz jutro czas? Jeśli nie to nic się nie stało. I przepraszam jeśli cię obudziłem. Dobranoc.
- Idiotaaaaa!!! Baka! baka! baka! baka!- tłukł się po głowie chłopak gdy nagle telefon zaczął wibrować. I to było to czego Naruto najbardziej się obawiał. Niestety to nie był sms. Odebrać czy nie? A jak się zająkam? Naruto wpatrywał się w ekran telefonu, nabrał głęboko powietrza i odebrał.
- H...Halo?- No już na samym początku!
- Naruto.- powiedział czule brunet do słuchawki przez co chłopaka przeszedł dreszcz podniecenia.
- J... Ja nie chciałem tego wysyłać. Przepraszam! Ja tylko... ja tylko...
- Naruto. Przecież ja jeszcze nic nie powiedziałem.
- No t...tak, ale chyba już spałeś więc ja...
- Nie. Nie obudziłeś mnie. Ale wiesz co?
- C...co?
- Przez telefon wydajesz się taki zdenerwowany, aż mam ochotę...
- Nie jestem zdenerwowany!
- Właśnie słyszę.
- Odezwał się! Król nad królami!- krzyknął bez zastanowienia.- Och! Znaczy się... ja nie...
- Hahahahahahahahahahaha!!!- brunet zaczał się tak śmiać, że Naruto oblał się jeszcze większym rumieńcem. Musiał otworzyć okno, czuł się jak w gorączce, ale też się uśmiechnął.
- N...Nie śmiej się ze mnie.
- Hahahahah!
- No, przestań!
- Dobrze już dobrze. Ale mam pytanie.
- Tak?
- Czy twoja prośba jest nadal aktualna?
Łaaaał! Jego głos jest taki męski.
- J...Jaka prośba?
- Czy mam jutro czas?- blondyn nie mógł tego widzieć, ale Sasuke uśmiechnął się przebiegle.
- Hee? Znaczy się. No... Yhm. M...Masz?- Dlaczego się tak jąkam?! Cholera!Pomyślał, ale za chwilę zmienił zdanie.
- Uwielbiam jak się jąkasz.- powiedział brunet takim tonem, od którego naszemu młodemu Uzumakiemu serce o mało co nie wychodziło z piersi.
- Ja wcale się... Oj przestań.- powiedział już cicho i odwrócił wzrok mimo, że jego chłopak nie mógł tego zobaczyć.
- Jesteś słodki.- powiedział cicho do słuchawki.
- Mówię przestań.
- Mam.
- Hę?...
- Mam jutro czas. I co w związku z tym?
- Doskonale wiesz! Nie każ mi tego mówić.- powiedział błagalnie Naruto.
- Nie wiem. Oświeć mnie.- poprosił Sasuke. Doskonale wiedział, ale naprawdę chciał to usłyszeć.
Blondyn wyjrzał za okno i spojrzał w ciemne niebo rozświetlane milionem gwiazd. Takie ciemne niebo. Zawsze kojarzyło mu się z czarnymi oczami Sasuke.
- Ale najpierw spójrz w niebo.
- Patrzę.
- No dobrze. Cz...cz...czy umówisz się ze mną?!!- krzyknął.
- Co? Naruto? Nie dosłyszałem. powiedz jeszcze raz.
- Kłamczuch.
- Naprawdę.
- Proszę, ch...chodźmy jutro na randkę.- poprosił cicho blondyn.
- Przyjdę po ciebie o 16:00. Teraz zabrzmiałeś tak słodko jak aniołek.
- Mówiłem żebyś prze...
- Mój aniołek.
-...
- Tak. Pójdę, ale pod jednym warunkiem.
- J...jakim?
- Jutro ja zdecyduję gdzie pójdziemy.
- Hai! Hai! Pewnie. Pójde za tobą wszędzie! To znaczy...
- Wiem. Naruto?
- Hmm?
- O-ya-su-mi.- powiedział najczulej jak potrafił i się rozłączył. To dobrze, bo telefon wyślizgnął się z ręki blondyna, który płąnął teraz żywym ogniem. W jego oczach pobrzmiewały wesołe ogniki, a serce waliło jak oszalałe. Bez wątpienia to był najszczęśliwszy dzień jego życia. W tym momencie zdawałoby się, że nie stanie się nic złego. Ale nieszczęście jest tak sprytne, że atakuje w momencie największego szczęscia i radości.
*****
- Na serio. Jak to się stało, że wystarczy żebym usłyszał jego głos, a już chcę go zobaczyć.- zamknął oczy opierając się o ścianę.
- Ludzie nazywają to miłością.
-Itachi!!!- krzyknął chłopak i rzucił w brata poduszką, którą na szczęście starszy uniknął.
- Tak się chcesz bawić.- stwierdził starszy biorąc "narzędzie" w ręke i ruszając w stronę młodszego braciszka.
- Itachi. Tylko się waż, a... - nie dokończył gdyż poduszka uderzyła go prosto w twarz.- no dobra. Sam tego chciałeś.
Po chwili pokój chłopaka zamienił się w pole bitwy. Tłukli się poduszkami dopóki nie opadli z sił i osunęli się obaj na łóżko.
*****
Następnego dnia
- Cholera! Dlaczego nie powiedziałeś mi wczoraj?!!- wrzasnęła sakura. Zdawałoby się, że jej oczy przybierają czerwoną barwę. Przerażająca jednym słowem.
- No bo...No bo nie sądziłem, że będę potrzebował pomocy.- odparł cicho blondyn.
- Ale dlaczego nie powiedziałeś mi, że w ogóle idziecie na randkę?!!!
- Ciiiiii. Nie wszyscy muszą o tym wiedzieć.- szepnął chłopak.
- O czym?
-AAAAAAAA!!!! Kiba!!!- odezwał się chórek, gdy chłopak nagle pojawił się w oknie. Mieszka obok Sakury od dzieciństa i od zawsze sprawiał jej takie wizyty bez zapowiedzi.
- Mmrrrrrrrr. Naru idzie na randkę?- zamruczał uśmiechając się szczwano.
- Nie! Znaczy tak tylko... Achhhh. Jesteście niemożliwi.- uśmiechnął się Naruto.
- Kiba!
- Hai?
- Idziemy na miasto.- powiedziała twardo dziewczyna.
- He? Po co?
- Jak to po co?! Idziemy kupić naszemu przyjacielowi w związku... hihihi ubranie!!!
- Aha. Naruto. Jesteś pewien, że chcesz z nia iść? To zakupocholiczka.
- Wiem wiem, ale nie mam wyboru.- rozłożył bezradnie ręce.
- Yooooosh! Ikooo!*- złapała chłopców pod ramię i ruszyli na miasto.
Była wtedy godzina 11:00. Więc mieli całe pięć godzin, ale dla różowowłosej to i tak było za mało. Na szczęście wyrobili się w trzy godziny i poszli na lody.
- Jestem padnięty.- wydyszał blondyn opadając na lawkę.
- Nooo. Ite** Skąd dziewczyny mają tyle siły na zakupy.- zastanawiał się na głos Kiba.
Sakura w tym czasie stała w kolejce po lody. Powiedziała, że dzisiaj ma dobry humor i stawia.
- Kiba?
- Hmm?
- Czy... Czy tobie to nie przeszkadza?- spytał lekko zdenerwowany chłopak.
- Ale co?- zainteresował się drugi.
- No. To, że ja... że z Sasuke... no wiesz, że my...- plątał się, ale nie dokończył gdyż Kiba mu przerwał.
- Jesteś moim przyjacielem, Naruto?- spytał poważnie. Blondyn przełknął ślinę i powiedział szybko.
- Tak. Najlepszym przyjacielem na zawsze!
Kiba wstał, a Naruto bał się tego co teraz nastąpi-odrzucenia. Tymczasem Kiba odwrócił się z wielkim uśmiechem ukazując wszystkie swoje białe ząbki.
- Więc jest dobrze. Jesteś moim przyjacielem. Wtedy zaakceptowałeś mnie takim jakim jestem, więc dlaczego ja miałbym cię odrzucić.
Naruto patrzył się na swojego przyjaciela z wielkim podziwem, a po chwili rzucił mu się na szyje.
- Kiba! Jesteś najlepszy!
- Wiem, wiem.
Tymczasme Sakura stała w kolejce przyglądając sie tym dwojgu. O Boże! Jak ona kochała takie usciski dwójki przyjaciół. Ciekawe kiedy ja przeżyję taką wielką miłość. Pomyślała i gdy doszła jej kolej zamówiła trzy lody o smaku waniliowym.
- Ile płacę?
- 300 yenów***
Zaczęła szperać w kieszeniach i nagle. O cholera! Zapomniałam portfela!
- M...Momencik.- poprosiła.
- Proszę bardzo.- usłyszała za sobą. A po chwili sprzedawca dostał pieniądze.
-He?- odwróciła się i zamarła. To był ON.
- Może wyjdziemy z kolejki.- poprosił i pociągnął dziewczynę do stolika, przy którym siedział Itachi.
- Ohayo!- przywitał się.- dosiadasz się?
- Dobrze, ale tylko na chwilę.
Chłopak, który za nią zapłacił usiadł tuż obok.
- Więc to jest ta słynna Sakura, która to spikneła twojego brata z tym jak mu tam Naruko?- zapytał bruneta chłopak.
- Naruto.
- A tak. Właśnie. Fajne imię. Ale Sakura. To dopiero piękne imię.- spojrzał na dziewczynę, ale jego mina się nie zmieniła. Za to Sakurę oblał rumieniec.
- Itachi? Skąd znasz Sasoriego?- zapytała żeby się uspokoić.
- Chodziliśmy razem do klasy od podstawówki. Więc można nas określić przyjaciele z dzieciństwa.
- Aha.
- A co tu w ogole robisz?
- Aha! No właśnie! Pomagałam Naruto kupić ubranie.
- Hahaha! Też się tak przejmuje tą randką?- spytał Itachi śmiejąc się trochę.
- No tak tylko... Ale jak to TEŻ?
- Sasuke jest teraz w sklepie i kupuje mu prezent, a ubrania- tu spojrzał triumfalnie na dziewczynę.- ja mu wybrałem. Już od tak dawna nic mu nie pomagałem kupić, ale prezent chciał wybrać sam to ma być niespodzianka, więc nie mów naszemu aniołkowi.
- MOJEMU aniołkowi.- powiedział hardo Sasuke, który pojawił się z nikąd obok brata.
-Spokojnie Sasuke nie powiem. To ja lecę, bo miałam im zanieść te lody. Mata ne. Itachi, Sasuke i Sa...Sasori-kun.- powiedział jego imię i uciekła.
- Itachiiii. Co żeś jej powiedział?- spytał zły Sasuke.
- Tylko tyle, że robiłeś zakupy i kupujesz prezent dla Naruto.- usmiechnął się chlopak.
- No zabiję cię!- krzyknął chłopak. Jak Sakura uwielbia te przekomarzanki braci.
Godzina 15:40. Chyba jestem za wcześnie. Pomyślał rozradowany Naruto siadając na lawce na placu zabaw.
Chciał coś kupić swojemu chłopakowi, ale naprawdę nie wiedział co. Nie chciał kupywać mangi, to zbyt pospolite.
15:53. Naruto rozglądał się na wszystkie strony, a po Sasuke ani ślasu. Sprawdził telefon. Żadnej wiadomości. Ubrany był w jasno-zielone rybaczki i ciemno-zieloną koszulkę z 3/4 rękawkiem i z kapturem. Na nadgarstkach miał założone trzy brzęczące branzoletki. Ubrał nowe sportowe buty jeszcze nie używane. W jednym uchu dało się zauważyć mały srebrny kolczyk, a jego blond włosy były nażelowane. 16:05. Gdzie on jest? Niecierpliwił się chłopak.
Ale skąd mógł wiedzieć, że...
(włącz)
- Puszczajcie!!!! Cholera!!!! Już nie będę dla was pracował!!! Nie podkabluję was na policji, ale puśćcie mnie!!!! Muszę iść!!! Czeka na mnie...
- Uzumaki Naruto?- zakpił szef bandy.
Znajdowali się w jakimś starym magazynie. Sasuke juz szedł na spotkanie. Swieżo ubrany z prezentem w kieszeni, gdy nagle obok zatrzymał się samochód, a jemu przyłożono coś do twarzy i wciągnięto do auta.
Nastolatek siedział teraz przywiązany do jakiejś starej rury. Cały brudny i pobity.
- Puszczajcie!!!!!!!!!
- Ojej. Ktoś nam się tu wkurzył co?- znowu zakpił mężczyzna, a pozostali zawturowali mu śmiechem.- jesteś jak niesforny kotek. Trzeba cię ukarać.- złapał go za podbrudek i kazał spojrzeć sobie w oczy.- Twoj brat oraz tamta dwójka popelnili wielki błąd za który TY musisz zapłacić.- powiedział, a Sasuke napluł mu prosto w twarz.
- Nigdy nic dla ciebie nie zrobię!
Mężczyźni już ruszyli, aby sprać gnoja, ale szef powstrzymał ich skinieniem ręki i dalej wpatrywał się prosto w oczy chłopaka.
- Jesteś pewien? Nie sądzę żebyś chciał, aby twojemu słodkiemu koledze stała się krzywda.
Sasuke od razu zaczał się szarpać.
- Tylko rusz Naruto, a...
- A co?
- Będziesz dla mnie pracował, albo temu Naruto może zdarzyć się niemiły wypadek.- powiedział obracając w dłoni scyzoryk.- Więc jak?
- Dobrze. Ale coś ci powiem PAIN!!!! Jeśli tylko ruszysz Naruto to policja sobie z tobą inaczej pogada!
- I to mi się podoba. Tak długo jak będziesz wykonywał robotę Naruto będzie bezpieczny.- postanowił i pstryknął palcami na znak, aby rozwiązać chlopaka, który od razu wsadził rękę do kieszeni by sprawdzić czy jest tam owy prezent. Wstał i ruszył do wyjścia.
- Bądź tu jutro o 8:00 rano.- nakazał Pain, a chłopak tylko kiwnął i ruszył dalej. Ale nie wrócił do domu. Poszedł nad rzekę i usiadł na ławce. Spojrzał na godzinę. 18:30. Już pewnie go tam nie ma. W co ja się wplątałem. Pewnie będzie na mnie zły. Ale to dobrze. Nie moge im pokazać jaki jest dla mnie ważny.
Zakrył twarz dłońmi.
- Naruto.- wyszeptał i nawet nie zauważył kiedy zaczął płakać.- Przepraszam. Jestem taki beznadziejny. Wybacz mi. I za to. I za to co zrobię w przyszłości.
Wyciągnął telefon i napisał szybko wiadomość. Coraz bardziej płakał.
- Przepraszam.- szepnął znowu i wysłał wiadomość.
Siedział tam bardzo długo. Chyba ze trzy godziny zanim wrócił do domu.
18:40. Sasuke. Dlaczego? Dlaczego znowu mnie to spotyka? Na pewno coś mu się stało. Przecież powiedział, że mnie kocha, więc... więc. Już nie miał siły dłużej się pocieszać, więc zaczał płakać. Objął kolana rękoma i płakał. Telefon zadzwonił. Wiadomość. Ta wiadomość, która w tym momencie zrujnowała jego życie. Nieszczęście uderzyło.
Naruto. Przepraszam. To był błąd. Myślałem, że to milość, ale myliłem się. Przepraszam jeśli sprawilem ci przykrość, ale to jest naprawdę obrzydliwe.
Obrzydliwe...Obrzydliwe...Obrzydliwe...Obrzydliwe...
To słowo huczało mu w głowie. Zerwał się i zaczął biec. Po prostu przed siebie. Nawet nie zauważył, że dobiegł do Tego mostu. Tego, na którym Sasuke go uratował. Upadł i zaczął szlochać jeszcze bardziej.
- Dlaczego?- chlipnął.- Dlaczego?!!!!! SASUKE!!!!!! Dlaczego?!!!!!!!! POWIEDZ MI!!!!!!! DLACZEGO!!!!!! SASUKEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!- wrzeszczał zanosząc sie płaczem.
Sasuke się tego nie spodziewał, że Naruto tak tu wpadnie. Siedział na ławeczce gdy Naruto wbiegł jak szalony na pomost. Chłopak odruchowo schował się za drzewem i gdy Naruto wrzeszczał jak oszalały on wyciągnął naszyjnik z mała gwiazdką. Patrzył się na niego płacząc i cicho powtarzając "przepraszam". Nawet nie byli ze sobą jeden dzień. Kochali siebie od kilku lat. Dopiero zaczynali przygodę jako para, jako jedność. Chcieli tego, obydwoje, ale stanęła między nimi pewna osoba, którą Sasuke musi pokonać sam, przynajmnej tak sądził.
*Dobrze. Chodźmy!
**Gdy coś boli. Tak jak u nas "ała"
*** 100 yenów to około 4 zł