Przebiegł chyba z kilometr nie patrząc gdzie zmierza. Zatrzymal się dopiero po zderzeniu z rowerem. Pomasował się po bolącym kolanie mówiąc
- Sumiamasen
- Shoyo?- usłyszał znajomy głos. Podniósł wzrok napotykając kocie oczy znajomego.
- Kenma!- przez chwilę ucieszył się na widok kolegi, ale po chwili posmutniał przypominając sobie co się zdarzyło dziś na sali.
Chłopak zauważył to, więc zaprosił go na spacer po pobliskim parku. Hinacie jak zwykle buzia się nie zamykała i opowiedział chłopakowi wszystko od A do Z. Ten słuchał go cierpliwie cały czas nic nie mówiąc. Gdy chłopak skończył odetchnął głęboko i położył się na trawie patrząc w niebo.
- Shoyo. Nie znam się na tym, ale lubisz grać z Kageyamą?- spytał niespodziewanie członek Nekomy.
- hę? Zgadza się, ale co to ma..
- A lubisz spędzać z nim czas?
- No tak, ale dalej nie rozu...
- A jak bardzo mu ufasz?- przerwał mu po raz kolejny i spojrzał wyczekując odpowiedzi.
- Jak pytasz.. No.- popatrzył w bok.- bardziej niż komukolwiek.
- To czy to nie jest przypadkiem miłość?- zastanowił się.
- Co?! Nienienienienienie!!! Nie ma mowy!!!
- Dlaczego?- Kenma cały czas zachowywał się bardzo spokojnie w przeciwieństwie do rudzielca.
- Jak to dlaczego?! Przecież powiedziałem ci, że podoba mi się dziewczyna z..
- Ale czy ona Cie zna? Będziesz z nią tak fajnie spędzał czas i zwierzał się jak z Kageyamą?
-..- chciał coś powiedzieć. Naprawdę chciał, ale w tym momencie rozszerzył oczy, bo zdał sobie sprawę że chłopak ma rację.
- Nie! Ale tak nie można! Przecież ja nie jestem..
- gejem? - znów mu przerwał.
- Możesz dać mi kończyć..
- zdania?
- grrr. Kenma! Ale to jest takie.. no.. tak nie powinno być.
- Shoyo. Żyjemy w 21 wieku.- wstał i otrzepał się z liści.- poza tym.- tu spojrzał na rudzielca.- ja też mam chłopaka.
- Co?- teraz go zatkało.
- Czeka na mnie. Muszę lecieć. Cześć Shoyo.- zaczął iść, ale przystanął jeszcze na chwilkę by powiedzieć.- zastanów się nad tym co dla ciebie ważne i nie ograniczaj się.
Hinata obserwował jak kociooki biegnie w stronę kapitana drużyny Nekoma?!- Kuroo.
Kiwnął mu głową na przywitanie i zarumienił się lekko gdy zobaczył ich krótki pocałunek powitalny, a potem uśmiech Kenmy. Złapali się za ręce i ruszyli w stronę roweru niższego chłopaka.
Czy ja mógłbym tak z Kageyamą? Za rękę? I ten...
- NIE MA MOWYYYYYYY! Głupi Kageyama! - kopał drzewo.- po co to zrobiłeś! Wszystko pokomplikowałeś!!! Głupek! Idiota! Samolub! Książę egoizmu!!!
Zdyszany opadł na trawę i zacisnął zęby waląc w drzewo tym razem pięściami.
Gdy wracał było już naprawdę ciemno. Szedł w swoim stroju do siatkówki ulicami miasta. Musiał wrócić do sali, bo w biegu zapomniał swoich rzeczy. Była już prawie 21:00.
Szedł, a właściwie ciągnął za sobą nogi, a z jego rąk skapywały kropelki krwi. Tak bardzo rozwalił sobie piąstki. Te parę godzin, aż do teraz kłócił się ze sobą czy być zły, smutny, a może dać przyjacielowi szanse.. Dalej nie wiedział. Gdy stanął przed salą odetchnął i uchylił lekko drzwi. Było ciemno. Wszedł powoli i cichutko, a gdy dotarł do swojej torby światła zapaliły się, a na środku boiska chłopak sobaczył ubranego w czarne dżinsy i skórzaną kurtkę Sugawarę.
-Suga-san. Ja tylko.-przypomniał sobie, że musi wyglądać na przygnębionego, więc przywołał sztuczny uśmiech i pomasował się w tył głowy.- Ja tylko zapomniałem rzeczy. Pewnie na mnie czekałeś..
- Hinata
- Przepraszam. Już wychodzę.
- Hinata- powtórzył cierpliwie.
- Naprawdę przepraszam. To ja już pójdę.- szybko ruszył do wyjścia, ale starszy kolega zawołał ponownie.
- Hinata! Chcę z tobą porozmawiać.- wypuścił powietrze i ruszył w stronę komórki.- chodź. Pogadamy jak będę ci bandażować ręce.
- Hę? Ale ja..- naprawdę nie chciał rozmawiać, a pewnie już wszyscy wiedzą jaki to on jest okropny, że tak podeptał uczucia bruneta. Ale przecież on też zrobił coś takiego!
Nie zważając na mętlik w głowie posłusznie ruszył za białowłosym.
Chłopak wyciągnął potrzebne rzeczy, siadł na ławeczce i ściągnął kurtkę. Gestem poprosił by Hinata zrobił to samo.
Chwilę w ciszy dezynfekował jego rany.
- Aż tak cię to wkurzyło?- spytał nagle senpai.
- Hmm? Co?
- To co zrobił Kageyama. Aż tak cię to wkurzyło, że musiałeś pokaleczyć sobie ręce?- podniósł brew.
- Nie, ja tylko... po prostu nie wiem co robić.
- Hinata? Lubisz grać?
- Kocham!- odparł od razu.
- To nie kalecz więcej swoich dłoni. Dzięki nim możesz grać, a teraz będziesz musiał troszkę odpuścić.
- Ale ja..- chciał zaprotestować
- To polecenie od twojego senpaia.- rzekł groźnie.- Nie mówię, że masz całkiem odpuścić treningi, tylko nie szarżuj tak jak zwykle i nie przemęczaj dłoni.- skończył bandażował lewą rękę i zabrał się za prawą.
- Dobrze. Przepraszam.
- Hinata. Zadam ci teraz pytanie.- tu przerwał dezynfekowanie ran i spojrzał na młodszego kolegę, który przełknął ślinę nie wiedząc czego się spodziewać.- Czy posmutniałeś na myśl, że nie będziesz mógł trenować czy przez to, że nie będziesz mógł trenować z Kageyamą?
Nastała chwila milczenia podczas, której chłopak zdał sobie sprawę, że to ta druga sprawa bardziej zajęła jego myśli. Że nie będzie mógł grać z tym, którego podziwia. Ze swoim najlepszym przyjacielem. Sugawara wyczytał to z jego twarzy i uśmiechnął się.
- No co?- zdziwił się młodszy.
- Nic nic. Po prostu nie panujesz nad swoją twarzą. Można z ciebie czytać jak z otwartej księgi.
- Suga-saaaan- ten błagalny ton sprawił, że chłopak odchrząknął, ale dalej się uśmiechał.
- Nie wiem jak długo siedział tu Kageyama, ale wiem co się stało.
- Wygadał wam wszystkim? No super!- zdenerwował się.
- Nie. Pozwól mi dokończyć. Siedział na ziemi w szoku. W tym momencie jest załamany. Hinata- tu spojrzał na niego hardo.- on naprawdę cię kocha.- na te słowa na twarz rudego wpełzł rumieniec, więc spuścił głowę.- był w dużym szoku. Powtarzał tylko, że nie chciał, ale nie mógł się powstrzymać. Jest załamany, bo myśli że stracił cię jako przyjaciela.
- Ale ja nie chciałem, żeby on... ja po prostu tego nie chciałem! Suga-san chyba nie będziesz mi kazał iść i go przepraszać! Tsk..- skrzywił się z bólu, bo kolega polał jego rękę wodą utlenioną - ponownie - po czym zaczął obwiązywać ją bandażem.
- Nie. Nie każę ci tego robić. Nie musisz czuć do niego tego samego, ale wytłumacz mu to delikatnie i nie zostawiaj go jako przyjaciela. Doskonale wiesz, że Kageyama sprawia wrażenie silnego, ale to tylko wrażenie. On bardzo to przeżywa, a my jako jego drużyna i przyjaciele chcemy dla niego jak najlepiej.- skończył bandażować jego rękę i uśmiechnął się.- Obiecałeś spędzić z nim walentynki. Zrób to. Niech to będzie dla niego chociaż namiastka jego marzeń.
- Sugawara-san?
- Nani?
- Czy... Czy mógłbyś mu coś przekazać? Ode mnie? Tylko dziś?
- Pewnie, a ty nie możesz sam mu tego przekazać?
Ubrali się i szli już do wyjścia.
- Nie. Dziś nie dam rady. Przekaż mu proszę, że jeśli będzie jutro pół godziny przed treningiem na sali to nasze walentynkowe spotkanie będzie aktualne.
- Dobrze, ale pod warunkiem, że się z nim nie pokłócisz.
- Nie.- uśmiechnął się.- W końcu to mój przyjaciel. Muszę go odzyskać.
- Dobrze powiedziane. To do jutra Hinata.
- Do jutra senpai! A! I dziękuję za bandaże!
Rozeszli się w dwie inne strony. Hinata gdy tylko wrócił do domu umył się i położył spać. Był bardzo zmęczony.
W tym samym czasie Kageyama dostał telefon od Sygawary.
- Naprawdę? I nie jest już na mnie zły?
- Może i jest, ale to nadal twój przyjaciel. Nie zepsuj tego tym razem.- zaśmiał się wznosząc wzrok ku nocnemu niebu.
- Arigatou senpai.
- Nie ma sprawy. Chciałbym żeby wam się udało, ale to niestety nie tylko ode mnie zależy.
- Tak, rozumiem. Dobranoc.
- Dobranoc.
Następnego dnia Kageyama nie mógł się skupić. Hinata cały dzień się do niego nie odzywał, a gdy próbował coś zagadnąć ten odpowiadał mu krótkim "pogadamy przed treningiem". Nie bardzo mu się to podobało, ale musiał dać radę. W końcu nadszedł ten moment. Brunet szybko wybiegł z klasy i w trymiga dotarł do sali, w której już czekał jego przyjaciel. Stał tyłem.
- Hinata ja..- chciał zacząć pierwszy. Za wszystko przeprosić, ale on odwrócił się i wtedy go zamurowało.
- Kageyama. Ja zacznę. Po pierwsze. Jesteś i zawsze będziesz moim przyjacielem. Nie ważne co.- i uśmiechnął się.
_____________________________________________
Ja już wiem co będzie się działo dalej. Hihihih.
Jak Wam się podobało?
Jakie jest Wasze zdanie?
W każdym bądź razie w przygotowaniu jest już
"wiem o czym myślisz..."
Aaa! Skasował mi się komentarz, który napisałam. Masakra.
OdpowiedzUsuńDopiero niedawno znalazłam Twojego bloga i jestem naprawdę szczęśliwa, że tu zawędrowałam. Uwielbiam Haikyuu! i kocham KageHinę ;) Świetnie Ci wyszło to opowiadanie i już nie mogę się doczekać dalszej części.
Biedny Kageyama. Naprawdę mu współczuję. W sumie gdy Hinata zaczął go wypytywać o walentynkii dziewczynę, która mu się podoba, pomyślałam, że może odwzajemnia jego uczucia i chce go tylko wypadać. A tu taki szok, łzy, słowa nienawiści i w ogóle. Nieźle. Zaskoczyłaś mnie.
Ładnie w to wszystko wkomponował się Suga :) Lubię go w roli pocieszyciela, doradcy i troskliwego senpeia. Zaskoczyłaś mnie za to Kenmą. Z jednej strony pokazałaś go jako osobę spokojną, przenikliwą i uważną, z drugiej zaś wydaje mi się, że jest tu mniej zamknięty w sobie. Ale może to wpływ Kuroo? ;)
Nie mogę się doczekać co będzie dalej. Na pewno będę czytać i komentować.
Życzę Ci dużo weny!
Pozdrawiam,
Tina Silver
O, a jednak mi się nie skasował (nie ogarniam co się stało), to wklejam ten też, bo jest bardziej rozbudowany ;)
OdpowiedzUsuńOjej! Wydawało mi się, że wcześniej już znalazłam wszystkie blogi z parą KagaHina, aż tu nagle wpadam na Twój! :) Zakochałam się w Haikyuu! i pokochałam parę Kageyama/Hinata, stąd jestem naprawdę szczęśliwa, że znalazłam jeszcze jedno opowiadanie z nimi w roli głównej :) Na pewno będę do Ciebie zaglądać i czytać.
Biedny Kageyama... Gdy Hinata zaczął go tak wypytywać o walentynki i o tę "dziewczynę" pomyślałam, że może też coś do niego czuje i chce go tylko wybadać. Aż tu nagle okazuje się, że wcale nie. Nieźle! Zaskoczyłaś mnie :)
Lubię spostrzegawczego Sugę, wydaje mi się osobą, która dba o wszystkich i zawsze stara się znaleźć na wszystko rozwiązanie. Zaskoczyłaś mnie za to spotkaniem Kenmy. Z jednej strony pokazałaś Kenmę jako osobę spokojną i potrafiącą obserwować, z drugiej miałam wrażenie, że Kenma jest tu nieco zbyt śmiały. Wydaje się większym odludkiem niż w tym opowiadaniu. Choć w sumie, można uznać, że związek z Kuro nieco go otworzył na świat, więc pasuje mimo wszystko :)
Fajny motyw ze zranieniem dłoni, jestem ciekawa czy pociągniesz ten motyw - to, że Hinata nie będzie mógł zbyt mocno trenować, to jak Kageyama zareaguje na to, że Hinata przez niego poranił sobie dłonie.
Nie mogę się doczekać dalszego ciągu. Dużo weny życzę!
Pozdrawiam,
Tina Silver
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, te rozmowy wiele dały Hinacie mam nadzieję że chociaż ta ich przyjaźń nie upadnie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia