czwartek, 16 kwietnia 2015

HWTM 6

6 - pocałunek! Jak co się stało?!

Aleją pięknych drzew Sakury szedł sobie blond-włosy chłopczyk. Dobra, trochę przesadzam. To nie jest bajeczka dla dzieci (Stanowczo nie dla dzieci dop.aut). Uzumaki zastanawiał się nad tą dziwaczną sytuacją, w której jeszcze przed chwilą brał udział. Drapał się po głowie i próbował wysilić mózg, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Nie posiadał żadnego sensownego wyjaśnienia na temat zachowania swojego przyjaciela. Usiadł na pobliskiej ławce i westchnął głośno chowając głowę w dłonie.

15 minut temu

- Twoim... kim?- spytał cicho zdezorientowany brunet.
- M... Moim chłopakiem.- powtórzył już ciszej.
Zapadła niezręczna cisza. Każdy z nich chciał coś powiedzieć, o coś zapytać, ale słowa uwiązły im w gardłach. Wtedy stało się coś nieoczekiwanego.
- Z... Za moment wracam. Itachi do mnie dzwoni.- powiedział neutralnie Uchiha.
- Okej.
Po chwili Sasuke wrócił z UŚMIECHEM na twarzy.
- Sasuke, coś się stało?- zapytał przestraszony, tak właśnie, przestraszony blondyn, który dalej siedział przy biurku na krześle. Sasuke podszedł do niego powoli i oparł ręce na biurku dzięki czemu głowa Uzumakiego znajdowała się pomiędzy nimi.
- S...Sasuke?- jęknął blondyn i przełknął głęboko ślinę.
Brunet patrzył w te błękitne oczy, które co rusz uciekały przed jego wzrokiem. Chwycił jego podbródek i patrzył, po prostu patrzył.
Nie wiadomo kiedy ich usta złączyły się w namiętnym, ale czułym pocałunku. Sasuke na początku dominował, ale język Uzumakiego wyszedł mu naprzeciw. Naruto wstał i wplótł swoje palce w czarne włosy kolegi.(Jeżeli dalej tak można go nazywać. hihi. dop.aut) Sasuke błądził dłońmi po jego plecach, aby po chwili zjechać na biodra. Całowali się coraz głębiej wkładając w to coraz więcej emocji. I to jest ten moment kiedy...
słyszą pukanie do drzwi i odskakują od siebie jak oparzeni.
- Onii-chan?- usłyszeli niepewny szept.
- W...Wejdź Kono...hamaru.- powiedział cicho Naruto starając się brzmieć zwyczajnie.
Młody wszedł do pokoju i skinąwszy koledze swojego brata zapytał:
- Mógłbyś mi w czymś pomóc?- podrapał się po policzku ze zdenerwowania.
- No pewnie braciszku.- uśmiechnął się szczerze na chwile zapominając o tym co robił zaledwie parę sekund temu.
- Naruto, to ja... ja już sobie pójdę. Muszę jeszcze coś zrobić. Cześć!- machnął ręką i zanim nastolatek go pożegnał ten zniknął, a po chwili słychać było trzask drzwi wejściowych.
- To... Tego, ja...
- Przepraszam młody, ale muszę wyjść.- przerwał mu cicho i wstał.
- Coś się stało?- spytał troskliwie młodszy.
- Nie nic tylko- przerwał i spojrzał czule na brata.- Muszę się przejść. Jak wrócę to pogadamy, okej?- poczochrał młodszemu włosy i wyszedł.
Tak, oto znalazł się w alei drzew Sakury.
Dotknął swoich warg. Wciąż jeszcze czuje jego usta na swoich, pomyślał i zaczerwienił się na samą myśl.
- Yo! Naruto.- powitał go znajomy głos.
- Kakashi-sensei! Co pan tu robi?
- Pomyślałem, że się przejdę. Czemu siedzisz tu sam? Gdzie twoja paczka? Uchiha i ...- przerwał i zrobił skwarzoną minę na widok zdołowanej postawy ucznia. Westchnął i usiadł obok niego na ławce. Hatake Kakashi był wychowawcą ich klasy. Miał białe sterczące w każdą stronę włosy. Na połowie twarzy miał maskę, ale nikt nie wiedział dlaczego. Pewnego razu pewien chłopiec zadał to pytanie na godzinie wychowawczej, a sensei odpowiedział pytaniem na pytanie: "A chciałbyś już nigdy nie zobaczyć światła dziennego?" z uśmiechem widocznym pod maską. Potem już nikt nie raczył ponowić nurtującego wszystkich pytania. Teraz białowłosy miał na sobie szarą koszulkę i czarną skórzaną kurtkę, a na nogach obcisłe dżinsy. Wyglądał tak seksownie, że niejedna  kobieta uśmiechała się do niego zalotnie. Podobno, niektóre licealistki się w nim podkochiwały, ale nie o tym teraz.
Mężczyzna oparł się i zarzucił rękę za oparcie.
- Co cię gryzie młody?- spytał niby to obojętnie.
Chłopak drgnął nieznacznie i oparł się o ławkę, a ręce ułożył na kolanach.
- Problemy przeciętnego nastolatka.- odparł wymijająco patrząc na wiewiórkę, która siedziała sobie beztrosko na gałęzi drzewa.
- Nie sądzę. A więc- odchrząknął i zaczął się przyglądać młodzieńcowi.- sądząc po twoim wyglądzie chodzi o kłopoty sercowe, ponad to nie chodzi tu o zwyczajne zakochanie.
- Hm?- chłopak spojrzał zaciekawiony na nauczyciela, który drapiąc się po podbródku, tak jakby miał brodę dalej lustrował go spojrzeniem.
- Biorąc pod uwagę to, że przyjechał twój były, który tak myślę, okrutnie cię porzucił i to, że twoją uwagę przyciągnął młody Uchiha masz problem wagi ciężkiej. Dodać do tego, to że coś się między wami stało dziś, a ty samotnie błądzisz tą aleją i się zastanawiasz nad waszym zachowaniem.- zakończył swoją analizę krótkim skinieniem głowy. W Naruto kotłowały się różne myśli i pytania, ale na najważniejsze powiedział na głos.
- Skąd Pan to wszystko wie, Kakashi-sensei?- zapytał przerażony, skołowany i oszołomiony blondyn.
Mężczyzna wzruszył ramionami.
- Wrodzony talent.- odparł dumnie, widząc podziw w oczach chłopca.
- Niesamowite.
- Żartowałem! Haha! Naruto, takich rzeczy nie da się stwierdzić na pierwszy rzut oka.- zlitował się nad uczniem.
- Co? Ale w takim razie jak...
- Widziałem akcję na dziedzińcu, a o twoim dzisiejszym zachowaniu powiedział mi Jiraya-san.
Chłopak zarumienił się po czubki uszu.
- Nie chcę Pan powiedzieć, że to obrzydliwe?- spytał cicho.
- Słucham?- zdezorientowany nauczyciel nie wiedział jak ma inaczej na to odpowiedzieć.
Chłopak zacisnął pięści i wstał gwałtownie.
- Może Pan się śmiać! Już to znosiłem! Nawet ze strony dorosłych! Proszę bardzo! Niech Pan powie, że jestem obrzydliwy! Żałosny! Że... że... że ja...- początkowy krzyk zamienił się w żałosne łkanie.
Stał tam. Po prostu stał przed swoim nauczycielem i zanosił się płaczem. Przypomniał sobie o wakacjach, dzieciństwie i ostatnich wydarzeniach. Wszystko to wychodziło teraz z niego. Musiał to wypłakać. Po prostu musiał.
Nauczyciel wstał i nic nie mówiąc przytulił szesnastolatka. Nawet dorośli potrzebują czułości, a co dopiero taki młodziak, który przeszedł swoje.
Mężczyzna objął go ramieniem i poprowadził w sobie tylko znanym kierunku.

*****
W tym samym czasie
Sasuke biegł do domu tak szybko jakby uciekał. To co zrobił przed chwilą. Jakoś tak, po prostu nie wytrzymał. Kiedy usłyszał, że Naruto woli chłopców poczuł się cudownie. On nigdy wcześniej nie żywił podobnych uczuć do... Ba! Sasuke nigdy przedtem nie żywił jakichkolwiek uczuć. Jedynym wyjątkiem od zawsze był ten Młotek, który wprowadzał go w stan złości, przynajmniej wcześniej. Nigdy wcześniej nie odczuł do niego takiej chęci. Nigdy nie czuł czegoś takiego do dziewczyny, a co dopiero do chłopaka. Nie był homofobem, przecież czytał swoje kochane mangi, ale gejem też nie!
I co on ma teraz zrobić? Pocałował go! Tak po prostu! Coś go pchnęło i... no stało się. Czasu nie cofnie. A szczerze mówiąc chyba wcale by nie chciał. Jego usta były takie miękkie, zwłaszcza gdy oddał pocałunek, a jego ręce tak czule dotykały jego włosów. Ale czy to oznacza, że Młotek też coś do niego czuje?
Takie myśli zajmowały Uchihe podczas szybkiego powrotu do domu.
Wpadł przez drzwi. Zdyszany i spocony.
- Wróciłem!- powiadomił zwyczajnie. Przynajmniej chciał żeby brzmiało to zwyczajnie.
- Sasuke! Witaj w domu!- usłyszał odpowiedź z kuchni. Wszedł do pomieszczenia, a gdy zobaczył brata nie wytrzymał. Pękł ze śmiechu i osunął się na podłogę trzymając za brzuch.
- Sasuke! Jak możesz śmiać się ze starszego brata, który próbuje ugotować coś nowego?- naburmuszył się Itachi.
- To... to nie d... dlatego! Hahaha! Itachi! Skąd masz takie wdzianko?!- spytał ledwo powstrzymując następną falę niekontrolowanego śmiechu.
- Co?- starszy przechylił głowę nie rozumiejąc brata.
Powodem śmiechu był różowy fartuszek sięgający przed kolano, przypominający bardziej sukienkę niż strój kuchenny. Fartuszek miał na przodzie dużą kieszeń jak u kangura z wyhaftowanym na środku uśmiechniętym serduszkiem.
Itachi miał rozpuszczone włosy, które sięgały mu do pasa, a żeby nie przeszkadzały w gotowaniu założył sobie opaskę. Tak! Macie rację! Różową opaskę. Wyglądał wtedy tak słodko i niewinnie.
Sasuke podszedł do brata i dał mu pstryczka w czoło.
- Jeszcze dorobić ci piersi i będziesz kobietą.- skomentował jego strój.
- Och! Sasuke! Przestań! Zawstydzasz mnie! Kyaa!- kręcił się Itachi.
- To nie miał być komplement! Nienawidzę kiedy grasz te swoje głupie role!- powiedział zdenerwowany i położył się na kanapie, chwytając wcześniej pilota.
- To się nazywa gra aktorska.- ofuknął go starszy brat.- Sasuke? Coś się stało?- bardziej stwierdził niż zapytał. Sasuke na szczęście siedział do niego tyłem, więc brat nie mógł zobaczyć rumieńców, które wykwitły na jego bladej skórze. Itachi zawsze wyczuwał nastroje swojego kochanego młodszego braciszka. Nawet kiedy Sasuke w domu nosił tą swoją maskę obojętności. Itachi wiedział, zawsze.
- Nie, nic.- skłamał. Nie chciał aby tak głupia rzecz, którą dzisiaj dokonał wyszła na światło dzienne.
- Sasukeeee.- jęknął Itachi i ściągnął swój fartuszek, po czym usiadł obok nastolatka na kanapie.- Nie uda ci się przede mną ukryć swoich uczuć. W sumie ostatnio mi mówiłeś.- zamyślił się.- Jak to było? "Kocham go, naprawdę go kocham". Tak?- próbował zdenerwować młodszego co mu doskonale wyszło.
- Przestań! Itachi! Jesteś starszy, nie powinieneś zachowywać się jak dzieciak.- burknął Sasuke, odwracając wzrok.
Itachi oparł łokieć na skrzyżowanych nogach i podparł głowę wpatrując się przenikliwie w młodszego brata.
- Więc? Co się stało?- zapytał, już bez żadnych złośliwości w głosie. Sasuke popatrzył w szczere oczy brata i westchnął głośno. Już chciał powiedzieć co go nęka, ale jednak znowu przybrał maskę zimnego drania.
- Nie muszę nic tobie mówić.- odparł ozięble i ruszył przez kuchnie. Itachi oparł się o brzeg kanapy.
- I jak było u Naruto?
To jedno pytanie, a właściwie to imię wywołało u niego kolejne rumieńce. Stanął i zacisnął dłonie w pięści.
- Tak myślałem. Więc coś się stało między Tobą a Naruto. Pokłóciliście się?- pytał dalej niezrażony niczym Itachi.
- Nie... Wręcz przeciwnie.- powiedział cicho, dalej stojąc tyłem do brata.
- Przeciwnie?
- Yhym. Ja...- zaczął, ale w następnej chwili kucnął na dywanie i zaczął targać swoje włosy.- aaaaa!!! Jak mogłem zrobić coś tak głupiego?!!!!- obwiniał siebie.
- Sasuke. Co zrobiłeś? Pierwszy raz pokazujesz mi swoje prawdziwe emocje i to bez...
- Tak, wiem wiem. Może wreszcie chcę się uwolnić od tej obojętności...!!!- krzyknął.- ...i przeszłości.- dokończył ciszej i spowrotem wstał.
- Jak naprawdę tego nie chcesz to nie musisz mówić.- powiedział przepraszająco Itachi.
Sasuke skinął głową i pobiegł na górę do swojego pokoju.
- Ale teraz powinieneś powiedzieć, że mi ufasz i powiesz!!! Sasuke!!!- nie usłyszał żadnej odpowiedzi i zrezygnowany rozwalił się na kanapie i przeglądał programy telewizyjne.
- A szykowała się taka miła rozmowa braci.

Sasuke od razu rzucił się na łóżko.
Czemu ja go pocałowałem?!! On mnie znienawidzi! Znaczy się. Lubi chłopaków, ale niekoniecznie mnie.
Myślał gorączkowo Sasuke. Och, gdyby wiedział jak bardzo się myli.
Takimi właśnie rozmyślaniami zajmował się nasz Sasuke przez kolejne dwie godziny, póki nie usłyszał dzwonka do drzwi i znajomy głos.
- Cześć Itachi. Jest Sasuke?
- Tak, jest u siebie. Jakby co to jestem w kuchni.- poinformował Itachi, a po chwili słychać było skrzypienie schodów i pukanie do drzwi.
_______________________________________
I jak mi dzisiaj wyszło?

Od teraz notki będą się pojawiały różnie. Nie co tydzień, nie co dwa. Nie wiem kiedy. Kiedy będę miała czas. 
Ale będę miała większy zapał jak będziecie komentować moje notki. Hihi. Wiem wiem znowu szantaż. :D

W następnym rozdziale:

Wkurzona Sakura. Zakłopotany Sasuke. Naruto, który nie ma ochoty na ramen(Wiem dziwne) oraz do akcji wkracza Kakashi, którego będzie coraz więcej.
Będzie także więcej kłótni Naruciaka z Saskiem. :D

Do następnego rozdziału. Jaa neeee!(Do zob.)


1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    och Sasuke ukazuje swoje emocje, ten pocałunek był cudowny, oj Sasuś, Sasuś nie głow się tak nad tym przecież Naru odwzajemnił ten pocałunek...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń