Nowy rozdział przed Wami! Zapraszam do czytania i mam nadzieję, ze się spodoba. :)
Jeśli macie jakieś uwagi to dajcie znać.
Proszę o komentarze, bo wiecie, że to bardziej nakręca.
_______________________________________________
-Juhuuuu!!!- podskoczyła na kanapie.- zdobyłam 7 punktów! Tatusiu jestem lepsza od ciebie!- wystawiła mu języka i uśmiechnęła się.
- Ach tak? - zmrużył oczy - no to zaraz zobaczymy.
Wyłożył kilka klocków na plansze po czym plasnął ręką w czoło.
- Sasuke... Niestety tylko 5.- pobłażliwie uśmiechnęła się jego żona.
- Jak to możliwe, że ogrywa mnie dziewczynka, od której jestem cztery razy starszy.- osunął się zrezygnowany na oparcie za sobą.
- Bo jestem Uchiha tato!- podniósł głowę zaciekawiony.
- Ja tak samo.
- Ale młodsi mają więcej energii.- spojrzała na niego z wyższością. Stojąc nad nim na kanapie rzeczywiście mogła się tak poczuć. Sasuke zamrugał oczami i zwrócił się do teściów.
- Czy moja córka właśnie mnie zagięła?
- HAHAHAHA no niestety, akurat to ma chyba po Sakurze.- poklepał go po ramieniu pan Hizashi.
- Tato!- upomniała go córka.
- Mama była niedobra jak była mała?- zaciekawiła się dziewczynka i wpakowała dziadkowi na kolana.
- Niedobra? Była bardzo niegrzeczna!- odpowiedział jej.
- Jacy byli rodzice kiedyś?- zaświeciły jej się oczy.
- Tato ani mi się waż.- zagroziła pięścią różowo włosa.
- Dołączam się do prośby.- poparł poważnie żonę.
- hmmm od czego by tu...- zupełnie ich zignorował.
- TATO!- wrzasnęli oboje.
- Wiem! Twoi rodzice - i zignorował ich ponownie - znali się od podstawówki i już wtedy Sakura wiecznie chodziła z głową w chmurach myśląc o takim jednym... jak ona go wtedy nazywała?- wytężał przez chwilę mózg.
- Książe z bajki.- postanowiła pomóc dziewczyna uśmiechając się z politowaniem.- Opowiadaj pod warunkiem, że ja to będę kontrolować.
- Byłem twoim księciem?- popatrzył w jej stronę.
- Cicho!- odwróciła wzrok zawstydzona.
- Dziadkuuuu!- upomniała się dziewczynka.
- Ach tak. No więc twoja mama miała w podstawówce koleżankę, z którą o tego chłopca się kłóciły. Wiadomo, której się w końcu udało.
- Mamie!
- Tak jest.
- A jaki był tata?
- Hmmm... Sasuke... przykro mi, ale...-popatrzył na niego i spowrotem na dziewczynkę.- był wrednym skurczybykiem, który cały czas krzywdził moją ukochaną córeczkę.- złożył dłoń w pięść i pogroził nią w powietrzu.
- Tato byłeś niedobry dla mamy?- wydęła usta obrażona.
- Sarada to było dawno.- westchnął.
- Sarada słuchaj dziadka dalej. Co się działo potem. Najgorsze było pierwsze wyznanie jak mieli jakieś...
- To było w drugiej klasie gimnazjum. Miałam chyba 13 lat?- sama się musiała zastanowić.
- Tak! Sakura wróciła do domu zapłakana i padła na łóżko. Próbowałem ją pocieszać, ale płakała tylko pół godziny, potem przystąpiła do fazy planowania następnego kroku.
- Co to znaczy?
- To znaczy, ze twoja mama nie odpuszcza tak jak i ty- dotknął jej noska.- Wyznała mu jeszcze raz uczucia!
- I wtedy już..- chciała dokończyć.
- Znów ją odrzucił. Ten zimny drań! Ten...
- Ekh... Ja tu jestem...- pomachał ręką do teścia i uśmiechnął się. Słuchał tej historii jednocześnie sobie przypominając beztroskę czasów szkolnych.
- W każdym razie w tym samym czasie Sasuke zaprzyjaźnił się z takim bardzo wesołym i głośnym kolegą. Miał na imię Naruto. Nigdy go nie zapomnę.
Sarada oczywiście nie skojarzyła, że to ta sama osoba, którą poznała w kościele i dalej słuchała historii. Sakura wyglądała jakby nic się nie stało, ale Sasuke ją znał. Zawsze bawiła się obrączką lub kosmykami włosów gdy była zdenerwowana. Słuchanie o blondynie sprawiało jej trudność, może też dlatego, że kiedyś bardzo mu ufała.
- I co później?- pytała zniecierpliwiona. Wyglądała jak typowa mała dziewczynka słuchająca bajki o księżniczkach.
- O ile dobrze pamiętam Naruto był bardzo specyficzny.
- Dlaczego?
Mężczyzna podrapał się po policzku i roześmiał głośno.
- Był bardzo żywiołowy. Na początku Sakura go nie lubiła.
- Bo był wkurzający!- wybuchnęła.
- Masz rację.- zawtórował jej radosny ojciec.- Był bardzo wkurzający, ale na swój sposób łagodny? Nie wiem jak to...
- Dawał poczucie bezpieczeństwa.- dokończył za niego Sasuke i dopiero teraz zdał sobie sprawę co powiedział. Nie spojrzał na żonę, za to uśmiechnął się do córki i dokończył.
- Na początku się kłóciliśmy, praktycznie o wszystko. Denerwował mnie. W dodatku podkochiwał się w Sakurze. Ale później pomógł mi się zmienić. Inaczej patrzeć na ludzi. Znalazłem innych znajomych, ale on był jedynym przyjacielem.
Poczuł jak żona obok się trzęsie, nie wiedział czy ze złości czy smutku.
Muszę się bardziej kontrolować.
- Ale!..-zaczął za moment- pomógł mi też dostrzec mnóstwo zalet w twojej mamie- tutaj ścisnął ją za rękę i dopiero na nią spojrzał.- i się w niej zakochać.
Jej wzrok zelżał, wydawało się że cała złość, żal lub smutek który przed chwilą czuła opuścił ją. Również ścisnęła jego rękę. Trwali tak kilka sekund po czym Sakura zabrała ręce - odepchnęła mnie - i zwróciła się do córki.
- A potem mamusia i tatuś wzięli ślub i jakiś czas później urodziłaś się ty.
Podeszła do niej i wytarmosiła za policzki.
- Mamusiu! Przestań!- śmiała się.
- Dobra. Na dziś koniec. Idziemy spać i jutro wyjeżdżamy.
- Juuuuuż?- wydęła usta i skrzyżowała ręce.
- No! Wygląda na to, że dziadek pomoże ci trafić do kraju zwanego Łóżeczkiem.- podniósł ją nad głową i udawał, że są samolotem. Pobiegli do pokoju, z którego słuchać było śmiech Sarady. Za nimi ruszyła Sakura.
Nie wiadomo jak to się stało, ale został sam na sam z teściową, która spojrzała na niego przymrużonymi oczyma.
- Sasuke?- zagadnęła podejrzliwie.
- Hai?- starał się brzmieć naturalnie, choć przez ciało przeszedł mu dreszcz.
- Czy...macie jakieś problemy?
- Mamy jak każde małżeństwo. Czasami się pokłócimy, a czasami...
- Nie odpowiedziałeś na pytanie.- zauważyła trafnie i podniosła brew.
- Nie mamy.- odparł pewnie. Jeszcze. Dodał w myślach.
Popatrzyła na niego jeszcze chwilę tym "teściowatym" wzrokiem, który potrafił działać jak serum prawdy. Za chwilę jednak uśmiechnęła się i życzyła miłej nocy.
**************************
Następnego dnia był już w pracy w Lansig w swoim biurze. Nie sądził, że jak na jeden dzień wyłączy telefon - prośba żony - to wszystko zwali mu się na głowę. Okazało się, że dwa spotkania się w ogóle nie odbyły, choć klienci czekali. Pojawiły się złe opinie o jego firmie na forach internetowych. Sasuke musiał nie tyle pracować nad obecnymi projektami ile naprawić wszystko co zepsuło się podczas jego nieobecności. Wrócili nad ranem, a gdy włączył telefon i zalała go fala połączeń - zwłaszcza od Suigetsu - nawet się nie położył tylko wypił kawę i pojechał do firmy gdzie wypił kolejną, kolejną i kolejną.
W tym momencie starał się umówić spotkania z klientami - te które przepadły - i jakoś zrekompensować im stracony czas. Zawołał do siebie w końcu Suigetsu.
- Słucham sze...- zaczął od wejścia.
- O godzinie szesnastej chcę wszystkich widzieć na tym piętrze obok mojego biura. Robię zebranie.- odparł stanowczo i powrócił do pracy. Białowłosy o nic nie pytając kiwnął głową i zamknął za sobą drzwi. Wykonał ponownie kilka telefonów i wrócił do komputera.
W pewnym momencie obraz zaczął zamazywać się przed mężczyzną więc przetarł oczy i przerwał prace na moment. Zamknął oczy i oparł się łokciami o biurko rozmasowując zatoki. Usłyszał pukanie.
- Proszę.- odparł zirytowany, że znów ktoś mu przeszkadza.
- Proszę.- odparł zirytowany, że znów ktoś mu przeszkadza.
- Wszystko w po...- zaczął zmartwiony asystent.
- O co chodzi?- odparł znów nerwowym tonem.
- Przyszedł ktoś do ciebie, czeka na dole i nie wiem...
- Nikogo nie wpuszczaj.- rzekł stanowczo i popatrzył na niego.
- On mówi, że to ważne. Napisał kart...
- Przeczytaj.- westchnął przerywając mu.
- Jesteś pew...
- Przeczytaj!- powtórzył zniecierpliwiony.
- Okej.- zmarszczył brwi, ale rozumiał ten stan swojego szefa.- Chcę wyjaśnić tamtą sytuację. To dla mnie bardzo ważne. Możemy po...
- Wpuść go.- rozkazał kompletnie innym tonem. Dla Suigetsu nie istniał taki Sasuke. Delikatny, czuły. To był ktoś inny, ktoś kogo nie znał. Popatrzył zdziwiony, ale jego szef był odwrócony do niego plecami.
Gdy mężczyzna wyszedł Sasuke poczuł się zmieszany. Serce biło mu jak oszalałe choć nie powinno. Cieszył się i bał. Odruchowo podszedł do lusterka na ścianie i poprawił
fryzurę. Wygładził garnitur gdy usłyszał pukanie do drzwi. Rozejrzał się po gabinecie jakby widział go po raz pierwszy. Spanikowany usiadł na krześle luźno udając, że coś czyta.- Proszę.- powiedział od niechcenia.
- Cześć.- powiedział nieśmiało blondyn wchodząc i od razu zamknął drzwi opierając się o nie.
- Cześć.- spojrzeli na siebie i nastało kilka sekund ciszy.
Naruto wyglądał inaczej. Miał na sobie dżinsy i luźną bluzę z kapturem. W dodatku pomarańczową, przez co Sasuke poczuł się nostalgicznie. Chłopak bardzo często nosił tego koloru ubrania w liceum. Żadnych oznak bycia duchownym.
- Pracujesz?- zagadnął Naruto czując jak się czerwieni zadając tak oczywiste pytanie. Podszedł do bruneta.
- Tak. Firma nawet dnia beze mnie nie wytrzyma.- udał skupionego na trzymanych dokumentach. Naruto popatrzył i zachichotał.
- Skoro tak...- obrócił dokumenty.- to nie powinieneś czytać do góry nogami.
Sasuke dalej siedział w tej samej pozycji. Ośmieszył się, wiedział. Mimo to zaśmiał się i odłożył dokumenty.
- Siadaj.- wskazał krzesło po drugiej stronie biurka, obok którego stał blondyn. Chłopak podziękował i rozpiął bluzę siadając. Pod nią miał biały podkoszulek i jakiś wisiorek, wyglądający jak pół słońca.
- Dziś jesteś incognito?- zainteresował się brunet.
- Słucham?- nie zrozumiał.
- Nie masz koloratki.
- Aaaa. Nie to... Musiałem załatwić kilka spraw.
- To tak można?- zdziwił się.
- Nieważne. Słuchaj ja chciałem...- westchnął i utkwił wzrok w mężczyźnie.- To co się wydarzyło wtedy. Wszystko co powiedziałem...
Sasuke wstrzymał oddech.
- ...było prawdą. Wszystko co padło z moich ust istnieje, jest prawdziwe.- skończył i czekał na odpowiedź.
Odpowiedź, która nie nadchodziła. Dlatego, że mężczyzna siedzący za biurkiem, szef tego wielkiego budynku, firmy nie spodziewał się takiego wyznania.
- Naruto, po co mi to mówisz?
- Bo to ważne.
- Dla kogo?
- Dla nas.- jego wzrok był nieugięty. Naruto z przeszłości był raczej osobą nieco wstydliwą i roztargnioną. A ten tutaj przyszedł z zamiarem powiedzenia czegoś zarazem ważnego jak i trudnego, a Sasuke był przekonany, że to zrobi.
- Naruto. Powiedz co chcesz. Wysłucham cię do końca.- uśmiechnął się czule, na co Naruto zareagował dość słodko. Na moment spuścił wzrok, a potem podrapał się - jak zawsze - w kark i odwzajemnił lekki uśmiech.
- Wiem co kiedyś nas łączyło, ale Sasuke ja nigdy nie chciałem skrzywdzić Sakury, a to zrobiłem. Będę odpowiedzialny za rozpad naszej przyjaźni do końca. Tęsknię za nią czasami. Mimo tego, że dalej mi na niej zależy to bardzo jej zazdroszczę. Ma ciebie... Ma ciebie od początku.
- Nie.. nie od począ...
- Obiecałeś, że mnie wysłuchasz.- powiedział spokojnie. Sasuke kiwnął tylko głową. Naruto oparł ręce na biurku i bawiąc się palcami kontynuował.
- Wiem, że powinienem czuć się podle... po tym co się ostatnio stało, ale tak nie jest. Chcesz wiedzieć czy się ucieszyłem z naszego spotkania w kościele?.. Bardzo. Chcesz wiedzieć czy za tobą tęskniłem? Od tego dnia gdy wyszedłeś z mojego domu. Chcesz wiedzieć jak długo cierpiałem po twoim odejściu? Nigdy nie przestałem. Chcesz wiedzieć co myślę, o twojej córeczce? Jest śliczna, jest tym co z was obojga najlepsze. No i jest bardzo urocza i miła. Dobrze ją wychowujecie. Tego ci zazdroszczę. Zazdroszczę ci twojego życia, zazdroszczę firmy, kariery. Zazdroszczę ci tego, że miałeś kogoś gdy ja nie miałem nikogo.- ostatnie zdanie wypowiedział z ledwo wyczuwalnym żalem.- Mimo tego, że tak ci zazdroszczę to wciąż tak strasznie tęsknię.- powstrzymywał łzy, a jego dłonie drżały. Sasuke nie mógł się powstrzymać. Objął je swoimi i wzrokiem dał mu znak by kontynuował. Mimo, że niektóre jego słowa bolały chciał je usłyszeć. Chciał usłyszeć wszystko.
- I chciałbym być znów u twego boku, choćby jako przyjaciel choć wiem, że nie dałbym rady. Wiem, że uczucia do mnie także w tobie odżyły. I wiem, że to wszystko co było i w jakiś sposób dalej jest między nami mogłoby doprowadzić do tragedii, a ja nie chcę znów skrzywdzić Sakury, a tym bardziej Sarady.
To nie był Naruto z przeszłości, to był dorosły Naruto. Ktoś kto potrafił podejmować decyzje, postąpić słusznie wbrew sobie, być stanowczy i rozważny oraz wszystko przemyśleć.
- ... Sasuke przyszedłem powiedzieć, że cię kocham...- jego wzrok był przepełniony smutkiem i tęsknotą. To nie jest wzrok osoby cierpiącej po raz pierwszy, ani kogoś w chwilowym potrzasku. To wzrok osoby pozbawionej nadziei, osoby która już przyzwyczaiła się do smutku, osoby która zapomniała czym jest beztroskie życie, chwila.
Naruto zabrał ręce i wstał z krzesła.
- ...i że wyjeżdżam.
- Słucham?- zamrugał nie rozumiejąc.
- Wyjeżdżam Sasuke.- powtórzył lakonicznie.
- Gdzie wyjeżdżasz? Przecież jesteś tu dopiero jakieś pół roku.- zdenerwował się.
Role się odwracały. Kiedyś spokojny Sasuke był na skraju wybuchu, a wiecznie roztrzepany Naruto stał spokojnie obserwując całą sytuacje, której zresztą był częścią.
- Pół roku- powtórzył jakby do siebie.- To i tak już za długo.
- Gdzieś cię przenoszą? Mogę załatwić, żeby...
- Sasuke. I co z tego, że zostanę. Co masz zamiar zrobić?
Tego pytania się nie spodziewał. Spuścił lekko z tonu i wbił wzrok w podłogę.
- No właśnie. Co z tego, że zostanę. I co potem? Zdradzałbyś żonę? Krzywdził córkę?
- Przestań.- Szepnął.
- A ja? Moje zdanie się nie liczy? Ja też bym cierpiał, a nie chcę przechodzić przez to samo po raz drugi.
- Wiem, ja po prostu...
- Po prostu co? Sasuke przestań się zadręczać. Ja po prostu zniknę. Tak jakby mnie tu nie było.- dotknął jego policzka i odwrócił się z zamiarem odejścia.
Nagle...
TRZASK!
Naruto odwrócił się i zobaczył wszystkie dokumenty i komputer leżące na ziemi oraz Sasuke za biurkiem dyszącego z wściekłości.
- Ja po prostu.. nie zniosę kolejnego rozstania z tobą.- wyszeptał.
- Dlaczego musisz wszystko utrudniać?!- krzyknął nagle blondyn.
- To ty nagle odchodzisz! 8 lat temu popełniłem błąd. Mogłem z tobą zostać! Pomagałbym Sakurze i swojej córeczce, ale głupia duma wzięła górę! Żałuję tego! Chciałbym postąpić inaczej, ale...Naruto... zostań.
- Sasuke ty... ty nic nie wiesz.- zacisnął pięści i mimowolnie puścił kilka łez.- Te 8 lat... U mnie tyle się wydarzyło... ty nic...
- Wiem.- podszedł i przytulił go. Szeptał do ucha.- Byłem w Konosze. Wiem o Hinacie i Boruto. Ino mi powiedziała. Wszystko. Już dobrze.- spojrzał na jego twarz, złapał policzki i wyszeptał z jak największą szczerością.- To nie była twoja wina.
Obserwował jak Naruto puszczają wszystkie nerwy i osuwa się na ziemię.
- O...ona zgi..zginęła Sasuke! Z...zginęła bo.. popeł..niłem błąd! Zginęła przezeee... mnieeee...
Sasuke głaskał go po głowie powtarzając spokojnie to samo zdanie. "To nie była twoja wina." Czekał, aż blondyn się uspokoi. Tak bardzo chciał cofnąć czas. Chciałby być przy nim w momencie gdy zginęła jego żona, chciałby być z nim później, a przede wszystkim chciał nigdy go nie zostawać. Nigdy nie wyjść z jego domu.
*****************************
Gdy blondyn złapał za klamkę Sasuke powiedział jedno zdanie stojąc za nim.
- Naruto. O 20:00 róg ulicy Stone i Headhill. Będziesz?
- Uhm.- odparł i wyszedł.
Sasuke spojrzał na swoje roz**eprzone biurko usiadł na nim.
- Boże, jeśli istniejesz to pozwól mu być szczęśliwym blisko mnie czy nie. Chciałbym żeby był szczęśliwy.
Następnie zawołał Suigetsu, który zrobił mu wykład dotyczący panowania nad emocjami.
Hej,
OdpowiedzUsuńrozdział wspaniały, co się stało, że Sakura tak się zawiodła na Naruto, jeśli nawet chodziło o to, że był z Sasuke to chyba bardziej powinno do Sasuke należeć decyzja z kim będzie... och i to Naruto okazuje się tym bardziej opanowanym dorosłym...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia