poniedziałek, 31 grudnia 2018

Życzenia

Niestety nie jest to żaden one-shot.
Chciałam Wam złożyć życzenia!
Mam nadzieje, że w Nowym Roku również będziecie odwiedzać mojego bloga.


Proszę zostawiajcie więcej komentarzy i życzcie mi weny!


niedziela, 2 grudnia 2018

Dzień z życia Sługi cz.3

Dawno nie pisałam! Przepraszam, ale brak weny robi swoje. Historię się tworzą. Dopisuję nowe zdania. Spokojnie.
Jednak komentarze zwiększają moją wenę. :D
Zapraszam do czytania.


- I żeby tego było mało to mnie wręcz wypchnął z domu i trzasnął drzwiami!- usiadł na swoje miejsce zirytowany. Kiba oparł się o biurko.
- Może ma gorszy dzień?
- On nie ma gorszych dni.- sapnął i rozłożył się na krześle zarzucając głowę do tyłu.- To chodzący robot. Zawsze wszystko zrobione na tip top, a przy tym idealnie. Nie wiem o co mu chodzi.
Zadzwonił dzwonek.
- Pogadamy przy lunchu. Nie martw się. To pewnie nic takiego.

- To nic takiego. Nic takiego. Po protu dorasta, nic dziwnego, że widzę zmiany. W końcu nabiera mięśni, ma też bardziej wyraźne rysy twarzy no i... Nie, nie, nie.- Mężczyzna podszedł do lustra i popatrzył prosto w oczy swojego odbicia.- Sasuke uspokój się. To nie w twoim stylu. Naruto ma dziś dodatkowy angielski, więc musisz go odebrać tak jak zawsze to robisz.
uspokoił oddech i poszedł potrenować.

Chłopak usiadł ze swoim drugim śniadaniem naprzeciwko przyjaciela.
- Więc? Pisał dziś już coś?
- Nic.- odburknął i zapchał się ryżem.
- A czemu cię to tak drażni?- Kiba usiadł po turecku na krześle.- Przecież zawsze narzekałeś na to jaki on jest nadopiekuńczy i wysyła za dużo smsów. Teraz masz wolne.
Naruto zmarszczył czoło.
- Nie wiem. Po prostu jest mi dziwnie. Może..
- Ja wiem dlaczego.- powiedział tajemniczo kolega.
- W..W..wiesz?- przestraszył się trochę .
- Przyzwyczaiłeś się i tyle. Nie możesz żyć bez swojego uko...
- Uwaaaaa!!!! Kiba!- krzyknął i zaraz ściszył głos.- Nie mów takich rzeczy w szkole...nooo...- pacnął go po głowie.
- Sorki.- wyszczerzył się dla mnie.- Ale tak szczerze. Może byś w końcu mu to powiedział?
- E? Co?
- No wiesz.. to co czujesz.
- Nie ma mowy! Nigdy! Nie-e!- skrzyżował ręce ze sobą.
- Dlaczego?
- Dlaczego pytasz.. no bo...
- Więc mam inną opcję.- spojrzał się trochę smutno na chłopaka.
- Hmm?
- Wyrzućcie go... Inaczej będziesz tylko cierpiał.

Naruto szedł właśnie do domu, a w głowie rozbrzmiewały raz po raz słowa przyjaciela. Westchnął głęboko i zmierzwił sobie włosy. Stanął nagle, nabrał powietrza i krzyknął z całej siły.
- Nienawidzę cię durniuuuu!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Bakasuke!!!!!
Dyszał chwilę po czym uderzył w policzki raz, a porządnie.
- Yosh... Dam radę. Powiem mu.
Z takim nastawieniem poszedł do domu. Był pewien tego co ma zrobić, aż do chwili gdy stanął przed drzwiami. Nogi mu się ugięły, a ręce zaczęły trząść..
- Jed..J...Jednak n.. nie mogę...- przełknął ślinę i wszedł do domu.
- Tadai...- stanął twarzą w twarz (jeśli można to tak nazwać) z Sasuke całującym się z jakąś kobietą.- ..ma.
- O.. Okaeri.. Naruto nie wiedziałem, że.. miałeś mieć jeszcze angiel...
- Nie wyskakuj mi tu zangielskim. A pani niech stąd wyjdzie.
- C...Sasuke-chiaaan.. Naprawdę mam...
- Proszę.
- A pieniądze?- podniosła brew.
- Hai.- wręczył jej kilka banknotów.
- Do widzenia słodziaki.- uśmiechnęła się lalka barbie i wyszła.
- Jak... Jak śmiesz.
- Naruto, poczekaj zanim zaczniesz. Jestem mężczyzną i czasami...
- Sprowadzasz do domu jakąś lafiryndę i to prawdopodobnie prostytutkę?! Mój ojciec nie byłby zadowolony! Jak możesz w ogóle się tak zachowywać! To nie jesteś ty! To jest...- był zły. Był tak bardzo zły. Za to zachowanie, ale głównie z zazdrości.
- Wiem. Proszę nie mów tacie. Ja wiem, trochę przesadziłem, ale jak już powiedziałem jestem mężczyzną i...
- Więc co ze mną?

Plan Sasuke był taki, że zrzuci z siebie całe pożądanie i wszystko wróci do normy. Nie wiedział, że Naruto go na tym przyłapię i to w dodatku przed wszystkim. Był bardzo napalony. Pamiętnik, ciało nastolatka. On po prostu musiał coś z tym zrobić, ale nie spodziewał się takiego obrotu spraw.

- Co z tobą?- nie bardzo rozumiał.
Naruto podszedł nie patrząc na niego. Zrzucił z siebie kurtkę i oparł głowę o tors ochroniarza. Sasuke wstrzymał powietrze.
- Czemu to nie mogę być ja?
- Naruto co ty...
Blondyn w słabym świetle nocnej lampki objął starszego mężczyznę za szyję i zbliżał się. Chciał go pocałować, ale Sasuke miał wrażenie, że ta chwila trwała bardzo bardzo długo, jak w zwolnionym tempie.
Przerażało go to co się dzieje oraz to, że sam tego chciał. Jednak w tym słabym świetle zauważył ramkę ze zdjęciem blondyna ze swoim ojcem stojących przed firmą. Opamiętał się i odsunął chłopaka na odległość ramion.
- Nie. Naruto. Tak nie można.- stanowczy ton.
- Właśnie, że można.- jakby wypowiedział to ktoś zupełnie inny. Chłopak pociągnął mężczyznę na koszulę przyciągając go do siebie i pocałował. Całował mocno, pożądliwie i zaborczo. Czuć w tym też było desperację.
- Naruto!- złapał go za nadgarstki.- Co w ciebie wstąpiło!
Nie patrzył na niego.
- Powiedz coś! Wytłumacz t...- zauważył łzy kapiące na podłogę. Naruto się trząsł, ale nie z zimna.
- G...Gumen.- szepnął Sasuke.
- Dobranoc.- odparł blondyn i poszedł do pokoju.
Zamknął za sobą drzwi i zsunął się po nich.
- Jestem idiotą...- szepnął i objął kolana ramionami. 
Miał wyznać swoje uczucia, a nie pokłócić się z nim i zrobić coś takiego.
 Sasuke stał dalej w tym samym miejscu. Dotknął swoich ust, a jego serce zabiło mocniej. Zapukał do drzwi chłopaka dopiero po jakichś trzydziestu minutach.
- Hai..- odparł cichy głos.
Sasuke wszedł do ciemnego pokoju. Zamknął drzwi i podszedł do łóżka Naruto.
- Sasuke. Prze...
- Naruto. To ja przepraszam.- nachylił się nad nim i pocałował go raz jeszcze. Delikatnie, ale z pożądaniem.
- Sas..
- Zamilcz.. 
Całowali się dłuższą chwilę, aż oboje nie wytrzymali i zaczęli jeździć rękami po swoich ciałach.
- Co my.. r..robimy- wysapał blondyn.
- Nie wiem, ale...dziś nie pytaj. Pozwól mi.
- Sasuke ja... kocham... cię.
- Wiem.
Całowali się szaleńczo. Jakby chcieli siebie pochłonąć. Jednak nie zaszli dalej. To im wystarczyło.
Po jakimś czasie zasnęli. Wtuleni w siebie. 
Naruto był przeszczęśliwy, natomiast Sasuke właśnie przytulał go mocno do siebie łkając cicho.
- Co ja.. zrobiłem...

środa, 7 listopada 2018

Koniec i początek...

Zapraszam do czytania kochani.
To takie zadośćuczynienie za chwilowy brak weny co do innych historii.
Co prawda nie lubię takiego Gaary jaki tu wystąpił, ale jest on trochę wzorowany na moim obecny (możne przyszłym byłym) chłopaku... Pierwsza scena jest jedną z naszych kłótni... Dlatego jest to trochę dla mnie osobiste...
  Szkoda tylko, że tak jak w tej historii ja nie mam swojego Sasuke.
___________________________________________________

- Gaara, już tak nie mogę. Nie odzywamy się do siebie od tygodnia. Może bys w końcu przeprosił?- powiedział lekko zdenerwowany blondyn.

- Ja?- prychnął rudzielec.- Niby za co? Za to, że ty spaliłeś garnek?
- Ja za to przeprosiłem, za to ty nakrzyczałeś na mnie, powyzywałeś i poprzeklinałeś. Nie uważasz, że to zbyt dużo? Zabolało mnie to. Wrzeszczałeś.. Strasznie się ciebie bałem.- ściszył głos i objął się ramionami.
- Nie rób z siebie teraz jakiejś ofiary, poza tą od losu bo nią jesteś. Ciągle coś tłuczesz, bijesz, psujesz. Mam tego dość!- uderzył w stół.
- To, że przez ciebie płakałem też masz dość?- spojrzał mu prosto w oczy.
- Ty zawsze płaczesz. Już mnie to nie rusza..
- Aha... Spoko. Więc taki jesteś. Znałeś mnie Gaara! Wiedziałeś kim jestem i znałeś mnie dużo wcześniej. Czemu teraz ci to nie pasuje?!
- Cały czas nie pasowało! Musisz ciągle być taki ciapowaty?!
- Taki jestem i tego nie zmienię! Innym to nie przeszkadza!!!
- Coś jeszcze Uzumaki? Może znów się popłaczesz?!
- Chciałbyś!- krzyknął mimo, że łzy cisnęły mu się do oczu.
- No dawaj! To ci najlepiej wychodzi! Ja pierdole! Co teraz zrobisz?! Znów coś zbijesz?! Proszę bardzo!- podstawił mu kubek na blacie.
Naruto nie wytrzymał i mimo, że bardzo nie chciał to łzy zaczeły lecieć strumieniami.
- No zobacz! I znowu! Ty spaliłeś garnek i teraz...
- Czemu bardziej interesuje cię jakiś głupi garnek niż ja!
- Nieprawda! Tylko jestem o to zły i...
- I co!? Daje ci to prawo do wyśmiewania się ze mnie i krzyczenia!? Tak uważasz!
- Musze ci pokazać, że rzeczy też trzeba szanować!
- Szanuję! Coś mi się zepsuło, ale myślałem że człowiek jest ważniejszy od rzeczy!
- Masz wszystko gdzieś!
- Wiesz co mam teraz gdzieś?!- zbił szklankę stojącą przed nim.- W tym momencie wyjdę stąd i nie wiem gdzie pójdę, ale nie wrócę! Ruszył do drzwi.
- Gdzie się wybierasz!- poszedł za nim.
- Nie wiem! Daj mi spokój. Nakrzycz na mnie o szklankę!
- Jesteś niemożliwy!- uderzył go pięścią twarz.
Zapadła cisza.
Naruto ubrał się i na odchodne rzucił.
- Zostaw mnie.

Nie czuł zimna na skórze, bo to w jego sercu było większe. Pobiegł przed siebie, czując słone łzy... i ich niekończący się strumień. Dobiegł do parku. Wszedł na plac zabaw o tej godzinie pusty i usiadł na huśtawce. Po dłuższej chwili totalnej nicości wykonał telefon. Usłyszał zaspany głos w słuchawce.
- Naruto? Co jest?
-Uderzył mnie.- bezbarwny ton, jakby mówiła to lalka. Pusta w środku.
- Co?- chłopak nie zrozumiał.
- Gaara mnie uderzył.- przygryzł wargę i ponownie uderzyła fala płaczu gdy powiedział ciche.- Przyjedziesz po mnie?
- Gdzie jesteś?- usłyszał w tle zamykane drzwi.
- W parku Ryouji, na placu zabaw.

Jakieś 10 minut później usłyszał pisk opon za rogiem i ujrzał swojego przyjaciela, który gdy go zauważył od razu podbiegł.
- Sasu...- nie dokończył. Przyjaciel pochwycił go w ramiona tuląc mocno.
- Już dobrze. Już nikt cię nie skrzywdzi. Już jest dobrze.
Naruto ponownie załkał. Nie pamiętał jak, ani kiedy znalazł się w ciepłym łózko przyjaciela. Pamiętał tylko, że wziął prysznic i przebrał w ciuchy chłopaka. Położył się do łózka. Sasuke głaskał go po głowie czekając, aż zaśnie.

Rano obudził się strasznie obolały. Nie chciało mu się, ani wstać, ani jeść, ani oddychać ani... właściwie nic.
Jednak wstał w poszukiwaniu przyjaciela. Znalazł go w kuchni.
- Wiem, że pewnie nic nie chcesz, ale na stole masz herbatę i bułkę z masłem. Zjedz chociaż to.
Naruto uśmiechnął się smutno. Jak on go znał.
Chłopak usiadł na krześle, obejmując kolana rękami. Popijał herbatę w ciszy.
- Jak się czujesz?- spytał troskliwie tamten.
- Jak nic nieznaczące ścierwo.
- Nie mów tak.- powiedział twardo.- Jesteś ważny i nie pozwolę, żeby ktokolwiek cię źle traktował. Co gdyby...
Usłyszeli pukanie do drzwi.
Gdy brunet poszedł otworzyć Naruto usłyszał tylko głos, którego nie miał ochoty słyszeć.
- Pomyślałem, że jest tutaj.
- Nie ma ochoty cię wiedzieć.
- Daj mi z nim poga...
- Nie. Daj mu spokój.
- Przecież to nie tylko ja zawiniłem!- rzekł zdenerwowany.
Sasuke nie wytrzymał. Szarpnął go i z mocno zmarszczonym od złości czołem i nosem powiedział.
- Nie pisz, nie dzwoń. Zniknij. Jak nie to cię znajdę i zabiję.
Tamten prychnął tylko i rzucił na odchodne.
- I tak wiem, że do mnie wrócisz Naruto!

Gdy Sasuke wrócił do pokoju zastał Naruto jak ten powstrzymuje się od płaczu.
Chłopak czuł w gardle ogromną gulę. Nie mógł nic przełknąć. 
Sasuke pocałował go w głowę i przytulił od tyłu.
- Już jest dobrze. Możesz płakać. Dla mnie jesteś wspaniały Naruto.
- O...On...On mi... On wczoraj powiedział, że jestem nieudolnym, jestem ciapą. Wszystko psujei umiem tylko płakać.
- Naruto- powiedział miękko.- Nie jesteś ciapą. Jesteś wspaniały, Trochę niezdarny, głośny. Wszędzie cię pełno.
Naruto zaśmiał się.
- Ale nie jesteś zły. Nic nie zrobiłeś. To Gaara przesadził i mam nadzieję, że do niego nie wrócisz. Nie chcę, żeby ktokolwiek cię tak traktował.
- Hehe.. szkoda, że ty nie mogłeś być moim chłopakiem.
- Właściwie to...
- Co?
- Nic, nic.
- Sasuke?
- Nieważne głupku. Zjedz kanapkę.
- Taaak mamo!

Szkoda, że nie wiedziałem o jego uczuciach. Może gdybym wiedział to nigdy by się nie wydarzyło. Z nieudanego
2-letniego związku leczyłem się jeszcze jakiś rok. Sasuke był przy mnie cały czas i kiedyś gdy piliśmy piwo oglądając film go pocałowałem. Nie wiem czemu... może byłem samotny. Wyglądał na przestraszonego. Patrzyliśmy na siebie i wtedy on oddał pocałunek. Bardzo delikatnie, ostrożnie. Potem uśmiechnęliśmy się do siebie i wszystko już wiedzieliśmy. Nie potrzeba nam było słów. Było idealnie. Jeszcze nie wiedziałem, że go kocham. Po prostu nie wyobrażałem sobie życia bez niego. 
Matko! Znamy się od dziecka!
Czemu to się nie stało wcześniej?
Dzisiaj świętujemy pierwsze pół roku razem. 
Wyszliśmy do kina i na sushi. Niby nic specjalnego.
Dla mnie jednak każda chwila z nim jest najszczęśliwsza chwilą w moim życiu.

PS: Polecam gorąca nowe anime yaoi. Bardzo fajne :)
Dakareta Otoko...


PS2: Które opko najbardziej chcecie dalej czytać?


poniedziałek, 8 października 2018

Tej nocy...

Tylko nie wpadnijcie w depreche kochani! To coś z rodzaju tych smutnych.


Wiem, że zawsze się jej podobał. Nie chciałem wchodzić w tak szczere uczucie. Wmawiałem sobie, że to minie, że się przyzwyczaję. Wmawiałem to sobie przez tydzień, potem dwa, potem miesiąc. Jeden. Drugi. Trzeci...kolejne. Skończyliśmy liceum. A ja nadal się łudziłem, że to przejdzie. A oni zeszli się w dniu rozdania dyplomów. 
Potem wychodziliśmy razem we trójkę. Na piwo, na kręgle, do klubu. Ten klub... coś się tam wydarzyło. Ona poszła do łazienki. Zostaliśmy sami. Nienawidziłem tych sytuacji. Zacząłem studiować psychologię by dowiedzieć się więcej o ludzkich reakcjach nazywanych potocznie uczuciami. W każdym razie On zamówił dla nas po piwie. Podczas rozmowy stało się coś czego on nie zauważył. Jego dłoń leżała na blacie, a ja przez nieuwagę przysunąłem do niej swoją.
Musnąłem jego skórę ledwie odczuwalnie, On nawet tego nie zauważył. Mi to wystarczyło, żeby tam w klubie przy tym barze się rozpłakać. Nie miałem gdzie uciec i nagle ktoś wziął mnie do tańca. Młody chłopak, rudy. Miał ciekawy tatuaż po prawej stronie czoła. Uśmiechnął się miło, choć nienachalnie. Nachylił nad moim uchem i wyszeptał.
- Jestem Gaara, nie znam sytuacji ale spokojnie możesz się wypłakać. Nikt nie zauważy.
I faktycznie. Muzyka grała, ludzie kołysali się w jej rytm, a ja płakałem w ramię nieznajomego. Gdy się trochę uspokoiłem chłopak chciał odejść. Zatrzymałem go. Pocałowałem delikatnie i wyszeptałem ciche "dziękuję".
Tej nocy przeżyłem pierwszy raz z mężczyzną. 
Tej nocy zaczął się mój związek.
Tej nocy miałem o Nim zapomnieć.
Nie do końca wyszło. Dziś mijają dwa lata od tej nocy, a ja dalej nie mogę zapomnieć i dalej Gaara mnie zawsze ratuje.

Usłyszałem trzask drzwi.
- Gaara?
- Jestem.
- A ja zaraz wychodzę, mam dziś kolokwium.- dałem mu buzi w policzek.
- Naruto?
- Hmm?- odparłem nieobecny.
- Spotkasz się z nim dziś?
- Z Sasuke? Pewnie tak, chodzimy na tę samą uczelnię.
- Da to coś, że nie jestem z tego powodu zadowolony?- położył się na kanapie.
- Nie bardzo.- pstryknąłem go w nos.- I tak widujemy się rzadko.
- Ale wiesz. To jest twoja pierwsza..
- ... tak tak wiem. Moja pierwsza miłość, ale to też mój przyjaciel.- Poczułem jak przytula się do moich pleców.
- Kocham cię, Naruto.
- Wiem. Wychodzę.- uśmiechnąłem się, znikając za drzwiami. Gdybym został kilka sekund dłużej usłyszałbym z jego ust smutne.
- Ale ty mnie chyba nadal nie.
Raniłem go. Nie chciałem, ale... jestem okropnym człowiekiem. Zależy mi na moim chłopaku, ale nie kocham go tak jak na to zasługuje. Nie chciałem być sam.

  Po kolokwium wyszedłem na papierosa. Paliłem czasami, głównie przy egzaminach, nagle usłyszałem kłótnie.
- Sakura, my po prostu do siebie nie pasujemy! Nie bądź namolna!
- Nie możesz! Po trzech latach teraz oprzytomniałeś? Teraz  chcesz zerwać?
- Daj mi spokój.
- Sasuke wróć!
- Nie. Powiedziałem już, że...
- Wowowowowo!- stanąłem między nimi.- Co jest grane miśki?
- Sasuke ze mną zrywa.- fuknęła jak dziecko.
- Dlaczego?- pytałem z ciekawości, bo ucieszyło mnie to choć nie powinno.- Sas...- nie zdążyłem nic powiedzieć bo Sasuke mnie pocałował!
Tak po prostu przed Sakurą mnie pocałował!
W usta! 

- Dlatego. Bo jestem zakochany w Naruto.
- Ty.. przecież... argh!- krzyknęła i odeszła.
Patrzyłem na niego skamieniały. Chyba nic mnie w życiu tak nie zaskoczyło jak ta sytuacja.
- Naruto.
- Tak?- odparłem dalej zdziwiony.
- Dzięki. Nigdy by się nie odczepiła.
- Co?
- No, Sakura. Nie przejmuj się, Gaara chyba nie będzie zły. To tylko buziak.
- Co?- dalej nie rozumiałem.
- Przepraszam, postawię ci piwo.
- O... czyli ja byłem dla ciebie wymówką?
- O co ci...
- To przed chwilą to była tylko okazja do zerwania? 
- No tak.
- Jaki ty jesteś tępy debilu!- pacnąłem go po łbie i zacząłem wracać do domu. Nie pamiętam jak tam dotarłem.

- Naruto wróci... Naruto!- Gaara podbiegł do mnie bardzo szybko. Widocznie musiałem wyglądać jak jedno wielkie nieszczęście. Zabrał mi plecak i kurtkę, poprowadził do kanapy i posadził.- Naruto. Co się stało.
- Ja...ja...ja...- właściwie co miałem mu powiedzieć.- Gaara... zerwijmy.
- Słucham?
- Nie możesz ciągle tak mnie kochać gdy ja nie daje ci nic.
- To nieprawda, kiedyś to odwzajemnisz, wiem że...
- Nie... to się nie stanie, nie tak jak tego chcesz. 
- Dlaczego tak mówisz, po dwóch latach...
- Sasuke mnie dziś pocałował.
- O...- usłyszałem ten ton, był zły.- I co. Teraz polecisz do niego jak wierny piesek?! Naruto on cię nie kocha.
- Wiem.- uśmiechnąłem się.- To był tylko pretekst do zerwania z Sakurą. To nic nie znaczyło. Wiem, że nie... Gaara ja nie chcę cie ranić. Naprawdę... ja...
   Rudzielec wbił się w moje usta. Całował mnie mocno jakby chciał zatrzymać.
- Gaara ja...
- Tylko dziś.- wyszeptał. Płakał.- Tylko dziś. Pozwól mi się kochać jeszcze dziś. Zniknę. Ale dziś...
- Nie chcę żebyś znikną, ale wiem że będzie ci łatwiej.
- Wiem.
- Tylko dziś.
Znów Ta noc. Kochaliśmy się tej nocy.
Tej nocy znów go wykorzystałem żeby o Nim zapomnieć.
Tej nocy się rozstaliśmy.
Tej nocy znów byłem sam.

Obudziłem się dopiero o szesnastej. Nie poszedłem do szkoły. Pierwsze co zobaczyłem po wejściu do kuchni to brak.
Brak jego rzeczy, ubrań. W łazience nie było jego szczoteczki. W kuchni jego kubka, na kanapie piaskowego pluszaka. Wszystko zniknęło, jakby nigdy go tu nie było. Poczułem ukłucie. Od zawsze kochałem Sasuke, ale to jest niemożliwe żeby nie przywiązać się do kogoś przez 2 lata.
Będę za nim tęsknił. Już tęsknię. Może to był błąd!
Może nie powinienem z nim zrywać!
- Już sam nie wiem!- krzyknąłem i kucnąłem na podłodze, chowając twarz w łokciach. Płakałam. Jak nigdy. Tylko, że teraz już nie będzie Gaary, który mnie przytuli. 
Teraz jestem sam.
Tej nocy i każdej następnej będę sam.
Tylko dlatego, że kocham kogoś kto nigdy nie pokocha mnie.
- DATTEBAYOOOOOOOOOOO!!!- krzyknąłem i zacząłem sprzątać dom.
- Nie będę się nad sobą użalać!
- Nie mogłem być hetero!
- Znalazłbym sobie dziewczynę, potem się z nią ożenił i miał dzieci!- właśnie zmywałem naczynia.- Nie, bo po co! Musiałem zostać homo! Na dodatek beznadziejnym! Nie mogę z nikim być bo musiałem zakochać się w swoim najlepszym przyjacielu!!!! KUSOOOOO!!!!
Trzask...
To były deski? To nie mogły być...
Odwróciłem się. I kto stał w wejściu? Kto mógł stać i słyszeć właśnie wszystko co powiedziałem.... No oczywiście, że on!
- Sa...Sas... Co ty....- w tym momencie wypadł mi talerz a podłogę, a jego kawałki rozbryzgały po podłodze.
Rzuciłem się i zacząłem zbierać szkło. Sasuke też.
- Zrobię to sam.- powiedziałem cicho.
- Pomogę.
- Powiedziałem, że...
- Gdzie jest Gaara?
- A co cię to interesuje!- wstałem i wyszedłem z kuchni.
- No bo pomyślałem, że może jednak się zdenerwował, że...
- Zerwaliśmy.- wyszeptałem.
- E?!
- Słyszałeś...
- Nar... Przepraszam. To moja wina? Ale wiesz nie mogłeś się przecież zako.. znaczy dzisiaj. Może ci się tylko wydaje.
- To nie od dziś debilu...
- Co?
- To trwa już kilka lat...
- Od kiedy?
- Od początku liceum.
- A Gaara..
- Nawet wtedy.
- Ale przecież my..
- Zamknij się i wyjdź stąd jeśli masz zamiar wmawiać mi co czuje!- usiadłem na kanapie i schowałem twarz w dłoniach.- Wyjdź stąd Sasuke. Proszę.- załkałem.
- Nie mogę.- poczułem jak głaszcze mnie po głowie.- Przepraszam, że nie zauważyłem i za dziś też.
- Idź już sobie. Przecież ty mnie nie...
- Kocham cię Naruto.
- E?- spojrzałem na niego zszokowany.
- Kocham cię jak brata i..
Nie wytrzymałem. Po prostu mu przywaliłem.
- Kompletnie nie rozumiesz ludzi jeśli chcesz mi jeszcze coś powiedzieć. Po prostu wyjdź! I nie wracaj.- płakałem.
- Ale...
- Wyjdź!!!
- Przepraszam Naruto...- wyszedł.

Dzwonił i pisał przez tydzień, a potem odpuścił. Kocham go od ponad 5 lat, a on dobijał się TYLKO tydzień. Tylko była warta moja miłość. Przez tydzień nie wychodziłem z domu, oglądałem anime i różne seriale. Dobijałem się smutasami i podobnymi. Te noce.. Już będą wyglądać tak samo.
Sasuke mijał mnie na korytarzach jakbyśmy się nie znali. Nie patrzył. Staliśmy się sobie obcy, a to wszystko dlatego, że się zakochałem.
Następne noce były samotne.
Podczas tych nocy spałem sam w łóżku.
Sam się budziłem.
Każde następne noce były gorsze od poprzednich.
Nigdy nikogo do siebie nie dopuściłem.
Przeprowadziłem się do innego miasta. 
Dalej spędzałem samotne noce. Aż pewnego dnia poszedłem do klubu i popłakałem się nad szklanką whisky mając 27 lat.
Ktoś złapał mnie za rękę i przytulił.
- Spokojnie. Nikt nie patrzy. Możesz płakać.
Uśmiechnąłem się bo wiedziałem co zaraz nastąpi.
Spotkaliśmy się ponownie.
Wiedziałem, że tej nocy będę się z nim kochał.
Tej nocy obudzę się obok niego.
Tej nocy być może znów się zejdziemy.
Ale tej nocy też nie pokocham go tak jak Jego.







środa, 5 września 2018

"Wiem o czym myślisz, wiem jaki jesteś" CZ.5

Dziękuję Basi, której dedykuję ten rozdział. ;) Dzięki twojemu komentarzowi wróciła mi wena. życzę miłego czytania i dajcie znać co się podoba, a co nie :D
_______________________________________________

Sasuke już od ponad piętnastu minut czekał w umówionym miejscu na blondyna. Trochę się irytował, bo tamten nie odpisywał na smsy. Skrzyżował ręce na piersi i zaczął stukać palcem w przedramię. Zastanawiał się ileż można się spóźniać. Po chwili strzelił językiem i usłyszał.
Jest źle! Mogłem podejść wcześniej...
Odwrócił się w prawo i zauważył jak za rogiem chowa się znana mu osoba. podszedł tam pewnym krokiem i spiorunował go wzrokiem.
- A! Sasuke! Eto.. N... Na co się gapisz! Zaspałem i tyle!
Spóźniłem się trzy minuty i nie wiedziałem jak podejść...

- No!- odparł na to chłopak.
- No co?
- Czekam.
- A!- załapał. Dzień dobry...
- Rozumiem. Czyli idę sam okej.- odwrócił się i zaczął udawać że odchodzi.
- A idź sobie! Czekaj!
- Na razie!- pomachał ręką i nagle poczuł lekkie szarpnięcie swojej bluzy i usłyszał ciche.
- Ohayo..
Ledwie muśnięcie.
Szept.
A jednak był to sukces.
- Zaliczone.- uśmiechnął się, a na twarzy Naruto pojawił się autentyczny, ten prawdziwy uśmiech jakby zdał właśnie test.

- Lubisz lody?- spytał.
- Hai.
- Jakie?
- Najbardziej truskawkowe. Są nostalgiczne.
- Nostalgiczne?
- Aa.. nie to..idziemy na lody?- odparł wymijająco.
 Sasuke uznał, że nie powinien tego poruszać.
- Tak. Do "IceLand" Byłeś tam?
- N..nie. Rzadko gdzieś chodzę, nie mam za co. To nie...- zaczął spanikowany.
- Okej. Idziemy.- zignorował to, nie był wścibski.

Siedząc naprzeciwko siebie Naruto rozglądał się, co prawda udawał, że nic go nie interesuje, ale jego oczy latały jak szalone. Podobało mu się wnętrze, szafa grająca, wystylizowanie lokalu na lata siedemdziesiąte Ameryki.
Podeszła do nich kelnerka w białej koszuli i czerwonej spódniczce.
- Słucham.- uśmiechnęła się. Sasuke chciał spokojnie zamówić deser, ale nie zdążył się odezwać. Naruto przybrał pozę yankee i zarzucił nogę na stół odzywając się niemiło.
- Za wolno! Ile można czekać. Tak bardzo chcę lody!
Dziewczyna przestraszyła się i już miała uciec, ale Sasuke złapał ją za rękę i ucałował delikatnie w dłoń. Było to tak niezwykłe i nierealne w tym momencie, że i ona i Naruto zastygli.
- Wybacz, mój kolega nie umie się zachować. Przyjmij to w ramach przeprosin. Dobrze?- popatrzył jej w oczy tym hipnotyzującym wzrokiem.
Dziewczyna splunęła rumieńcem
- H.. hai!
- Poprosimy raz Truskawkowe tornado i bananowy split. Dziękuję.- uśmiechnął się.
- Hai!- odrzekł raz jeszcze i wróciła do kuchni oniemiała.
Sasuke odetchnął i gdy usłyszał Wszystkich tak całujesz? popatrzył srogo na blondyna.
- Słuchaj, mówienie to jedno, ale.. zabierz nogę. 
- Hai, hai. Przepraszam.- usiadł i wpatrywał się w swoje dłonie.
- Zacznę całować tylko te, którym sprawisz przykrość, może być?- zaśmiał się.
Nie!
Zdziwił go ten wybuch i miał zapytać o co chodzi, ale dziewczyna wróciła z zamówieniem nawet na nich nie patrząc.
- Teraz jedz i jak będziemy wychodzić to masz ją przeprosić.
- Okej.
- Nie w myślach tylko naprawdę.
- No wiem.- odparł i wziął z zamachem dużą porcję lodów do buzi. Oczy mu się zaświeciły. Pychaaaa! Niebo w gębie! Kto robi takie cuda!
Sasuke spodobał się ten widok. Zadowolenie blondyna było bezcenne, bo tylko on je widział. Poza tym Naruto bardzo się ekscytował małymi rzeczami, na które on nie zwróciłby uwagi.
Zjedli w milczeniu swoje porcje, głównie dlatego że Naruto był zbyt pochłonięty swoją.
- Ile to kosztuje Sasuke?
- Ja dziś stawiam.
- Ale..
- Następnym razem ramen. Wtedy ty.- pstryknał go w nos, sam nie wiedział dlaczego, więc szybko odszedł zapłacić za desery.
Naruto zaskoczony tym miłym gestem uśmiechnął się do siebie. To może było nic, ale dla niego takie gesty nie istniały nigdy i z nikim.Dlatego miały ogromne znaczenie. Do stolika podeszła kelnerka z wcześniej, nieco przestraszona, bo siedział tam tylko Naruto. Chłopak wiedział, że  musi przeprosić, ale nie umiał. Mimo wszystko nie umiał. Dlatego szybkim ruchem zabrał dziewczynie notatnik i długopis. Ta znowu przestraszona chciała odejść, ale Naruto wstał, odłożył notes i szybko wyszedł. Na kartce było napisane "Przepraszam, nie chciałem." A obok tego kwiatek.
 Dziewczyna zaśmiała się. 
- Kawai.

Naruto stało obok drzwi wejściowych.
- Tu jesteś. Przepro..
- Nie mogłem. Przepraszam. Nie umiałem, więc napisałem jej na kartce.
- Wiem.
- E?- popatrzył zdziwiony na chłopaka, który podał mu mały papierek.
- Prosiła żebym dał ci jej numer telefonu.
- EEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!- wydarł się płonąc rumieńcem.- I co teraz.. ja nie.. numer telefonu? Ni.. Nigdy nie dostałem.
- Uspokój się.- dostał po głowie.- Podoba ci się?
- Tsk.. Brzydka. Kto by ją chciał. Jest śliczna.
- Nawet jeśli się jej spodobałeś to jeszcze  długa droga nim zaprosisz kogoś na randkę.
- R..R...R.. Ran...
- Jesteś beznadziejny.- ruszył przed siebie.
- Ej o co ci..
- Chcesz iśc do oceanarium?
- Chce!
- Szybko.

Spędzili miły dzień. Po oceanarium połazili po sklepach, a na końcu usiedli w parku.
- Jestem zmęczony!- rozwalił się na ławce blondyn.
- Ja też.
- Było fajnie. Dzięki Sasuke to był mój pierwszy raz! Fajnie by było gdyby wszystkie pierwsze razy były razem.
Zabrzmiało to dość ciekawie. Oboje oblali się lekkim rumieńcem i odwrócili w przeciwne strony.
- Chcesz coś do picia?
- Um.. Cole.- odparł Naruto.
- Zaraz będę.
- Um. 

Sasuke zapłacił za napoje i walnął z całej siły w automat.
- Co to było debilu!- krzyknął do siebie i kucnął pod automatem.- Czemu odwróciłem wzrok? Czemu mnie to w ogóle obchodzi!
Tak naprawdę wiedział, ale nie dopuszczał do siebie tej myśli. Ile oni się znają, może ze dwa tygodnie i to nie jakoś dobrze. Nie rozumiał co on w sobie ma. Koniec końców Sasuke stwierdził, że to muszą być uczucia braterski. Może tęsknił za swoim i potrzebował się kimś zająć.
Zabrał dwie puszki i wrócił na ławkę.
- Ej, NAruto nie było coli, może być...
Ale chłopak spał. Zwinął się w kłębek na ławce.
- Nie zasypiaj w miejscach publicznych, baka.- szepnął z uśmiechem i usiadł obok. 

Naruto otworzył oczy czując na policzku coś zimnego.
- Oi.. wstawaj!
- O.. Dzięki.- wziął puszkę do ręki.
- Idziemy.
- Okej. 
Sasuke całą drogę się nie odzywał. Szedł z przodu. 
Coś zrobiłem?
- Nic się nie stało.- odparł  jakimś dziwnym tonem. Doszli do miejsca gdzie rozstali się pierwszego dnia.
- Stąd wrócisz do domu?- spytał.
- Pewnie. To.. do poniedziałku?- zabrzmiał niepewnie.
- Oczywiście.- uśmiechnął się brunet i zmierzwił mu włosy.- Pamiętaj o przywitaniu.
- Dobranoc.
- Dobranoc. 
I poszli w dwie przeciwne strony.
Skoro wszystko było dobrze to czemu wyglądałeś tak smutno. I skąd to dziwne uczucie, ten sen jakby... coś dotknęło moich ust?


sobota, 18 sierpnia 2018

Dzień z życia Sługi cz.2

Siedzieli w kuchni nie odzywając się do siebie. Słychać było tylko cicho grające radio. Akurat leciała jedna z ulubionych piosenek blondyna - "Save me" - ale chłopak nawet nie drgnął. Oboje źle zrozumieli obecną sytuację. 
Sasuke jadł swojego tosta co jakiś czas spoglądając na chłopaka.
  Jest tak bardzo zły, że nawet nie nuci. Może wczoraj przesadziłem, ale i tak nie chcę żeby zadawał się z Inuzuką. 
Ponownie na niego zerknął. Chyba jest wściekły.
Z kolei wzrok Naruto utkwił w jego porcji tostów, które leniwie maczał w ketchupie.
 Jest źle, jest źle, jest źle... Nie mogę na niego spojrzeć. Nie jestem w stanie. Może trochę przesadziłem? Nie mogę nawet nucić.. Pewnie się ze mnie śmieje! Jak mogłem palnąć to o zamartwianiu się!
Gdy Naruto skończył jeść wstał, narzucił na siebie bluzę i pociągnął na klamkę gotów do wyjścia.
- Naruto.- zatrzymał go cichy głos ochroniarza.- O.. Odbieraj telefon.- prawie błagał.
- Ummm.- przytaknął i wyszedł. Za drzwiami spalił totalnego buraka. Czemu się zająkałem? To było takie sło..
  Rozmarzył się, ale za moment oprzytomniał i wszedł do windy.
- Dureń.- szepnął do siebie.

*********************************************

Czemu się zająkałem?
Pomyślał jedynie zaskoczony swoim zachowaniem.
Westchnął, włożył naczynia do zmywarki i zastanowił się co zrobić z tą sytuacją. Nie miał za bardzo kogo się poradzić, więc jedyna osoba która przyszła mu na myśl to Sakura.
Wykonał telefon.
- Sasuke?- usłyszał jej niepewny głos.
- Cześć. To ja. Jesteś teraz wolna?
- Hmmm... a co jest?
- Wpadnij do mnie.- prosto z mostu.
- Teraz?
- Tak.
- Coś się stało?
- Nie.. po prostu..- nastąpiła chwila ciszy.
- Rozumiem. Wpadnę, ale dopiero po siedemnastej.
- Okej. Wyślę ci adres.
Westchnął i nie mając nic do roboty zabrał się za czytanie. Co jakiś czas tylko pisał do Naruto tzw. "smsa kontrolnego".

- Co jest z nim nie tak? Dziś się nawet nie odezwał.- marudził idąc obok kolegi z rękami w kieszeniach.
- A ty coś powiedziałeś?- podniósł brew Kiba, choć doskonale znał odpowiedź.
- N..nie.- odwrócił głowę w przeciwną stronę.
- No widzisz. Ech.. ja wiem, że się przejmujesz i się nie dziwię. W końcu jesteście facetami, on jest starszy i na dodatek nic nie zauważa. Dodatkowo jest między wami relacja pan-sługa. - pokręcił głową z dezaprobatą.
- Nie dobijaj mnie Kibaaaaa...- jęknął żałośnie.
- Ale coś zauważyłem.- odparł tajemniczym głosem detektywa.
- O czym mówisz?- zainteresował się blondyn.
- To nie jest tak, że on się martwi tylko dlatego, że to jego praca. Gdyby tak było nie pozwoliłby ci wyjść dziś samemu. Zaufał ci.
Naruto przystanął i zamrugał kilka razy.
- Masz rację. Masz totalną rację Kiba!
- Wiem!.- wyszczerzył się i wystawił w stronę kolegi zwiniętą w pięść dłoń. Naruto przybił żółwika po czym zaczął uciekać. Ścigali się tak, aż do sali gier. Spędzili w niej większość czasu. Potem poszli na ramen i do kina. Dopiero po osiemnastej Naruto zauważył, że od ponad godziny nie dostał żadnego smsa od Sasuke. 
- Kiba, słuchaj ja...
- Nie ma sprawy. Do zobaczenia za tydzień?- upewnił się.
- Pewnie. Siema.-ruszył w przeciwną stronę. Po chwili zastanowienia napisał krótkiego smsa.
"To już koniec kontrolowania?"
- I się wypchaj.- sapnął do siebie i szedł dalej drogą, ale gdy po ponad 15 minutach nie dostał odpowiedzi wyciągnął telefon i krzyknął.
- I jakim prawem mi nie odpisujesz ty draniu!!!
Przebiegł się kawałek i wszedł do autobusu. Ochłonął trochę, a gdy już wjeżdżał winda na swoje piętro uśmiechnął się złowieszczo.
- ciekawe jak się będziesz tłumaczył pożal się boże ochroniarzu.
Otworzył drzwi i od progu zawołał.
- Wróciłem! 
Zero odpowiedzi.
- Oj Sasuke! Czemu mnie nie wi...- aż mu plecak spadł na ziemię gdy zobaczył na kanapie w salonie śpiącego bruneta, a na nim Sakure. Co prawda byli w ubraniach no ale...
Naruto podszedł i odgarnął włosy z czoła mężczyzny.
- Co ja mam zrobić Sasuke.- mimo, że tak bardzo zazdrościł teraz tej kobiecie to musiał udawać, że go to nie rusza. Chociaż nikt go teraz nie widzi, więc może sobie pozwolić na kilka łez prawda?
Tak pomyślał i usiadł na podłodze za kanapą. Chciał płakać, ale jednocześnie nie mógł. Zauważył pod kanapą dwie butelki po winie. Jedna pusta, druga do połowy pełna. Chwycił te drugą i chociaż nie przepadał za winem zaczął powoli sączyć trunek.
Myślał o wielu rzeczach. O tym jaki jest żałosny, że tylko biadoli zamiast działać. O tym, że nawet gdyby coś zrobił nic by mu to nie dało. O tym jakie szczęście będzie miała kobieta, która kiedyś poślubi Uchihe i jakiego wspaniałego ojca będą miały jego przyszłe dzieci. O tym, że czasami wolałby urodzić się kobietą, że jest brzydki, niski i nieatrakcyjny. Z taki "optymistycznymi" myślami zasnął na podłodze łkając cichutko.

Sasuke otworzył oczy.
- Która jest...- ziewnął i poczuł ciężar. Spojrzał na dziewczynę na swojej klatce.- Ej.. Sakura. Wstawaj.
Nie szło jej dobudzić, więc położył się spowrotem i wziął telefon do ręki. Było już po 22.. w dodatku Naruto do niego pisał. NARUTO!
Od razu zadzwonił do chłopaka, ale usłyszał jego dzwonek zza kanapy. Wychylił się nieco i zobaczył jak chłopak drzemie na ziemi.
- Przeziębi się. Sakuraaaaa- trząsał ją tak długo, aż się obudziła.
- Hmmmm? Nie chcę. Pozwól mi tu spać.
- To nie jest moje mieszkanie. Nie mogę.
- Buuuu.
- Nie buuuujuj mi tu. Nasza randka zaliczona?
- To miała być ta randka?- usiadł od razu.- Nie jesteś w ogóle romantyczny. Poza tym ciągle gadaliśmy o Naruto.- rozłożyła ręce.
- Dzięki, że wpadłaś.
- Nie ma sprawy.
Sasuke rozszerzył oczy i pomasował się po skroniach.
- Co jest?- spojrzała na tył kanapy.- O. Kiedy on...
- Nie wiem, ale nie dość że śpi na podłodze to podwędził nam połowę wina. Chyba się upił. Co za młotek.- westchnął.
- Sasuke.- zaczęła poważnie.- Zobacz. Czy on nie .. płakał?- zmarszczyła brwi.
Sasuke nachylił się nad chłopakiem.
- Lepiej już idź. 
- Al..
- Proszę.
- Okej.- szybko ubrała się i wyszła.
Co z nim jest. Nic tylko jego Naruto. Zakochał się czy jak? Ech. Może będę miała jeszcze szansę.

Uchiha podniósł chłopaka i zaniósł do jego łóżka. Rozebrał do samych bokserek i przykrył kołdrą. Naruto odwrócił się w drugą stronę dzięki czemu Sasuke właśnie zauważył jak bardzo dobrze zbudowany jest ten młody chłopak. Kucnął i aż zdziwił się, że uważa chłopaka za przystojnego.
- Muszę sobie znaleźć chyba dziewczynę.- wstał i niechcący kopnął coś stopą.
Podniósł jakiś notatnik. Pamiętnik? 
Kurczę, kusi. Jednak nie mogę.
Odłożył rzecz na stoliczek i wyszedł z pokoju. Wrócił po kilku sekundach i wziął ponownie.
Tylko ostatni wpis. Dlatego, że go nie Crozumiem. Tylko dlatego.


[...]Pokłóciłem się z Sasuke... znowu. Zawsze gdy chcę się do niego zbliżyć musimy się o coś pokłócić. W dodatku znów wspomniał o moim ojcu. Może niech zostanie jego ochroniarzem zamiast zajmować się takim szczylem jak ja! 

Oczywiście tylko tak mówię, bo tak naprawdę chciałbym, żeby spojrzał na mnie jak na mężczyznę, a nie dziecko. Jednak dla niego zawsze nim będę. Tylko synem Uuzumakich. Szkoda... Jednak jak to powtarza Kiba, że chociaż mogę codziennie widzieć moją miłość. Nie każdy ma to szczęście. Ja mogę z Sasuke rozmawiać, spędzać czas. Za to jestem wdzięczny i wiem, że nie powinienem pragnąć więcej... mimo tego pragnę. Chciałbym go więcej i więcej. Czemu to nie mnie kocha... czemu muszę być chłopakiem... wolałbym[...]"

Sasuke zamknął pamiętnik, otulił chłopaka kołdrą, włożył pamiętnik pod łóżko i wyszedł.

Obwiniał się, że nic nie zauważył. Musiał od teraz być ostrożniejszy. Postanowił delikatnie odsuwać od siebie chłopaka, traktować go bardziej z dystansem. Poczekać, aż się odkocha.

Niby tak postanowił, ale następnego ranka chłopak przyszedł na śniadanie tylko w dżinsach, bez koszulki. 
- Idź się ubierz młotku!- krzyknął do niego Uchiha i odwrócił się skupiając całą swoją uwagę na kanapce z dżemem.
- No dobra! Nie musisz od razu krzyczeć.- wrócił do pokoju trochę zły. Może czułby się inaczej gdyby wiedział, że serce ochroniarza zabiło mocniej na jego widok. Oczywiście Sasuke tłumaczył sobie, że to tylko przez pamiętnik. Jednak dzięki niemu stało się coś o czym od dawna marzył nastolatek. 
Sasuke na niego spojrzał nie jak na dziecko, a jak na mężczyznę. Atrakcyjnego mężczyznę. I na obecną chwilę nie umiał spojrzeć na niego tak jak wcześniej.



niedziela, 29 lipca 2018

Miłość jedno ma imię - cz.8

Proooosze mnie tylko nie mordować. Mało mamy Naruto w tej części i może jeszcze nie wszystko jest jasne, ale zrozumiecie wszystko w swoim czasie :)
Zapraszam do czytania! :)
__________________________________________________

- To co zwykle Natsu?- zapytał przemiły mężczyzna w białej opasce na głowie.
- Hai! Dwa razy poproszę! Jestem dziś strasznie głodny!- uśmiechnął się brunet i usiadł przy barze.
- Oczywiście! Dwa razy ramen z dodatkowym naruto!- Uśmiechnął się cwaniacko.
- Pewnie! Panie Nagatsuchi podaje pan najlepszy ramen w całym Nara!- powiedział i zaczął pochłaniać posiłek.
- No nie powiedziałbym. To zaledwie namiot na czterech klientów.- podrapał się zawstydzony po policzku.
- To csooo... I fat jest suuuper!
- Smacznego.
- A!- przełknął.- może pan pogłośnić wiadomości?
- Nie ma sprawy.

Dzisiaj o godzinie 18:42 została schwytana grupa narkotykowa pod wodzą niejakiego Orochimaru. Wiemy, że część kryjówek z nielegalną produkcją narkotyków została odnaleziona, jednak policja wciąż szuka. Japonia jest wdzięczna Ameryce.

- Podgłośni pan?- zaciekawił się brunet trzymając w rękach miskę.

Grupa ta rozpoczęła swoje działania w 2013 roku w małym mieście Tori. Wielu policjantów pracowało nad tą sprawą i wielu przypłaciło to życiem. Dlatego teraz pragniemy im wszystkim pogratulować i podziękować, a w szczególności właścicielowi dużej firmy Sasuke Uchiha oraz jego współpracownikowi Suigetsu Hozuki, bez których nie byłoby to możliwe. Niestety pan Uchiha nie mógł udzielić nam wywiadu, ponieważ jest obecnie w podróży.
Akcja została przeprowadzona...

TRZASK!
- A! Panie Natsu nic się nie stało?- spytał właściciel widząc potłuczoną miskę na podłodze.
- Ja.. Ja mogę wrócić.- odpowiedział tylko i wybiegł.
Po tylu latach! Mogę wrócić.. mogę zobaczyć się z ...
Stanął na środku chodnika.
Nie mogę... Co jeśli nie wszyscy zostali złapani...

__________________________________________________

- Sasuke! Chyba sobie żartujesz! Ciągle cię nie ma!
- Wiem. Przepraszam.- powiedział do słuchawki.- Nie zdążę wrócić.
- Mówisz tak co roku.- słychać było rozczarowanie.- Ona kończy dwanaście lat. Jest coraz większa. Chcesz to stracić?
- Przepraszam. 
Rozłączył się.
    Trwało to już ponad trzy lata. Sasuke nie odzyskał wspomnień. Wracały co jakiś czas w formie snów bądź przebłysków, ale nigdy pełne. Po jakimś czasie przestało mu na nich zależeć. Tworzył nowe.
Uczynił z Suigetsu współpracownika, aby mógł podróżować. Szukał. Już od kilku lat go szukał, wszędzie. Wynajmował detektywów, w różnych miejscach i sam pomieszkiwał w nich przez jakiś czas. 
Znajdował ślady, poszlaki, wskazówki. Był cierpliwy. Gdyby trzeba było szukałby nawet i kolejne 10 lat. Całkowicie się w tym zatracił. Nie dbał już o nic. Stało się to jego obsesją. Zależało mu tylko na pieniądzach, dzięki którym mógł kontynuować poszukiwania.
   Właśnie siedział na łóżku w hotelu jednego z mniejszych miast w Meksyku. Zastanawiał się czy jak złapie samolot to zdąży na urodziny córki. 
Po rozwodzie wszystko zaczęło się sypać. Relacje między nim, a Sakurą się zaogniały. Oczywiście już się to uspokoiło jednak żal pozostał. Zresztą pozwalał na to. To była jego kara. Sakura otrzymała pełną opiekę nad ich córką, która przez to wszystko bardzo zamknęła się w sobie.
Sasuke się obwiniał, bo może nie pamiętał malutkiej Sarady, ale tworzył z nią nowe wspomnienia. Niestety teraz były one w większości smutne, a córka wydawała mu się coraz bardziej obca.
Przetarł oczy, ubrał się i postanowił wracać. Wykonał tylko krótki telefon .
- Wracam. Powiedz, że się z nim spotkam. Za 2 dni. Przy porcie. Do zobaczenia.

Lot może nie był długi, ale przez ponowne spotkanie "Cienia" (jak nazywał swoje dawne "ja") bardzo męczący. Przyzwyczaił się. Jego terapeuta dał mu proszki pozwalające mu odgonić widmo przeszłości. Jednak czasami się pojawiał tak jak teraz. Zawsze w ciemności.
- Czyli jednak chcesz na chwilkę być dobrym tatą?- zaśmiał się chłopak idąc po jakimś murku.
- Tak. Chcę jej zrobić niespodziankę.
- Powinieneś przy niej być, zamiast błądzić w przeszłości.
- Ty jesteś moją przeszłością, po co ciągle mnie tu wołasz.- skrzyżował ręce na piersi.
- Nie wołam. Sam tu przychodzisz. Podświadomie chcesz odzyskać swoje wspo..
- Już ich nie potrzebuję.- przerwał sobie (?)
- Ale i tak chcesz.
- Suigetsu mi powiedział to co najważniejsze.
- A to co mówił ci Naruto nie było ważne?- usiadł i uśmiechał się machając nogami w powietrzu.
- Jak go spotkam powie mi jeszcze raz.
- Jeśliiiii go spotkasz. Ja i tak myślę, że bez ciebie jest szczęśliwszy.
- Może masz rację, ale chcę to sprawdzić. Odeślij mnie.
- Jak sobie życzysz.
Pstryknął palcami.

Po wylądowaniu od razu pojechał do domu.. do domu Sakury właściwie. Zapukał kilka razy. Nie słyszał muzyki, ani śmiechów. Dlaczego? Drzwi otworzyła mu kobieta ubrana w ładną fioletową sukienkę z odkrytymi ramionami i do kolan. Wyraźnie zaskoczona i wciąż piękna. Była kwitnącą prawie trzydziestoletnią mamą. Zdziwiły go jego własne myśli.
- Sasuke?- zamrugała.- Miało cię nie być.
- Ale udało mi się przylecieć. Nie słyszę muzyki?
- Mamo? Kto przyszedł?- usłyszał z salonu głos, który już nie należał do małej dziewczynki.
- To.. tata przyjechał kochanie.- odkrzyknęła dalej na niego patrząc.- Nie chciała przyjęcia. Nie ma za wiele koleżanek.- wyszeptała.
- Tata?- usłyszał pogardliwy ton z ust swojej córki. Jeszcze gorzej poczuł się gdy stanęła przed nim w dżinsowych spodniach i ładnej białej bluzce. Poprawiła okulary na nosie i oparła się o framugę drzwi. Była wyższa, bardziej kobieca. To już nie było dziecko.
- Więc jednak się pojawiasz?- odwróciła wzrok. Jej głos mówił mu żeby odszedł, ale jej oczy desperacko pragnęły żeby został.
- Tak. Przepraszam, że rzadko was odwiedzam.- pogłaskał ją po głowie.- Mogę wejść?
Wyciągnęła przed siebie otwartą dłoń.
Zamrugał nie rozumiejąc. Westchnęła zirytowana.
- Prezent.- machnęła palcami.
- Aaaa, tak.- wyciągnął z plecaka małe pudełeczko i wręczył swojej dziewczynce. - Wszystkiego najlepszego.
Jedynie duma powstrzymała ją przed otwarciem go od razu. Prawie tak dumna jak ja kiedyś. Pomyślał z uznaniem, ale i smutkiem.
- Czy ja słyszę swojego braciszka?- usłyszał z kuchni.
- Itachi też jest?
- Tak. Wujek często mnie odwiedza.- powiedziała z wyrzutem.
- To d..dobrze - nie pokazał, że go to zabolało.
    Mimo, że złościła się na tatę i ciężko im było złapać wspólny kontakt to cieszyła się, że jest dziś z nią. On miał tak samo. Żałował, że to teraz tak wygląda, ale gdy już znajdzie Naruto.. w sumie nie wiedział. Poprosi go żeby z nim zamieszkał? Odgonił na moment te myśli, bo najpierw musiał go znaleźć.
Miło spędził urodziny córki. Do drzwi grubo po północy odprowadził go brat.
- Dzięki Itachi.- poklepał go po ramieniu.
- Obietnica Sasuke. Obiecałem, a przecież Uchiha zawsze..
- ...dotrzymuje obietnic.- dokończył z lekkim uśmiechem.- To ja już pójdę. Dobranoc.
- Sasuke?- zatrzymał go.- To już teraz?
- Tak. Za 2 dni.
- Uważaj na siebie.
Tylko oni wiedzieli co ma nadejść. Tylko oni bali się, że mogą się więcej nie spotkać. Jednak nic więcej nie powiedzieli, zaufali sobie choć ich oczy się pożegnały. W razie gdyby...Tak, gdyby.

*******************************************************
Stał w porcie. Sam. Było nieco chłodno jednak Sasuke czekał. Miał go w końcu zobaczyć. Rozchylił nieco poły płaszcza gdy usłyszał za sobą kroki. Wiele kroków.
- Widzę, że przyszło was całkiem sporo.- odwrócił się i stanął twarzą w twarz z Orochimaru, tym który prowadził okrzykniętą złą sławą, grupę z Japonii. Tę, która już od kilku lat zbierała sen z powiek wielu, wielu ludzi.
- Witam. Piękny wieczór prawda panie Uchiha?- uśmiechnął się jak dżentelmen. 
Inaczej go sobie wyobrażano, bardziej jako wiecznie klnącego zwyrola z papierosem w ręku. On natomiast miał długie czarne - do pasa - włosy, ubrany w garnitur oraz białe rękawiczki. Opierał się o piękną laskę ze złotym wężem zamiast rączki. Cały wyprostowany i dumny, wzbudzał respekt. Ściągnął właśnie z głowy kapelusz z lat dziewięćdziesiątych i kiwnął głową.
- Dobry wieczór. Nie musieliście się wszyscy fatygować. Pan by wystarczył.
- Domyślam się. Jednak wziąłem ze sobą tylko najlepszych.- rozłożył ręce.
- Widzę. Trochę was dużo jak na jednego.
- Chyba na dwóch panie Uchiha. Chociaż domyślam się po pana spokoju, że już zdążył pan zawiadomić pana Uzumakiego.
- Nie. Nie zawiadomiłem go.- trzymał ręce w kieszeni.
Mężczyzna zmarszczył brwi.
- Czyżby początku chciał mnie pan oszukać?
- Tutaj nie zaprzeczę.
Mierzyli się przez chwilę wzrokiem. Chwilę, która innym wydawała się trwać wieczność. Chwila, podczas której tych dwóch niepozornych mężczyzn toczyło pojedynek. Pomimo, że tylko stali w miejscu nie ruszając się nawet o centymetr. Po tej "krótkiej" chwili Sasuke uniósł dumnie głowę.
- Naruto nie przyjdzie. Orochimaru. A ty.- wyciągnął broń i wycelował w mężczyznę na co reszta bandy przestępców zrobiła to samo.
- Odważny pan jest.
- Wiem. 
- I nieco arogancki.
- To również słyszałem.
Ruszył w stronę mężczyzny, który wybiegł mu naprzeciw. Pozostali zrozumieli, że mają się nie wtrącać. Mężczyźni nie do końca wyglądali jakby walczyli i nie była to walka na miarę XXI wieku. To wyglądało jak dwóch wojowników za czasów samurajów. Wymachiwali nogami, rękami, skakali. To było kilka stylów walki. Karate, judo, aikido, taekwondo i kilka innych. 
Zmęczeni odskoczyli na odległość 3 metrów i wymierzyli w siebie nawzajem broń. 
Padł strzał. Uchiha upadł i gdy Orochimaru był pewien, że już nie wstanie odwrócił się. Tu popełnił błąd. Sasuke szybko złapał go za szyję i przystawił bron do skroni. Członkowie grupy spięli się.
- I tak nie wygra pan panie Uchiha.- spokojny ton wyzwolił w nim jeszcze większy gniew.
- Zobaczymy.- powiedział do niego po czym wyszeptał krótkie "teraz".
Nagle zewsząd wyskoczyli agenci federalni ubrani w specjalnie kombinezony z napisem FBI oraz podjechały radiowozy.
- Nie radzę się ruszać.- Krzyknął, aby każdy go dobrze usłyszał.- Każdy z was ma przypisanego do siebie snajpera, który jest gotowy zabić bez chwili wahania!
Kilku mężczyzn nie posłuchało co przypłacili życiem. Orochimaru został przejęty przez jednego z wyżej postawionych członków FBI, a Sasuke rozpiął kurtkę, aby zdjąć kamizelkę kuloodporną. Cała trupa została zakuta w kajdanki. Z jednego radiowozu wysiadł Suigetsu i podbiegł do wspólnika.
- Wszystko w porządku Sasuke.
- Tak, nic się nie stało.
- A więc to ty mnie zdradziłeś Suigetsu! Ty psie! Nie jesteś już moim synem! Wybrałeś nie tę stronę! Smaż się w piekle!- krzyczał będąc prowadzonym do radiowozu.

Sasuke położył mu dłoń na ramieniu.
- Okej?- spytał tylko. Tamten kiwnął głową i odwrócił się w jego stronę.
- Tak będzie lepiej. Nigdy tak naprawdę nie był moim ojcem.
 Kiedy chcesz lecieć do Tokyo?

- Wyjadę jutro rano, dziś odpocznę i napiszę do brata. No i nie martw się. Ty nie będziesz miał przez to żadnych problemów. No i tak jak się umawialiśmy otrzymasz status świadka w razie gdyby..
- Dzięki, ale w momencie gdy pójdzie informacja, że Orochimaru został złapany ci ludzie już nie zrobią żadnego kroku.
- I tu chyba był jego błąd.
- Co masz na myśli?
- Był kimś kto ufał tylko sobie. Nie ma jego, zostały tylko dzieci bawiące się niebezpiecznymi zabawkami.
- Coś w tym jest.
Brunet przytaknął.
- Sasuke?
- Hmmm?
- Uważaj na siebie. I daj znać jak go znajdziesz.

Później Sasuke dostał gorące podziękowania od kilku policjantów, detektywów i FBI. Wrócił kompletnie zmęczony i dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że to już się skończyło i musi teraz tylko znaleźć Naruto, żeby mu o wszystkim powiedzieć choć pewnie część usłyszał już w radiu.


*******************************************************
Następnego wieczora przechadzał się już ulicami Tokyo. Przyjechał tu czwarty raz szukając, w końcu Naruto tu pracował. Próbował też znaleźć wcześniej tego Kakashiego, ale w policji nie wiedzieli gdzie obecnie przebywa. 
Akurat szedł oświetloną ulicą w dzielnicy Roppogi. Miał zamiar się napić gdy jego oczy na ułamek sekundy zarejestrowały tę blond czuprynę. Rozejrzał się jeszcze raz dookoła, ale to nic nie dało. 
Obracał się na wszystkie strony nerwowo gdy znów to zobaczył. 
Obok niego..na wyciągnięcie ręki przebiegł chłopiec łudząco przypominający mu jego ukochanego. To tylko tyle. Tyle wystarczyło, żeby łzy stanęły mu w oczach. Z frustracji, smutku, tęsknoty. Chciał ruszyć dalej gdy z ust tego chłopca usłyszał za plecami.
- Wujku Kakashi! Nie uciekaj tak noo! Jestem mały. A co jakbym się zgubił! Musiałbyś się tłumaczyć policji.
- Ja jestem z policji, no ale dobrze. Przepraszam.- głęboki głos dorosłego mężczyzny.- Co chcesz na przeprosiny?
- Ramen!
- Znowu?- westchnął.
Sasuke stał zamurowany, nie mógł się nawet odwrócić. Logika podpowiadała mu jedno, ale to przecież było niemożliwe. Oblał go zimny pot, a te dwa głosy się oddalały. Nie mógł na to pozwolić. 
Odwrócił się powoli, a serce zaskoczyło mu z radości gdy dostrzegł na szyi chłopca naszyjnik.
 Naszyjnik z zawieszką ...
....w kształcie połowy słońca.
Złapał się za głowę i jakby zahipnotyzowany ruszył ku tym dwóm postaciom.
Nie wiedział czy to coś da...
Nie wiedział czy mu uwierzą...
Nie wiedział nawet czy to oni...
Jednak wszystko podpowiadało mu, że ten chłopiec to...
- Boruto?
_______________________________________________________________________________

Soundtrack:
  • Dororo - Tamashii no Kodou
  • Kimi no na wa - Sparkle