Mianowicie plan wydarzeń. Wy, moi kochani czytelnicy stworzycie plan wydarzeń z którego ja ułożę opowiadanie. Oczywiście szczegóły innym razem.
Podkreślam, że to nie mój pomysł tylko podkradłam go! :)
Zapraszam do czytania!
________________________________
5 - On wrócił!
- Nie wiedziałem, że Młotek potrafi tak szybko biegać!- krzyknął zdyszany brunet.
- To jeszcze nic. Żeby tylko się nie rozkręcił.- powiedział Kiba z uśmiechem.
- Nie urządzajcie sobie teraz pogaduszek! Szybko!
Dobiegli do skrzyżowania.
- Rozdzielmy się. Ja w prawo, Kiba prosto w stronę basenu, a Sasuke na plac zabaw. Szybko! Spotkamy się tu za pół godziny.
Każdy pobiegł w swoją stronę. Było już ciemno, a na ulicach nie było ludzi.
Nie trudno będzie go znaleźć. Pijany nastolatek o blond włosach. O! Jest plac zabaw.
- Sasuke! Patrz!
Brunet odwrócił się i zobaczył przyjaciela na zjeżdżalni.
- Złaź Mlotku! Musimy wracać.- próbował namówić blondyna do powrotu.
- Nie ma mowy! Chyba, że mnie stąd ściągniesz!- postawił swoje żądania i usiadł po turecku czekając na reakcję bruneta. Jego uśmiech był bardziej widoczny przez rumieńce, które dostał od zimna.
- Cholera!- parsknął i ruszył w stronę ślizgawki. Wszedł po drabinkach i złapał młotka za łokieć.- mógłbyś nie sprawiać problemów i grzecznie ze mną wrócić do domu?
Pociągnął go za sobą i zjechali.
- Jupiiii!- zawołał radośnie, ale znów został pociągnięty.
- Ale ja nie chceeeee- wyrywał się blondyn.
- Przestań! Nie zachowuj się jak dziecko!- krzyknął wkurzony brunet i poczuł, jak Naruto siada na ziemi.
- Dlaczego wszystko utrudniasz.- westchnął i usiadł obok. Naruto podkulił nogi i popatrzył na bruneta.
- Co?- spytał widząc wzrok blondyna. Już całkowicie się ściemniło, a na niebie pojawił się księżyc z mnóstwem migocących gwiazd.
- Sasuke. Ty mnie nie zostawisz prawda?- spytał niewyraźnie.
- Co?... Ale o czym ty mówisz?- zdezorientowany Uchiha patrzył wprost w zamglone tęczówki blondyna.
- Nie zostawisz mnie prawda? Nie zostawisz... tak jak...oooon.- ziewnął, a jego powieki osunęły się ze zmęczenia.
On? Jaki on? No nic. Teraz się już nie dowiem.
Westchnął głośno, wziął Uzumakiego na plecy i ruszył w stronę umówionego miejsca spotkania. Naruto mamrotał cały czas a jakimś chłopaku, ale tylko jakieś niezłożone zdania i wyrazy.
Kim jest ten on?
*****
- Co to jest? Budzik?
Naruto wyłączył urządzenie i usiadł. Gwałtowny ruch sprawił, że w głowie zahuczało mu tak jakby przebiegało właśnie stado wściekłych koni.
- Ja pierdziele!!! Co ja wczoraj takiego robiłem?!- pytał siebie masując skronie. Drzwi się otworzył, a do środka wślizgnęli się przyjaciele. Wszyscy oprócz Suigetsu.
- Ohayo!- uśmiechnął się do wszystkich tylko na moment bo znowu złapał go ostry ból głowy.
- Nieźle wczoraj zabalowaliście.- stwierdził Neji.- Suigetsu też nie może wstać.
- Co się wczoraj stało?
- Mam ci pokazać co wczoraj wyrabiałeś? Hahaha! Ale nie ma tu Itachiego, więc nie mogę.- odpowiedział rozbawiony Kiba. Oczy Naruto wyglądały teraz jak dwa spodki.
- Tylko nie mówcie, że...
- Tak właśnie. Naruto nie powinieneś tyle pić.- Sakura dała mu reprymendę.
- Wiem, wiem. Nie wiem czemu... Kiba!- krzknął i wstał nagle łapiąc przyjaciela za kołnierz.- nie zrobiłem nic Itachiemu prawda?!! Błagam! Powiedz, że nie zrobiłem niczego głupiego!
- Itachiemu nic nie jest, tylko był lekko zdziwiony. A czy zrobiłeś coś głupiego to...
- Głupszy być nie mogłeś.- powiedział lodowaty głos, a blondyn poczuł cios w głowę i odwrócił się w stornę bruneta.
- Sasukeee. Nie musisz być taki. Glowa boli mnie już wystarczająco.
- To twoja wina młotku. Było się nie upijać.- powiedział obojętnie.
- Draniu! Przecież nawet nie zauważyłem kiedy to się stało. A poza tym...- zamilkł na chwilę i zląkł się jakby.- Błagam! Nic ci nie zrobiłem prawda?
Uchiha nie zdążył odpowiedzieć.
- Naruto to wyglądało mniej więcej tak.- powiedział Kiba po czym chrząknął i rozpoczął przedstawienie.
- Sasuke-kuuun. Itachi-sama...on...on...- symulował Kiba przytulając się do Uchihy i udając płacz.
Naruto strzelił największego buraka w historii i położył się chowając twarz w poduszkę.
- I po co mi to było.- powiedział do siebie.
- Kiba! Odpierdziel się ode mnie!- syknął wielce zdenerwowany brunet. Nie chciał mówić Uzumakiemu co się stało, ale to było nieuniknione. Wolał już żeby Sakura mu wszystko wyjaśniła. Ona nie jest osobą, która będzie się z tego śmiała. Wytłumaczy mu wszystko spokojnie.
- Te...Uchiha! Mógłbyś się trochę rozweselić raz na jakiś...- nie dokończył widząc lodowato wściekły wzrok chłopaka. Sytuację uratował Neji, który wiedział o co chodzi. Byli przyjaciółmi już od przedszkola. Neji, Sasuke i Suigetsu. Wtedy Uchiha był inny. Nie miał w sobie tyle nienawiści i lodu. Był zwyczajnym wesołym chłopcem. Aż do tego wydarzenia w podstawówce kiedy jego rodzice zginęli w pożarze firmy jego ojca. Sasuke wtedy się załamał. Był jeszcze dzieckiem. Nie odzywał się przez dwa miesiące. Nikt nie wie dlaczego potem nagle wszyscy zaczęli go denerwować. Ale od pewnego dnia gdy "zgubił" swoją bluzę znów mówił. Już nie był taki wesoły jak kiedyś, ale nie stał się żywym trupem, to najważniejsze.
- Naruto. Przynieśliśmy ci jakieś lekarstwa i twój kochany ramen. Sześć paczek.- puścił mu oczko- To nie jest całkiem zdrowe, ale...
- Yatta! Ramen!- przerwał mu skacowany blondyn.
- Hehe. To dla ciebie. Sakura ci pomoże, a my spadamy jeszcze do Suigetsu. Chodźcie chłopaki.- Neji złapał Kibe i wyszedł.
- Sasuke! Czekaj. Zostań z nim jeszcze chwilkę, a ja skoczę na stronę.- uśmiechnęła się różowowłosa i już jej nie było.
Zostali sami. Naruto siedział na łużku z podkulonymi nogami, a Sasuke westchnął i usiadł obok.
Muszę o to zapytać! Czemu, aż tak mnie to ciekawi?! Cholera!
- Więc?- zaczął Uchiha.
- Więc co?- popatrzył na niego zbity z tropu.- Czemu tak mi wali serce? Uspokój się! To tylko Sasuke! To tylko... Tylko? A może Aż Sasuke? Przestań tak walić. Mówił do siebie w myślach, a na jego policzkach wykwitł przepiękny rumieniec.
- Więc...K...kim jest "On"?- zapytał Sasuke. Dobrze, że siedział tyłem do blondyna. Dzięki temu nie mógł zobaczyć jego zaróżowionych policzków.(zmieszamy Sasuke! Haha! Wyobraźcie sobie to! dop.aut)
- He? Jaki on?
- To ja się pytam.
- Ale, Sasuke, ja cię nie rozumiem.- mówił zrezygnowany blondyn.
- Nie rozumiesz?!!- krzyknął wkurzony brunet i odwrócił się w jego stronę.- Czemu do cholery tak się denerwuję?
- Skąd mam wiedzieć o co ci chodzi?!! "On"! Takim kimś może być każdy!- krzyczał równie zdenerwowany blondyn.
Żaden z nich nie chciał krzyczeć. Obaj zamaskowali tak swoje zmieszanie.
- To inaczej. Ktoś cię kiedyś zostawił. Zranił. Mocno.
- he...?- Naruto już wiedział o kogo chodzi.- Ale skąd ty...?
- Mówiłeś mi. Kim jest ten "On"?
- Nie mogę ci powiedzieć.
- Dlaczego!!?
- Bo nie i już!- wkurzył się chłopak, bo czuł jak wzbiera w nim płacz.
- Bo nie i już!- wkurzył się chłopak, bo czuł jak wzbiera w nim płacz.
- Naruto... no przecież ja nie...- nie wiedział co chce powiedzieć.- Dobrze. Możesz nie chcieć. Ale kiedyś mi powiesz?- upewnił się.
- Dobra, kiedyś ci powiem. A teraz już idź.
Wyszedł mijając się w drzwiach z Sakurą.
- Dobra, kiedyś ci powiem. A teraz już idź.
Wyszedł mijając się w drzwiach z Sakurą.
- Naruto co się stało?!!- krzyknęła patrząc na przyjaciela.
- Ja mu wczoraj coś powiedziałem.- mówił szeptem patrząc na swoje ręce, które teraz zacisnęły się z bezradności.- o Nim. Powiedziałem coś Sasuke o Nim. Nie wiem co! Nie pamiętam!
- Dobrze. Uspokój się. Sasuke nic nie wie. Po prostu wspomniałeś mu coś, ale żadnych szczegółów prawda?
- Raczej tak.- uspokoił się blondyn.
- No, a teraz słuchaj. Wczoraj wybiegłeś od Uchihów i ja, Kiba i Sasuke wszędzie cię szukaliśmy. Potem się rozdzieliliśmy, Sasuke znalazł cię na placu zabaw.- przerwała.- Mam mówić dalej?- uśmiechnęła się.
- Tak. Pewnie.- odpowiedział także uśmiechem.
- No więc. Spotkaliśmy się potem na skrzyżowaniu, a Sasuke niósł cię na plecach bo zasnąłeś i mówił nam, że mamrotałeś cały czas o jakimś chłopaku. Zadawałeś mu pytania i w ogóle. Ale nic więcej.
- Na pewno?
- Tak.- stanowczo odpowiedziała Haruno.
- Sakura?
- Hmm?
- Boję się.
- Czego?
- Że... Znowu się zakochałem.
- Naruto. Już swoje wycierpiałeś. Tym razem tak nie będzie.- złapała jego dłoń i uśmiechnęła się pokrzepiająco.
- Mam nadzieję. Ale on taki nie jest i się o tym nie dowie. Nigdy! Nie mogę go kochać!
*****
Następnego dnia wszyscy poszli odwiedzić Naruto. Wszyscy oprócz Sasuke. on nie mógł. Leżał w pokoju i czytał mangę, ale nie mógł się skupić, więc po chwili ją odłożył. Do pokoju wszedł Itachi.
- Cześć braciszku. Czemu nie poszedłeś do Naruciaka?- uśmiechnął się z przekorą.
- Nie miałem ochoty.- odwrócił się od brata.- Przecież są tam inni, ja nie jestem potrzebny.
- Nie byłbym tego taki pewien. Sakura mi powiedziała, że Naruto nie mógł spać w nocy i cały czas wykrzykiwał tylko "Gdzie jest Sasuke!" "Ja chcę do Sasuke!"- mówił poważnie starszy Uchiha.
- Co? Nie mówisz poważnie.- powiedział lekko zarumieniony Sasuke.
- Oczywiście, że nie!!! Hahaha! Ale miałes minę! Więc jednak nasz aniołek cię obchodzi. W końcu to twój przyjaciel.
- Mój aniołek.- szepnął, a na jego nieszczęście starszy to usłyszał.
- Hmm. Czyli jednak.- stwierdził zamyślony.
- Co? Nie, nie. To nie tak!- krzyknął, kiedy zdał sobie sprawę że powiedział to na głos.- A poza tym wynocha mi z pokoju!!!- rzucił poduszkę, którą oberwał starszy brat.
- Wiesz. Sasuke. Nie możesz żyć w niezgodzie ze sobą. Ty to widzisz, ja też to widzę. Dlaczego okłamujesz samego siebie?- Itachi usiadł na łóżku i objął młodszego brata.
- Ponieważ...Ponieważ chyba ja... Ja naprawdę go kocham.- powiedział szeptem chowając głowę w kolanach.
Itachi uśmiechnął się do siebie.
- No dobrze. Idę zrobić obiad.- i już go nie było.
- Ja naprawdę go kocham. Kiedy to się stało? Kiedy staliśmy się przyjaciółmi? Nie. Chyba zacząłem się o niego troszczyć tego dnia. Tak. To było tego dnia na moście.- powiedział i uśmiechnął się gorzko do siebie.
W poniedziałek w szkole wszystko było po staremu. Naruto miał jeszcze lekki ból głowy, ale śmiał się i żartował tak jak zwykle. Sasuke dogryzał jak co dzień każdemu, a najbardziej Kibie. Tydzień szkoły zleciał im bardzo szybko i wesoło. Nie mogli się spodziewać tego co miało wydarzyć się w piątek. Skończyli właśnie ostatnią lekcję w-f. Naruto jak zwykle świetnie spisał się się na siatce. Była to jego ulubiona gra. Pierwszy się ubrał i powiedział, że poczeka na resztę w bramie szkoły.
- Sasuke! Tylko pamiętaj, że wracasz dziś ze mną! Musisz mi wytłumaczyć tą chemię!
- Hai, hai. Wychodź już młotku!
Większość uczniów już poszła do domów i na dziedzińcu nie było widać żywej duszy.
- Jak miło.- powiedział na głos i zamknął oczy czując lekki wiaterek na twarzy. Była już końcówka czerwca i za niedługo zaczną się wakacj.
- Naruto?- usłyszał bardzo znajomy głos i od razu wstał.
- Ken?- zdezorientowany wpatrywał się w dawno nie widzianą postać.
- Naruto! To naprawdę ty!- od razu pochwycił go w ramiona i przytulił z całej siły. Naruto był tak osłupiały, że nawet nie protestował. Dopiero po chwili odepchnął go od siebie.
Ruichi Ken był wysokim brunetem o brązowych oczach. Zawsze uśmiechnięty, a raczej zwykle.
- Ken. Co ty tu robisz?- powiedział lodowato. Nikt nigdy by się nie spodziewał, że młotek potrafi tak mówić.
- Jak to? Wróciłem do ciebie. Nawet nie wiesz jak źle się czułem przez ten rok. Byłem sam i...
- Pfff... Sam? A co z tamtym?!- podniósł głos i spojrzał na niego z politowaniem.
-Z kim?!! On się nie liczył! Liczysz się tylko ty! Naruto przepraszam. Nie chciałem cię wtedy zostawiać!- podszedł z zamiarem ponownego przytulenia do siebie blondyna.
- Ken!!! Czy ty siebie słyszysz?!! Nie mam tobie już nic do powiedzenia! Najlepiej zostaw mnie w spokoju!- Krzyknął i zawrócił w stronę szkoły, ale tamten złapał go za nadgarstek i wykręcił go mocno.
- To my już pójdziemy. Bo młotek nie załapie tej chemii do wieczora.- Sasuke uśmiechnął się z dezaprobatą, ale inaczej nie umiał. Wyszedł na dziedziniec i zobaczył zdenerwowanego Naruto zmierzającego spowrotem w kierunku szkoły. Ale jakiś nieznajomy wykrzywił mu nadgarstek. Nie zastanawiając się długo ruszył w stronę napastnika, ale ten już puścił młotka.
- Naruto! Przepraszam! Nie chciałem! Ale wróć do mnie! Błagam cię!
- Nigdy! Nienawidzę cię! Masz mnie zostawić w spokoju!- krzyknął rozmasowując nadgarstek, ale w tym momencie został uderzny w policzek, na którym pozostał czerwony ślad.
Naruto nie był jakąś tam ofiarą, więc oddał chłopakowi tym samym. Tamten opamiętał się i skłonił nisko.
Naruto nie był jakąś tam ofiarą, więc oddał chłopakowi tym samym. Tamten opamiętał się i skłonił nisko.
- Przepraszam! Naruto! Błagam cię! Tylko ty się liczysz!
- Skoro tylko on się liczy to może łaskawie przestałbyś go bić!- syknął Sasuke przytulając młotka od tyłu i zaplatając swoje dłonie na jego brzuchu.
- Sasuke?...
- A ty to kto?! To jest moja sprawa!- krzyknął Ken.
- Może i tak, ale dotyczy też MOJEGO Naruto. Więc dotyczy także mnie.- powiedział oschle.
- Ty debilu! Mam ci przekrzywić te twoją buźkę?!!- od razu widać, że to typ, który traktuje swojego partnera (w tym przypadku byłego) jak zabawkę.
- Czekaj! Przecież Sasuke...
- Naruto. W porządku. Dam sobie radę.- mówił tak przekonująco, że Naruto już się nie sprzeciwiał.
Nawet nie zdążył nic zobaczyć. Sasuke wykonał szybki ruch, a Ken już leżał na ziemi.
- Chodź. Miałem ci wytłumaczyć tę chemie.- powiedział i uśmiechnął się czule.
Czule? Sasuke? Łał! Ale on pięknie wygląda jak się uśmiecha.
- Tak.- powiedział i dał się prowadzić Sasuke, który trzymał go za rękę.
*****
- Jak można tego nie rozumieć! To było w gimnazjum!
- Przepraszam, że jestem takim młotkiem!
- Dobra przerwa. Przyniosę coś do picia.
Po chwili Sasuke wrócił z dwoma puszkami Coli.
- Dzięki.
- Proszę.
- Nie, nie za to. Znaczy się za to też, ale za to co zrobiłeś. Dzięki. Nie wiem czy dałbym radę sam. To jednak za dużo.
- Wiesz co? Naruto. Cały czas chcę cię spytać. Kim on w ogóle był? powiesz mi?
- Sądzę, że tobie mogę powiedzieć. On... był moim chłopakiem.
_______________________________________
I jak sądzicie? Fajnie wyszło? Sorki, że nie dodałam wczoraj, ale nie miałam czasu. Jedna informacja. Jak zacznie się szkoła to będę dodawała rozdział co dwa tygodnie. Fajnie to wychodzi czy nie? Bo to mój pierwszy blog. I możecie już dawać komentarze anonimowo.
I jak sądzicie? Fajnie wyszło? Sorki, że nie dodałam wczoraj, ale nie miałam czasu. Jedna informacja. Jak zacznie się szkoła to będę dodawała rozdział co dwa tygodnie. Fajnie to wychodzi czy nie? Bo to mój pierwszy blog. I możecie już dawać komentarze anonimowo.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńsuper, zgubił bluzę to tak się to teraz nazywa... ;) w końcu Sauke przyznał się przed sobą że kocha Naruto i to jest jego aniołek... no tu przeżyłam mini zawał, a chodzi mi tu o scenę kiedy ten się pojawił i wykręcił mu rękę to myślałam tylko o jednym niech go tylko nie pocaluje, a jeśli nawet to żeby Sasuke tego nie widział...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia