Jeszcze jeden rozdział i moje ulubione opowiadanie skończone!
Zapraszam do czytanie i małe ogłoszenie.
Jeśli chcecie pomóc pewnej dziewczynie w spełnieniu marzeń to możecie zrobić to pod tym linkiem.
Z góry dzięki ;)
Pojadę do Japonii
- Gdzie jest Boruto?- spytałem w samochodzie.
- W szkole. Jeszcze nie ma wakacji.- zaśmiał się.
- No tak. Ja nawet nie pamiętam, w której moja córka jest klasie.
- Masz córkę?
- Tak, ja... to długa historia.- westchnąłem nerwowo.
Białowłosy zatrzymał się przed jakąś kawiarnią i wzruszył ramionami otwierając drzwi.
- Mamy czas.
Weszliśmy do niewielkiej knajpki. Gdy na stole pojawiła się kawa oraz ciasto, a ja po pierwszym łyku pierwszy raz opowiedziałem komuś dosłownie całe swoje życie. Z każdym słowem czułem jak z barków spada ogromny ciężar. Tak jakby dopiero teraz schodził z nich wielki youkai* towarzyszący mi przez te wszystkie lata.
-... I teraz jestem tutaj. Szukam go po dosłownie całym świecie tylko dlatego, że pozwoliłem mu zniknąć.- schowałem twarz w łokciach, kładąc się na stoliku.
Po zbyt długiej ciszy podniosłem wzrok na szarowłosego mężczyznę i czekałem na reakcję.
- Umm.. Wow... Tego się nie spodziewałem. Zwykle takie rzeczy widzi się w filmach. Jednak patrząc na waszą dwójkę. Oboje macie bardzo burzliwe życie.- upił łyk kawy.
- Nie musisz mi tego mówić. Chciałbym kiedyś porozmawiać tak z Sakurą. Chciałbym żeby spotkała się też z Naruto. On bardzo się obwiniał o jej nieszczęście.
- Domyślam się. O niej również zdążyłem się nasłuchać. Z opowieści Naruto sądzę, że bym jej nie polubił no ale on nigdy nie powiedział o niej złego słowa.
- On już taki jest.
- To prawda. No dobra. Dosyć o Naruto. Powiedz mi co ty w ogóle robisz w swoim życiu. Masz firmę tak? Czym się zajmujecie?
- No tak. W sumie bardziej niż ja to obecnie szefem jest tam mój wspólnik. Jest to firma właściwie założona przez moją rodzinę. Nazywa się "Coralson", jesteśmy ogólnoświatowym sklepem internetowym. Tak w skrócie. Sprzedajemy głównie ubrania. Nie jest to coś co zbudowałem.
- Nie znam się, ale nazwę słyszałem. To widzę, że fajnie można zarobić.
- Można, ale jak już mówiłem na tę chwilę to nie do końca mój biznes.
- Już nie bądź taki skromny. Szef to szef.- puścił mi oczko.
- Ale to prawda. A Ty Kakashi? Jak zostałeś detektywem?
- To trochę głupia historyjka.
Poprawiłem się na krześle, uśmiechnąłem i zrobiłem ruch ręką który można odczytać jako "opowiadaj".
Starszy mężczyzna zaśmiał się cicho i również się poprawił.
- Byłem w trakcie studiów historycznych. Właściwie dopiero je zaczynałem. Jeżeli ktoś z mojego rocznika miał problem z jakimś działem to pomagałem. Byłem trochę prymusem.
- Ciekawie. I co się stało?
- Któregoś razu uczyłem się w bibliotece i obok przysiadła koleżanka z roku. Czytała kryminał. Spytałem o czym jest książka. Opowiedział mi trochę fabułę, tyle ile przeczytała. Ja dla zabawy opowiedziałem jej moją teorię jak skończy się ta książka. Tydzień później ta koleżanka w szoku pytała mnie czy nie czytałam jej już wcześniej. Powiedziałem, że nie. Ta dziewczyna spojrzała na mnie, schowała książkę za plecami i gdy wiatr rozwiał jej włosy powiedziała "Powinieneś zostać detektywem". A ja po prostu odpowiedziałem "Okej".
- Waw. To dopiero jest romantyczna historia. Jak miała na imię?
- Nie pamiętam. Jakoś tak rzuciłem historię i poszedłem na kryminalistykę i jakoś bardziej mi się spodobało.
- Tego typu historie są najlepsze.
- Dobra. Opowiem ci jeszcze o moich podbojach miłosnych. Pewnego dnia...
- O nieeee... Kakashi- przerwałem mu śmiejąc się.
Długo tak rozmawialiśmy. O życiu, problemach, ulubionych filmach. Jednak z tyłu głowy rozbrzmiewała myśl, że pojutrze zobaczę się z Naruto.
*******************************************
Naruto siedział już w pociągu. W drodze do Tokyo. Czuł się nieswojo. Dalej posiadał inną tożsamość, bał się że wszystko pójdzie na marne jeśli opuści gardę.
Rozmyślał jak to wszystko będzie wyglądać i jak to się stało, że Sasuke wziął udział w aresztowaniu jego największego strachu. Odczuwał też z tego powodu dyskomfort, bał się że to jego wina, że wpakował go w to wszystko.
********************************************
- Sasuke. Twoje łażenie w kółko nic nie zmieni.
- Zawsze mógł mieć jakieś opóźnienie. Siadaj obok i się uspokój. Twoje zachowanie może też zdenerwować Boruto.
- Dalej uważasz, że nic się nie stało?- wyszeptał Sasuke już bardzo zmartwiony.
W międzyczasie Boruto zaczął się już nudzić i podszedł do białowłosego.
- Wujku?- w jego głosie można było usłyszeć czystą rozpacz.
Boruto przed chwilą zasnął.
Kakashi wstał i zaniósł go do samochodu po czym wrócił do bruneta.
- Jadę z nim do domu, a ty...
- Domyślam się, że on się po prostu bał. Ale jak mam to teraz wytłumaczyć młodemu.- posmutniał.
Nie przewidział tego, że zmorzy go sen.
Na górze nie było żywej duszy, a jednak przy Sasuke stanął trzydziestoparoletni szatyn ubrany w szarą bluzę z kapturem, kurtkę i z zarzuconą torbą na ramię.
Kucnął nad nim i uśmiechnął się smutno.
- Nawet teraz ryzykuję. Co jeśli coś wam się mimo wszystko stanie.
- Dlatego masz też mnie.- powiedział cicho i przytulił go tak jakby bał się, że zaraz zniknie.
Tak właśnie było.
- Naruto daj mi już tak do siebie mówić. Nie odchodź już nigdy. Nie uciekaj. Nie bój się. Ja nie ucieknę. Zostaję. Zostaję z tobą gdziekolwiek nie pójdziesz ty głupi matole!
- Zamknij się Uzumaki!- warknął i osuszył łzy.
- Hahahahahahahahahah- nie mógł przestać. Śmiał się jak za dawnych lat. Śmiał się, bo mógł. Śmiał się bo nie musiał już być czujny. Śmiał się, bo mógł żyć.
W pewnym momencie zaczął śmiać się i płakać jednocześnie, a Sasuke poszedł w ślady za nim.
- Tak naprawdę byłem na czas,- spuścił wzrok.
- To dlaczego nie...
- Rozumiem. Ogarniemy to. Pomogę ci. Ja mówiłem całkiem serio Naruto. Zostaję.
- Wiem. Nie wierzę, że musiało się tyle wydarzyć żebym mógł z tobą być.- zamrugał dwa razy.- bo chcesz ze mną być tak?
- Jesteś niemożliwy Uzumaki!- przytknął swoje czoło do jego.-oczywiście, że chcę.
- Ale najpierw...
- ...Boruto. Wiem. Czekał na ciebie. Bardzo tęskni i chce cię poznać.
- Mój synek, mój mały chłopiec. W końcu będę mógł... Ale ja nie mam pojęcia jak być rodzicem! A co jeśli...-zaczął panikować.
- Naruto.- uspokoił go.- małe kroczki.- pocałował go w czoło.
- Sasuke. Dziękuję. Za wszystko. Za całe życie. Nawet za błędy i za cierpienie.
- A ja cię przepraszam i już nigdy nie mam zamiaru cię skrzywdzić. Właściwie to...- sięgnął do kieszeni płaszcza.- chciałem z tym poczekać, ale gdy cię zobaczyłem nie mogłem już się doczekać żeby cię spytać.
- Jesteś moim przeznaczeniem i w życiu nie myślałem, że pokocham kogoś tak bardzo. Mógłbym czekać na ciebie całe życie. Bez ciebie nie istnieję. Dlatego odpowiedz mi.
Naruto. Wyjdziesz za mnie?
...
...
...
...
...
...
- Czy to znaczy tak?
- Jesteś niemożliwy Uchiha! Oczywiście, że t... A co z Boruto.- nagle pomyślał.
- Naruto. Boruto mnie bardzo lubi, ale poczekam na twoją odpowiedź. Chodź.
Wstali i trzymając się za ręce ruszyli w stronę miasta.
- Chodź poznać swojego syna.
******************************
W innym rejonie świata młoda dziewczyna siedziała przy swoim biurku patrząc na małe pudełko. Prezent, którego nie otworzyła.
Bała się, że może coś dla niej znaczyć.
Ciekawość jednak w końcu wygrała. Otworzyła pudełeczko, a w środku znajdował się medalik i malutki kluczyk.
Otworzyła nim srebrne kółeczko.
Jej oczom ukazała się ona sama, w wieku może pięciu lat oraz jej tata trzymający ją na barana. Oboje uśmiechnięci i szczęśliwi.
Dopiero wtedy zauważyła mały liścik w pudełku.
"Córeczko.
Wiem, że nie rozumiesz dlaczego to wszystko tak wygląda. Niestety życie toczy się czasami samo i nie mamy na to wpływu. Ja postanowiłem być szczery sam ze sobą.
Kiedy się w kimś kiedyś zakochasz zrozumiesz wszystko.
Kocham Cię.
Wstała, wyciągnęła wisiorek ze śmietnika. Założyła go i położyła się na łóżku.
- To nie tak, że nie rozumiem tato. Wtedy nie rozumiałam, ale pamiętam jak na niego spojrzałeś w tym kościele. Rozumiem. Po prostu odwiedź mnie czasami. Spędź ze mną czas. Daj mi poczuć, że jestem twoją córką.- uśmiechnęła się.- Pewnie, któregoś dnia ty zrozumiesz jak to się robi. Głupi staruszku.
Soundtrack: