czwartek, 26 listopada 2015

HWTM 11

Sorki, że nie dodałam w weekend, ale w tym tygodniu miałam matury próbne. Dodaję następny rozdział, trochę krótki, ale nia miałam za bardzo weny. Wiele się ostatnio wydarzyło i... Nieważne. Po prostu zapraszam do czytania. 
*****

Rozdział 11 - Rywalka i cichy pomocnik

Sasuke wracał do domu po nieprzespanej nocy u swojego przyjaciela, ale nie spodziewał się tego co zobaczył, a gdy już to zobaczył czmychnął w najbliższe krzaki i stamtąd obserwował całe to zdarzenie.
  Naruto stał przed jego domem, z którego po chwili wyszedł Itachi. Widać, że był nieco zaskoczony.
- Ohayo!- uśmiechnął się blondyn.-  jest Sasuke? Muszę go o coś zapytać.- oświadczył i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Niestety Sasuke nie było nawet w nocy. Spał u Neji'ego.- odparł starszy Uchiha, a gdy zobaczył zawiedzionego blondyna dodał.- Ale możesz na niego poczekać, pogadamy sobie trochę. Na?*
- Dzięki Itachi.
Chłopak gestem zaprosił gościa do domu.

Sasuke siedzący w krzakach dał sobie mentalnego policzka. No bo nie mógł się spodziewać, że Naruto po tym jak tak płakał i wrzeszczał tam na moście następnego dnia przyjdzie uśmiechnięty do jego domu. Siedział na trawie z twarzą w dłoniach, obmyślając plan działania.
- Sasuke-kun?- usłyszał cieniutki głosik i podniósł wzrok. Przed nim stała mlecznooka z koszem zakupów.
- Coś się stało?- spytała zatroskana. Prawdą było to, że nie lubiła Sasuke, a nawet była zazdrosna po ostatnich wydarzeniach, ale nie była typem osoby, która eliminuje swoich wrogów. Mimo wszystko to był przyjaciel jej kuzyna, a ten był dla niej jak gwiazda, której nie można dosięgnąć.
- Nie, nic. Po prostu myślę.- odparł nieco zmieszany brunet.
- A nie możesz tego robić w swoim domu?- spytała, nie rozumiejąc.
-Nie. Na świeżym powietrzu jest wygodniej. A teraz wybacz udaję się do świata marzeń.- i położył się na trawie, a tuż obok niego dziewczyna.
- Nie musisz przypadkiem wracać do domu?- zastosował aluzję.
- Muszę, ale chcę cię o coś zapytać.-odparła beznamiętnie.
- Pytaj.
- Cz...Czy ty...Czy tu lubisz Naruto?- zarumieniła się, gdy spojrzał na nią.
- Co tak nagle? Oczywiście. To mój...-zaciął się, ale za chwilę dokończył szeptem-...przyjaciel.
Trudno mu to przeszło przez gardło, bo po ostatnich wydarzeniach nie wiedział czy ma prawo go tak nazywać. Chce go ochronić, więc musi stać się zimny, co będzie trudne, gdyż Sasuke już nie potrafił  tego tak dobrze jak kiedyś.
- Ale czy lubisz go w ten inny sposób. Bo wiesz. Ja tak łatwo się nie dam. Nigdy nie przypuszczałam, że moim rywalem będzie chłopak, ale to nieważne. Kocham Naruto.- tu spojrzała prosto w czarne oczy Uchihy.
- Ale o co ci...
- Widziałam. Na imprezie. Widziałam Was. Nie oddam ci Naruto tak łatwo. Przygotuj się. A jeśli coś mu zrobiłeś, to nie wybaczę.
- Wiem. Poznałem cię nieco Hinata. Naruto bardzo cię lubi, ale jesteś zbyt nieśmiała. Niczego nie dokonasz.- wyśmiał ją. W tym momencie Naruto wyszedł z mieszkania Sasuke z lekko zawiedzioną miną.
- To patrz.- powiedziała stanowczo i ruszyła z torbami w stronę blondyna. Pod domem Uchihy "niechcący"  zahaczyła o drzazgę i wysypały jej się wszystkie pomarańcze.
- Hinata-chan? Co tu robisz?- spytał Naruto uśmiechając się ślicznie.
- Wracam do domu, ale jak ja się z tym zabiorę?- złapała się za głowę.
- Spokojnie. Mam sporą torbę. Wrzucimy tu te pomarańcze i wszystko będzie okej.
- Naprawdę mi pomożesz? Naruto-kun?
- Oczywiście. Jesteśmy przyjaciółmi, prawda.- powiedział i zaczął pakować owoce do torby. Gdy ruszyli Hinata odwróciła się na chwilę i posłała brunetowi triumfalne spojrzenie.
   Sasuke zacisnął zęby. Cicha woda brzegi rwie. Pomyślał. 

  Po drodze Hinata i Naruto rozmawiali o wielu rozmaitych sprawach, ale najciekawsze miało być dopiero pod koniec.
- Sugoi** Ja jak trzymam ołówek i kredki, to aż żal mi się robi tych ściętych drzew.- zaśmiał się.
- Oj tam. Nie mam jakiegoś niesamowitego talentu, po prostu to lubię.
Oznajmiła dziewczyna i zapadło milczenie gdyż Hinata wiedziała, że Sasuke ich śledzi i chciała mu zrobić na złość. Gdy stwierdziła, że jest już wystarczająco blisko ich dwojga przybliżyła się nieco do blondyna i zatrzymała łapiąc go za rękaw bluzy.
- Hmm?- spojrzał na nią.
Nie dotykaj gooooooo!!! Wrzeszczał w myślach brunet. Kto by pomyślał, że Sasuke potrafi być, aż tak zazdrosny.
- Naruto-kun. Czy ja... Znaczy się... Czy ja mogę Cię kiedyś narysować?- spytała niepewnie i spuściła wzrok, a gdy spowrotem spojrzała na chłopaka jego oczy świeciły jak gwiazdy.
- Serioooooo? Serio? Serio? Serio?!!!
- Hai!- odpowiedziała szybko.
- Yatta!!! Jak ty mnie namalujesz to normalnie będę prze szczęśliwy!!!- uśmiechał się szeroko i zaplątawszy palce rąk na głowie- jak to miał w zwyczaju- zaczął iść.
- Honto?***- zapytała zrównawszy się z chłopakiem.
- No pewnie!
- Naruto-kun?
- Chcesz spytać o to co widziałaś w ogrodzie dwa dni temu?- spytał poważnie i opuścił ręce, które teraz zwisały bezwiednie wzdłuż tułowia. Stał do niej tyłem.
- E... Hai.
- Tak się tylko wygłupialiśmy. To zdarzenie...- zaciął się, zmróżył oczy i szepnął.- Jesteśmy.
- He?
- Koło twojego domu.
- A! Tak.
Chłopak oddał dziewczynie owoce, a widząc jej zatroskaną minę uśmiechnął się.
- Hinata-chan. Nie zapomnij, że masz mnie narysować.
- Hai.
- Yosh. Jaa Nee!****- pomachał jej i ruszył w stronę... no właśnie gdzie?
Nie wiedział, że Sasuke go śledzi, a robił to cały czas. Po pewnym czasie Naruto usiadł na Tym moście i tak samo jak wczoraj machał nogami nad taflą jeziora. Rozejrzał się dookoła, a widząc, że jest sam - choć nie całkiem, bo Sasuke schował się w pobliskich krzakach.
Blondyn oparł dłonie za plecami i spojrzał w niebo. Szepnął jakieś słówko, ale Sasuke nie mógł tego słyszeć.
Po chwili położył się, włożył do uszu słuchawki i zasłonił ręką oczy. Leżał tak parę z godzinę, na co Sasuke nie mógł się napatrzeć. (Chcecie wiedzieć czego słuchał? Tego typu muzyki - Włącz)
Była już 21:00 i słońce zaczęło zachodzić. To był piękny obrazek. Blondyn na moście na tle zachodzącego słońca. Ślicznie.
Sasuke wyszedł zza krzaków, a gdy podszedł do chłopaka stwierdził, że ten śpi. Nie za szybko zdarzy się taka szansa. Pomyślał i uklęknął przy nim. Zaczął głaskać go po głowie. Delikatnie i z czułością.
- A więc to jest ten blondyn.- usłyszał za sobą.
Podskoczył i stanął twarzą w twarz z długowłosym mężczyzną.
- Deidara!
- Wow! Nawet mnie pamiętasz.- kucnął obok.
- Czego chcesz?- spytał zimno brunet.
- Ja? Niczego. Ale na twoim miejscu uważałbym, jeżeli nie chcesz go skrzywdzić.- kiwnął w stronę śpiącego chłopaka.
- Dlaczego mi to mówisz?- ponownie zapytał Sasuke.
- Bo nie chcę być już w tym gangu. To życie jest do chrzanu! A poza tym... lubię cię.- uśmiechnął się.- Zawsze cię lubiłem. Nie jesteś taki jak tamci idioci.
-  Dzięki.
- Chcę tylko żebyś wiedział, że jestem po twojej stronie. A co tam u Itachiego?
- Wszystko w jak najlepszym porządku, tylko chyba trochę się o mnie martwi.- spuścił wzrok.
- Nie dziwię się. Zawsze tak było.
- Wiem.- zaśmiał się Sasuke i spojrzał z czułością na blondyna.
- Pewnie jest ci ciężko. Wytrzymaj jeszcze trochę i będziesz mógł mu o wszystkim powiedzieć, ale na twoim miejscu już bym to zrobił.- poklepał bruneta po ramieniu.
- Nie mogę.
- Czemu?
- On już swoje przeszedł. Jeszcze mi o tym nie mówił, ale wiem. Wiem, że martwiłby się.
- No oczywiście, że tak.
- Hę???
- No przecież cię kocha co nie? Jak znam życie to będzie potem wkurzony, że mu w ogóle nie powiedziałeś, a szef wymyśli sposób aby mu o tym powiedzieć, i o innych rzeczach też.
- Tsk!- zacisnął zęby brunet.
- Dobra ja już lecę. A ty...- wskazał na niego palcem.- pilnuj się. Pa.
- Okey. Pa. Deidara?
- Hmm?- odparł nawet sienie odwracając.
- Dzięki.
Tamten tylko machnął dłonią przyjmując podziękowania.

I co ja teraz mam zrobić? Powiedzieć? Nie. Nie chcę żeby się martwił. Jak to wszystko się skończy to mu powiem. A tych śmieci nie będę sprzedawał w szkole. Nie ma mowy.
Szturchnął blondyna i uciekł.
Gdy Naruto otworzył oczy był już wieczór. Miał wrażenie, że słyszał Sasuke i jeszcze kogoś, ale to pewnie tylko wyobraźnia. Pomyślał, wstał i zaczął iść w stronę domu.
- ... Nie miało żadnego znaczenia.- szepnął.- To zdarzenie. 
  

*Dobrze?(uwielbiam jak mówią to w anime)
**Niesamowite
***Naprawdę
****Dobrze. Na razie

czwartek, 19 listopada 2015

Jeśli macie wybór...

  Chce napisać krótką historie, w której bohaterów i cześć wydarzeń stworzycie Wy moi kochani.
     Więc czekam...
Naruto - kim?

Sasuke - kim?
Gaara - Kim?
 Hinata, Sakura, Kiba itd... możecie wybrać kim i jakie te osoby będa. :) ;)

poniedziałek, 2 listopada 2015

HWTM 10

Rozdział 10 - Blizny z przeszłości

Sakura rozmawiała właśnie z Kibą, który Znowu wlazł przez okno.
- Rany! Kiedy się nauczysz wchodzić przez drzwi- narzekała.
- Oj, nie marudź! Jesteś wyjątkowa! Tylko do ciebie tak wchodzę!- wyszczerzył się.
Bum.
- Dobra, nieważne. Ciekawe jak tam Naru. Nic nie piszę, ani nie dzwoni.- po raz nie wiadomo, który spojrzała na ekran telefonu, a potem posłała przyjacielowi zrezygnowane spojrzenie.
- On jest na randce. Nie będzie ci pisał co pięć minut co robi. Co ty jego matka?- parsknął śmiechem.
- I z czego rżysz?- zmrużyła oczy.
- Nie, nic. Tylko zdałem sobie sprawę, że naprawdę zachowujesz się jak jego matka. W stosunku do mnie nie jesteś taka opiekuńcza.-zamyślił się.
- A odwal się.- szepnęła i ułożyła ręce na oparciu krzesła, a na nich położyła głowę.
- Sakura?- zapytał niepewnie. Od dzisiejszego ranka dziewczyna zachowywała się inaczej. Była bardzo cicha i małomówna. Gdy wracali, chłopak musiał ją co chwilę przywracać do rzeczywistości, ponieważ ta błądziła gdzieś myślami. Kiba położył się na łóżku dziewczyny i zakrył oczy ręką. Chwilę tak leżeli, gdy padło pytanie.
- Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie z Naruto?
- Yhm. Był wtedy dla nas jak anioł. W tamtym czasie bardzo się od siebie oddaliliśmy. Ty i ja- odpowiedziała różowo włosa.
- Masz rację. Kto wie co by się stało gdybyśmy wtedy go nie spotkali.- usłyszał swój własny gorzki śmiech po czym oboje pochłonęły wspomnienia.

Wszyscy byli wówczas w drugiej klasie gimnazjum. Kiba i Naruto zostali przydzieleni do zrobienia wspólnego projektu.  Uzumaki był wtedy bardziej wesoły niż teraz. Nie łamał się byle głupstwem. Uwielbiał wyzwania i nigdy się nie poddawał. Zawsze uśmiechnięty i pełen życia. Z Inuzuką było odwrotnie. Ubierał się tylko i wyłącznie na czarno. Był postrachem. Wszyscy przed nim uciekali. Z jego oczu zawsze można było wyczytać złość i to, że jest zdolny do wszystkiego, a na jego twarzy nigdy nie zagościł uśmiech. Nie rozmawiał wtedy z Sakurą, była dla niego tylko przeszłością.
Po lekcji blondyn podszedł do Kiby i uśmiechnął się szeroko.
- Ohayo. Mam na imię Naruto. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze pracować.
W odpowiedzi usłyszał tylko parsknięcie, a jego rozmówca oparł się nonszalancko o ścianę.
- Żeby było jasne. Nie mam zamiaru wykonywać tej pracy, więc sam ją zrobisz.- uśmiechnął się złowieszczo.
- Hej! Ja sam tego robić nie bedę, więc mi pomożesz.- odparł hardo Naruto.
- Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy z kim rozmawiasz.- zmrużył oczy.
- Doskonale wiem. Inuzuka Kiba, 2 klasa gimnazjum Shima. Urodzony 7 lipca. Znak zodiaku Rak. Postrach szkoły. Słabe oceny i ogólny rozrabiaka. Wiem jaki jesteś. Właśnie dlatego cieszę się, że mogę zrobić tą pracę z tobą.- ponownie uśmiechnął się jakby z nadzieją.
- Ty... Jesteś głupi czy upośledzony.
- Głupi może i jestem, ale nie zły! Zrobisz ta pracę ze mną.
- Ta, jasne. Zmuś mnie.- rozkazał.
- No dobra. postawię ci dwie miski ramen.
- Nie ma mowy.
- 3 miski.
- Nie.
- 5
- Dalej nie.
Kłócili się tak dość długo. Nie wiadomo, w którym momencie ta konwersacja bardzo spodobała sie Kibie. To nie było tak, że był zły bo chciał. Ojciec zostawił jego matkę z nim i z jego siostrą gdy ci mieli po 6 i 10 lat. Kobieta nie pracowała, więc było im naprawdę ciężko. Z czasem Kiba stwierdził, że ten wysiłek jest niepotrzebny i tak wszystko szlak trafi. Potem nie widział sensu w byciu grzecznym i miłym chłopcem.
Ale nadal nie miał zamiaru zrobić tej pracy.
Jest jeszcze jedna rzecz. Kiba podobnie jak kiedyś Sasuke sprzedawał narkotyki i inne używki. Musiał zarabiać, w końcu w domu nie było lekko.
Następnego dnia gdy Kiba szedł do szkoły został przez kogoś napadnięty.
- Hej koleś! O co ci chodzi! Spieprzaj!!!- gdy uwolnił się z uścisku i zobaczył sprawce zdenerwował się jeszcze bardziej. Ty był 22-letni mężczyzna - jego szef.
- Inuzuka. Zapomniałeś o paru tysiaczkach.- powiedział groźnie.
- Dałem ci tyle ile powinienem.- odpowiedział spokojnie chłopak.
- Bądź grzecznym chłopcem i dawaj tą forsę!- krzyknął rzucając się na chłopaka z nożem.
Ten zasłonił się w oczekiwaniu na cios, ale gdy nic nie poczuł podniósł wzrok i zobaczył niecodzienny widok. Nowy kolega od projektu skrzyżował ręce mężczyzny na jego plecach przez co ten osunął się na ziemię.
- No no. Nieładnie atakować ludzi i to jeszcze w środku dnia.- powiedział nauczycielskim tonem.
- Puszczaj gnojku. On wisi mi forsę.- mówił przez zaciśnięte zęby.
- Z tego co usłyszałem to On wszystko ci oddał, więc spadaj.- uśmiechnął się.
- Ty...
- Szybko.- Naruto szepczący takie zwykłe słowo ze zmrużonymi oczami wyglądał naprawdę groźnie.
- A niech was...- mamrotał sobie pod nosem odchodząc.
- Inuzuka? Nic ci nie jest?- spytał szybko Naruto, który zmienił się z groźnej w mega miłą i słodką osóbkę.
- Nic. Zostaw mnie.- szepnął chłopak i ruszył do szkoły.
Nie mógł się pogodzić z tym, że ktoś mu pomógł. Zawsze radził sobie sam.
Usłyszał za sobą kroki.
- Nie leź za mną!- syknął.
- Ale ja też idę do szkoły, więc chodźmy razem.- znowu ten uśmiech, którego wtedy Kiba nie mógł znieść.
- Uzumaki. Przestań do mnie gadać. Nie jesteśmy żadnymi przyjaciółmi ani...- nie dane mu było dokończyć.
-Inuzukaaaaaaa!!!!!! Ty krwawisz!!!!!- krzyknął przerażony blondyn.
Chłopak spojrzał na swoją rękę. Była to niewielka rana, z której sączyło się dość sporo krwi, kapiącej na chodnik.
- Tssk! Musiał mnie dziabnąć. To nic. Muszę to tylko prze... WWOOOOAAAA!!!!!!
Naruto złapał go za drugą rękę i zaczął bardzo szybko iść, niemalże biec.
- Uzumaki! Co ty robisz!- tak naprawdę wiedział, ale nie mógł zrozumieć dlaczego.
- Idziemy do pielęgniarki.- odparł stanowczo blondyn.
Gdyby Kiba chciał mógłby się wyrwać, ale z jakiegoś powodu dał się mu prowadzić, lecz nadal nie rozumiał dlaczego ten nowo-poznany chłopak mu pomaga.
Gdy pielęgniarka opatrzyła ranę bruneta kazała mu się na chwilkę położyć i wyszła.
- Dobrze się czujesz?- spytał troskliwie Naruto.
- Jest spoko. Ale co cię to obchodzi? Coś ode mnie chcesz?- spytał, bo chciał się wreszcie dowiedzieć. Dlaczego?
- Nie, nic konkretnego.- odparł zwyczajnie blondyn.
- To po co za mną łazisz i po co mi pomogłeś?
Naruto patrzył przez chwilę zdezorientowanym wzrokiem, po czym parsknął śmiechem.
- Nie śmiej się! O co ci...
- No bo wyglądałeś tak poważnie. Hahaha!
- Nie rozumiem Cię. Nie będziesz miał żadnych korzyści z tego co robisz.
- Ale ja niczego nie oczekuję.
- To dlaczego?!!- usiadł nagle.
Naruto uśmiechnął się w odpowiedzi.
- Ponieważ chcę być twoim przyjacielem.
Kiba otworzył szeroko oczy. Nie potrafił wtedy tego wytłumaczyć, ale poczuł się naprawdę lekko. Tak jakby płynął w powietrzu.
Więc to tak czuje się człowiek, który zdobył przyjaciela, pomyślał i zakrył twarz dłonią.
- Ty naprawdę jesteś głupi.
- Ha! Uśmiechnąłeś się Inuzuka widziałem!- zaśmiał się Naruto.
- Kiba.-szepnął.
- Hę?
- Mów mi po prostu Kiba.- pierwszy raz od dłuższego czasu uśmiechnął się szczerze.
- Woooooow!!! Super! To ty mów do mnie Naru! Hihi!
Nagle drzwi trzasnęła, a w środku pojawiła się długowłosa dziewczyna.
Różowe włosy? Dziwne.
- S...Sakura?- Kiba oniemiał, a Naruto nie wiedział co się dzieje.
- Kiba. Kiba. Kiba- szeptała podchodząc do bruneta, któremu ciarki przeszły po plecach.
- Sakura?
- Ty...Ty- zaczęła cicho, ale w następnej chwili porządnie uderzyła go pięścią w twarz. Naruto nie wiedział jak ma na to zareagować, więc po prostu stał z rozdziawioną gębą.
- TY TOTALNY IDIOTOOOOOOOOOOOO!!!!!!!
- O co ci cho...- chciał krzyknąć, ale gdy zobaczył jak po twarzy dziewczyny spływają słone lzy nie dokończył.
- Wiesz jak się martwiłam. Nie odzywałeś się. Odciąłeś się ode mnie całkowicie. Jesteśmy przyjaciółmi! Nic mi nie powiedziałeś o twoich problemach. Po prostu zostawiłeś mnie! A jak usłyszałam, że ktoś Cię zaatakował... wiesz jak się przestraszyłam!!!! Przybiegłam tu tak szybko jak mogłam!!!
Osunęła się na kolana i oparła głowę o łóżko.
- Głąbie!!! Nie każ mi się o Ciebie tak martwić!!!!!
- Sakura... Przepraszam.- odparł i usłyszał kaszel Naruto.
- a właśnie! Sakura to jest Uzumaki Naruto.- przedstawił nowego przyjaciela dziewczynie.
- Kyaaaaaa!!!- wrzasnęła.- Jesteś totalnie prześliczny!!!
- Haaaa?- Naruto zrobił zdezorientowaną minę i spojrzał na Kibę, który tylko wzruszył ramionami.
- Ma rację.
- Oj. Kiba! Jestem facetem, jak ma mnie zadowolić to, że ktoś powiedział, że jestem śliczny.
- Co kto lubi.- usmiechnął się Kiba.
- Dobra nieważne! Kiba i nowo-poznana przyjaciółko Sakuro zapraszam Was na ucztę w Ichiraku Ramen.- krzyknął głośno.
Tego dnia zaczęła się ich przyjaźń. Tego dnia zaczęło się wszystko.

- Ale wiesz co Sakura?
- Co?
- Dobrze, że Naru przyzwyczaił się do twojego uwielbienia słodkich rzeczy.
- Lubię takie rzeczy i kropka.- nadęła policzki i odwróciła głowę, a w następnej chwili jej policzki pokryły się różem.
- C...C...Co ty robisz?!
- Ja... Niiiić.
Kiba wyszperał skądś czarne królicze uszka, które teraz założył, a do buzi wsadził lizaka. Miał rozkraczone kolana, na których siedział, jedną ręką podpierał się z przodu, a w drugiej trzymał lizaka.
- Przestań się wygłupiać!- powiedziała zawstydzona Sakura.
Zawstydzona? Ale dlaczego? Przecież to tylko Kiba. Mój przyjaciel od bardzo dawna! Toczyła wewnętrzną walkę ze sobą.
Ding-dong.
- Twój czy mój?- spytała Sakura nadal na Niego nie patrząc.
- Mój.
Kiba odebrał wiadomość.
- To muszę się zbierać. Mama mnie potrzebuje.- odparł i podszedł do okna.
- Ano?-zaczęła Sakura.
- Hai?
- Uszy.
- A.- dotknął króliczych uszu i uśmiechnął się czule.- Zatrzymam je na trochę.
- O...Ok.
- To lece. Jaa Ne!*
- Mata ashita.*- powiedział cicho.
Kiba zeskoczył z drzewa i ruszył w stronę mostu.
Nie potrafił się przyznać. Kochał Sakurę. Zakochał się w niej chyba tego dnia gdy wbiegła do pokoju pielęgniarki zdyszana i wykrzyczała to wszystkie swoje dotychczasowe uczucia. Ale nie powinien teraz o tym myśleć. Dostał wiadomość od blondyna i powinien się pospieszyć.

    Kiedy dotarł na most zastał Naruto siedzącego na jego końcu i moczącego swoje stopy w jasnej wodzie jeziora. Usiadł obok i zmarszczył brwi widząc twarz przyjaciela, która była bez wyrazu. Naruto wpatrywał się w tafle jeziora i machał swoimi nóżkami jak małe dziecko.
- Naru, co jest? Czemu nie chciałeś abym mówił Sakurze gdzie jesteś?- spytał zatroskany Kiba gładząc chłopaka po plecach.
   Przed momentem brunet dostał od niego smsa, który brzmiał tak:

   Kiba. Przyjdź do mnie. Jestem na moście nad jeziorem. Tylko nie mów nic Sakurze. Proszę.

- Gdybym jej powiedział zaczęłaby się szamotać i wrzeszczeć wniebogłosy. Nie chcę żeby się martwiła i...
- Ale co się właściwie stało?- popatrzył na niego hardo.
- Sasuke mnie rzucił.
- Co?!
- Stwierdził, że to wszystko jest obrzydliwe.
- Naruto. Wierzysz, że Sasuke powiedziałby coś takiego?
- Hę?- Naruto był zdezorientowany.
- Ja wiedziałem.- Kiba oparł ręce na kolanie, a drugą nogą machał nad taflą wody.
- O czym?
- Naruto. On Cię naprawdę kocha. Zauważyłem to na imprezie. Wtedy co się upiłeś i gadałeś te różne rzeczy o Itachim, on wtedy był tak zbulwersowany, że masakra. Naprawdę chciał bratu przywalić.
- Naprawdę?- Naruto otworzył szeroko oczy ze zdumienia.
- Tak. Trochę się o ciebie martwiłem, ale jakoś wyszło. Jeszcze dziś rano byłeś taki szczęśliwy, a teraz wyglądasz jak jedno wielkie nieszczęście. Sasuke miał jakiś motyw. Dlatego niby cię rzucił. Przecież to też mój przyjaciel.- uśmiechnął się chłopak.- Zdążyłem go poznać i nie zrobiłby czegoś takiego.
- W sumie masz rację. Yosh!!!- wstał i zacisnął pięści.- Dowiem się o co chodzi. Nie stracę Go tak szybko, w końcu- uśmiechnął się do kolegi- naprawdę go kocham.

    Z takim postanowieniem Naruto rozpoczął przerwę wakacyjną, a na jego nieszczęście Sasuke już tego nie słyszał, w tym momencie zapukał do drzwi przyjaciela.
- Sasuke? Co ty tu robisz?- spytał zdziwiony Neji.
- Mogę dziś u ciebie nocować?
- Spoko.- pozwolił i otworzył drzwi przed przyjacielem.- Tylko dziś jest u nas też Hinata.
- To nic. Będę spał u ciebie w pokoju, co nie.
- Pewnie.
Weszli do kuchni gdzie siedzieli rodzice Neji'ego wraz z jego kuzynką, która na widok bruneta zmrużyła oczy.
- Komban-wa.** Przepraszam, że tak późno niepokoję.
- Sasuke. Nic się nie stało. Zawsze jesteś tu mile widziany.- odparła pani Hyuga.
- Mamo. Może Sasuke u nas spać?- spytał po czym szepnął jej na ucho.- kłopoty sercowe.
- Och. Oczywiście nie ma problemu. Zaraz przyniosę wam dodatkowy futon. Neji daj Sasuke ręcznik i piżamę. Niech idzie się umyć.
- Arogatou gozaimasu.***- podziękował Sasuke i ruszył za przyjacielem.
- Ciociu? Jesteś pewna, że może tu nocować. Chciałam z wami spędzić ten wieczór- zmarkotniała Hinata.
- Hinatka. Spokojnie. Z nami będziesz mogła, ale podobno Sasuke ma jakieś problemy sercowe, więc wiesz.- uśmiechnęła się sugestywnie.
- Problemy sercowe?- pan Hyuga podniósł wzrok znad gazety i popatrzył na żonę.
- Nie wiem o co chodzi. Po prostu.
- Ta młodzież.- westchnął.
- Dziękuję za posiłek. już pójdę do siebie.
- Dobrze. Proszę bardzo Hinatka.
Problemy sercowe? Dlaczego Naruto-kun. On mu coś zrobił. Zawsze byłam zakochana w Naruto, a teraz on tak łatwo... i w dodatku jakieś problemy. Tak szybko? Dopiero wczoraj się niby zeszli. Jeszcze mnie popamiętasz Sasuke.
Weszła do pokoju i trzasnęła drzwiami.

Gdy chłopcy leżeli już po ciemku w swoich posłaniach odezwał się Neji.
- Więc?
- Więc co?
- Sasuke. Jesteś naprawdę przewidywalny. Nie wiem jakim sposobem tylko ja i twój brat to widzimy, choć i on widzi więcej ode mnie. Co się stało z Naruto?- spytał prosto z mostu.
- Z Na... Co?- w oczach Sasuke widać było przerażenie.
- Sasuke. Widziałem to jak wczoraj odprowadziłeś Naruto. Akurat tamtędy przechodziłem.
- Oh.
- Tak.
- To musi ci się wydawać...
- Wcale nie.- uprzedził go przyjaciel.- Naruto to też mój przyjaciel, więc nie ma problemu. Nigdy nie obchodziło mnie to co inni mówili i widziałem, że pierwszy raz od dłuższego czasu byłeś szczęśliwy, więc spoko.
- Wow. To się chyba nazywa prawdziwa przyjaźń.
- A co żeś myślał. Ale chyba Hinata też wie, bo od wczoraj się dziwnie zachowywała. Wiesz, że ona jest zakochana w Naruto?
- COOOOO????
- Nie gadaj. Nie wiedziałeś?
- Nie.
- A wracając. Co się stało.
- Wybacz, Neji. Nie mogę ci powiedzieć.
- Ale widzę, że to coś poważnego. Powiedz mi.
- Sory naprawdę nie mogę. Dobranoc.
- Jak chcesz. Dobranoc.
Wybacz, Neji. Ciebie też nie mogę w to mieszać.

Sakura też już zasypiała myśląc o... uwaga! O Sasorim.(a już myśleliście, że o Kibie. Nie. Tak łatwo nie ma). Była w nim zakochana, od momentu gdy zobaczyła go w pizzerii trzy miesiące temu. Skoro Naruto znalazł swoją drugą połówkę to ona też powinna.
Kiba natomiast leżał w pokoju zastanawiając się co mogło skłonić Uchihę do napisania smsa, którego potem pokazał mu Naruto. Chłopak jeszcze raz spojrzał na przyjaciela, który spał w najlepsze.
Jak taki słodki chłopak mógł mnie wtedy uratować.
Pomyślał, a w następnej chwili już pływał w krainie Morfeusza.
 Teraz ich wszystkich czekają trudne chwile. Naruto, Sasuke, Kiba, Sakura, Neji, Hinata, a nawet Suigetsu. Oraz wszyscy bliscy wyżej wymienionych będą musieli zmierzyć się z różnymi przeciwnościami, jakie zgotuje im los.

_______________________________________________________________
Tak trudno mi się teraz pisze wiedząc o przeżyciach moich bohaterów. Dajcie mi komcie i zmotywujcie, bo się rozleniwiam.

*Do zobaczenia, Do zobaczenia później. To to samo. 
**Dobry wieczór
***Bardzo dziękuję

HWTM 9

Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale oto następny rozdział. Tylko nie zakatrupcie mnie za końcówkę. Plisss.

9 - Randka czy nieszczęście

Sasuke wracał do domu mając mętlik w głowie. Po takich przeżyciach, kto by nie miał. Co się właściwie dzisiaj stało? Myślał. Najpierw pocałował Naruto, potem nagle wyszedł. Ale przecież Naruto wtedy odwzajemnił ten pocałunek! Potem przyszła Sakura i robiła mu wyrzuty z jakiegoś niezrozumiałego powodu. "Niedługo się dowiesz kto to." Przypomniał sobie jej słowa i zaśmiał się gorzko. Byłem zazdrosny o samego siebie. Uświadomił sobie. Tak. Sasuke był zazdrosny. Nie pojmował swoich uczuć zaledwie parę godzin temu. I nagle w jednym momencie wszystko się wyjaśniło. Naruto go kochał. Jego! Cały czas nie mógł w to uwierzyć.
- I ta jego mina jak go odprowadziłem.- powiedział cichutko i przystanąwszy przed swoim domem spojrzał na gwiazdy. Pierwszy raz od tak dawna zauważał ich piękno. Jego życie było dotychczas monotonne. Szare, pozbawione kolorów. Jedynie Itachi czasem potrafił go rozweselić, ale od śmierci rodziców...
No nic. Teraz już będzie inaczej. Obiecał sobie i pewnym krokiem wszedł do domu.
- Itachi! Wróciłem!- oświadczył mijając brata w salonie.
- Sasuke? Co tak wcześnie? Nie miałeś iść na imprezę?- spytał niby to zdziwiony Itachi.
- A tak. Było nudno, więc się zmyłem.- odparł obojętnie chłopak siadając na kanapie, gdy obok niego pojawiła się głowa brata.
- No dawaj.- uśmiechnął się tajemniczo długowłosy.
- Ale co?
- Opowiadaj co się stało. Jesteś zbyt szczęśliwy. Czyżby to miało związek z pewnym blondwlosym aniołkiem?- usmiechnął sie zawadiacko sprawiając, że jego młodszy braciszek oblał się rumieńcem i tylko kiwnął lekko głową, po czym poderwał się.
- Po pierwsze to jest mój aniołek i nie nazywaj go tak!- wrzasnął, a gdy zorientował się co powiedział zapłąnął chyba największym rumieńcem w historii.- Ale co cię to obchodzi?! Nie wtrącaj się w sprawy innych ludzi! A poza tym... No... Tego...- po chwili już nic nie mógł powiedzieć i spowrotem usiadł na kanapę.
- Nie wtrącałbym się, gdybym nie dostał pewnego smsa.- powiedział starszy Uchiha wgapiając się w telewizor.
- Jakiego s...
Nie dokończył gdyż brat przystawił mu telefon do twarzy.
Chłopak przeczytał wiadomość.
- Kto pisze takie rzeczy?! Idę do pokoju!!!- i wyszedł.
Treść smsa brzmiała mniej więcej tak:

Mówiłem, że połączy ich miłość. Prawdopodobnie Naruto mu wszystko wyznał, a on to zaakceptował. Pewnie nic ci nie powie, więc ja cię informuję. Od dzisiaj nasi kochani chłopcy są parą! Już jestem ciekaw co będą robili gdy zostaną sam na sam. hihi. Poczekamy, zobaczymy.
Jiraya-san

- Jiraya-san. Ubustwiam Pana. Naruto działa cuda.- powiedział mega szcześliwy Itachi.- No dobra. Trzeba zrobić kolację, choć on i tak nie będzie dzisiaj jadł. No nic. Zostanie na śniadanie.
Brunet wpadł do pokoju i chwycił jedną ze swoich mang. Otworzył na byle jakiej stronie i zaczął czytać. Po chwili przewrócił na inną. Następnie zirytowany wziął inny tom do ręki i otworzył na byle jakiej stronie.
- No co jest!- wrzasnął i odłożył mangę.
Trafiał na same sceny miłosne. Wyznanie miłości, zaraz pocałunek, a potem... No wiadomo. Widocznie los nie da mu dzisiaj spokoju.
Wstał i otworzył okno. Wieczorny wiaterek owiał jego blade ciało schowane pod krótkim rękawkiem, ale chłopak się tym nie zraził. Usiadł na parapecie ze słuchawkami w uszach i westchnął głęboko. Tak naprawdę cieszył się, że jego brat jest taki jaki jest. Gdyby rodzice żyli wyglądałoby to inaczej. Matka by to jeszcze zaakceptowała, ale ojciec prawdopodobnie by go wydziedziczył. To nie żarty. Ten człowiek był tego typu osobą - dyscyplina była dla niego najważniejsza. Ale wracając. Nie wiem co bym zrobił bez tego dzikusa Itachiego. Uświadomił sobie brunet. Poczuł wibracje w kieszeni. Telefon. 1 Nieodebrana wiadomość.
*****
- AAAAAAAA!!! Jestem totalnym idiotą! Po co ja to napisałem! Przed momentem zaczęliśmy ze sobą chodzić, a ja już piszę takie rzeczy. AAAAA!!!- zbeształ się blondyn i opadł bezsilnie na łóżko sprawdzając treść wysłanego przed chwilą SMSa.

Cześć, Sasuke. Masz jutro czas? Jeśli nie to nic się nie stało. I przepraszam jeśli cię obudziłem. Dobranoc.

- Idiotaaaaa!!! Baka! baka! baka! baka!- tłukł się po głowie chłopak gdy nagle telefon zaczął wibrować. I to było to czego Naruto najbardziej się obawiał. Niestety to nie był sms. Odebrać czy nie? A jak się zająkam? Naruto wpatrywał się w ekran telefonu, nabrał głęboko powietrza i odebrał.
- H...Halo?- No już na samym początku!
Naruto.- powiedział czule brunet do słuchawki przez co chłopaka przeszedł dreszcz podniecenia.
- J... Ja nie chciałem tego wysyłać. Przepraszam! Ja tylko... ja tylko...
Naruto. Przecież ja jeszcze nic nie powiedziałem.
- No t...tak, ale chyba już spałeś więc ja...
Nie. Nie obudziłeś mnie. Ale wiesz co?
- C...co?
Przez telefon wydajesz się taki zdenerwowany, aż mam ochotę...
- Nie jestem zdenerwowany!
Właśnie słyszę.
- Odezwał się! Król nad królami!- krzyknął bez zastanowienia.- Och! Znaczy się... ja nie...
Hahahahahahahahahahaha!!!- brunet zaczał się tak śmiać, że Naruto oblał się jeszcze większym rumieńcem. Musiał otworzyć okno, czuł się jak w gorączce, ale też się uśmiechnął.
- N...Nie śmiej się ze mnie.
Hahahahah!
- No, przestań!
Dobrze już dobrze. Ale mam pytanie.
- Tak?
Czy twoja prośba jest nadal aktualna?
Łaaaał! Jego głos jest taki męski.
- J...Jaka prośba?
Czy mam jutro czas?- blondyn nie mógł tego widzieć, ale Sasuke uśmiechnął się przebiegle.
- Hee? Znaczy się. No... Yhm. M...Masz?- Dlaczego się tak jąkam?! Cholera!Pomyślał, ale za chwilę zmienił zdanie.
- Uwielbiam jak się jąkasz.- powiedział brunet takim tonem, od którego naszemu młodemu Uzumakiemu serce o mało co nie wychodziło z piersi.
- Ja wcale się... Oj przestań.- powiedział już cicho i odwrócił wzrok mimo, że jego chłopak nie mógł tego zobaczyć.
Jesteś słodki.- powiedział cicho do słuchawki.
- Mówię przestań.
Mam.
- Hę?...
Mam jutro czas. I co w związku z tym?
- Doskonale wiesz! Nie każ mi tego mówić.- powiedział błagalnie Naruto.
Nie wiem. Oświeć mnie.- poprosił Sasuke. Doskonale wiedział, ale naprawdę chciał to usłyszeć.
Blondyn wyjrzał za okno i spojrzał w ciemne niebo rozświetlane milionem gwiazd. Takie ciemne niebo. Zawsze kojarzyło mu się z czarnymi oczami Sasuke.
- Ale najpierw spójrz w niebo.
Patrzę.
- No dobrze. Cz...cz...czy umówisz się ze mną?!!- krzyknął.
Co? Naruto? Nie dosłyszałem. powiedz jeszcze raz.
- Kłamczuch.
Naprawdę.
- Proszę, ch...chodźmy jutro na randkę.- poprosił cicho blondyn.
- Przyjdę po ciebie o 16:00. Teraz zabrzmiałeś tak słodko jak aniołek.
- Mówiłem żebyś prze...
Mój aniołek.
-...
Tak. Pójdę, ale pod jednym warunkiem.
- J...jakim?
Jutro ja zdecyduję gdzie pójdziemy.
- Hai! Hai! Pewnie. Pójde za tobą wszędzie! To znaczy...
Wiem. Naruto?
- Hmm?
O-ya-su-mi.- powiedział najczulej jak potrafił i się rozłączył. To dobrze, bo telefon wyślizgnął się z ręki blondyna, który płąnął teraz żywym ogniem. W jego oczach pobrzmiewały wesołe ogniki, a serce waliło jak oszalałe. Bez wątpienia to był najszczęśliwszy dzień jego życia. W tym momencie zdawałoby się, że nie stanie się nic złego. Ale nieszczęście jest tak sprytne, że atakuje w momencie największego szczęscia i radości.
*****
- Na serio. Jak to się stało, że wystarczy żebym usłyszał jego głos, a już chcę go zobaczyć.- zamknął oczy opierając się o ścianę.
- Ludzie nazywają to miłością.
-Itachi!!!- krzyknął chłopak i rzucił w brata poduszką, którą na szczęście starszy uniknął.
- Tak się chcesz bawić.- stwierdził starszy biorąc "narzędzie" w ręke i ruszając w stronę młodszego braciszka.
- Itachi. Tylko się waż, a... - nie dokończył gdyż poduszka uderzyła go prosto w twarz.- no dobra. Sam tego chciałeś.
Po chwili pokój chłopaka zamienił się w pole bitwy. Tłukli się poduszkami dopóki nie opadli z sił i osunęli się obaj na łóżko.

*****
Następnego dnia


- Cholera! Dlaczego nie powiedziałeś mi wczoraj?!!- wrzasnęła sakura. Zdawałoby się, że jej oczy przybierają czerwoną barwę. Przerażająca jednym słowem.
- No bo...No bo nie sądziłem, że będę potrzebował pomocy.- odparł cicho blondyn.
- Ale dlaczego nie powiedziałeś mi, że w ogóle idziecie na randkę?!!!
- Ciiiiii. Nie wszyscy muszą o tym wiedzieć.- szepnął chłopak.
- O czym?
-AAAAAAAA!!!! Kiba!!!- odezwał się chórek, gdy chłopak nagle pojawił się w oknie. Mieszka obok Sakury od dzieciństa i od zawsze sprawiał jej takie wizyty bez zapowiedzi.
- Mmrrrrrrrr. Naru idzie na randkę?- zamruczał uśmiechając się szczwano.
- Nie! Znaczy tak tylko... Achhhh. Jesteście niemożliwi.- uśmiechnął się Naruto.
- Kiba!
- Hai?
- Idziemy na miasto.- powiedziała twardo dziewczyna.
- He? Po co?
- Jak to po co?! Idziemy kupić naszemu przyjacielowi w związku... hihihi ubranie!!!
- Aha. Naruto. Jesteś pewien, że chcesz z nia iść? To zakupocholiczka.
- Wiem wiem, ale nie mam wyboru.- rozłożył bezradnie ręce.
- Yooooosh! Ikooo!*- złapała chłopców pod ramię i ruszyli na miasto.

Była wtedy godzina 11:00. Więc mieli całe pięć godzin, ale dla różowowłosej to i tak było za mało. Na szczęście wyrobili się w trzy godziny i poszli na lody.
- Jestem padnięty.- wydyszał blondyn opadając na lawkę.
- Nooo. Ite** Skąd dziewczyny mają tyle siły na zakupy.- zastanawiał się na głos Kiba.
Sakura w tym czasie stała w kolejce po lody. Powiedziała, że dzisiaj ma dobry humor i stawia.
- Kiba?
- Hmm?
- Czy... Czy tobie to nie przeszkadza?- spytał lekko zdenerwowany chłopak.
- Ale co?- zainteresował się drugi.
- No. To, że ja... że z Sasuke... no wiesz, że my...- plątał się, ale nie dokończył gdyż Kiba mu przerwał.
- Jesteś moim przyjacielem, Naruto?- spytał poważnie. Blondyn przełknął ślinę i powiedział szybko.
- Tak. Najlepszym przyjacielem na zawsze!
Kiba wstał, a Naruto bał się tego co teraz nastąpi-odrzucenia. Tymczasem Kiba odwrócił się z wielkim uśmiechem ukazując wszystkie swoje białe ząbki.
- Więc jest dobrze. Jesteś moim przyjacielem. Wtedy zaakceptowałeś mnie takim jakim jestem, więc dlaczego ja miałbym cię odrzucić.
Naruto patrzył się na swojego przyjaciela z wielkim podziwem, a po chwili rzucił mu się na szyje.
- Kiba! Jesteś najlepszy!
- Wiem, wiem.

Tymczasme Sakura stała w kolejce przyglądając sie tym dwojgu. O Boże! Jak ona kochała takie usciski dwójki przyjaciół. Ciekawe kiedy ja przeżyję taką wielką miłość. Pomyślała i gdy doszła jej kolej zamówiła trzy lody o smaku waniliowym.
- Ile płacę?
- 300 yenów***
Zaczęła szperać w kieszeniach i nagle. O cholera! Zapomniałam portfela!
- M...Momencik.- poprosiła.
- Proszę bardzo.- usłyszała za sobą. A po chwili sprzedawca dostał pieniądze.
-He?- odwróciła się i zamarła. To był ON.
- Może wyjdziemy z kolejki.- poprosił i pociągnął dziewczynę do stolika, przy którym siedział Itachi.
- Ohayo!- przywitał się.- dosiadasz się?
- Dobrze, ale tylko na chwilę.
Chłopak, który za nią zapłacił usiadł tuż obok.
- Więc to jest ta słynna Sakura, która to spikneła twojego brata z tym jak mu tam Naruko?- zapytał bruneta chłopak.
- Naruto.
- A tak. Właśnie. Fajne imię. Ale Sakura. To dopiero piękne imię.- spojrzał na dziewczynę, ale jego mina się nie zmieniła. Za to Sakurę oblał rumieniec.
- Itachi? Skąd znasz Sasoriego?- zapytała żeby się uspokoić.
- Chodziliśmy razem do klasy od podstawówki. Więc można nas określić przyjaciele z dzieciństwa.
- Aha.
- A co tu w ogole robisz?
- Aha! No właśnie! Pomagałam Naruto kupić ubranie.
- Hahaha! Też się tak przejmuje tą randką?- spytał Itachi śmiejąc się trochę.
- No tak tylko... Ale jak to TEŻ?
- Sasuke jest teraz w sklepie i kupuje mu prezent, a ubrania- tu spojrzał triumfalnie na dziewczynę.- ja mu wybrałem. Już od tak dawna nic mu nie pomagałem kupić, ale prezent chciał wybrać sam to ma być niespodzianka, więc nie mów naszemu aniołkowi.
- MOJEMU aniołkowi.- powiedział hardo Sasuke, który pojawił się z nikąd obok brata.
-Spokojnie Sasuke nie powiem. To ja lecę, bo miałam im zanieść te lody. Mata ne. Itachi, Sasuke i Sa...Sasori-kun.- powiedział jego imię i uciekła.
- Itachiiii. Co żeś jej powiedział?- spytał zły Sasuke.
- Tylko tyle, że robiłeś zakupy i kupujesz prezent dla Naruto.- usmiechnął się chlopak.
- No zabiję cię!- krzyknął chłopak. Jak Sakura uwielbia te przekomarzanki braci.

Godzina 15:40. Chyba jestem za wcześnie. Pomyślał rozradowany Naruto siadając na lawce na placu zabaw.
Chciał coś kupić swojemu chłopakowi, ale naprawdę nie wiedział co. Nie chciał kupywać mangi, to zbyt pospolite.
15:53. Naruto rozglądał się na wszystkie strony, a po Sasuke ani ślasu. Sprawdził telefon. Żadnej wiadomości. Ubrany był w jasno-zielone rybaczki i ciemno-zieloną koszulkę z 3/4 rękawkiem i z kapturem. Na nadgarstkach miał założone trzy brzęczące branzoletki. Ubrał nowe sportowe buty jeszcze nie używane. W jednym uchu dało się zauważyć mały srebrny kolczyk, a jego blond włosy były nażelowane. 16:05. Gdzie on jest? Niecierpliwił się chłopak.
Ale skąd mógł wiedzieć, że...

(włącz)
- Puszczajcie!!!! Cholera!!!! Już nie będę dla was pracował!!! Nie podkabluję was na policji, ale puśćcie mnie!!!! Muszę iść!!! Czeka na mnie...
- Uzumaki Naruto?- zakpił szef bandy.
Znajdowali się w jakimś starym magazynie. Sasuke juz szedł na spotkanie. Swieżo ubrany z prezentem w kieszeni, gdy nagle obok zatrzymał się samochód, a jemu przyłożono coś do twarzy i wciągnięto do auta.
Nastolatek siedział teraz przywiązany do jakiejś starej rury. Cały brudny i pobity.
- Puszczajcie!!!!!!!!!
- Ojej. Ktoś nam się tu wkurzył co?- znowu zakpił mężczyzna, a pozostali zawturowali mu śmiechem.- jesteś jak niesforny kotek. Trzeba cię ukarać.- złapał go za podbrudek i kazał spojrzeć sobie w oczy.- Twoj brat oraz tamta dwójka popelnili wielki błąd za który TY musisz zapłacić.- powiedział, a Sasuke napluł mu prosto w twarz.
- Nigdy nic dla ciebie nie zrobię!
Mężczyźni już ruszyli, aby sprać gnoja, ale szef powstrzymał ich skinieniem ręki i dalej wpatrywał się prosto w oczy chłopaka.
- Jesteś pewien? Nie sądzę żebyś chciał, aby twojemu słodkiemu koledze stała się krzywda.
Sasuke od razu zaczał się szarpać.
- Tylko rusz Naruto, a...
- A co?
- Będziesz dla mnie pracował, albo temu Naruto może zdarzyć się niemiły wypadek.- powiedział obracając w dłoni scyzoryk.- Więc jak?
- Dobrze. Ale coś ci powiem PAIN!!!! Jeśli tylko ruszysz Naruto to policja sobie z tobą inaczej pogada!
- I to mi się podoba. Tak długo jak będziesz wykonywał robotę Naruto będzie bezpieczny.- postanowił i pstryknął palcami na znak, aby rozwiązać chlopaka, który od razu wsadził rękę do kieszeni by sprawdzić czy jest tam owy prezent. Wstał i ruszył do wyjścia.
- Bądź tu jutro o 8:00 rano.- nakazał Pain, a chłopak tylko kiwnął i ruszył dalej. Ale nie wrócił do domu. Poszedł nad rzekę i usiadł na ławce. Spojrzał na godzinę. 18:30. Już pewnie go tam nie ma. W co ja się wplątałem. Pewnie będzie na mnie zły. Ale to dobrze. Nie moge im pokazać jaki jest dla mnie ważny.
Zakrył twarz dłońmi.
- Naruto.- wyszeptał i nawet nie zauważył kiedy zaczął płakać.- Przepraszam. Jestem taki beznadziejny. Wybacz mi. I za to. I za to co zrobię w przyszłości.
Wyciągnął telefon i napisał szybko wiadomość. Coraz bardziej płakał.
- Przepraszam.- szepnął znowu i wysłał wiadomość.
Siedział tam bardzo długo. Chyba ze trzy godziny zanim wrócił do domu.

18:40. Sasuke. Dlaczego? Dlaczego znowu mnie to spotyka? Na pewno coś mu się stało. Przecież powiedział, że mnie kocha, więc... więc. Już nie miał siły dłużej się pocieszać, więc zaczał płakać. Objął kolana rękoma i płakał. Telefon zadzwonił. Wiadomość. Ta wiadomość, która w tym momencie zrujnowała jego życie. Nieszczęście uderzyło.

Naruto. Przepraszam. To był błąd. Myślałem, że to milość, ale myliłem się. Przepraszam jeśli sprawilem ci przykrość, ale to jest naprawdę obrzydliwe.

Obrzydliwe...Obrzydliwe...Obrzydliwe...Obrzydliwe...
To słowo huczało mu w głowie. Zerwał się i zaczął biec. Po prostu przed siebie. Nawet nie zauważył, że dobiegł do Tego mostu. Tego, na którym Sasuke go uratował. Upadł i zaczął szlochać jeszcze bardziej.
- Dlaczego?- chlipnął.- Dlaczego?!!!!! SASUKE!!!!!! Dlaczego?!!!!!!!! POWIEDZ MI!!!!!!! DLACZEGO!!!!!! SASUKEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!- wrzeszczał zanosząc sie płaczem.
Sasuke się tego nie spodziewał, że Naruto tak tu wpadnie. Siedział na ławeczce gdy Naruto wbiegł jak szalony na pomost. Chłopak odruchowo schował się za drzewem i gdy Naruto wrzeszczał jak oszalały on wyciągnął naszyjnik z mała gwiazdką. Patrzył się na niego płacząc i cicho powtarzając "przepraszam". Nawet nie byli ze sobą jeden dzień. Kochali siebie od kilku lat. Dopiero zaczynali przygodę jako para, jako jedność. Chcieli tego, obydwoje, ale stanęła między nimi pewna osoba, którą Sasuke musi pokonać sam, przynajmnej tak sądził.

*Dobrze. Chodźmy!
**Gdy coś boli. Tak jak u nas "ała"
*** 100 yenów to około 4 zł




HWTM 8

Wstęp. Bardzo króciutki. Tylko informuję, że pojaiwą się linki do piosenek. Po prostu je włączcie w innej karcie i z tymi piosenkami w tle czytajcie dalej.
Zapraszam.
____________________________________

8 - Wyznanie

Naruto zamrugał parę razy. No kurczę! Przyszedł na imprezę, żeby się zabawić, a tu oto stoi przed wkurzonym- jak widać- Sasuke.
- Naruto! Jednak przyszedłeś.- podszedł do przyjaciela Kiba. Złapał blondyna oraz speszoną Hinatę pod ramię i szybko wprowadził ich do środka. Muzyka zaczęła lecieć i po chwili każdy wrócił do tańca, zupełnie nie przejmując się zaistniałą sytuacją. Albo po prostu nikt nie chciał mieć do czynienia ze zdenerwowanym Uchihą, który właśnie zatrzasnął za sobą drzwi.
Uzumaki podszedł do różowowłosej i uśmiechnął się lekko.
- Co się stało? Czemu Sasuke był taki wkurzony. Aż mi dreszcz przeszedł po plecach.- wyszeptał, trzęsąc się tak jakby było mu zimno.
- Nie. Nic. To tylko... po prostu... Suigetsu!- zawołała chłopaka, aby wybrnąć z tej niewygodnej sytuacji.
- Co jest?- spytał chłopak, gdy już znalazł się przy nich z puszką piwa.
- Powiedz naszemu przyjacielowi dlaczego Pan Uchiha był tak zdenerwowany.- nakazała ze sztucznym uśmiechem, od którego włos jerzył się na głowie.
- Ojejku! No bo chciałem powiedzieć Sakurze i Saiowi wielką nowinę, ale wtedy muzyka się wyłączyła i wykrzyczałem to na głos.
- Ale co?- zapytał zniecierpliwony Naruto. Nigdy nie był zbyt cierpliwy. Nienawidził stać w kolejkach. A ta sytuacja dotyczyła jego przyjaciela, w którym jak już wiadomo jest zakochany, więc stał osłupiały gdy usłyszał co mówi jego białowłosy kolega.
- Sasuke sie zakochał- powiedział Suigetsu z szczwanym (napisałam to celowo)uśmieszkiem.
- Zako... CO?!!
- No. Nie powiedział mi tego wprost, ale zauważyłem to w jego oczach. No i nażelował dzisiaj włosy. Do tego gdy powiedziałem mu to, on się zarumienił!!! Czaisz? Sasuke, rumienił. Nie mogę. Kimkolwiek jest ta laska, musi być wyjątkowa.- zakończył swoją wypowiedź biorąc łyk Whisky.
Naruto stał wpatrując się rozszeżonymi źrenicami w kolegę i nie mogąc wykrztusić ani słowa. Hinata się zgubiła, a Sakura wcześniej uciekła i rozmawiała teraz z Kibą.
- Kiba. Widzisz jego minę?! Ja tego nie wytrzymam! W kim do cholery zakochał się ten gnój!!!- wrzeszczała do przyjaciela przebierając palcami w powietrzu.
- Sakura. Uspokój się. Przecież Uchiha nie ma zakazu zakochiwania się.- odpowiedział całkiem spokojnie chłopak.
Dziewczyna westchnęła głośno i spojrzała tęskno w stronę Naruto, który wchodził po schodach na górę i powiedziała smutno.
- Kiba. Ja mu powiedziałam, że teraz będzie inaczej. I jak ja mu teraz spojrzę w oczy, co?- złapała się za skronie po obu stronach i poszła do pustego pokoju. W salonie nadal wszyscy bawili sie świetnie. Hinata znalazła swojego kuzyna- Nejiego i jego przyjaciela Shino, z którymi teraz miło gawędziła.
Kiba wszedł za przyjaciółką i zamknął drzwi. Usiadł na łóżku tyłem do dziwczyny.
- Ja też się przejmuje Naruto. To przecież mój przyjaciel od kiedy pamiętam. Pomógł mi. I tobie chyba też.- zakończył chłopak głaszcząc Sakurę po plecach.
- Muszę do niego iść.- szepnęła.
- Nie możesz. Jak teraz do niego pójdziesz, powie ci, że z nim wszystko w porządku. Uśmiechnie się do ciebie i powie żebyś wracała się bawić.
(włącz )
- To co mamy robić!!! Nie chcę, żeby to wszystko się powtórzyło!!!- krzyczała ledwo powstrzymując kilka łez uciekających spod rzęs.
- Wiem, ale on teraz potrzebuje pobyć trochę sam. To pomaga.
- Na co?!!
- Na złamane serce.- powiedział cicho.

Naruto przebywał w pokoju przyjaciela. Okrył się jego kołdrą i siedział wpatrując się w księżyc za oknem. Płakał. Nie mógł przestać. Wiedział, że ich związek nie ma szans na przyszłość, ale mimo wszystko... Kochał Go. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że zakochał się w nim już dawno temu. Wtedy na moście Sasuke stał się jego idolem. Zawsze pragnął jego aprobaty. Jego marzeniem było stać się tak dobrym, żeby Sasuke go pochwalił, a tymczasem nie widział tego, że się w nim coraz bardziej zakochiwał. Te wszystkie kłótnie były tylko po to, żeby zwrócić na siebie Jego uwagę.
Naruto nie spodziewał się, że to aż tak zaboli. Sasuke się zakochał i to na pewno nie w nim.
- I jak ja mam to przeżyć?! Jak ja mam się zachowywać spokojnie widząc Go z jakąś dziewczyną?!- szlochał. Po chwili podszedł do okna wychodzącego na ogród i od razu Go zauważył. Sasuke siedział na ławce ubrany tylko w krótki rękaw.
Przeziębi się.
Pomyślał i od razu się uśmiechnął. Odruchowo się o Niego martwił. To było dziwne, ale zarazem, przyjemne uczucie. 
Ale... Ten pocałunek. Co on oznaczał? Pomyślał, a za chwilę już zbiegał ze schodów z ciepłym kocem pod pachą.
Nikt nie zwracał na niego uwagi gdy zatrzaskiwał za sobą drzwi, oprócz jednej mlecznookiej panienki.
Naruto skierował się w stronę ogrodu, ale przystanął przed zakrętem. Najpierw otarł łzy, aby tamten niczego nie zauważył, potem zaczął poprawiać włosy, ale po chwili znowu je rozczochrał. Zarzucił na siebie koc i ruszył do boju. Przystanął przy ławeczce z miną wyrażającą zaskoczenie. Bezdenna czarna otchłań oczu bruneta spojrzała na niego. Serce zaczęło bić coraz głośniej - im obojgu.
- S...Sasuke. Co ty tu robisz? Myślałem, że poszedłeś do domu.- powiedział niby zaskoczony blondyn i usiadł obok przyjaciela. Sasuke siedział w swojej wyjątkowo rozpoznawalnej pozie. Łokcie leżały oparte na kolanach, a brodę położył na splecionych ze sobą palcach dłoni i patrzył przed siebie.
- Po prostu chciałem być przez chwilę sam.- powiedział chłodno jak zwykle, mimo że jego stan wewnętrzny znajdował się w istnym chaosie.
- Aha.- odparł tylko blondyn po czym zapadła tak zwana grobowa cisza. Normalnie standard.
Sasuke zazgrzytal zębami, bo noc była dosyć chłodna i potarł ręce. Naruto nie mógł tego zignorować. Zacisnął zęby i walnął go w głowe.
- Młotku co to było?!- wrzasnął tamten.
- Chcesz się przeziębić idioto!!?- odkrzyknął blondyn i udostępnił mu połowę koca rumieniąc się przy tym lekko. Sasuke przysunął się i otulił miękkim przedmiotem.
- Więc?- spytał Naruto, który miał na twarzy dwa wielkie rumieńce, więc patrzył w inną stronę.
- Co więc?- odpowiedział pytaniem na pytanie brunet.
Siedzieli teraz bardzo blisko siebie, prawie stykali się głowami. Oboje byli bardzo zdenerowwani, ale jak na złość żaden z nich o tym drugim nie wiedział.
- Kim jest ta dziewczyna?- spytał Naruto niemal szeptem.
- Hę?- wykrztusił Uchiha i zrobił głupią minę. Naruto spojrzał na niego i powtórzył pytanie, ale Sasuke zdawał się dalej nie rozumieć o co mu chodzi.
Chłopak poderwał się, zacisnął dłonie w pięści i krzyknął
(włącz )
- Kim ona jest?!! Ta dziewczyna, która mi Ciebie ukradła?!!
Łzy cisnęły mu się do oczu, ale nie mógł teraz płakać. To by wszystko zepsuło.
- Mnie? Tobie?... Co?- zamrugał kilkakrotnie Sasuke. Pierwszy raz w życiu był tak zdezorientowany. Nie wiedział co ma mówić, jak się zachowywać. W towarzystwie Naruto pierwszy raz nie wiedział jak zareagować. A on? Stał tam ze spuszczonym wzrokiem zaciskając z całej siły pięści.
Sasuke wstał z zamiarem uspokojenia przyjaciela, bo naprawdę nie wiedział o co mu chodzi, ale następne słowa go zamurowały.
- Ja Cię kocham Sasuke.- szepnął po czym krzyknął już naprawdę głośno - KOCHAM CIĘ!!! SŁYSZYSZ?!! KOCHAM CIĘ OD BARDZO DAWNA!!! Wiem, że nie mam prawa... a...ale ja naprawdę... tylko Ciebie...- szlochał blondyn, a Sasuke nie był w stanie nic powiedzieć, więc tylko słuchał. - Od tego dnia na moście ja zawsze Cię podziwiałem. Kłóciłem się z Tobą bo inaczej nie potrafiłem z Tobą rozmawiać. Ja... Ja tylko chciałem że... żebyś mnie docenił. Wiem, że to głupie, ale dopiero niedawno zorientowałem się, że TAK BARDZO mi na Tobie zależy. Wcześniej nie wiedziałem. Po prostu... po prostu Cię podziwiałem. Byłem zazdrosny o każdą osobę, z którą rozmawiałeś. Ale cieszyłem się, że do żadnej z tych osób się nie uśmiechasz. A kiedy w podstawówce zaprowadziłeś mnie do pielęgniarki... Ja... Ja - tutaj się uśmiechnął i spojrzał przez łzy na bruneta.- Ja byłem taki szczęśliwy, że się mną przejąłeś. Kocham Cię Sasuke. Naprawdę ja...Ale myslałem, że ty...
Nie było mu dane dokończyć, ponieważ Sasuke złączył ich usta w czułym pocałunku po czym przytulił go mocno i oparł głowę na jego ramieniu.
- Sasuke?- szepnął zdziwiony Naruto.
- Młotku. Nie myśl tyle.- odpowiedział tamten.
Naruto oddał uścisk. Mocno oplutł bruneta w pasie i wtulił się w jego szyje. Stali tak naprawdę długą chwilę. Nie chcieli tego przerywać. Ale stało się coś piękniejszego.
- Naruto.- powiedział czule brunet przez co tamten rozpłakał się jeszcze bardziej i o mało co nie dostał palpitacji serca.
Sasuke odsunął go od siebie na długość ramion i spojrzał w jego błękitne oczy, przy których niebo powinno się wstydzic swojego koloru.
- Naruto.- powtórzył tak samo czule jak wcześniej, a Naruto zareagował tak samo jak przed chwilą.
- Sasuke. Przestań. B... Bo nie bę...dę mógł n...nic powiedzieć.- mówił niby oskarżycielsko blondyn. Tak naprawdę nie chciał żeby Sasuke przestał. Pierwszy raz słyszał żeby wydobył się z niego tak czuły ton głosu.
Sasuke ścierał łzy z policzka przyjaciela, chociaż już chyba nie powinien go tak nazywać.(Hihi)
- Naruto. Ja się zakochałem.- powiedział brunet. Uzumaki czekał, aż mu powie, kto to jest, aż powie, że go nie potrzebuje.
- W Tobie, Naruto.- uśmiechnął się.
- heee?- chłopak zrobił zdziwioną i zarazem szczęśliwą minę.- Kiedy?
- Dosyć niedawno. Byłem tak wkurzony jak zobaczyłem, że tamten typ cię zbił. Cały buzowałem!- powiedział to z niesmakiem na wspomnienie byłego chlopaka Naruto, lecz za chwile sie rozjaśnił, (oczywiście nie tak, że wokół latały gwiazdki i kwiatki. przecież to Sasuke!) a w jego oczach pojawiła się znowu ta niesamowita czułosć. Złapał blondyna za ramiona i spojrzał mu głęboko w oczy.
- Bałem sie, że mnie odrzucisz. Wiedziałem, że lubisz chłopaków, ale to nie oznaczało, że musisz lubić akurat mnie.- posmutniał.
- Kocham cię Sasuke. Naprwadę. Bardzo, bardzo Cię kocham!- śmiał się głośno i rzucił się na Sasuke. Oboje ze śmiechem opadli na trawę. - Czy to zanczy, że teraz jesteśmy parą?- spytał Naruto z nadzieją.
- Tak, ale powiemy o tym tylko naszym przyjaciołom. Na razie. Potem zobaczymy.- uśmiechnął się znowu. Sasuke się uśmiechał. Sasuke! Uśmiechał! Koleś, który rzadko kiedy zwracał się do kogoś z szacunkiem teraz się uśmiechał.
- Tak bardzo Cię Kocham Sasuke.- z uśmiechem przylożył swoje czoło do czoła "swojego chłopaka". (Yatta! Jak to fajnie brzmi. Dop.Naruto.)
- Ja też Cię kocham Naruto.- poczochrał blondyna po wlosach.
( włącz)
- Ogłaszam Was mężem i mężem- powiedział jakiś znajomy glos. Popatrzyli w tamtą stronę, a za płotem stał uśmiechnięty - pod maską - Kakashi-sensei z uniesioną ręką w geście przywitania.
- Yo!- powiedział wesoło.
Chłopcy od razu zdali sobie sprawę, że są w dość dwuznacznej pozycji, więc szybko odsunęli się od siebie na "bezpieczną" odległosć i wstali.
- C... Co Pan tu robi Kakashi-sensei?- spytał ze sztucznym uśmiechem Naruto.
- A tak tylko przechodziłem, gdy usłyszałem jak ktoś płacze. Bardzo głośno. Myślałem, że jakaś dziewczyna ma złamane serce, ale okazało się coś zupelnie innego- tu spojrzał znacząco na swoich uczniów.
- Ja idę do domu po bluze.- poinformował Sasuke i ruszył w stronę drzwi.
- ee?!! Zostawisz mnie tak?!! Hej! Sasuke!- krzyczał za nim blondyn, ale chłopak właśnie wszedł do domu.
- Potem słyszałem bardzo głośne wyznanie miłosne i oto jestem.- usmiechnął sie nauczyciel tym swoim chytrym uśmieszkiem, przez który nasz główny bohater się zarumienił.
- To wcale nie tak! To tylko... Tego... My tylko...- plątał się Naruto, aż w końcu zrezygnowany podszedł do nauczyciela, ktory poczochrał go po włsoach.
- Widzę, że twój sen się ziścił.
- Tak. Kocham Go. Naprawdę, Kakashi sensei.- powiedział zarumieniony blondyn wpatrując sie w swoje buty.
- Wiem. To dobrze.- odprał białowłosy.- To jak to było? Ach tak.- odchrząknął i przyłożył jedną rękę do serca, a drugą wyciągnął w górę przed siebie.- Wiem, że to głupie, ale dopiero niedawno zorientowałem się, że TAK BARDZO mi na Tobie zależy. Wcześniej nie wiedziałem. Po prostu... po prostu Cię podziwiałem. Byłem zazdrosny o każdą osobę, z którą...
- Może Pan przestać! Kakashi-sensei!!! Od kiedy Pan tu stał?- spytał Naruto. Wyglądał teraz niczym burak z rękami i nogami.
- Hmm...- zamyślił się mężczyzna.- Chyba od momentu "Co ty tu robisz? Myślałem, że poszłeś do domu." Tak. Od tego momentu.
- Stał tu sobie sensei i podsłuchiwał tego wszystkiego?!!- wrzasnął niby z oburzeniem blondyn. Kakashi-sensai był jego ulubionym nauczycielem, a od niedawna chyba nawet stał się dla niego wujkiem i przyjacielem. W końcu kakashi wiedział. Wiedział o tym, że Naruto miał chłopaka, i że był zakochany w Sasuke, co na szczęście wyszło na dobre. No kurczę. Okazało się, że Sasuke też Go Kocha. Naprawdę. W tym momencie Naruto znajdował się w niebie, chociaż przy jego wyglądzie można pomyśleć, że się tam urodził. Ale wracając do rozmowy. Kakashi pokiwał głową i uśmiechnął się.
- Słyszałem każde słowo. To się nadaje normalnie na serial.- zadumał się nauczyciel.
- Kakashi-sensei!!!- krzyknął Naruto.
- Dobra, już dobra, ale muszę ci coś powiedzieć.- zbliżył siedo blondyna i wyszeptał.- Ten najważniejszy moment słyszała pewna nieśmiała nastolatka - twoja koleżanka.
- Hinata?!!- przerażenie widać było w jego oczach. Czy Hinata go znienawidzi? Naprawdę ją lubił i chciał żeby była jego serdeczną przyjaciółka tak jak Sakura - No moze nie, aż tak. Pomyślał przypominając sobie sytuacje, kiedy Sakura była niemalże brutalna, chociaż czasami to stawiało go na nogi. To co ta trójka - Sakura, Kiba i Naruto - przezyli razem sprawiło, że łączą ich naprawdę silne więzi. A teraz bał sie Hinaty. To miła dziewczyna, ale czy teraz może się go brzydzić? Oczywiście, że może.
- Uważaj Naruto. Jakby co to zawsze mnie znajdziesz żeby pogadać.- uśmiechnął się nauczyciel.
- Arigatou. Kakashi-sensei. Uwielbiam pana.- wyszczerzył się Naruto w naprawdę wielkim  i szczerym uśmiechu.- Lecę do środka. Oyasumi.- powiedział i wbiegł do domu.
- Przed tobą naprawdę długa droga, Naruto.- powiedział do siebie białowłosy. Czy aby na pewno do siebie?
- Kakashi!!! Czemu miałem się chować w tych krzakach?!! Przecież Naruto jest też moim uczniem!!!- krzyknął wkurzony Iruka.
- Hej! Iruka! Prawdę mówiąc zapomniałem o tobie.- powiedział drapiąc się po głowie.
- Co?!! Jak ty wogóle zostałeś nauczycielem. Przecież nie masz...
I zaczął się wykład, którego Kakashi i tak nie słuchał. W końcu udało mu się uciszyć Irukę - poszli do baru żeby zwyczajnie się napić, w przypadku Iruki było tego sporo.

- Sakura. Hej. Nie powinniśmy ich podsłuchiwać.- szepnął kiba.
- Ale przecież nie musimy się już martwić. Nie słyszałeś? Sasuke też Go kocha, a z tonu jego głosu wnioskuję, że to prawda.
- Jak się Naruto dowie to...- zaczął Kiba.
- To co? Hę?- usłyszeli głos Naruto, który brzmiał jak z horroru.
- Ona mnie zmusiła.- Kiba wskazał przyjaciółkę.
- C... Wcale nie! Ja się tylko martwiłam o ciebie Naruto.- tłumaczyła się. Blondyn zaczął do nich podchodzić, a gdy był już wystarczająco blisko przytulił ich mocno. Zaskoczyło ich to. Ale po chwili zrozmieli.
- Dziś jestem zbyt szczęśliwy, żeby być na Was zły.- powiedział, a potem spojrzał na nich surowo.- Ale następnym razem mnie nie podsłuchujcie.- ostrzegł i podszedł do drzwi.
- Gdzie idziesz?- spytała Sakura. Naruto odwrócił się i uśmiechnął szeroko.
- Sasuke mnie odprowadzi.- i wyszedł.
- Kurczę! Co za blask! Aż musiałem zmrużyć oczy.- powiedział Kiba z uśmiechem.
- Ale jest szczęśliwy. To najwazniejsze.- opadła na łózko Sakura.
- Hej. przez ciebie leżelibyśmy w grobach. Gdyby nie Sasuke to on by nas zakatrupił, że podsłuchiwaliśmy.
- przestań! To nie moja wina! Ja się tylko martwiłam. Chodżmy potańczyć.- wstała i podeszła do drzwi, po chwili tak jak Naruto odwróciła się i uśmiechnęła ciepło.- No chodź.
- Za moment.
- Okej.- zatrzasnęła drzwi.
- Za nieługo to zrobie. Skoro Naruto się odważył i to do chłopaka to ja też. U mnie jest niby łatwiej, ale... Zrobię to! Już za niedługo.- z takim postanowieniem Kiba wrócił i jeszcze przez długi czas bawił się ze znajomymi.

Naruto szedł obok Sasuke z płonącymi policzkami. Oboje byli bardzo zawstydzeni, ale i szczęśliwi. Doszli pod dom Uzumakiego, który powiedział.
- T... To dobranoc.- pożegnał się i odwrócił z zamiarem wrócenia do domu, ale Sasuke odwrócił go ku sobie i pocałował czule w czoło na pożegnanie.
- Dobranoc.- powiedział i poszedł dalej. Naruto patrzył za nim, aż tamten znikł za zakrętem. Wszedł do domu, a tam przywitała go jego rodzinka - Jiraya i Konohamaru.
- Noooooo czeeeeeeeść.- przedłużali swoją wypowiedź i dziwnie się uśmiechali.
Widzieli. Pomyslał Naruto. Kurczę! Widzieli.
- No dobra!!! Tak!!! Jesteśmy parą!!! Od dzisiaj!!! Wyznałem mu swoje uczucia, a on je przyjął!!! Zadowoleni jesteście?!!- krzyknął i po raz niewiadomo już dziś który spalił buraka.
- Taaaaaaaak.- powiedzieli ze śmiechem i zaczęli uciekać przed goniącym za nimi niby to zlym blondynem.
Teraz bedzie inaczej. Teraz będzie dużo lepiej. Obiecał sobie Naruto.

__________________________________
I jak mi wyszło? Ale sie naprodukowałam! Hej zobaczcie to jak jeszcze nie widzieliście.

Proszę o komcie. Obrazek dla Was. Lubię go.