Usłyszał tylko dźwięk budzika, choć tak naprawdę nie był on potrzebny. Wyłączył go i przetarł mocno zmęczone oczy.
Nie mogłem zasnąć. Całką noc myślałem o dzisiejszym dniu.
Odsłonił kołdrę i podszedł do lustra. Wyglądał okropnie, ale na myśl o tym z kim spędzi walentynki od razu pojaśniał na twarzy.
Zaczął dzień jak zawsze od półgodzinnych ćwiczeń, umył się, zjadł zdrowe śniadanie i wyszedł do szkoły.
Jak tylko stanął w wejściu do klasy musiał opanować się, aby nie uśmiechnąć zbyt szeroko (kiedyś próbował i trochę nie wyszło)
Włącz
- Yo Hinata.- przywitał się z chłopakiem.
- O! Cześć Kageyama. Właśnie miałem do ciebie pisać. Wiesz, że za tydzień będziemy mieli mecz sparingowy z jakąś drużyną z naszej prefektury!- oczy mu świeciły z ekscytacji.
- Serio? Za tydzień? Super. Dawno z nikim nie graliśmy.- podjarał się tak samo brunet, ale oprzytomniał.- Chwila moment, przecież ty nawet nie zagrasz.
- Co?- zamrugał kilka razy i zrobił minę wkurzonego kota, (ale tu tak mi się kojarzy Grumpy cut ) zaparł się pod boki i podniósł dumnie brodę.- Nic mnie nie powstrzyma przed zagraniem w tym meczu.
- Haha. No chyba, że Suga. Jestem pewien, że ci nie pozwoli- ten uśmiech cwaniaka.
- Ale niby dlacze...
- Twoja ręka. Nie możesz jej nadwyrężać. Trzeba było myśleć o tym wcześniej.
- Ale Suga nie może..
- Jak nie on to kapitan.
- Ale...
- Nie ma żadnych ale...
Rudzielec usiadł obrażony na swoim miejscu i odwrócił się w stronę okna.
Kageyama uśmiechnął się pod nosem. Było tak jak zawsze. Rozmawiali, kłócili się i śmiali. Tylko tego chciał. To mu wystarczy... no i może krótki pocałunek?... Nie nie nie nie Kageyama wybij to sobie z głowy! Popatrzył spowrotem na przyjaciela, nabazgrał coś na kartce i rzucił chłopakowi na biurko dosłownie sekundę przed wejściem nauczyciela.
Hinata odwinął kartkę i uśmiechnął się do kumpla.
Następnym razem bardziej na siebie uważaj. Jak coś będzie nie tak spróbuję przekonać kapitana, ale tylko ten raz!
Dzień minął całkiem spokojnie. Nie mogli zostać do końca szkoły, bo spóźniliby się na jedyny autobus więc zwolnili się z dwóch ostatnich lekcji.
- khaaaa....- ciężko oddychał Hinata gdy zamknęły się za nim drzwi autobusu.- u.. da..ło się.. na sty... styk.
- he... he... hee... No to.. u .. siądźmy.
Opadli na siedzenia, a gdy już uspokoili swój oddech rudzielec spytał.
- Dokąd właściwie jedziemy?
- Niespodzianka. Nie pytaj.
- Niespodzianka?!- samo to słowo już wprawiało go w dobry nastrój. W ogóle nie wiadomo czy w ciągu dnia potrafił być taki moment, w którym nasz bohater zachowywałby spokój. Nieeee... to raczej typ z wiecznym ADHD.
- Tak, a teraz daj mi się zdrzemnąć.- przyłożył twarz do szyby.
- A... ale ja nie wiem kiedy wysiadamy.- spanikował mniejszy.
- Spokojnie. Czeka nas niekrótka droga. Też się zdrzemnij.- zamknął oczy.
- Ale ja nie umiem spać w ciągu dniaaaaa... Już mi się nuudziii...
Kiedy Kageyama nie odpowiedział rudzielec kręcił się po cichu na siedzeniu przez najbliższe 5 minut.
- Kage..
- Matko! Naprawdę nie potrafisz usiedzieć w spokoju?
- Nie! Masz z tym problem?
- Mam! Duży!
- No to trudno!
- Dziecko z ADHD
- Zakuty łeb
- Durny rudzielec
- Tyczkowaty głąb!
- Wiewiórka!
- Masz włosy na grzybka!
- A ty pięk...- zatkał się i pstryknął go w nos.
- Ała! No co?!
- Nico. Szczerze to przewidziałem taki scenariusz. Poczekaj.- zaczął grzebać w swoim plecaku wyciągając różne rzeczy i kładąc je na kolanach Hinaty.
- Co to?
- Masz tu gry na PSP, książkę i jakieś słodycze, ja nie przepadam. Czy teraz jesteś zadowolony?- zapytał w sumie nie oczekując odpowiedzi.
- Hai! Super dzięki! O wszystkim pomyślałeś. Zaradny jesteś- uśmiechnął się i włączył gry nie zwracając uwagi na to, że po raz któryś stopił serce zimnego Króla.
******
Dojechali po dwóch godzinach do miejscowości zwanej Rasaki (nazwa wymyślona)
Gdy stali już na przystanku Hinata ponownie zapytał gdzie idą i że już nie może się doczekać na co brunet tylko uśmiechnął się przebiegle.
- Zobaczysz...
Ale niestety nie zobaczyli nic.
- J...j..j...jak to przesunięte na inny termin?!- wkurzył się nastolatek.
- Kageyama spokój...
- Chciałem cię tu zabrać, a oni... grrrr- porwał kartkę na jak najmniejsze kawałeczki.
- Spokojnie. Gdzie?- tym razem mówił delikatnie rudzielec.
- Na spotkanie z Małym Gigantem.-rozmasowywał sobie skronie, ale nie słysząc odpowiedzi spojrzał na przyjaciela.
Chłopak stał z rozszerzonymi oczami, totalnie go zatkało.
- Hina...
- AAAAAA!!!! Mały Gigant miał tu być, a oni! Dlaczego?! a Ty... chciałeś mnie tu zabrać i za wszystko byś płacił?- uspokoił się.
- No tak, to normalne na rand...znaczy.. no jak się komuś robi niespodziankę.
- Chciałeś powiedzieć na randce.- zaśmiał się w myślach. - No trudno. To wymyśl coś innego Kageyama!- poklepał go po ramieniu i ruszył powoli przed siebie.
- Gdzie idziesz?
- Gdzie mnie nogi poniosą! Tam niedaleko jest jakiś park! Chodź coś wymyślimy.
Położyli się na trawie pod drzewem. A raczej Hinata, Kageyama siedział i twardo nad czymś myślał. Rudy uśmiechnął się politowaniem i zamknął oczy.
- Odsapnij chwilę. Nic się nie stało. Jest dobrze.
- Jak to nic się nie sta...- zaczął zrzędliwym tonem.
- No przecież mówię. Jest- pociągnął go za bluzę przez co ten położył się obok.- dobrze.
- Nie ciągaj mnie tak. To drogie ubrania.- burknął kryjąc rumieniec.
- A ja to co? Ciuchy z odzysku?!
- Ja mam trochę pieniędzy.
- Bogaty paniczyk czy jak.- wytknął mu język.
- Ty mały karzeł...
- Heeeeeeeej!!! Kogo my tu mamy!!!
Odwrócili się i zmierzyli przybysza od dołu do góry.
- Kuro!- odparli jednocześnie wstając z trawy.
- Yahooo.- wychylił się zza niego Kociak.
- Kenma! Też tu jesteś.- rozweselił się jeszcze bardziej rudzielec.
Przyjaciel tylko prychnął pod nosem skrzyżował ręce i spojrzał przychylnie na starszego kolegę.
- Co was sprowadza do tego miasteczka?
- Mamy tutaj trening całą drużyną, a my właśnie wyszliśmy się zabawić po treningu. Naa?- uśmiechnął się do chłopaka.
- Hai.- odpowiedział słodko młodszy.
Nasi bohaterowie zarumienili się na tę scenkę i spojrzeli na siebie w tym samym momencie, jednak zaraz odwrócili wzrok i zaczerwienili się jeszcze bardziej. Nawet nie zauważali kiedy Kuro popchnął ich i powiedział uprzejmie/
- No to zabawmy się razem.
Mimo niezbyt ciekawego początku wycieczki później było naprawdę wesoło. Kageyama może był trochę z początku zazdrosny, ale przeszło mu. W końcu jak mógł nie być szczęśliwy widząc ten banan na twarzy ukochanego.
Zdarzyło się kilka sytuacji podczas których chłopcy byli tak czerwoni na widok zażyłości związku znajomych, że nie mogli już patrzeć.
No choćby kiedy grali na maszynach i Kuro próbował wyciągnąć z jednej zabawkę ze swojego ulubionego anime. Nie udało mu się, więc spróbował jeszcze kilka razy - na marne. Zrobił tak smutną minę, że już Hinata gotów był pomóc, ale Kuro go ubiegł.
- Co Ty robisz? Patrz, ta gra ma na celu cie oszukać wiesz. Chodź spróbujemy jeszcze raz- i pocałował go w czoło, po czym trzymając swoje ręce na jego razem udało im się wyłowić zabawkę.
Takich sytuacji było więcej, no ale wróćmy do naszych głownych bohaterów. Wszyscy się doskonale bawili, byli w kinie na filmie sensacyjnym, na którym Hinata się strasznie ekscytował. Inni natomiast oglądali w spokoju.
Jednak nie przewidzieli, że ostatni autobus będzie odwołany.
- Coooooo?! Kageyama! I co teraz zrobimy? Nnn..nie ma..maaamy pieniędzy ani nic!
-Tsk. Spokojnie coś wykombinujemy.
- Shoyo? Co się stało?- doszedł do nich Kenma.
- Nie ma autobuuusu, musimy gdzieś przenocować.
- Ale nie mamy też pieniędzy.- dopowiedział Kageyama.
Kenma zastanowiłsięnad czymś po czym podszedł i zapytał słodko swojego chłopaka.
- Kuro-kuuun?- zatrzepotał oczkami.
-H.Hai?- Chłopaki pierwszy raz widzieli żeby kolega się rumienił.
- Mamy w pokoju sporo miejsca dla nich?- wskazał znajomych.
- No.. niby tak, ale przecież...
- Kurooooo.- zrobił minę jaką tylko jego chłopak mógł zauważyć.
- Dobrze, mogą zostać.
Kenma odwrócił się i popatrzył w ich stronę bez cienia emocji na twarzy, jak zawsze.
- Możecie spać u nas.
- Bardzo dobrze trafiliście- uśmiechnął się Kuro jak już ruszyli w stronę ich domku.
- Nande?- zaciekawili się.
Szedł przodem i nagle zatrzymał się odwrócił w ich stronę i zaparł się pod boki z takim szelmowskim uśmiechem.
- Bo na dzisiajszą noc mam... ALKOHOL!!!!
Jak się zakończy ta historia?
Uwaga! Nie tolerujemy homofobii i jakiegokolwiek obraźliwego zachowania. Do widzenia :)

wtorek, 11 października 2016
środa, 4 maja 2016
HWTM 20
Rozdział 20 - Prezent
- Słucham- uśmiechnął się blondyn.
- Brakowało mi tego.- rzucił się do przodu i przytulił chłopaka.
- Czek..Sasuke. Co Ty..?
Brunet odsunął się troszkę i potarł lekko ich noski.
- Brakowało mi tej swobody i bycia z tobą sam na sam...ała! Za co to?
Naruto nadął policzki i skrzyżował ręce na piersi.
- Wielki Panie Uchiha nie zapominaj, że tu są szyby i wszystko widać.
- No to co? Ja się nie wstydzę.
- Ja też nie!!!- krzyknął szybko.- to znaczy... ja też się nie wstydzę. Chodzi o to, że...no popatrz- wskazał palcem w dół, a gdy ten zobaczył to samo co jego chłopak zrobił tę samą dziwną minę. W dole na ławeczkach siedzieli znajomi i gapili się na nich z głupimi uśmieszkami na twarzy.
- I co? Czujesz ten dreszcz na plecach?- żachnął blondyn opierając się ramieniem o szybę.
- Tak rozumiem, ale olejmy to. W końcu Sakura i Kiba nas tu...
- A właśnie!- przerwał mu.- to mi coś przypomniało.
Wyciągnął telefon i zaczął coś szybko pisać. Po chwili spojrzał w dół i uśmiechnął się do siebie.
- O co chodzi?- Sasuke nie ukrywał zaciekawienia.
- O nic.- uśmiechnął się uroczo chłopak.
- Ej. To nie fer żeby...
Naruto bardzo szybko złączył ich usta w jeden długi, czuły pocałunek. Usiadł mu na kolach.
- Nie mam nic przeciwko jeśli zawsze będziesz mnie tak uciszał.- zaśmiał się Uchiha i symbolicznie zdzielił blondynka w głowę.
- Ojj no... Sasuke.
- Słucham.
- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.
A myślałem, że on już nie może być bardziej słodki. Pomyślał brunet i ponownie pocałował swojego chłopaka, który ku jego rozczarowania spowrotem usiadł, no na szczęście obok niego. Szukał czegoś w swoim plecaku. Po znacznie dłuższej (niż się spodziewał) chwili wyciągnął z niej jeden większy i drugi mniejszy prezencik.
- Otwórz najpierw ten większy.- poprosił z rumieńcami wstępującymi na jego twarz.
hana kimi
Sasuke zdziwiony i szczęśliwy rozpakował zawiniątko. Patrzył w szoku na zawartość.
- Ty... przez ten cały czas?
Blondyn przytaknął. Sasuke wpatrywał się w swoją bluzę z dzieciństwa. Tę bluzę podarowaną Naruto, na moście. Tę, która stała się symbolem ich przyjaźni. Tę, która stała się wspomnieniem i tę która stała się powodem ich następnych spotkań.
- To jest...
- Hai. Dowód, że o tobie pamiętałem. Cały ten czas.
- Dziękuję Naruto.
Był taki szczęśliwy. Nie chodziło o to, że to zwykła stara bluza, raczej o fakt że Naruto trzymał ją tak jakby wiedział, że kiedyś stanie się dla nich obojgu ważnym symbolem początku wszystkiego co ich łączy.
- Poczekaj.- zaśmiał się.- Jeszcze drugi.
- Ach.. z wrażenia zapomniałem.- wystawił język.
- Zbierałem na to trochę, bo nie miałem pieniędzy... ah! Nie chwalę się czy coś.. po prostu mówię...
- Wiem- przerwał mu.- Arigatou.- powiedział cichutko z takim spokojem jak nigdy.
Serce Uchihy zaczęło bić coraz mocniej, a z chwilą otwarcia małego zawiniątka ujrzał paczuszkę, jak na pierścionek czy coś.
Naruto? Ty chyba nie?... O czym ja myślę! Mamy 17 lat!
- Otwieraj.- pospieszał go uradowany i lekko zdenerwowany chłopak.
Sasuke otworzył pudełeczko i zobaczył bransoletkę. Łańcuszek z zawieszką w kształcie słońca. Chłopak ostrożnie wyjął prezent.
- Piękny. Dziękuję. Naruto.. dziękuję.
- To srebro, więc tak szybko się nie zepsuje.
- Co?- oczy rozszerzyły mu się ze zdumienia.- ale przecież to dużo...
- Aaaaa! Stul dziób draniu!!!- zrobił groźną minę.- Poza tym.. nie było aż tak drogo, bo wziąłem komplet.
- He?- nie rozumiał.
- Mówię, że...- wyciągnął z kieszeni ten sam łańcuszek z zawieszką w kształcie księżyca.- teraz będziemy o sobie pamiętać w każdym momencie.
Sasuke patrzył na niego i zauważył to teraz. Słońce... Naruto był dla niego jak słońce. Prowadził go i wyciągał z ciemności mówiąc z tym swoim uśmiechem "będę przy Tobie, więc się nie martw".
-... Widzisz. Ja mam jasne włosy, więc jestem słońcem. Ty jesteś zwykle na ciemno ubrany i te twoje włosy. Dlatego księżyc. Dlatego.- urwał na chwilkę i spuścił wzrok, ale Sasuke widział te rumieńce.- dlatego musimy już zawsze być razem... Świat nie może istnieć, bez którejś z tych dwóch ważnych części.- zacisnął pięści i spojrzał na Sasuke z determinacją w głosie.- Dlatego już zaaaaawsze bądź ze mną! Nieważne co! Nieważne co będą mówili, co zrobią i co się będzie działo. Bądź ze mną!
Sasuke zaczął się śmiać.
- Co jest draniu! Ja tu mówię takie rzeczy, a Ty..
- Hai hai..- śmiał się i płakał jednocześnie.
Uwielbiam jego uśmiech. Boże, jeśli istniejesz to pozwól nam być razem, nawet po śmierci. Już zawsze. Odmówił tę cichą modlitwę w swoim sercu.
- Młotku..- dalej płakał.- to ostatni raz gdy płaczę w twoim towarzystwie.- zdzielił go w głowę.
- Wcale nie! Będzie o wiele więcej razy Sasuke.- z jego oczu również leciały łzy.
- Cz.. czemu płaczesz głupku?
- Bo ty też to robisz głąbie.
Oboje wybuchnęli śmiechem i przytulili się do siebie.
- Arigatou. Za prezent. To są moje najlepsze urodziny.
Siedzieli tak, aż do przebycia całego kursu ich wagonika.
W tym momencie byli najszczęśliwsi. Złączyli swoje ręce, a ich bransoletki obiły się lekko o siebie. Taka cicha tajemnica.(wyłącz ost)
******
Wszyscy siedzieli w pobliskiej kawiarni. Rozmawiali głównie o tamtych dwojga.
- ej? Mam takie pytanie.- wszyscy skupili wzrok na Karin.
- Gdzie podziewa się Itachi z Hinatą.
Kiba i Sakura wymienili porozumiewawcze spojrzenia po czym ona powiedziała.
- Hinata gorzej się poczuła, więc poszła do domu a Itachi ją odprowadził.
Neji się ożywił.
- Czemu mnie nic nie powiedziała?
- Kto wie. Może podkochuje się w Itachim.- zaśmiał się brunet.
- Bzdura! Przecież ona kocha Na...
- Neji? Hinata jest zakochana w Naruto?- zmrużyła oczy Karin.
- Nie.. ja tylko tego...
- Hahahaha. Żartowałam! Myślisz, że tego nie widać. Wszyscy to zauważyli. Szczególnie dzisiaj.
Pozostali pokiwali głowami, a Neji usiadł spowrotem.
- Już jej powiedziałem, że może próbować, ale Naruto kocha Sasuke. W dodatku przysięgam, że on ją kiedyś zabije.- zamyślił się.
- Taaaaa. Widzieliście jego wzrok?- podłapał temat Deidara.- "Zabije, zabije, zabije"- machał palcami jakby wypowiadał jakieś zaklęcie.
- Wiesz. To było coś bardziej jak "Łapy precz od mojego Naruto, chyba że chcesz skończyć w paszczy krokodyla"- Kiba robił to samo z palcami.
Potem przez chwilę wymieniali się podobnymi spostrzeżeniami, a pozostali co chwilę wybuchali śmiechem.
- Jesteście naprawdę ciekawi. Cieszę się, że Was poznałam.- skłoniła się Karin.- dziękuję Wam za to.
- Karin no coś Ty! Jesteś świetna, a w sumie to wszystko dzięki Naruto.- powiedziała Sakura.
- Tak. On ma w sobie jakąś dziwną zdolność- powiedział Suigetsu.
- tak tak. Jakby przyciąga do siebie ludzi. Jak magnes.- zaśmiał się Kiba.
- Co nie zmienia faktu, że jest głąbem.- uśmiechnęła się różowowłosa.
Dużo rozmawiali. Jedynym, który się praktycznie nie odzywał był Sasori.
- Idę do łazienki.- to chyba pierwszewypowiedzianeprzez niego dzisiaj zdanie. Wstał i poszedł.
Co ona w nim widzi? Jest takim mrukiem, w ogóle się nie uśmiecha i ma dziwne oczy.
- Idę kupić jakiś sok.- powiedziała Sakura i wstała.
Ty chyba nie... wiedziałem, że chcesz do niego iść!
- Sakura!
- hmm?
- Etto... powinniśmy już iść do Itachiego.. Pamiętasz?
- Ach! No tak. Okey.- posmutniała.- do zobaczenia później! Pamiętajcie! Trzymajcie ich jak najdłużej! bye bye!
Oboje ruszyli w stronę domu Uchihy. Tak! Dziś zdecydowałem! Powiem to! Naruto trzymaj za mnie kciuki.
Było już ciemniej i chłodniej. Sakura zaczęła rozgrzewać sobie ramiona.
- Masz.- rzucił jej swoją bluzę.
- śmierdzi.
- kh.. lepsze to niż nic! Zakładaj i chodź.- ruszył szybciej.
- Hai hai.- zrobiła jak kazał uśmiechając się przyjaźnie.
Szedł z przodu z rękami w kieszeniach. Obok rzeki. Teraz!
-Sa...- chciał się odwrócić ale powstrzymał się po jej zdaniu.
- Mooo. Kiba! Musiałeś akurat teraz sobie przypomnieć? Miałam okazję porozmawiać z Sasorim sam na sam.- udawała obrażoną.
- Ach so? Gumen.- dalej szedł przed nią z wypiekami na twarzy. Wiem, że jesteś w nim zakochana. Wiem to, ale ja.. ja cały czas. Od tamtego dnia gdy wbiegłaś do gabinetu pielęgniarki i płakałaś.. cały czas. Nawet nie wiedział, w którym momencie zaczął płakać.
- Kiba!- krzyknęła i już stała przed nim.- Co się stało?- jej przejęcie nie było udawane, a on nie potrafił tego powstrzymać.
- Raaaany... jakie to żałosne płakac przed tobą, Sakura.- oparł głowę na jej ramieniu.
- No już już. Co się stało. Wiesz, że mnie możesz powiedzieć wszystko.- pomasowała go po głowie.
- sa...sakuraaaa. Aaaaaaa- płakał coraz głośniej.- Chciałem wyznać pewnej dziewczynie uczucia.... Kocham ją już od gimnazjum- szlochał.- ale zanim to zrobiłem ona powiedziała, że jest zakochana w innym. Jasno dała mi to do zrozumienia...
Nastała cisza.
- Wiesz Kiba.. mimo tego, uważam że nie powinieneś przestać walczyć o jej serce.
- E?- spojrzał na nią zaczerwienionymi oczami.
- Hora.. Jesteś naprawdę dobrym chłopakiem i myślę, że każda będzie z tobą szczęśliwa. - uśmiechnęła się siadając na ławkę.
- Sakuraaa!!!!- płakał jak małe 6-letnie dziecko.
- no już już.- ponownie wstała i otarła przyjacielowi łzy jego bluzą.- Przecież ja tu jestem i o wiele bardziej lubię jak się uśmiechasz.
Tak.. już wiem. Własnie dlatego ją kocham.. Jeśli jej na kimś zależy to zrobi dla tej osoby wszystko. A teraz? Teraz wygląda dla mnie jak bogini.
- Hai!- zaszlochał i uśmiechnął się szeroko przez łzy.
C.D.N
Ta dam!!!! Szczerze to mi się nawet podoba ten rozdział choć jest po części o innych postaciach, ale bardzo lubię mój watek KibaxSakura.
To jak się podobało?
Chcecie jeszcze?
tutaj płaczek.
środa, 6 kwietnia 2016
HWTM 19
Rozdział 19 - Spotkanie w wesołym miasteczku
Tego dnia wszyscy (no prawie) byli w dobrych humorach. Z uwagi na to, że dawno nie urządzili sobie takiej wycieczki. Naruto stresował się jeszcze bardziej. Miał w końcu dać prezent swojemu chłopakowi. Pierwszy prezent. On z Kibą jako pierwsi pojawili się w parku obok wesołego miasteczka "Hanabi". Czekali i czekali. W pewnym momencie Inuzuka poderwał się z ławki i podszedł do fontanny.
- Kiba?- ach ten pytający ton.
Ten wziął duży wdech i wrzasnął
-KUSOOOOOOOOOOOO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Blondynek, aż podskoczył.
- Dzisiaj to zrobię! Wyznam Sakurze co czuje! Dzisiaj...- odwrócił się i zamarł.
Sasuke właśnie przytulił Naruciaka od tyłu.
- Nono, więc w końcu się zdecydowałeś. Odważny ruch.
- Sas... nie.. to tylko.. ja ..etto
- Spoko Kiba. Gdybym był paplą już by wiedziała.- usiadł na ławce.
-Sasuke- wokół Kiby zamigotały światełka wdzięczności i podziwu.
- Ohayo Sasuke.- uśmiechnął się tym swoim najpiękniejszym uśmiechem nie mającym w sobie ani odrobiny skazy.
Brunet ponownie przytulił chłopaka po czym lekko musnął go w usta.
- Ohayo Lisku.- uśmiechnął się prawie podobnie.
- Ach! Jak ta miłość zmienia ludzi.- westchnął nadchodzący Itachi. Brat posłał mu piorunujące spojrzenie.
- Widzieliście? Tylko na Ciebie patrzy w TAKI sposób.- pokazał starszy, po czym zebrani wybuchnęli śmiechem.
Włącznie z Deidarą i... Sasorim niby też, choć jak zawsze jego wyraz twarzy niewiele się zmienił.
- Ładnie wyglądasz aniołku.- szepnął do ucha blondyna, który tylko odwrócił głowę zarumieniony.
- Baka...
Sasuke uśmiechnął się do siebie.
włącz - sielankowa muzyka
- AAAAA! Ja chcę już iść! Gdzie wszyscy?!
- Ohayo Naruto-kun- pojawiła się tuż obok niego Karin.
- UŁAAAAAA! Karin! Nie strasz mnie tak.
- Gumenasai... Jesteś taki słodki, że nie mogłam się powstrzymać!- błoga mina.
- Karin. Lepiej uważać.. - zaczął niby szeptem starszy Uchiha - mój braciszek to straszny zazdrośnik. Uważaj na słowa, bo.. zginiesz.-ostatnie słowo wypowiedział rodem z horroru.
- Ech?
- Słyszałem to idioto!- walnął go Sasuke.- nie rozpowiadaj głupot.- kątem oka zauważył jak Kiba przytula Naruto, w geście eksperymentu.- Kiba!!!!! Łapy precz od mojego Naruto!!!.
Stanął przed nim przy czym wyglądał jak kot, który prychając broni swej własności czy potomstwa.
- Sasuke! Nie wariuj.- skarcił go chłopak.
- wcale nie wariuje.
- Wariujesz.
- Wcale nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Wcale nie..
Pewnie trwałoby to dłużej gdyby właśnie nie podeszła do nich..
- Sakura-chan!!!- podbiegł do niej Naruto.
- Ohayo Naruto! Minna! Ohayo!- uśmiechnęła sie do wszystkich, włącznie z Sasorim, któremu posłała nieco zmieszany uśmieszek.- widze, że już prawie wszyscy są. Jeszcze tylko Suigetsu i Hinata z Nejim tak?
- Hai. Czekam na Hinatkę, ostatni raz z nią wyszedłem chyba na plac zabaw w podstawówce.- Naruto zamyślił się.
Gadali jeszcze jakiś czas. Na szczęście gdy zaczęli się niecierpliwić zauważyli nadciągającą trójkę. Suigetsu wlókł się z tyłu. Neji szedł obok swojej kuzynki, która była wg pozostałych wyjątkowo ładnie ubrana. Sukienka wybrana poprzedniego dnia, lekkie kreski na powiekach zrobione eyelinerem oraz część włosów spięta w kitkę, a pozostałe opadały na jej ramiona.
- Hinataa-chaaaan!!!- krzyknął Naruciak.- Wyglądasz dziś meeeeega ślicznie. Ta sukienka idealnie podkreśla kolor twoich oczu wiesz?
Nieźle Neji-san. Podziękowała kuzynowi w myślach. Pozostali owszem skomplementowali wygląd dziewczyny przez co ta nieco się speszyła.
Sasuke strzelił językiem co usłyszała tylko stojąca obok Karin.
- Hmm? Co jest Sasuke?
- Nic.- burknął, włożył ręce do kieszeni i ruszył w ślad za innymi którzy poszli już w stronę miasteczka. Do Karin podszedł Itachi.
- Co jest?
- Nic, a co?
- Karin chan- ten cwaniacki uśmiech- uśmiechasz się tak jak ja, a to nie wróży nic dobrego.
- Itachi jesteś niemożliwy.. ah! Gumenne. Jesteś starszy powinnam powiedzieć -san.
- hahaha. Daj spokój! Gadajmy normalnie - wystawił jej język.
- Itachi!
- Własnie tak.- zaśmiał się.
- Widać, że twój brat lubi Karin.- stwierdził Naruto patrząc na tamtych.
- Yhy...- odburknął brunet.
- Sasuke? Co jest?
- Nic.- odparł i z rękami w kieszeniach ruszył szybciej.
- ej! Czekaj!- a Naruto za nim.
Przez cały pobyt w wesołym miasteczku Sasuke nie spędził z Naruciakiem za dużo czasu. Wszędzie wpieprzała się - jak to pięknie stwierdził młody Uchiha - Hinata.
- Naruto-kun! Chodźmy na tę kolejkę
- Naruto-kun tam jest coś nowego!
- Naruto-kun zobacz! Labirynt!
Ręka mnie świerzbi, ale przecież nie uderzę laski. Co by tu zrobić? Jak go odciągnąć?
Kiba szedł z Sakurą, która wpatrywała się jak w obrazek w Sasoriego idącego przed nią z Deidarą.
- Sakura..Sakura.. Sakura!- wrzasnął jej do ucha.
- Kiba? Co jest?
- Wołam cię od paru sekund, a ty mnie nie słyszysz choć stoję obok.- udał obrażonego, a może wcale nie udawał.
- Przepraszam Kiba.- zaśmiała się nerwowo.
- Nieważne.- westchnął.- Musimy coś zrobić.
- Hę? Z czym?
- Z TYM- wskazał Hinatę prawie przylepioną do Uzumakiego, która ciągnie go do następnej atrakcji.- I z TYM.- tym razem pokazał Sasuke, który gdyby wzrok mógł wywiercać dziurę Hinata już by zniknęła.
- Hmmm... No wiem. Nawet my mało z nim dziś gadamy, a to w sumie urodziny Sasuke i to powinien być ich dzień. Co by tu...
- Znam ten wzrok Sakura. Masz pomysł.- wyszczerzył rząd białych zębów.
- Nani nani? Jaki pomysł?- zainteresował się starszy Uchiha.
- Pomóż nam Itachi. Chcemy jakoś odciągnąć Hinatę.
- Słuchaj Itachi.. Ja z Kibą... szeptu szeptu szeptu, a Ty w tym czasie, szeptu szeptu szeptu....
- Nie ma sprawy.- ukazał kciuka.
- Już się robi!- skopiował go brunet.
- Kiba ja wiem, że jestem cudowny i w ogóle, ale nie kopiuj mnie.- cała trójka się zaśmiała.
Plan rozpoczęty. Pewnie ciekawi Was co się działo z pozostałymi uczestnikami wycieczki. Otóż Neji razem z Suigetsu zabrali Karin do domu strachów, a Deidara i Sasori poszli na lody. Aaaach. Sakura chciałaby się przyłączyć, ale teraz najważniejszy jest Naruto. Tak postanowiła.
- Hinata-chan. Robi się ciemno. Zaraz będziemy musieli....
- Hai, hai, ale Naruto-kun chodźmy jeszcze tam!- wskazała na oświetlone koło młyńskie.
Chciałbym pójść tam z Sasuke.
- Hinata-chan posłuchaj, ja...- oczywiście nie dokończył gdyż przerwał mu swoim cudownym głosem Itachi krzycząc.
-HINATA!!!!
Dziewczyna, aż podskoczyła.
-H..hai?- trochę przestraszona i trochę zła.
- Chodź, muszę Ci powiedzieć coś bardzo ważnego.- wyraz jego twarzy nie twierdził inaczej.(hmph! Poważny Itachi. No pęknę ze śmiechu).....szeptał jej coś do ucha.
- Naruto-kun. Dziękuję za dzisiejszy dzień. Do jutra.- uśmiechnęła się i pobiegła za Itachim.
Blondynek stał chwilę skołowany, choć nie trwało to długo z uwagi na pojawiającego się znikąd Kibę, który pociągnął go za rękę. -He? Co jest grane? Kiba?
- Nie marudź! chodź!- śmiał się.
- Ale...
- nie ma żadnych "ale"!!!- wyszczerzył się.- w końcu Sasuke też chce z Tobą pobyć.
Takie wyjaśnienie mu wystarczyło.
-Okej.
Sasuke siedział sam na ławce po drugiej stronie.
-Sasuke... czy to nie Ty miałeś dziś spędzać czas z Naruto?
Ledwo to powiedziała, a już poczuła ogarniającą ją wszechobecną złość rozpełzającą się niczym maź dookoła Sasuke. Coś jak aura... negatywna.
-Ach?!... I co w związku z tym?- lód w całej okazałości.
- ech... jesteś niemożliwy.- westchnęła i złapała go za ucho ciągnąc za sobą. Sakury nigdy on nie przerażał. To ona była tą której wszyscy się bali. Pomijając fakt, że kiedyś jej się podobał.
- I.. tetetet Ite yo! Sakura! Dokąd my... Ite!
W tym momencie nasi zakochańce stanęli twarzą w twarz. Nagle poczuli pchnięcie i polecieli w stronę... wagonika od koła młyńskiego.
- Życzymy miłego kursu!- krzyknęli machając przyjaźnie.
Obaj chłopcy podziękowali im skinieniem głowy...
Wreszcie... wreszcie mogli być SAMI.
czwartek, 31 marca 2016
HWTM 18
SPIS TREŚCI
I jest!!!!! Rodział nastepny jesli ktoś na to czekał.
Dedykuję ten rozdział Hasan, jako że jako ostatnia dodałaś mi komentarz :)
Miłego czytania życzę.
I jest!!!!! Rodział nastepny jesli ktoś na to czekał.
Dedykuję ten rozdział Hasan, jako że jako ostatnia dodałaś mi komentarz :)
Miłego czytania życzę.
Dajcie znać co myślicie i czy chcecie jakieś konkretne oneshoty z postaciami z innych anime. :)
18 - Przeddzień spotkania
Miłość jest jednak cudowna. Każdy zakochany tak powie. Może to lekka przesada, ale ludzie naprawdę pomimo trudności z każdym dniem potrafią kochać siebie nawzajem coraz bardziej. Przypominamy, że urodziny księcia ciemności nie były jeszcze obchodzone dlatego.. Dzisiaj jest piękna słoneczna sobota. Mijają 2 tygodnie od kiedy Sasuke i Naruto są tak na serio i szczęśliwie razem. Wieciew takie aż "rzygam tęczą". Oboje pomyśleli, że fajnie byłoby wyjść całą paczką na miasto i jednocześnie celebrować 17 urodziny bruneta. Dawno tego nie robili z uwagi na to, że ICH paczka znacznie się rozrosła. Jakby tu wymienić wszystkich no to:
Naruto z Sasuke, Itachi razem z Deidarą i Sasorim, który okazał się ich kumplem co Sakurę bardzo uszczęśliwiło (Kibę niekoniecznie, choć do gościa osobiście nic nie ma. dop. aut.) W końcu nie zapominajmy, że starszy chłopak podobał się dziewczynie. Wracając do listy. Dalej jest Kiba, właśnie Sakura, Neji (Hinata też z nimi czasami wychodzi), Suigetsu, Karin... Ktoś jeszcze? Hmmm... To chyba wszyscy. To będzie.... raz, dwa... 11 osób licząc z Hinatą. Na dzisiejszą sobotę umówili się tydzień temu, aby każdy znalazł czas.
Sasuke spowrotem mieszka z bratem, a Naruto z wujkiem. Jeśli chodzi o ekhm... TĘ sprawę to nasi główni bohaterowie nie posunęli się dalej. Głównie przez traumę Uchihy. Niby taki zawsze dominujący, ale chyba każdy miałby opory. (biedny Sasuś!!!!) Ale przecież po co się spieszyć, jest czas.
Spójrzmy jak wygląda przeddzień soboty dla każdego z nich.
Naruto spał dziś u Kiby. Przegadali trochę do 2 rano. Rozmowa dotyczyła ich kochanej Sakury. Właściwie nasz aniołek od dawna wie o uczuciu przyjaciela do dziewczyny, ale powiedział że nie zdradzi tego sekretu. Sam nie chciałby żeby ktoś powiedział coś takiego. Kiba był coraz bardziej zrozpaczony, bo do teraz Sakura nigdy nie miała chłopaka. Tfu! Teraz tez nie ma, ale coraz lepiej dogaduje się z tym spokojnym Sasorim.
Inuzuka odczuwa zagrożenie z jego strony.(i słusznie) Sam nie wie co ma zrobić, aby wyrwać się z tak zwanego Friendzonu.
- Może po prostu ją gdzieś zaproś. Pomyśli, że to zwykły wypad, a ty jej to wyznasz.- popatrzył na niego leżąc na śpiworze.
- A tobie było łatwo?- żachnął się trzymając ręce pod głową.
- Eh... No.. nie bardzo, ale gdy to zrobiłem poczułem ulgę.- uśmiechnął się na przypomnienie tego wydarzenia, a gdy spojrzał na przyjaciela ujrzał minę mówiącą: "Jaja sobie robisz?"
coś w ten deseń
- Może zostanę gejem i nie będę miał tych problemów z dziewczynami.- spojrzał w drugą stronę.
- Kiba. Przestań robić taką minę. Heh. Jesteś naprawdę zrozpaczony co?
Szatyn usiadł na łóżku i popatrzył za okno.
- Mamy dzisiaj bardzo ładną noc.(music - włącz) Wiesz co Naruto?
Chłopak wpatrywał się w niego z pełną koncentracją.
- Za każdym razem gdy patrzę na nocne niebo, na gwiazdy czy księżyc. Zastanawiam się jak one wyglądają teraz z jej pokoju. Myślę czy kiedy ja w nie spoglądam ona też to robi czy może już śpi?
- Kiba? Co ty..- zmartwił się przyjaciel widząc cieniutkie stróżki łez na jego policzku.
- Wybacz Naruto.- mówił cicho.- mogę ten jeden raz pokazać ci swoją słabszą stronę? Nie lubię się tak chować. Nie lubię być w takich momentach sam, choć przeważnie jestem.
- Pewnie. W końcu od czego są przyjaciele.- uśmiechnął się aby dodać przyjacielowi otuchy.
- To wszystko co mówię. Brzmi egoistycznie. Oczywiście, że chciałbym żeby jej uśmiech zwrócony był tylko do mnie jak i tego żebym był w jej sercu tylko ja. Ale wiesz co?- spojrzał na niego z mokrymi policzkami i oczami pełnymi łez, które zakrywały jego pole widzenia.- Jeśli ona nie będzie ze mną szczęśliwa to to wszystko nie ma sensu. Moje uczucia nie mają wtedy sensu...nie ma..ja..
Skrzyżował nogi, o które oparł mocno teraz wyprostowane ręce. Głowę miał pochyloną, ale w świetle księżyca widać było błyszczące łzy, kapiące na pościel i jego dłonie. Blondyn wstał, usiadł naprzeciw chłopaka na kolanach. Położył mu rękę na ramieniu.
- Hej Kiba. Spójrz. Czy przed chwilą nie mówiłeś, że przy mnie nie chcesz się powstrzymywać? Więc nie rób tego. Kiba oparł głowę o tors chłopaka. Dobrze, że już było późno i wszyscy spali. Jego płacz był naprawdę głośny. Kiedy zasnął z wyczerpania, Uzumaki okrył go kołdrą i sam położył się spać. "Czyli to nie jest tak, że to wszyscy mnie wspierają. Ja też muszę wspierać moich przyjaciół. Nie mogę ciągle myśleć o sobie". Przed snem napisał jeszcze sms do swojego chłopaka "Dobranoc Bakayaro :)"
*****
Starszy Uchiha razem ze swoimi starymi przyjaciółmi urządzili sobie popijawę przez co Sasuke nie mógł zasnąć. Chciał się wyspać, aby jutro być w pełni sił. Widocznie tamtym nie zależało, aż tak. Zostawił telefon w pokoju, a gdy po niego zszedł...
- Ano naaaa..- zaczął nieprzyjemnym głosem.
- E? Sasuke. Doshita?- zapytał Itachi.
- Czy wy macie jutro zamiar iść z nami?- skrzyżował ręce na piersi.
- Ej patrzcie! To pozycja obronna Sasuke.- nie wiadomo skąd na jego nosie pojawiły się okulary.
Tamci przytaknęli. Mmmm Mmmm. A Uchiha kontynuował.
- Spójrzcie jak ułożone są dłonie. Całkiem pokrywają przedramię co oznacza, że osobnik jest pewien swojego celu. Poza tym ten wzrok.- wskazał palcem.- To jest oczywisty wzrok mordercy, który oczywiście zmienia się całkowicie w zetknięciu z panią...ups przepraszam, z PANEM jego serca. Ponadto..
Przez cały ten wywód Sasuke zachowywał się jak wulkan, w którym zbiera się lawa, a wybuchł właśnie...
- I-TA-CHIIIIIIII!!!!!!
Teraz.
- Chcesz zginąć?! Pytam się ciebie? Co to miało być w ogóle?! Uwielbiasz mnie denerwować co?! AAAAAAA!!!!- trzepotał starszym bratem tak, że tamten niezdolny był do mówienia.
- A teraz idźcie spać.
- Ejjj. No weź braciszku. Napij się z nami trochę...
- Itachiiii- syknął przez zęby.- jak ty masz zamiar jutro wstać haa? Poza tym ty i tak już jesteś ostro wcięty skoro chcesz się ze mną podzielić swoim ukochanym piwem.
- Eee.. Sa..s.ke Ja nie.. mo..ge oddy...
-I bardzo dobrze! Chociaż..- puścił brata.-wy wyglądacie na całkiem trzeźwych.- Przypatrzył im się uważnie i wybuchnął śmiechem widząc co mają założone na dolne partie ciała.
- Sasuke-kun.- rzekł jak zwykle spokojnie Sasori.
- Nie śmiej się z nas...- nadął policzki Deidara.
- HAhahahahahahaha.... Skad Wy.... No nie mogę... Nie wtrzymam!!! Hahahah
- Chcesz jedną sasuke?- uśmiechnął się zachęcająco Itachi
- Nie ma mowy! Skąd macie te kiecki od mundurków i to jeszcze wasz rozmiar?! Choć w sumie jesteście szczupli więc... chwila! Po co to założyliście.
Deidara wstał i obrócił się parę razy(nie bez trudu), aby zaprezentować ładne buciki, podkolanówki, czarną spódniczkę do kolan i rozpiętą koszulę bez rękawów.
- Nie uważasz, że jesteśmy przystojni?
- Nie.
- To było szybkie. Ale wiesz co Sasuke?- zaczął długowłosy.
- Sasuke-kun.. Jedna dziewczyna zapłaciła nam po 2400yenów(ok 100zł) za założenie tych ciuszków w sklepie i za zrobienie sobie z nami zdjęcia.
- Jak zwykle Sasori nie widać po tobie, że jesteś pijany.
- To nie wszystko!!!!- wrzasnął Itachi.
- Człowieku jest 23. Weź się trochę...
- Zaproponowała im pracę! Tam gdzie ja?
- E? Przecież ty... jaką pracę? I znów gdzieś indziej pracujesz Itachi? To niezdrowe tak co chwilę zmieniać pracę.- westchnął i napił się wody.
- Umm! Pracuje w hostklubie i... Łaaaaa! Sasuke! Nie wypluwaj tak nagle. Teraz trzeba będzie..- zachwiał się.
- W jakim... co? Ty w host.. e?! Od kiedy?- tu spojrzał się na tamtych dwóch gdyż Itachi zasnął na dywanie.
- No wiesz. Jak zwykle się upił i powiedział, że będzie udawał hosta. Udało mu się świetnie i zaproponowali mu tam pracę.
- W twoich ustach nie brzmi to tak irracjonalnie Sasori-san.
- Eeeeeej! A my będziemy tam jako modele do zdjęcia w różnych ciuszkach i w ogóle.
- I.... to wam nie przeszkadza?
- Nie - odparli jednocześnie.
- Niech wam będzie. Ja idę spać. Oyasu...
Niestety poszedł spać znacznie później. Około 3 w nocy i to ledwo dotarł do swojego pokoju. Jednak im się udało go upić. Co za dranie... pomyślał, ale i tak było fajnie. Spojrzał na telefon. Była 3:00 i jakaś wiadomość.
- Naruto.. Słodki jesteś.
Wyklepał odpowiedz i zasnął w mgnieniu oka jak nie szybciej.
*****
Hinata spała dziś u kuzyna. Od niego z domu było bliżej do wesołego miasteczka. Właśnie przymierzała sukienki na nadchodzący dzień. Puk puk.
- Proszę.- była akurat ubrana w ciemnoniebieską po kolana sukienkę na ramiączka. Neji oparł się o framugę drwi.
- W tej nie idź.- wskazał materiał.
- E? Dlaczego?
-Najładniej wyglądasz w błękitnych.- podszedł do łóżka i pokazał tego koloru sukienkę przed kolano z falbankami u dołu i kwiatkiem na prawej piersi.
- Hmmm.- przyłożyła do siebie i spojrzała w lustro.- Nie jest za dziecinna?- zwątpiła.
- Stanowczo nie kuzyneczko.
Stanął za nią, razem odbijali się w lustrze. Powoli delikatnie dotykał lub wskazywał części ciała, o których mówił.
- Spójrz. Doskonale podkreśla Twoje, a właściwie nasze prawie białe oczy. Kontrastuje z twoimi ciemnymi granatowymi włosami. Będzie tylko lekko dotykać Twoich bioder, więc wyszczupli, a dekold wypełnisz tym co masz.
- Przestań! Dobrze, dobrze! Założę ja!- krzyknęła czerwona jak zachodzące słońce.
- Haha. Kuzyneczko, ale pamiętaj, że nawet jeśli usłyszysz od Naruciaka komplement on mówi to tylko dlatego, że Cię lubi...
Uśmiechnęła się do siebie
- ...ale nie kocha- wyszeptał.- Pogódź się z tym, że znalazł szczęście. Wiem, że cierpisz, ale pamiętaj że ja jestem tu dla ciebie. Naa?
- Yada! Nigdy tego nie zaakceptuje. Będę się starać!- determinacje można było wyczuć wchodząc do pokoju.
- Ech.- westchnął Hyuuga.- No dobrze. Tylko proszę nie zrań przy tym moich przyjaciół, tak?
- Oczywiście! Po prostu zobaczę czy może mnie pokochać, a jeśli nie, odpuszczę.- uśmiechnęła się.
- Okey. Oyasumi.
- Oyasuminasai.
*****
A co z Sakurą? U niej właściwie nic szczególnego się nie działo. Poza tym, że myślałam o Sasorim. W końcu dziewczęce zauroczenia polegają na ciągłym myśleniu o tej konkretnej osobie. Leżała w łóżku zastanawiając się jak będzie jutro ubrany, w co ona się ubierze... W ogóle nie pamiętała o świecie dookoła.. Nie wiedziała też, że w tym właśnie momencie Kiba płacze z jej powodu.. Ale gdyby wiedziała to jakby się zachowała? O tym później. Zasnęła trochę wcześniej przed Kibą i w przeciwieństwie do niego bardzo spokojnie.
Karin długo pracowała. Robiła nadgodziny, żeby mieć całą wolną sobotę, więc gdy wróciła jedyne co udało jej się zrobić to zamknąć mieszkanie i dojść do łóżka. I PADŁA!
Z Suigetsu tez nie działo się nic szczególnego. Grał do północy w swoje gierki ninja, a potem w erotyki. Następnie gdy oczy już mu się kleiły położył się spać ze stojącą obok figurką Kubikiribōchō (figurka miecza przekazywana z pokolenia na pokolenie dla najstarszego syna jako pamiątka po przodkach).
Tak upłynął wieczór lub już noc całej naszej paczki. Jutro miało nastąpić długo oczekiwane wyjście do Wesołego Miasteczka, ale Itachi miał w zanadrzu coś jeszcze. :)
*Kubikiribōchō
_________________________
I jaaaaak? Podobało się? Ja jestem bardzo zadowolona szczególnie z mojego zabawnego Itachiego i jego tamtych dwóch. :p
Zachęcam do oglądania anime "Haikyuu" - o siatkówce, a postacie są genialne. Nie ma tam romansów, ale są niepotrzebne. :) Coś jak "kuroko no basuke" i kreska świetna. Bohaterów wszystkich uwielbiam :)
poniedziałek, 14 marca 2016
"Kłamałem..." (Code geass)
Spis treści
Cudo - włącz
- Kłamałeś..prawda? O tym, że.. że mnie zabijesz- mówił tak cicho, ledwo słyszalnie. Umierał bardzo powoli, ochronił mnie.. ochraniał od samego początku i do samego końca.- o tym, że mnie nienawidzisz...ekh- skrzywił się.
- Rozumiem, przejrzałeś moje kłamstwa - posłałem mu mój uśmiech. Nie chciałem, żeby widział łzy.- Rzeczywiście jesteś moim młodszym bratem.
- To.. prawda. Ja wiem o.. o Tobie wszystko... bra...cie- zamknął swoje piękne oczka.
-Tak, dokładnie- uśmiechnąłem się ostatni raz i posmutniałem wkładając mu do martwej, zimnej dłoni medalik(prezent ode mnie, który zawsze miał przy sobie).- Twój brat jest kłamcą, Rolo. Twój brat jest...- nie dokończyłem. Patrząc na martwą twarz człowieka, który tak mnie pokochał, ja byłem. Byłem tak okropnym bratem, od chwili gdy sobie wszystko przypomniałem. Nienawidziłem Cie, ale... to przerodziło się w coś innego. Pokochałem Cię, jednak gdy wykrzyczałem swoją nienawiść, nie była ona prawdziwa..już nie... Po prostu się na Tobie wyżyłem. - ..Rolo...
Nie potrafiłem wymówić nic innego. Tylko Twoje imię pozwala mi sprostać tej sytuacji.
Wziąłem Twoje ciało na ręce i włożyłem do swojego Knightmare. Chciałbym, żebyś latał jak ptak. Przepraszam, że nie mogę tego zrobić, zamiast tego oddam Cię morzu.
Poleciałem nim niedaleko od plaży trzymając Cię przy swojej piersi.
- Rolo... Gume..gumenasai. Za to jak Cię traktowałem i... i za to, że kłamałem. Twój brat- zatrzymałem swojego robota nad morzem, otworzyłem wnętrze i dotknąłem Twojego policzka- .. Twój brat jest takim wielkim kłamcą.- pocałowałem delikatnie te zimne usta i rozpłakałem się.. emocje puściły. (nr.2 włącz)- Ro.. rolo... czemu to.. jedyny plus tego wszystkiego jest taki, że gdybym tego wszystkiego nie zrobił nie spotkałbym Ciebie... uznał..em Cię za b..rata.. już dawno. Gumen... gumenasai Rolo...- przytuliłem Cię najmocniej jak potrafiłem, choć już Cię nie było. Wziąłem Cię w ramiona i włożyłem powoli do wody. Ostatni raz dotknąłem Twojego policzka zanim pochłonęło Cię morze.
- Wrócę do Ciebie... obiecuję. Jak pokonam imperium.- zagryzłem wargi i wykrzyknąłem- spotkam się z Tobą!!!
***********************************************
Nie mogłem się doczekać. Wiem, że musiałem zniknąć. Dlatego to wszystko się stało. Skupiłem na sobie całą nienawiść świata i... umarłem. Dzięki temu mogłem się szybciej z Tobą spotkać. Rolo... biegnę do Ciebie. Wiesz co? Suzaku bardzo mi pomógł i cierpi razem ze mną. Będzie ciągle nosił tę maskę, ale wiem, że da radę. W końcu on też pragnął pokoju.
- Moc królów, zwana Geass, czyni ludzi osamotnionymi. Hehe, to chyba nie do końca prawda... Co? Lelouchu?
nr.3
C.C. miała rację. Ja straciłem wiele.. szczególnie Ciebie, ale wiesz co Rolo?...
Gdy stanąłem na brzegu TEGO morza uniosłem do góry ręce i uśmiechnąłem się przez łzy.
- Wróciłem, Rolo. Tak jak obiecałem. Dokonałem tego! Pokój, teraz jest pokój, a ja. Zostanę tutaj, z Tobą. Do momentu, aż nie będę mógł być z Tobą w pełni. Rolo...- uśmiechnąłem się, widzisz ten uśmiech? Jest dla Ciebie.-To już koniec Geass. Kocham Cię. Czekaj na mnie.
OSTRZEŻENIE!!!!
Ten oneshot zawiera spoilery z anime, więc jesli ktoś nei oglądał to niech lepiej nie czyta, bo i tak większości nie zrozumie. (Zawiera fragmenty z anime)Cudo - włącz
- Kłamałeś..prawda? O tym, że.. że mnie zabijesz- mówił tak cicho, ledwo słyszalnie. Umierał bardzo powoli, ochronił mnie.. ochraniał od samego początku i do samego końca.- o tym, że mnie nienawidzisz...ekh- skrzywił się.
- Rozumiem, przejrzałeś moje kłamstwa - posłałem mu mój uśmiech. Nie chciałem, żeby widział łzy.- Rzeczywiście jesteś moim młodszym bratem.
- To.. prawda. Ja wiem o.. o Tobie wszystko... bra...cie- zamknął swoje piękne oczka.
-Tak, dokładnie- uśmiechnąłem się ostatni raz i posmutniałem wkładając mu do martwej, zimnej dłoni medalik(prezent ode mnie, który zawsze miał przy sobie).- Twój brat jest kłamcą, Rolo. Twój brat jest...- nie dokończyłem. Patrząc na martwą twarz człowieka, który tak mnie pokochał, ja byłem. Byłem tak okropnym bratem, od chwili gdy sobie wszystko przypomniałem. Nienawidziłem Cie, ale... to przerodziło się w coś innego. Pokochałem Cię, jednak gdy wykrzyczałem swoją nienawiść, nie była ona prawdziwa..już nie... Po prostu się na Tobie wyżyłem. - ..Rolo...
Nie potrafiłem wymówić nic innego. Tylko Twoje imię pozwala mi sprostać tej sytuacji.
Wziąłem Twoje ciało na ręce i włożyłem do swojego Knightmare. Chciałbym, żebyś latał jak ptak. Przepraszam, że nie mogę tego zrobić, zamiast tego oddam Cię morzu.
Poleciałem nim niedaleko od plaży trzymając Cię przy swojej piersi.
- Rolo... Gume..gumenasai. Za to jak Cię traktowałem i... i za to, że kłamałem. Twój brat- zatrzymałem swojego robota nad morzem, otworzyłem wnętrze i dotknąłem Twojego policzka- .. Twój brat jest takim wielkim kłamcą.- pocałowałem delikatnie te zimne usta i rozpłakałem się.. emocje puściły. (nr.2 włącz)- Ro.. rolo... czemu to.. jedyny plus tego wszystkiego jest taki, że gdybym tego wszystkiego nie zrobił nie spotkałbym Ciebie... uznał..em Cię za b..rata.. już dawno. Gumen... gumenasai Rolo...- przytuliłem Cię najmocniej jak potrafiłem, choć już Cię nie było. Wziąłem Cię w ramiona i włożyłem powoli do wody. Ostatni raz dotknąłem Twojego policzka zanim pochłonęło Cię morze.
- Wrócę do Ciebie... obiecuję. Jak pokonam imperium.- zagryzłem wargi i wykrzyknąłem- spotkam się z Tobą!!!
***********************************************
Nie mogłem się doczekać. Wiem, że musiałem zniknąć. Dlatego to wszystko się stało. Skupiłem na sobie całą nienawiść świata i... umarłem. Dzięki temu mogłem się szybciej z Tobą spotkać. Rolo... biegnę do Ciebie. Wiesz co? Suzaku bardzo mi pomógł i cierpi razem ze mną. Będzie ciągle nosił tę maskę, ale wiem, że da radę. W końcu on też pragnął pokoju.
- Moc królów, zwana Geass, czyni ludzi osamotnionymi. Hehe, to chyba nie do końca prawda... Co? Lelouchu?
nr.3
C.C. miała rację. Ja straciłem wiele.. szczególnie Ciebie, ale wiesz co Rolo?...
Gdy stanąłem na brzegu TEGO morza uniosłem do góry ręce i uśmiechnąłem się przez łzy.
- Wróciłem, Rolo. Tak jak obiecałem. Dokonałem tego! Pokój, teraz jest pokój, a ja. Zostanę tutaj, z Tobą. Do momentu, aż nie będę mógł być z Tobą w pełni. Rolo...- uśmiechnąłem się, widzisz ten uśmiech? Jest dla Ciebie.-To już koniec Geass. Kocham Cię. Czekaj na mnie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)