
- Wody braciszku?- zaproponowałem.
- Poproszę.- mruknął.
Nalałem do szklanki wodę i zadałem po raz niewiadomo, który od paru tygodni to samo pytanie.
- O co się znowu pokłóciliście?
Sasuke spojrzał na mnie z przymrożonymi oczami, odłożył szklankę na stół i wstał po czym zaczął chodzić po całym pokoju.
- A o co moglibyśmy się pokłócić co?! On mówi, że na święta cały dom musi lśnić po prostu i najlepiej żeby kupić nowe meble! Przed świętami! Rozumiesz?! Tak jest co roku! Jeszcze zawraca mi głowę prezentami dla przyjaciół! Wszystkich! Trzeba pojechać do innego miasta żeby w centrum to wszystko kupić! A ile na to forsy pójdzie?! Zgadnij! Wiesz ile?!
Spojrzał na mnie wyczekująco, więc spytałem.
- Ile?
- ponad 200 tysięcy yenów! Tyle pieniędzy! No bo przecież - zaczął przedrzeźniając głos Naruto- Sakura potrzebuje tostera, Kiba chciałby piłkę do baseballa, Saiowi przydałby się nowy zestaw farb, Shikamaru chciałby to, Neji tamto i...AAAAAAA! No ja rozumiem, żeby kupić jakieś drobiazgi, a jak większe to dla paru osób i mu to powiedziałem, a wiesz co on na to?!
- No co?
- Że przecież nas na to stać! Praktycznie ja zarabiam cały czas, a on chce te pieniądze wydać! Najlepiej całe na święta! A przecież są też inne wydatki! Choinka, lampki, jedzenie, ozdoby...- oddychał szybko ze zdenerwowania.
Ja tylko westchnąłem głęboko i poklepałem miejsce na kanapie.
- Usiądź Sasuke.
Kiedy już siedział obok mnie spowrotem przyłożył szklankę wody do ust i zaczął pić łapczywie.
- Czy Ty z nim o tym porozmawiałeś, czy po prostu od razu powiedziałeś nie?- spytałem. Otworzył usta jakby chciał się obronić, ale jednak postanowił to przemilczeć co uznałem za odpowiedź twierdzącą.
- Braciszku. To nie są Twoje pierwsze święta z nim, a tak jest od dwóch lat w święta. Może wreszcie warto porozmawiać i na spokojnie to załatwić. Może pójść na jakiś kompromis? Hmm?- uśmiechnąłem się i puściłem mu oczko.
- Może masz rację, ale zostanę trochę u ciebie. Jestem zbyt nabuzowany. No bo przecież tyle kasy?!
- Już lepiej o tym nie myśl. Obejrzymy film to się uspokoisz. Okey?
- Dawaj jaką komedię gdzie się leją.- powiedział lodowato.
- No i to jest mój Sasuke. Łap piwo!- rzuciłem w jego stronę puszkę.
- Dzięki.
- No co?
- Że przecież nas na to stać! Praktycznie ja zarabiam cały czas, a on chce te pieniądze wydać! Najlepiej całe na święta! A przecież są też inne wydatki! Choinka, lampki, jedzenie, ozdoby...- oddychał szybko ze zdenerwowania.
Ja tylko westchnąłem głęboko i poklepałem miejsce na kanapie.
- Usiądź Sasuke.
Kiedy już siedział obok mnie spowrotem przyłożył szklankę wody do ust i zaczął pić łapczywie.
- Czy Ty z nim o tym porozmawiałeś, czy po prostu od razu powiedziałeś nie?- spytałem. Otworzył usta jakby chciał się obronić, ale jednak postanowił to przemilczeć co uznałem za odpowiedź twierdzącą.
- Braciszku. To nie są Twoje pierwsze święta z nim, a tak jest od dwóch lat w święta. Może wreszcie warto porozmawiać i na spokojnie to załatwić. Może pójść na jakiś kompromis? Hmm?- uśmiechnąłem się i puściłem mu oczko.
- Może masz rację, ale zostanę trochę u ciebie. Jestem zbyt nabuzowany. No bo przecież tyle kasy?!
- Już lepiej o tym nie myśl. Obejrzymy film to się uspokoisz. Okey?
- Dawaj jaką komedię gdzie się leją.- powiedział lodowato.
- No i to jest mój Sasuke. Łap piwo!- rzuciłem w jego stronę puszkę.
- Dzięki.
*******
\
- Ale Naruto no proszę cię.- spojrzała na niego surowym wzrokiem.
- No co?!- krzyknął.
- Czy Ty aby nie przesadzasz? Możesz kupić przyjaciołom drobiazgi, ale... nowe meble i jakieś inne pierdoły? Takich rzeczy nie robi się tuż przed świętami.- pokiwała przecząco głową.
- No może i tak...- przyznał jej rację, jednak za chwilę powrócił do narzekania.- Ale on mi kategorycznie odmówił! Dlaczego On mi zawsze odmawia?!
- Naruto?- podniosła jedną brew.
- Hmm?!- żachnął się.
- Gdyby dawał Ci wszystko czego chcesz to już dawno byście zbankrutowali.
- Bo ja lubię kupować dużo rzeczy! No co poradzę! Ale Sakura-chan co mam zrobić?
- Powinniście na spokojnie porozmawiać o tym. Do Gwiazdki zostało 3 dni- uśmiechnęła się.
- Dziękuję Sakura!- poderwał się z siedzenia i odłożył miskę z ramen na stolik.- Za jedzonko również! A teraz idę podbić serce Sasuke!- wykrzyknął.
Sakura zaczęła się śmiać w niebogłosy.
- Naruto? Zdajesz sobie sprawę, że gdy zachowujesz się tak dziecinnie nikt by nie powiedział, że masz 25 lat?
- Dattebayo! Haha. To lece. Jaa nee!
- Umm. Matta nee!- pomachała mu gdy już biegł w stronę domu Uchihów.
Sakura ma trochę racji. Wiem co zrobię! Posprzątam cały dom, żeby lśnił. On uwielbia jak jest czysto, więc... tak!!! Szybko, szybko! Zrobię Ci prezent Sasuke! Ucieszysz się!
Podczas gdy Naruto wprowadzał w życie swój misterny plan brunet po raz trzydziesty sprawdzał telefon. Żadnych wiadomości. Żadnych nieodebranych połączeń.
- Itachi?- położył głowę na oparcie fotela i spojrzał do góry nogami na brata.
- Co jest? Dalej nic?- spytał myjąc naczynia.
- Nic.
- To może ty zadzwoń, co?
Sasuke spojrzał na niego jakby powiedział coś bardzo absurdalnego.
- Zwariowałeś? Ja mam pierwszy dzwonić do tego młotka?! Niedoczekanie!- założył ręce zawzięcie.
-Jak chcesz.- zaśmiał się starszy, ale po chwili usłyszał jak jego młodszy braciszek wzdycha i kładzie się na kanapie.
- Itachi?
- Słucham?
- A jak mu się coś stało? Albo płacze teraz w domu? Albo jest tak zły, że już do mnie nie wróci?!- zaczął panikować.
- Sasuke. Schowaj na moment swoją dumę i zadzwoń do niego.
- Ech... no dobra.
Pip pip pip pip pip.... Przepraszamy, numer jest w tym momencie....
- Nie odbiera. Na pewno coś się stało!
- Zadzwoń jeszcze raz.
Sasuke ponawiał próby dodzwonienia się do blondyneczka 8 razy.
- Teraz to ja też się martwię. Idź do domu i zobacz czy tam jest.
- Okey. To ja się zbieram. Pa Itachi! A! Zapomniałbym! Wpadnijcie z Kisame na chwilę w święta. Okey?
- Okey! Idź już.
Drzwi się zamknęły.
I tak się pogodzą i pewnie będą kochać całą noc.
Miałem pewnie głupią minę, bo szybko dostałem smsa o takiej treści.
"Dostałem dreszczy. Wiem, że myślisz o czymś zboczonym jełopie. :P"
Drzwi się zamknęły.
I tak się pogodzą i pewnie będą kochać całą noc.
Miałem pewnie głupią minę, bo szybko dostałem smsa o takiej treści.
"Dostałem dreszczy. Wiem, że myślisz o czymś zboczonym jełopie. :P"
Zawsze mnie rozgryziesz Kisame.
*****
Sasuke wpadł do domu jak burza. Spocony i zdyszany.
- Naruto! Wszystko w po...- zamarł na widok lśniącego salonu połączonego z kuchnią. Miał na wpół ubraną kurtkę i niezasznurowane buty.
- Dalej stój z rozdziawioną buzią.- usłyszał i poczuł jak jego ukochany wtula się w jego plecy.- Tak może być?
-Jest... jest... ide..alenie- wymamrotał.
- Cieszę się.- zarumienił się blondyn i staął przed chłopakiem.- A to?
Naruto stał właśnie przed nim w krótkich spodenkach i fartuszku... TYLKO fartuszku z napisem "take me". Przytulił go szybko.
- Sasuke?
- Wyglądasz cudownie. Idealnie. Jeśli chcesz to możemy kupić parę prezentów dla znajomych, ale nie dla wszystkich, bo ja chciał Cię gdzieś zabrać iii...nooo..
- Sasuke... nie musimy nic kupywać...
- Co?
- No tak...
Dzięki bogu.
- Po prostu zaprosiłem wszystkich na Wigilię.- uśmiechnął się blondynek.
- ZE JAAAAAAAK!!!!???
- No myślałem, że będzie lepiej.- nadął policzki.
- Jakie lepiej... przecież!...- zaciął się po czym uśmiechnął.- A zresztą co mi tam... są święta.. możemy je spędzić ze wszystkimi, na których nam zależy...
- Sa...su..keeee- Naruto nie mógł powstrzymać łez.
- Bekso mała.. Nie rycz już.. chodź- pociągnął go..
- Ech? Gdzie?
- Idziemy się razem umyć... to TWÓJ prezent dla mnie, ale ten dla Ciebie wymaga troszkę więcej pieniędzy..
-Sasuke?- przystanął.
-Słucham?- popatrzył na niego.
Naruto wbił się w jego usta i całował chwilę, a gdy się oderwał uśmiechnął uroczo.
- Kocham Cię.
W biurze bruneta już czekał jeden prezent... malutki ładnie zapakowany pierścioneczek, ale to już inna historia.
*****
Sasuke wpadł do domu jak burza. Spocony i zdyszany.
- Naruto! Wszystko w po...- zamarł na widok lśniącego salonu połączonego z kuchnią. Miał na wpół ubraną kurtkę i niezasznurowane buty.
- Dalej stój z rozdziawioną buzią.- usłyszał i poczuł jak jego ukochany wtula się w jego plecy.- Tak może być?
-Jest... jest... ide..alenie- wymamrotał.
- Cieszę się.- zarumienił się blondyn i staął przed chłopakiem.- A to?
Naruto stał właśnie przed nim w krótkich spodenkach i fartuszku... TYLKO fartuszku z napisem "take me". Przytulił go szybko.
- Sasuke?
- Wyglądasz cudownie. Idealnie. Jeśli chcesz to możemy kupić parę prezentów dla znajomych, ale nie dla wszystkich, bo ja chciał Cię gdzieś zabrać iii...nooo..
- Sasuke... nie musimy nic kupywać...
- Co?
- No tak...
Dzięki bogu.
- Po prostu zaprosiłem wszystkich na Wigilię.- uśmiechnął się blondynek.
- ZE JAAAAAAAK!!!!???
- No myślałem, że będzie lepiej.- nadął policzki.
- Jakie lepiej... przecież!...- zaciął się po czym uśmiechnął.- A zresztą co mi tam... są święta.. możemy je spędzić ze wszystkimi, na których nam zależy...
- Sa...su..keeee- Naruto nie mógł powstrzymać łez.
- Bekso mała.. Nie rycz już.. chodź- pociągnął go..
- Ech? Gdzie?
- Idziemy się razem umyć... to TWÓJ prezent dla mnie, ale ten dla Ciebie wymaga troszkę więcej pieniędzy..
-Sasuke?- przystanął.
-Słucham?- popatrzył na niego.
Naruto wbił się w jego usta i całował chwilę, a gdy się oderwał uśmiechnął uroczo.
- Kocham Cię.
W biurze bruneta już czekał jeden prezent... malutki ładnie zapakowany pierścioneczek, ale to już inna historia.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, ach święta i kłótnia kolejny raz o to samo, ale wyobraźiłam sobie jak Sasuke wpada do Itachiego taki wzburzony, ale Itachi dobrze doradził... rozmowa, i och Naruś nie odbierał to panika że go zostawi...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia