Sasuke mimo namacalnego dowodu dalej nie mógł w to uwierzyć. Cały dzień słyszał myśli chłopaka.
Ach! Ale jestem głodny!
O nie! Znów pała? Dlaczego?Uczyłem się...
Muszę spytać czy mogę do łazienki.
Spadła jej spinka. Podam.
I tak w kółko. Oczywiście w każdej z tych sytuacji zachowywał się zupełnie inaczej niż jego myśli nakazywały.
Sasuke chciał to ignorować, ale zdarzyło się coś przez co zapragnął pomóc chłopakowi.
Po lekcjach gdy wszyscy wracali do domu zauważył siedmiu wykolczykowanych chłopaków z liceum Akatsuki. Jakiś gang? Pomyślał. Nie zdziwił się gdy wstali z ziemi na widok Uzumakiego. Zagrodzili mu drogę.
- Uzumaki!!!- krzyknął ten rudy. Pewnie lider.- Czy teraz możemy się na tobie odegrać?
- Nie mam czasu.- powiedział to tak lodowato, że Uchiha prawie w to uwierzył gdyby nie...
Proszę zostawicie mnie! Nie dam rady. Za dużo ich..
Inny zagrodził mu przejście ręką, a pozostali złożyli ręce na piersiach śmiejąc się cwaniacko.
Sasuke wiedział, że chłopaka każdy się boi, ale żeby nawet nauczyciele nie reagowali na taką sytuację?
Wszyscy przechodzili obojętnie.
Akatsuki zaciągnęło chłopaka na tył szkoły. Ten szedł wyglądając przy tym jakby miał to gdzieś. Ale jak zwykle jego dusza krzyczałą coś zupełnie innego.
Czemu nie mogą mnie puścić?
Sasuke zacisnął zęby. Wahał się. Chciał pomóc, ale... z drugiej strony przecież Naruto radził sobie zawsze (tak słyszał).
- wszyscy cię zostawili blondasku.- zaśmiał się lider.
- He!- zakpił.- ja nie potrzebuję nikogo. Nikt mi nie pomoże. Jestem sam...
Sasuke obserwował wszystko z ukrycia. Naruto radził sobie całkiem nieźle. Do czasu gdy lider nie powiedział.
- Jesteś taką samą szują jak twoi rodzice! W dodatku zostawili cię! Nikt cię nie chce!
To zamroczyło chłopaka przez co dwóch licealistów złapało go za ręce przytrzymując mocno.
Lider podszedł i zaczął kopać go brzuch raz po raz gadając te pierdoły o niechcianym dziecku.
To prawda. Nikt mnie nie chce.. ale ja tak bardzo.. chce być chcianym. Pomocy! Niech mi ktoś...
- Policja! To tutaj!- krzyknął Sasuke biegnąc w ich stronę.
Tamci puścili chłopaka i zaczęli zwiewać.
- Sasuke? Po co żeś się mieszał!- warknął na niego.
Dziękuję.. ale teraz zrobią mu krzywdę.
- Nie ma za co.- uśmiechnął się brunet.- to z policją to był blef.
- Nie potrzebuję pomocy!- otarł strużkę krwi z brody i ruszył do domu. Łaaaa. Prawie mnie załatwili.
- A ja myślę, że potrzebujesz.- mówił uparcie.
Szli przez jakiś czas w ciszy po czym blondyn odwrócił się i wycelował w kolegę palec wskazujący.
- Nie łaź za mną albo skopię ci tyłek świerzaku! Wczoraj już się o tym dowiedziałeś!- minę miał przy tym tak groźną, że Sasuke zaśmiał się słysząc jego myśli.
Nawet nie wiesz jak mnie to peszy gdy za mną idziesz!
- N..Nie śmiej się, bo cię skopię!
- Hai hai.- opanował się.- Wiesz Naruto- podszedł do niego i dał mu pstryczka w nos.- Musisz nauczyć się wyrażać swoje myśli.
- Co?- ten zdziwił się na serio.
- Bo tylko ja wiem o co tak naprawdę ci chodzi- uśmiechnął się tym razem tajemniczo i ruszył dalej.
- C... Czekaj! Jak to ty wiesz?! Co ty wiesz! Jesteś tylko małą mróweczką! Ja rządzę liceum! I każdy spełni moje rozkazy! Wszyscy się mnie boją wiesz!- wykrzyczał na jednym wydechu.
- Ale wcale tego nie chcesz.
W tym momencie blondyn się zatrzymał. I złapał chłopaka za ramię patrząc w cement.
- O co co chodzi? Jeśli chcesz się ze mnie ponabijać to i tak mnie to nie rusza. Niech już nikt mnie nie rani! Jeśli serio myślisz, że mnie znasz to grubo się mylisz. Chciałbym żebyś mnie znał. I jeśli...
- Dobra dobra! Starczy. Jesteś totalnie wkurzający Naruto.- rozmasował sobie czoło.
- C...
- Cicho! Teraz słuchaj! Wkurzasz mnie! W dodatku przez ciebie nie byłem wczoraj na lekcjach! Poza tym ja NAPRAWDĘ wiem o czym myślisz! I to chyba twoja wina!
- He?- Naruto coraz bardziej nie rozumiał o co chodzi.
- Naruto. Zapraszam cię w piątek do mnie do domu. Pogramy w gry, coś zjemy. Jaka jest twoja odpowiedź?- wyczekiwał brunet.
- Ha?! Oczywiście, że nie! Co ty sobie myślisz!- i ruszył dalej. Chcę przyjść! chce! Chcę! Chcę!
kolega go zatrzymał.
- Błąd. Poprawna odpowiedź to. "Chcę przyjść! Chcę! Chcę! Chcę!"
Blondyn pobladł na twarzy.
- Co?! Jak ty! Przecież...- nie zdążył dokończyć
Sasuke stanął na tle zachodzącego słońca z rękami na piersiach i brodą uniesioną wysoko do góry.
Sakurasou
- Posłuchaj! Uzumaki Naruto! Ja Uchiha Sasuke mam zamiar pomóc ci w wyrażaniu swoich myśli i zdobyciu wielu przyjaciół! A Uchiha nie łamią danego słowa! Obiecuję!- uśmiechnął się.
- hę? HEEEEEEEEEEEEEEEEEEE?!!!!!!
Tak oto w ich życiu rozpoczęła się największa przygoda. A Naruto nie wierzył w to, że zdobył przyjaciela, który w niedalekim czasie miał stać się kimś więcej
________________________________________________________________________________
Po prostu ten ost idealnie mi pasował do końcówki. Wybaczcie, że takie krótkie dziś ale co poradzę. Tak miało się skończyć jak na razie. Chcecie ciąg dalszy? Bo w sumie to tak może się skończyć.
Chcemy!
OdpowiedzUsuńWedle życzenia, po nieobecności :)
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńciekawe, zyskał przyjaciela, zastanawiam się nad przeszłością Naruto i te myśli...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia